Ostateczną decyzję o losie pani prezydent podejmie za miesiąc Senat. Ale fakt, że zdecydowanie ponad 2/3 deputowanych poparło odsunięcie Rousseff od władzy, w praktyce oznacza, że jej dni na czele brazylijskiego państwa są policzone.
Wiadomość została przyjęta z entuzjazmem przez dziesiątki tysięcy ubranych na zielono przeciwników prezydent Rousseff, którzy noc z niedzieli na poniedziałek spędzili przed futurystycznym budynkiem parlamentu w stolicy kraju Brasilii. Ale równie dużo manifestantów poczuło się z tego powodu głęboko zawiedzionych. Ich kolorem rozpoznawczym stał się czerwony.
– Podstawy prawne impeachmentu są dość wątpliwe. Taka decyzja wcale nie umacnia naszej demokracji, przeciwnie – mówi „Rz" Murillo de Aragao, dyrektor centrum analitycznego Arko w Brasilii.
Formalnym powodem rozpoczęcia procedury odsunięcia Rousseff od władzy jest zarzut ukrywania przez nią niektórych wydatków państwa, co nie tylko w statystyce pomniejszyło rzeczywisty deficyt budżetowy, ale także pomogło w jej reelekcji w 2014 r.
Jednak zwolennicy prezydent wskazują, że taki sam proceder systematycznie stosowali poprzedni przywódcy Brazylii przynajmniej od lat 90. bez żadnych konsekwencji prawnych.