Pętla z napisem „Socjalizm”

Andrzej Strug był piłsudczykiem, socjalistą, masonem... A jakim pisarzem? Na pewno godnym przypomnienia swoimi najlepszymi, głęboko patriotycznymi utworami

Aktualizacja: 08.12.2007 12:05 Publikacja: 08.12.2007 01:55

Pętla z napisem „Socjalizm”

Foto: Muzeum Andrzeja Struga

Zmarł 9 grudnia 1937 roku o godzinie 11.15. Gdy odmówiono mu – jako masonowi i przeciwnikowi rządu – pochówku w Alei Zasłużonych na Powązkach, natychmiast zareagowało Wojsko Polskie. Pogrzeb Struga – legionisty i piłsudczyka – odbył się dwa dni później na Cmentarzu Wojskowym na koszt armii.

„Duże wrażenie – zapisała w „Dzienniku” Maria Dąbrowska – robiło w ciemności i przy pochodniach to osobliwe zjednoczenie wojska i robociarzy-socjalistów; salw honorowych i chóralnych pieśni rewolucyjnych: „Czerwonego Sztandaru” i „Warszawianki” (tej z 1905)”. Dodam, że „Pierwszą brygadę” też grano.

Wcześniej jednak wiceprezydent Warszawy Jan Pohoski domagał się odebrania Strugowi krzyża Virtuti Militari. Sławny w owe lata pisarz, a i senator, począwszy od roku 1927 zajmował bowiem coraz bardziej opozycyjną postawę. Protestował w sprawie procesu brzeskiego i Berezy Kartuskiej. Prezesował Lidze Obrony Praw Człowieka i Obywatela, a w 1936 roku wszedł w skład Komitetu Centralnego jawnie już komunistycznej Międzynarodowej Organizacji Pomocy Rewolucjonistom.

Rok przedtem podpisał jednolitofrontową deklarację lewicy kulturalnej „Za porozumieniem”, będącą protestem przeciw literaturze „sfaszyzowanej” i stwierdzającą, że „tylko socjalizm prowadzi dzieło postępu kulturalnego, zaniechane i niweczone przez ginący kapitalizm”. Deklarację podpisali komuniści i sympatycy komunizmu w rodzaju Wandy Wasilewskiej, Henryka Dembińskiego i Stefana Jędrychowskiego, Ewy Szemplińskiej, Aleksandra Wata i Adama Ważyka et consortes. Podpis Andrzeja Struga miał zupełnie inny ciężar gatunkowy.

Nic dziwnego, że m.in. Stefan Starzyński nie mógł odżałować tak zasadniczej zmiany politycznej autora swych ulubionych książek: „Odznaki za wierną służbę” (1921) i „Pokolenia Marka Świdy” (1925). Gust literacki Starzyńskiego nie był odosobniony. Władysław Broniewski w „Odznace...” widział „rzecz niezmiernie serdecznie napisaną”, a wcześniejszą „Chimerę” (1919) – pisał – przeczytałem jednym tchem, a później długo urabiałem sobie opinie o przeczytanym. „»Chimera«” wydała mi się wiernym wizerunkiem ewolucji duszy polskiej od 1905 roku do obecnej wojny. W książce tej w większym stopniu niż w innych odnalazłem cząstkę siebie”.

W utworach Struga takie cząstki siebie samych odnajdywali nie tylko wszyscy legioniści. Także wszyscy zwolennicy marszałka Piłsudskiego, którzy ze wzruszeniem czytali taki oto fragment „Pokolenia Marka Świdy” odnoszący się do wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku: „W ogromnym, pustym pokoju narożnym, gdzie jeno parę krzeseł i pod nisko wiszącymi lampami długi stół nakryty mapą, szybko, porywczo chodzi od ściany do ściany człowiek samotny. W poczekalni za zamkniętymi drzwiami garść oficerów, gotowych do drogi, stoi w milczeniu, żaden nie usiądzie i nie śmie siąść, gdyż lada chwila... Lada chwila przełamie się coś ostatecznego, dobiegnie kresu olbrzymia praca woli, dźwigającej trudną, osamotnioną myśl. Wspaniała w swojej mądrości, przepiękna w swojej odwadze, jakże ciąży jednemu człowiekowi! Rzucony na jej pastwę ugina się, mocuje się pod jej brzemieniem. Każdy wykona jego rozkaz, nie pomoże mu nikt. W narożnym oknie stanie na sekundę ciemny zarys postaci i znika. Odchodzi i powraca. Jeszcze. I jeszcze... Nawrotami tego rytmu mierzy się straszliwa godzina w losach narodu. Miliony oczu zdają się patrzeć w to okno”.

O ile jednak „Pokolenie Marka Świdy”, podobnie jak „Przedwiośnie” Stefana Żeromskiego, ukazuje przede wszystkim rozczarowanie tytułowego bohatera stosunkami panującymi w niepodległej Polsce, o tyle „Odznaka za wierną służbę” jest wyłączną pochwałą czynu legionowego. Czynu takich młodziutkich żołnierzy jak prowadzący narrację Sylwek, który np. 11 sierpnia 1914 r. w tunelu pod Miechowem zanotować miał w pamiętniku: „Gdyśmy włazili do tunelu, była noc, cóż dopiero za ciemności w samym tunelu! Julek prawi: – Oto tak samo ciemną jest teraz nasza dola. To prawda, ale ja zupełnie o tym nie myślę. Od myślenia jest Komendant!”.

Jak wiadomo, Józef Piłsudski z PPS-owskiego tramwaju wysiadł na przystanku Niepodległość. Andrzej Strug rozejrzał się, ale wsiadł z powrotem i pojechał dalej, do tramwajowej pętli z napisem: Socjalizm. Do Polskiej Partii Socjalistycznej Tadeusz Gałecki (takie było prawdziwe nazwisko Struga) wstąpił w 1901 roku, ale już wcześniej propagował idee socjalistyczne, prowadząc nielegalną działalność oświatowo-polityczną, szczególnie wśród ludności wiejskiej. W 1895 roku został za to osadzony w cytadeli warszawskiej, a następnie zesłany do guberni archangielskiej. Po powrocie z zesłania stał się jedną z najważniejszych postaci rewolucji 1905 roku, po upadku której wyemigrował do Paryża. Tam napisał m.in. „W trudnej służbie” (1909), której to powieści bohater „Stanisław Kozłowski, eks-student medycyny, tym się wyróżniał głównie spomiędzy tysięcy różnych Stanisławów Kozłowskich spod trzech zaborów, że wieczorami, powróciwszy z lekcji, marzył systematycznie o rewolucji socjalnej”.

W przeciwieństwie do swego bohatera Andrzej Strug nie poprzestawał na marzeniach. A przede wszystkim walczył z rosyjskim zaborcą. W „Dziejach jednego pocisku” (1910) rozliczał się z rewolucja 1905 roku, gdy „w mieście Łodzi zwyciężano Szajblerów i carat, rujnowano kapitał i carat, głodzono siebie i carat, gromiono lunapary i carat, rabowano monopole i carat. Raz po raz, jak niesforne dzieci, wypadały tłumy robotnicze na ulicę, wyzywając carat po salwach zostawały na bruku trupy – trupy – trupy”.

Polskich rewolucjonistów sportretował w nadto agitacyjnym, ale bardzo skutecznym politycznie cyklu opowiadań „Ludzie podziemni” (1907 – 1909). Pisał o Waryńskim, o Kasprzaku, czytelnikom najbardziej jednak zapadł w pamięci tytułowy bohater „Ze wspomnień starego sympatyka”, porównywany z Ignacym Rzeckim, starym subiektem z „Lalki” Bolesława Prusa. Można się z tym zgodzić, choć już np. ocena Juliana Krzyżanowskiego wyżej stawiającego „Żółty krzyż” Struga (1932 – 1933) od pacyfistycznych powieści Remarque’a i Barbusse’a wydaje się problematyczna.

Po wojnie Andrzej Strug został zapomniany (ale interesujące, że w 1946 roku, jeszcze we Włoszech, Jerzy Giedroyc wydał „Pokolenie Marka Świdy” i „Dzieje jednego pocisku”). Był niewygodny, bo reprezentował ten socjalizm, który skutecznie wyeliminowano z PRL-owskiej świadomości zbiorowej wraz z połączeniem PPS z PPR w jedną „siłę przewodnią” – Polską Zjednoczoną Partię Robotniczą. Po Październiku’56 wydano wprawdzie obszerny wybór jego dzieł, ale np. bez „Miliardów”, na których edycję Czytelnik nie uzyskał zezwolenia cenzury. „GUPW – czytamy w stosownym dokumencie przesłanym w 1964 r. przez sekretarza KC PZPR Artura Starewicza Władysławowi Gomułce – uznał za niecelowe wznowienie tej powieści o dużym ładunku prolegionowym”.

W następnych latach okazjonalnie wydawano Struga, m.in. niedokończoną, wymierzoną w przedwojenną warstwę rządzącą powieść „W Nienadybach byczo jest” (edycja w 1968 roku), w której autor ujawnia rzadko okazywany, choć widoczny np. w „Zakopanoptikonie” z 1913 r., talent satyryczny. Ostatnią książką Struga wydaną w Polsce była w latach 90. zeszłego wieku kryminalno-sensacyjna, choć z akcentami społecznymi, „Fortuna kasjera Śpiewankiewicza” (pierwodruk —1928).

Krótkotrwały renesans zainteresowania tą twórczością nastąpił w okresie pierwszej „Solidarności”. W 1980 roku Agnieszka Holland nakręciła „Gorączkę” według napisanych w 1910 r. „Dziejów jednego pocisku”, a w listopadzie następnego roku wdowa po pisarzu – Nelly Strugowa (zm. 1989), która odzyskała mieszkanie w Al. Niepodległości 210, doprowadziła do otwarcia w nim Muzeum Andrzeja Struga (wcześniej uniemożliwiano to jej ze względu na opozycyjną działalność Januarego Grzędzinskiego, brata Nelly, którego Gomułka w pamiętnym przemówieniu z marca 1968 r. wymieniał jednym tchem z Pawłem Jasienicą i Stefanem Kisielewskim). W odtworzonym gabinecie można zobaczyć nieliczne, ocalałe pamiątki po pisarzu, a wśród nich przybory wolnomularskie.

Bo też niepodobna pominąć działalności masońskiej Struga, nazwanego przez Tadeusza Katelbacha „najszlachetniejszym ze szlachetnych polskich wolnomularzy”. Był jednym z założycieli Wielkiej Loży Narodowej Polski, piastował w niej najwyższe godności: w latach 1921 – 1923 Wielkiego Mistrza, w latach 1920 – 1929 Wielkiego Suwerennego Komandora Rady Najwyższej. Jego masońskie doświadczenia nie były tajemnicą, sam nawiązywał do nich w „Wyspie zapomnienia”, publikowanej na przełomie lat 1920 – 1921 w „Świetle” i „Kurierze Lwowskim”. A w stołecznych kabaretach śpiewana była następująca piosenka:Gdy ciemność zapadai światła latarń zapłoną,wtedy wychodzą masonii słychać kielni stuk...Prowadzą długie narady,jak poobsadzać posady,i mówią że nie ma Boga,jest tylko Andrzej Strug.To nie tylko żart. Andrzej Strug był wiceministrem propagandy (u boku ministra Wacława Sieroszewskiego) w 1918 roku, w krótkotrwałym „lubelskim” rządzie Ignacego Daszyńskiego. Członkowie polskich lóż wolnomularskich byli związani z kołami bliskimi Piłsudskiemu, dlatego też z entuzjazmem powitali zamach majowy marszałka w 1926 roku. W skład pierwszego pomajowego rządu Kazimierza Bartla wchodziło kilku ministrów masonów. Szybko jednak przegrali ze zwolennikami twardej ręki, chętnie sięgającymi do tradycyjnie endeckiej propagandy antymasońskiej. Niewątpliwie rozczarowanie kierunkiem zmian zachodzących w Polsce było jedną z głównych przyczyn radykalizacji poglądów Struga, którego polityczne wpływy zmalały. Nie doczekał rozwiązania zrzeszeń wolnomularskich dokonanego w 1938 roku przez prezydenta Ignacego Mościckiego.Piłsudczyk, socjalista, mason... A jaki pisarz? Na pewno godny przypomnienia swoimi najlepszymi, głęboko patriotycznymi utworami, jak „Pokolenie Marka Świdy”. Ciekawe, że i od strony artystycznej trudno im dziś cokolwiek zarzucić. Myślę też, że większość książek Struga poświęcona, skądinąd wyidealizowanej przez niego, „rewolucji socjalnej” jest czymś więcej niż tylko piśmiennictwem historycznym. Opowieści z cyklu „Ludzie podziemni” ukazują bowiem prawdziwe korzenie polskiego socjalizmu. Socjalizmu, którym wycierali sobie pyski działacze PZPR i ich SLD-owscy spadkobiercy.

A swoją drogą już w 1913 roku w „Czynie i słowie” przenikliwy krytyk Karol Irzykowski słusznie wytknął Andrzejowi Strugowi, że pisząc o socjalizmie, akcentuje emocje, podczas gdy jego interesują duchowe tajniki rewolucji: „Od Struga o tym dowiedzieć się nie mogłem. Jego socjaliści są smutni, ciaśni, naiwni – są to pionierzy tego socjalizmu, który nie odbył jeszcze duchowego połączenia chemicznego z innymi wartościami życia i musi powrócić do kuźni”. A nawiązując do „Dziejów jednego pocisku”, napomykał: „Bomba mi nie imponuje... W ogóle bomba nie jest symbolem rewolucji, to tylko drobny szczegół techniczny walki”.

Opowieści Andrzeja Struga z cyklu „Ludzie podziemni” ukazują prawdziwe korzenie polskiego socjalizmu

Zmarł 9 grudnia 1937 roku o godzinie 11.15. Gdy odmówiono mu – jako masonowi i przeciwnikowi rządu – pochówku w Alei Zasłużonych na Powązkach, natychmiast zareagowało Wojsko Polskie. Pogrzeb Struga – legionisty i piłsudczyka – odbył się dwa dni później na Cmentarzu Wojskowym na koszt armii.

„Duże wrażenie – zapisała w „Dzienniku” Maria Dąbrowska – robiło w ciemności i przy pochodniach to osobliwe zjednoczenie wojska i robociarzy-socjalistów; salw honorowych i chóralnych pieśni rewolucyjnych: „Czerwonego Sztandaru” i „Warszawianki” (tej z 1905)”. Dodam, że „Pierwszą brygadę” też grano.

Pozostało 95% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy