Kampania prezydencka rozkręciła się wreszcie do normalnej postaci, paradoksalnie, kiedy formalnie jej nie ma. Mamy przegrupowanie sił po wejściu do gry Rafała Trzaskowskiego. I przed sobą jeszcze mnóstwo niespodzianek. Największą może okazać się ostateczny wynik.
Liczy się wszystko, nie tylko czysto polityczne zapowiedzi, ale także kulturowe wrażenia, z których rodzą się memy. Kiedy Trzaskowski zafundował sobie podczas wyborczej wizyty w Poznaniu tatara z jelenia, prawicowy internet natychmiast okrzyknął go paniczykiem, bo przecież potrawy z jelenia są dla zwykłego Polaka zbyt luksusowe. Za to ludzie z otoczenia kandydata PO tłumaczyli, że przekaz jest kompletnie inny. Kandydat je mięso, na dokładkę dziczyznę, więc jest nie lewakiem, a twardzielem dopuszczającym polowania.
To tylko anegdota na marginesie potężnej wojny politycznej, gdzie wszystkie chwyty są dozwolone. Platformersi wierzą, że możliwe jest pokonanie Andrzeja Dudy. Szybka wspinaczka sondażowa prezydenta Warszawy to już coś więcej niż ratowanie aktywów partii przed Kosiniakiem-Kamyszem, Hołownią, a może i zajmującym niejasne stanowisko wobec PO Donaldem Tuskiem. Sztabowcy PiS pokładają nadzieję w najprostszym równaniu. Cały ogień koncentrują w tej chwili na Trzaskowskim, zakładając, że ma on wszelkie szanse, by wejść do drugiej tury, ale mniejsze niż jego rywale – Kosiniak i Hołownia – na zwycięstwo z prezydentem w drugiej. Wynika to wciąż z sondaży, także tych wewnętrznych, zlecanych przez partie, i z oglądu polskiego społeczeństwa. Trzaskowski ma większy elektorat negatywny niż tamci, zdaje się nie pasować do prowincjonalnej Polski. Stąd taka waga tropienia jego menu.
Miękkie podbrzusze ustroju
Ma też przerażać tych Polaków, którzy boją się kohabitacji polegającej na nieustannej wojnie głowy państwa z rządem. Tak ma myśleć nawet i milion Polaków popierających w poprzednich wyborach opozycję, zwłaszcza kiedy występowała razem, którzy jednak są chwiejni i marzą o narodowej zgodzie. Mogą oni dla świętego spokoju wybrać trwanie z Dudą. Zjednoczone władze mają być bezpieczniejsze, choćby w kontekście walki z pandemią i kryzysem.
Ostatnie sygnały zdają się jednak świadczyć o tym, że żaden scenariusz nie jest przesądzony. Pewien człowiek badający sondaże twierdzi, że kampania Dudy, skoncentrowanego na gospodarskich wizytach, nudzi nawet niektórych jego wyborców. Pojawiają się zarzuty, że jest zbyt mało znaczący w polskiej polityce, za mało samodzielny.