Śmierć podatnika nie uśmierca jego zadłużenia podatkowego. Fiskus jego spłaty może się domagać od spadkobierców. O czym w takim przypadku muszą pamiętać urzędnicy i spadkobiercy, przypomniał Naczelny Sąd Administracyjny.
Zaległy VAT
Sprawa dotyczyła zaległości po zmarłym nagle podatniku VAT. Przedsiębiorca przed śmiercią zdążył jeszcze przygotować deklarację VAT-7K za I kwartał 2014 r., ale już sam jej nie złożył. Spadek po nim odziedziczyła najbliższa rodzina – żona i dzieci. Spadkobiercy nie zdecydowali się na przyjęcie go wprost, ale z dobrodziejstwem inwentarza.
To oznaczało, że za ewentualne długi spadkodawcy będą odpowiadać tylko do wartości nabytego po nim majątku. Początkowo wszystko szło gładko. Komornik po ustaleniu aktywów i pasywów spadku ustalił jego czystą wartość. Została też sporządzona lista wierzycieli zmarłego, na której znalazł się też fiskus.
Schody zaczęły się, gdy upomniał się on o swoje i zażądał spłaty ponad 17 tys. zł długu w VAT. Spadkobiercy bronili się, że z uwagi na spłatę długów spadkowych już ponad wartość stanu czynnego spadku nie są zobowiązani do uregulowania długu wobec fiskusa. A nawet gdyby, to nie w pełnej kwocie.
Gdy nic to nie dało, ratunku poszukali w sądzie. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi uwzględnił ich skargi, ale wytknął też błędy. WSA podkreślił, że zgodnie z art. 1032 k.c. spadkobierca ma obowiązek uwzględnić interesy wszystkich wierzycieli. Spłacenie niektórych długów spadkowych ze świadomym pomijaniem innych powoduje rozszerzenie granic odpowiedzialności spadkobiercy. Sąd nie zgodził się jednak z fiskusem, że w takiej sytuacji może on żądać całego długu.