Frances i Joseph Gies. Kobieta jako polisa ubezpieczeniowa

Feudalny pan mógł „sprzedać" swoją podopieczną, żądając od pretendenta do ręki kobiety opłaty za przywilej przejęcia kontroli nad majątkiem dziedziczki i tytułem rekompensaty za utratę źródła części własnych dochodów

Publikacja: 21.06.2019 17:00

Książe Walii Edward (1330 – 1376), znany jako Czarny Książę. Uchodził za znakomitego wodza, choć nie

Książe Walii Edward (1330 – 1376), znany jako Czarny Książę. Uchodził za znakomitego wodza, choć nie stronił od okrucieństwa wobec podbitej ludności cywilnej. Przy nim jego słynna z piękności żona Joanna, poślubiona w 1361 roku wdowa po Thomasie Hollandzie, I hrabim Kentu

Foto: The Print Collector/Getty Images

Feudalizm, który ukształtował się we Francji w IX wieku, w następnych stuleciach rozprzestrzenił się w całej Europie, a wprowadzony do Anglii po podboju normańskim przyniósł reakcyjne zmiany w statusie kobiet. System, w którym suweren nadawał ziemię wasalowi w zamian za służbę, miał charakter zasadniczo militarny i wytworzył społeczeństwo zorganizowane na modłę wojenną – świat z gruntu męski. Społeczeństwa przedfeudalne także były już zdominowane przez mężczyzn i sprawy wojskowe, lecz połączenie dzierżawienia ziemi ze służbą militarną oznaczało w warunkach feudalizmu dalsze ograniczenie praw kobiet. Feudalne włości zazwyczaj przechodziły wraz z wojskowymi powinnościami w spadku na męskiego dziedzica. Tylko w razie braku męskich spadkobierców dziedziczyć mogła kobieta.

Nawet nie będąc dziedziczką, kobieta epoki feudalnej spędzała większość życia pod nadzorem mężczyzny – swojego ojca do czasu ślubu albo też jego władcy, gdy ojciec umierał, oraz męża, póki nie owdowiała. Pan i władca ściągał daniny z majątku osób, nad którymi miał pieczę, aż po dzień ślubu, a kobiety musiały wychodzić za mąż za tych, których on wybierał, gdyż w przeciwnym razie traciły należny im spadek. Taka praktyka była powszechna i przetrwała do późnego średniowiecza. Księga praw z czasów panowania króla Anglii Henryka II głosiła:

„Nawet jeśli dziedziczka osiągnie pełnoletniość, pozostanie pod strażą pana swego aż po czas zaślubin, zgodnie z życzeniem i za przyzwoleniem swojego władcy. [...] A jeżeli dziewczę [...] ślub zawrze bez zgody jej pana, tedy podług praw i obyczajów tego kraju utraci ona swe dziedzictwo".

Podobnie król Francji Filip II August obwarował istotnym warunkiem obietnicę złożoną ludności normańskich miast Falaise i Caen: „Nie poślubimy wdów ni cór wbrew ich woli, o ile nie jesteśmy u nich, całkiem albo po części, fief de haubert", to jest w lennie wymagającym służby w rycerskiej zbroi.

Feudalny pan mógł także „sprzedać" swoją podopieczną, żądając od pretendenta do ręki kobiety opłaty za przywilej przejęcia kontroli nad majątkiem dziedziczki i tytułem rekompensaty za utratę źródła części własnych dochodów. W istocie prawo opieki nad kobietami uznawano powszechnie za rodzaj kapitału i odsprzedawano je oraz nabywano niby polisy ubezpieczeniowe. W 1214 roku królowi Anglii Janowi bez Ziemi udało się odstąpić swoją pierwszą żonę, Avisę (znaną także jako Izabela) z Gloucester, unieważniając małżeństwo z nią w 1200 roku, Geoffreyowi FitzGeoffreyowi, hrabiemu Essex, za kolosalną kwotę dwudziestu tysięcy marek. Hrabia ten zginął podczas turnieju rycerskiego w 1216 roku, zanim zdążył zapłacić królowi, pozostawiając swojemu sukcesorowi nieuregulowany dług. Nieco skromniejszy jest wpis w księgach rachunkowych Jana, odnotowujący w 1207 roku zapłacenie przez pewnego człowieka „stu marek i dwóch stępaków" za małżeństwo z wdową, „z jej dziedzictwem, częścią wiana i posagiem", oraz „tysiąca dwustu marek i dwóch stępaków", przekazanych przez innego mężczyznę za dziedziczkę.

Póki Magna Charta Libertatum (Wielka Karta Swobód) nie powściągnęła uprawnień króla do sprzedaży wdów, Jan robił świetne interesy na opłatach za uszanowanie przywileju wdów do pozostania w stanie bezżennym lub też zgodę na powtórny ich ożenek z wybrankami oraz za przyzwolenie na zachowanie nadzoru nad życiem i fortunami ich młodocianych dzieci. Wspomniana księga z 1207 roku zawiera też wpis o zapłacie dwudziestu marek przez wdowę, „aby nie mogła być zmuszona do tego, by znów wyjść za mąż". Samotne kobiety także płaciły za prawo wyboru współmałżonka: „Quenilda, córka Richarda FitzRogera, dłużna jest dwadzieścia marek i dwa stępaki za to, iż wolno jej poślubić kogo tylko zapragnie, za radą przyjaciół swoich, jeżeli nie poślubi nikogo, kto jest wrogiem króla".

A jednak mimo ograniczeń, jawnych i niejawnych, jakie feudalizm przyniósł kobietom, nie utraciły one wszystkich praw, a ich status i siła ekonomiczna niezupełnie się załamały. Kilka czynników przeciwstawiało się wpływom feudalizmu. Jednym z nich był szybki rozwój handlu i miast w późniejszych wiekach średnich. Zakładane i rozbudowywane osady oraz stare twierdze, targowiska i skrzyżowania traktów handlowych, które rozrosły się w ośrodki miejskie, stworzyły nowe zjawisko – pracującą mieszczankę, która (jak się przekonamy w jednym z kolejnych rozdziałów) nabywała nowe uprawnienia i zdolności.

Ale nawet na prowincji kobiety nie traciły uprawnień dokładnie tak, jak to przewidywało prawo feudalne. Mężczyzna, który pojął za żonę dziedziczkę – córkę bogatego chłopa albo damę, której przypadły w udziale grunta jej ojca, wobec braku męskiego spadkobiercy – nie mógł sprzedać majątku żony bez jej zgody. Jeśli mąż nie wywiązywał się należycie z administrowania dobrami żony, mogła pójść do sądu i dochodzić swoich praw; małżonkowi nie wolno też było zabronić korzystania z dochodów przynoszonych przez jej majątek ziemski. Żonate i niezamężne kobiety mogły zatrzymać swe grunta bądź sprzedać lub rozdać własne dobra, sporządzać testamenty i zawierać umowy, wnosić sprawy do sądów i występować na rozprawach jako podsądne, a także odpowiadać na zarzuty – zarówno w Anglii, jak i w kontynentalnej Europie.

Nowe przepisy kontra prawo zwyczajowe

Teoretycznym fundamentem feudalizmu było założenie, że ziemia należy wyłącznie do suwerena, który dożywotnio powierza ją w użytkowanie swoim wasalom. Możnowładca przekazywał ziemskie majątki wasalom, a ci z kolei wydzierżawiali je innym ludziom. W teorii władcy, wasale i dzierżawcy bardziej „zajmowali" grunta, aniżeli je posiadali, ale praktyka i obyczaje rozmywały to rozróżnienie. Po śmierci użytkownika gruntu jego spadkobierca w czasie oficjalnej ceremonii składał hołd swemu władcy, odnawiając w ten sposób prawo do korzystania z ziemi, a na wszystkich szczeblach drabiny społecznej przykładano ogromną wagę do dziedziczenia i panowało powszechne poczucie, że ziemie w istocie należą do użytkujących je rodzin. A zatem oczywiste znaczenie miało w życiu kobiet to, że tradycja przejmowania majątków ziemskich przez członków rodów mogła liczyć się bardziej niż oficjalne prawo własności sprawowane przez władcę.

Blackstone określił status kobiet w świetle angielskiego „prawa zwyczajowego" jako prawny niebyt:

„Za sprawą małżeństwa mąż i żona stanowią według prawa jedność; to jest sam byt czy też prawna egzystencja kobiety zostają zawieszone na czas małżeństwa albo przynajmniej umocnione przez życie męża, pod którego skrzydłami, opieką i ochroną czyni wszystko. [...] Mężczyzna nie może powierzyć żonie niczego ani zawierać z nią oficjalnych umów, gdyż takie powierzanie wymagałoby od niej, by wiodła oddzielny żywot".

A skoro żona nie miała osobowości prawnej, a więc i nie ponosiła odpowiedzialności, to jej długi przechodziły na męża i to on musiał odpowiadać za jej występki – w związku z tym wolno mu było ją karać. Blackstone uważał takie rozwiązanie za fortunne: „Takie są główne skutki prawne małżeństwa, [...] nawet ograniczenia, którym podlega życie żony, w większości wypadków mają ją chronić i przynosić jej pożytki. Tak więc wielce uprzywilejowana – stwierdził na koniec obłudnie – jest żeńska płeć w angielskim prawie".

Blackstone uznawał „prawo zwyczajowe" za rodzaj uniwersalnego, powszechnego, naturalnego prawa. W rzeczywistości było to proste prawo feudalne, wprowadzone do Anglii przez Wilhelma Zdobywcę, a niezależnie od opinii Blackstone'a tak w Anglii, jak i na kontynencie europejskim feudalne prawa nigdy nie były jedynym czynnikiem określającym status prawny kobiet. Zwyczaje z czasów przedfeudalnych okazały się nadzwyczaj trwałe. A we wspomnianym prawie wynajdywano luki: rodzice uposażali córki na mocy prywatnych umów, rozpowszechnionych nawet wbrew obowiązującemu prawu zwyczajowemu, o ile strony nie wdały się w spór sądowy. Wreszcie pojawiły się nowe przepisy prawne. W Anglii prawo zwyczajowe zostało wsparte przez nowe zasady uzupełniającego systemu prawnego (equity), którego podstawę stanowiła nie tylko reguła precedensu, lecz także idea sprawiedliwości i bezstronności. System ów, będący rezultatem skarg wnoszonych do Lorda Kanclerza przez niezadowolonych uczestników rozpraw sądowych, doprowadził do powstania sądów odmiennych od tradycyjnych trybunałów, których pracą kierował kanclerz wydający wyroki zgodnie z własnym uznaniem. Nowe sądy wprowadziły w życie majątki powiernicze i inne rozwiązania, które zapewniały zamężnym kobietom prawa majątkowe odebrane im przez prawo zwyczajowe. Mąż mógł zawrzeć z żoną poślubną umowę majątkową, korzystając z klauzuli majątku powierniczego, przez co małżonka zachowywała prawa do swojej ziemi i swoich pieniędzy, niezależnie od tego, co jej przysługiwało w ramach prawa zwyczajowego.

Te ścisłe powiązania małżeństwa z majątkami ziemskimi nie były wynalazkiem feudalizmu ani też nie przeminęły wraz z feudalizmem, o czym wiedzą czytelnicy romansowych powieści autorstwa Jane Austen. Rodzice ze średniowiecza, tak jak ci z późniejszych wieków, zazwyczaj przejmowali inicjatywę w wyborze współmałżonków dla swoich dzieci i negocjowaniu umów małżeńskich. Rodzina panny młodej wnosiła posag albo część majątku, co u arystokratów lub kupców najczęściej oznaczało ziemię albo pieniądze, a u chłopów – odzież oraz sprzęty domowe i kuchenne. Jeżeli małżeństwo uległo rozwiązaniu lub mąż zmarł, zanim urodziły się dzieci, posag był z reguły zwracany pannie młodej. Mąż wnosił w udziale swój wkład majątkowy, którym zwykle była ziemia – zgodnie ze zwyczajami jedną trzecią swoich posiadłości, czasami aż połowę, a czasem określone działki czy parcele. Przekazywany pod odrzwiami kościoła podczas zaślubin wkład ów miał bardziej charakter ubezpieczenia aniżeli daru; wspomniana ziemia pozostawała w rękach męża, a przechodziła na żonę, gdy ten umierał wcześniej niż ona. A ponieważ większość jego gruntów przypadała męskiemu dziedzicowi, ziemia wnoszona w małżeństwo stanowiła pewien rodzaj zabezpieczenia majątkowego dla wdowy. Jednakże jeśli wdowa ponownie wychodziła za mąż, wtenczas ów trwały majątek na ogół powracał do rodziny zmarłego męża. Najczęściej wdowa mogła się starać o dożywotnie użytkowanie ziemi, która należała się krewnym męża, a wdowa nie mogła nią rozporządzać.

Mężczyzna bez żony zejdzie na psy

W średniowiecznych obyczajach ważną rolę odgrywały zaręczyny. Zawierane w czasie ceremonii bardzo zbliżonej do ślubu kościelnego, były ewidentnie reliktem dawniejszych świeckich zaślubin i uznawano je za prawie równie wiążące jak małżeństwo. Wcale nierzadko młode pary zamieszkiwały ze sobą zaraz po zaręczynach, chociaż prawo zwyczajowe uznawało dzieci urodzone w tym czasie za nieślubne i nawet późniejszy oficjalny ślub tego nie zmieniał. Często lokalne zwyczaje rozsądnie traktowały tę sprawę inaczej.

Najważniejsza część uroczystości zaślubin odbywała się przed wrotami kościoła. Tam pan młody wyliczał lub wręczał spisany swój wkład majątkowy w małżeństwo, a jako symboliczny dowód tego dawał oblubienicy w podarunku pierścień bądź obrączkę oraz złote lub srebrne monety. Następnie para wypowiadała przysięgę małżeńską. Pierścień i pieniądze symbolizowały ślubowanie – w języku staroangielskim wed (stąd angielskie słowo wedding na określenie ślubu). Po tej rytualnej ceremonii młodzi wchodzili do kościoła, gdzie odbywała się msza dla nowożeńców. Pod koniec mszy para młoda klękała i rozwijano ponad nią kawałek tkaniny; niekiedy pod ową tkaniną umieszczano już urodzone dzieci, w ten sposób nadając im status dzieci ślubnych.

Mimo że rozwód w dzisiejszym pojęciu był w średniowieczu nieznany, małżonkowie mogli się rozstać, choć nie wolno im było ponownie się żenić bądź wychodzić za mąż. Można było jednak doprowadzić do unieważnienia małżeństwa, a wtedy ponowny ślub już wchodził w rachubę. Takie unieważnienie sporo kosztowało, ponieważ oznaczało konieczność wniesienia sprawy do sądu kościelnego. Przyczynami rozwiązywania małżeństw bywały między innymi zbyt bliskie pokrewieństwo małżonków, cudzołóstwo, niemoc płciowa oraz trąd. Ponieważ formuła „zbyt bliskiego pokrewieństwa" była niezbyt ściśle określona i odnosiła się do bliższych i dalszych krewnych, to o unieważnienie związków małżeńskich, choćby z powodu „nieodpowiednich" rodziców chrzestnych, nie było tak trudno. Zawierano też małżeństwa między bliskimi krewnymi i pozwalano im trwać, o ile jedna ze stron nie chciała go zakończyć czy to z braku męskiego spadkobiercy, czy dla uzyskania jakichś politycznych lub materialnych korzyści, czy też po prostu dlatego, że pojawił się ktoś atrakcyjniejszy.

Król Jan bez Ziemi i jego pierwsza żona, Avisa (Izabela) z Gloucester, byli ze sobą zbyt blisko spokrewnieni; arcybiskup Canterbury zabronił im wspólnie zamieszkiwać i nałożył interdykt na włości Jana, zniesiony niechętnie przez legata papieskiego w nadziei, że Jan zwróci się o wsparcie do Watykanu. Królowi jednak się z tym nie spieszyło, a gdy Avisa pozostawała bezdzietna, skłonił sześciu biskupów do uznania jego małżeństwa za nieważne. Avisa nie protestowała, a później jeszcze dwukrotnie wyszła za mąż.

Zaloty w rozumieniu dzisiejszym, nieskrępowane dobieranie się partnerów życiowych pod wpływem wzajemnej atrakcyjności, były nader utrudnione w epoce, kiedy społeczne instytucje i obyczaje stwarzające warunki ku temu jeszcze nie istniały. Rodzice może i z rzadka liczyli się z uczuciami swoich dzieci, lecz miłość nie była powszechnie uznawanym motywem zawierania małżeństwa. Kościół akceptował oficjalnie tylko dwa powody ślubów: prokreację i dążenie do ograniczenia stosunków pozamałżeńskich – czyli nieuświęconego sakramentami współżycia płciowego. Dwunastowieczny teolog Piotr Lombard wyliczył jeszcze trzy „zacne" pobudki wstępowania w związki małżeńskie: polityczne, dla pojednania się z nieprzyjaciółmi, finansowe oraz – co już niemal zahaczało o wspomnienie o miłości – piękno wybranki.

Mimo wszystko średniowieczne małżeństwa często przeradzały się w zażyłe i trwałe związki uczuciowe. Kaznodzieja z XV wieku, Bernardyn ze Sieny, powiadał męskim członkom zgromadzenia wiernych, że „najpiękniejsza i najprzydatniejsza rzecz w domu" to „piękna, postawna żona, która mądra jest, cnotliwa, umiarkowana i zdolna do rodzenia dzieci. [...] Gdy taka niewiasta pojmuje, co uczynić wypada, gotowa już na to. Jeśli spodziewa się dziecięcia, znosi niewygody swego stanu, cierpi, wydając na świat dziatki swoje, znosi trudy troski o nie, nauczania ich i ćwiczenia, a trudzi się także, dbając o wygody męża swego, kiedy owemu czego potrzeba albo w jego chorobie".

W istocie według Bernardyna mężczyzna bez żony zejdzie na psy. Kto miałby pilnować mu domu i dóbr? Myszy i wróble wyjedzą mu zboże, dzbany, w których trzyma oliwę, będą przeciekały i pękały, obręcze beczek z winem rozpadną się, a wino skwaśnieje lub zatęchnie. Człowiek taki sypia „w jamie" – w zagłębieniu odciśniętym przez jego ciało, gdyż nikt nie poprawia mu i nie wygładza łoża – w niezmienianej pościeli, aż ta porwie się ze starości. „Takoż w komnacie, w której jada, na podłodze zalegają łupiny melona, kości, odpadki, liście sałaty, a wszystko to leży tam niezamiecione". Obrus pozostanie na stole, póki nie zapleśnieje. „Półmiski zmywa on tak rzadko, jak może, a pies czyści je i wylizuje; garnce gliniane wszystkie tłuste; pójdźcie a zobaczcie, jaki wygląd mają! Czyliż wiecie, jak on żyje? Jako bestia". (Pojąwszy, że po jego pochwałach słuchaczki wpadną w grzeszną pychę, Bernardyn ostrzegł: „Niewiasty, skłońcie głowy!").

Najwybitniejszy ze średniowiecznych teologów, Tomasz z Akwinu, pisał, że „spółkowanie nawet pośród zwierząt tworzy piękne związki" i że „mężczyzna wielbi swoją żonę głównie za sprawą cielesnych zbliżeń". Między mężem a żoną „największa przyjaźń" się rozwija z rozkoszy odczuwanej w czasie aktu seksualnego, we wspólnym tworzeniu domostwa i w darzeniu się nawzajem szlachetnymi uczuciami. Jego przyjaciel, święty Bonawentura, napisał zaś: „W małżeństwie [...] panuje miłość obopólna, a zatem i zapał odwzajemniany, a więc i wolność. [...] Bo jest coś cudownego w tym, że mężczyzna znajduje jakąś kobietę ujmującą, czego nie dopatrzy się w żadnej innej". Choć ludzie nie żenili się z miłości, to mimo wszystko w małżeństwie miłość odnajdywali.

Frances Gies i Joseph Gies są wybitnymi historykami, małżeństwem, wydali wspólnie imponującą liczbę bestsellerowych dzieł o średniowieczu

Książka Frances i Josepha Giesów, „Życie średniowiecznej kobiety", przeł. Grzegorz Siwek, ukazała się przed kilkoma dniami nakładem Wydawnictwa Znak, Kraków 2019

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Feudalizm, który ukształtował się we Francji w IX wieku, w następnych stuleciach rozprzestrzenił się w całej Europie, a wprowadzony do Anglii po podboju normańskim przyniósł reakcyjne zmiany w statusie kobiet. System, w którym suweren nadawał ziemię wasalowi w zamian za służbę, miał charakter zasadniczo militarny i wytworzył społeczeństwo zorganizowane na modłę wojenną – świat z gruntu męski. Społeczeństwa przedfeudalne także były już zdominowane przez mężczyzn i sprawy wojskowe, lecz połączenie dzierżawienia ziemi ze służbą militarną oznaczało w warunkach feudalizmu dalsze ograniczenie praw kobiet. Feudalne włości zazwyczaj przechodziły wraz z wojskowymi powinnościami w spadku na męskiego dziedzica. Tylko w razie braku męskich spadkobierców dziedziczyć mogła kobieta.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Niezwykłe życie Geoffreya Hintona. Od sieci neuronowych do ostrzeżeń przed AI
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Plus Minus
Oswoić i zrozumieć Polskę
Plus Minus
„Rodzina w sieci, czyli polowanie na followersów”: Kiedy rodzice zmieniają się w influencerów
Plus Minus
Bogusław Chrabota: Rok po 7 października Bliski Wschód płonie
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Robert M. Wegner: Kawałki metalu w uchu
Plus Minus
Taki pejzaż