Tak orzekł Naczelny Sąd Administracyjny w sprawie podatnika, który sprzedał za 160 tys. zł nieruchomość wartą ponad 400 tys. zł (sygn. akt II FSK 2189/10).
Podatnik w październiku 2002 r. zawarł z kupującym umowę przedwstępną sprzedaży niezabudowanej nieruchomości, w której zobowiązał się sprzedać ją za 160 tys. zł. Do sfinalizowania transakcji doszło prawie 4 lata później, ale cena sprzedaży nie zmieniła się – w akcie notarialnym umowy sprzedaży widniała kwota 160 tys. zł.
Ponieważ transakcja została dokonana przed upływem pięciu lat od końca roku kalendarzowego, w którym podatnik nabył nieruchomość, Naczelnik Urzędu Skarbowego wszczął postępowanie w sprawie określenia wysokości podatku dochodowego od osób fizycznych za 2006 r. mimo, iż podatnik oświadczył, że przychód ze sprzedaży chce przeznaczyć na własne cele mieszkaniowe.
Podejrzanie tania nieruchomość
Urząd skarbowy ustalił bowiem, że dla potrzeb podatku od czynności cywilnoprawnych wartość tej konkretnej nieruchomości na dzień sprzedaży, tj. 27 czerwca 2006 r., ustalona została na kwotę znacznie wyższą niż cena z aktu notarialnego, bo na 465 tys. 800 zł. Zgodnie z art. 19 ust. 1 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych (u.p.d.o.f.). US wezwał sprzedającego do ponownego określenia wartości nieruchomości lub wskazania przyczyn uzasadniających tak dużą rozbieżność. Podatnik odpowiedział, że po prostu zobowiązał się w umowie przedwstępnej sprzedać nieruchomość za 160 tys. zł i musiał słowa dotrzymać.
Analogiczny argument podał fiskusowi nabywca nieruchomości, który zapłacił PCC od kwoty 465 tys. 800 zł, a także zaciągnął w banku pożyczkę obciążającą hipotekę nabytej nieruchomości do kwoty 450 tys. zł. Ponadto obaj kontrahenci byli zdania, że wartość określona w cenie sprzedaży mieściła się w cenach rynkowych podobnych nieruchomości.