Reklama
Rozwiń

Katyńskie fake newsy

Wydawać by się mogło, że o zbrodni potocznie określanej jako katyńska wiemy wszystko i każda kolejna publikacja na ten temat będzie obarczona słabością, że „ktoś już o tym napisał". Dlatego książka „Katyń. Zbrodnia i walka propagandowa wielkich mocarstw" Thomasa Urbana jest wyjątkowa, pokazuje bowiem niemiecki – niekiedy zaskakujący dla Polaków – punkt widzenia.

Publikacja: 20.12.2019 17:00

Katyńskie fake newsy

Foto: materiały prasowe

Thomas Urban – w przeszłości korespondent niemieckich agencji w Warszawie, Moskwie i Kijowie, a obecnie w Madrycie – doskonale zna polską historię. Wie też, jak ważną rolę odgrywa w niej zbrodnia, która przez wiele lat była elementem gry pomiędzy mocarstwami. Jego publikacja nie tylko porządkuje wiedzę na temat zabójstw dokonywanych przez sowieckie służby specjalne w 1940 roku, lecz także pokazuje mechanizm dezinformacji, który miał zasłonić sprawców, a winą obarczyć Niemców. Rysuje fenomen chyba największego w nowożytnych czasach fake newsa, w który uwierzyły media amerykańskie, brytyjskie i francuskie.




Niezwykle ciekawa jest opisana przez Urbana kolejność zacierania śladów, rozpuszczania medialnej mgły, manipulacji, a wreszcie zastraszania świadków. Wszystko po to, aby przysłonić prawdę. Gdy dzisiaj czyta się, z jakich metod już w latach 40. i 50. korzystały sowieckie służby – m.in. z tortur, a być może też skrytych zabójstw – to można wyciągnąć wnioski, iż być może właśnie w tamtych latach Rosjanie stworzyli wzór działania wobec rzeczywistych lub wyimaginowanych wrogów, po który sięgają i dziś. Bo czymże się różniły od dzisiejszych działań podejmowanych przez jednostkę specjalną GRU, choćby od zamachu na Siegieja Skripala w Londynie w 2018 roku? Już w latach 40. Sowieci pracowali przecież nad zabijaniem ludzi za pomocą zatrutych pocisków, a także toksycznych dla organizmu substancji.

Otwarte jest pytanie, które do dzisiaj stawiają sobie historycy: czy Sowieci, planując w 1940 roku zbrodnię na przedstawicielach polskiej elity, dzielili się tą wiedzą z ówczesnymi sojusznikami – Niemcami? Bo w to, że kontakty pomiędzy gestapo i NKWD były wówczas intensywne, nikt nie wątpi. W tym samym czasie, gdy mordowano w Katyniu i innych miejscach na terenie Związku Sowieckiego, Niemcy zabijali polską inteligencję w ramach akcji AB.

Wyjątkowość książki Thomasa Urbana polega też na tym, że wyciągnął na światło dzienne szerzej nieznany wątek związany z funkcjonowaniem tzw. opozycji antyhitlerowskiej w niemieckiej armii. Okazuje się, że związani z tym ruchem oficerowie planujący siłowe odsunięcie od władzy Hitlera, m.in. Rudolf-Christoph von Gersdorff i Fabian von Schlabrendorff, byli jednymi z pierwszych, którzy odkryli masowe groby w okolicach Katynia. To oni robili też wszystko, aby prawda o tej zbrodni nie została zatarta przez Sowietów – w tym względzie byli sojusznikami polskiego rządu londyńskiego. To oni spowodowali – utrzymuje autor – że w trakcie procesu norymberskiego odrzucona została teza o udziale w tej zbrodni przywódców III Rzeszy. Sowieci chcieli bowiem obarczyć tą zbrodnią Hermanna Göringa.

Pewien niedosyt wynika z tego, że korespondent niemiecki zbyt słabo zarysował antysowieckie nastroje polskich żołnierzy zaraz po ujawnieniu zbrodni. Z jego publikacji nie dowiadujemy się, czy istniała realna możliwość buntu w polskiej armii, która wiosną 1943 r. znajdowała się na Bliskim Wschodzie, i czy Niemcy próbowali podsycać nastroje w taki sposób, aby ostrze uderzenia armii Andersa skierować na północ, czyli wesprzeć ofensywę niemiecką na Kaukazie. Ten ciekawy wątek wciąż pozostaje otwarty do zbadania. 

Plus Minus
Chaos we Francji rozleje się na Europę
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Przereklamowany internet
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Joanna Opiat-Bojarska: Od razu wiedziałam, kto jest zabójcą
Plus Minus
„28 lat później”: Memento mori nakręcone telefonem
Plus Minus
„Sama w Tokio”: Znaleźć samą siebie
Plus Minus
Michał Kwieciński: Trzy lata z Chopinem