Objaśniałam znajomemu z Polski, że „moim zdaniem" (daję ten zwrot w cudzysłowie, bo go wyjątkowo nie lubię: niby czyje inne zdanie miałabym wyrażać, jak nie swoje? Ale dziś okazuje się, że jeśli ktoś się ze mną nie zgadza, to posądza mnie o to, że powtarzam albo za PiS, albo za „GW") spotkanie prezydentów Dudy i Trumpa, ich deklaracja i konferencja prasowa nie stworzyły wyłomu w NATO. Na odwrót, mówiłam, że obaj prezydenci wspomnieli kilkakrotnie sojusz północnoatlantycki, a więcej wojsk amerykańskich w Polsce i nowoczesny sprzęt wojskowy wzmacniają jego siłę i pozycję w stosunku do jedynego jego przeciwnika – Rosji.
Niektórzy zapominają, że NATO jest sojuszem militarnym i ma całkowicie odmienne cele od Unii Europejskiej. Pakt powstał jako sojusz Stanów Zjednoczonych i 11 państw europejskich, by powstrzymać ekspansję Związku Sowieckiego, który siłą i podstępem wprowadzał komunizm na zachód, południe i wschód od swoich granic. Sojusz militarny, nawet najbardziej obronny, może istnieć, tylko jeśli istnieją zagrożenie i przeciwnik. Rosja jest dziś takim zagrożeniem.
Znajomy na to, że polsko-amerykańskie zbliżenie zagraża Niemcom i może je skłonić do wycofania się z NATO. A ja odpowiedziałam, że Niemcy powinny być bardziej zaniepokojone antyniemiecką atmosferą polityczną w Polsce, na co usłyszałam superironiczne: „Aha, to ty uważasz, że ta wizyta była przełomem?".
Nie, nie była przełomowa, ale była udana, pożyteczna – i za długa. Jeśli z krajów europejskich Trump najbardziej upodobał sobie Polskę, to cała Europa powinna się z tego cieszyć. Europa wsadza polską nogę w drzwi, które amerykański prezydent chciałby zatrzasnąć. Trump może mówić, jak bardzo wielbi Rosję i Putina, ale prezydent Duda jednoznacznie ustosunkował się do zagrożenia rosyjskiego i w odróżnieniu od prorosyjskiego Viktora Orbána bronił niepodległości Ukrainy.
Trump mówi różne rzeczy i nie należy się zbytnio podniecać, że tak dobrze mówił o Andrzeju Dudzie. Jeszcze lepiej mówił o północnokoreańskim dyktatorze Kim Dzong Unie. Ale Kimowi nie sprzedaje ani myśliwców, ani gazu skroplonego. Ani nie posyła mu tysiąca żołnierzy, by go bronić przed Koreą Południową.