Świat obiegły zdjęcia Putina pod parasolem i zmokniętych prezydentów Chorwacji oraz Francji, stojących obok siebie po finale mundialu. Szczerze mówiąc, Macron wyglądał jak zmokła kura, ale już pani prezydent Chorwacji o pięknym imieniu Kolinda (w koszulce reprezentacji) nadałaby się na konkurs miss mokrego podkoszulka. Teraz już rozumiemy, dlaczego wujaszek Wołodia nie zabezpieczył parasoli.
Chorwacja co prawda przegrała, ale walczyła dzielnie jak Polacy pod Westerplatte. Przymykając oczy, można nawet było sobie wyobrazić, że to nasi. Nie dość, że Słowianie, to jeszcze biało-czerwoni.
W ogóle to ostatni tydzień należał do Putina. Wszyscy zastanawiają się, co robił z Trumpem na dwugodzinnym spotkaniu za zamkniętymi drzwiami, skoro potem amerykański prezydent tak się do niego umizgiwał. Może Putin czochrał tego bobra, którego Trump ma na głowie?
A propos bobra, to pojawiło się podejrzenie, że najsłynniejszy na świecie pyton grasujący nad Wisłą jednego zjadł. W sumie nie można mu odmówić dobrego gustu. Przecież mógł zjeść Krzysztofa Rutkowskiego, który wybrał się na jego poszukiwania. A jednak uznał, że bóbr prezentuje się lepiej.
Patrząc na pomniki świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego, ktoś, kto go nie znał, mógłby pomyśleć, że może był wybitnym politykiem, ale wygląd miał wyjątkowo pokraczny. Tak to np. wygląda na monumencie odsłoniętym przez premiera w Kraśniku. Są ludzie, którym Lech Kaczyński w tej wersji przypomina hobbita. Może tak, może nie. Z pewnością jednak nie przypomina siebie.