Następny rok nie przyniesie prawdopodobnie drastycznej zmiany krajobrazu politycznego między innymi dlatego, że będzie to pierwszy od 2003 rok bez wyborów. Trwać będzie mocowanie się dwóch największych partii (PO i PiS), a PSL będzie w spokoju konsumować swój udział we władzy . Nie powstanie także żaden istotny podmiot polityczny. Najbardziej znaczące zmiany dokonają się na lewicy. Wielką niewiadomą jest natomiast zachowanie Samoobrony.
Przez ostatnie lata mieliśmy do czynienia z festiwalem wyborów – w 2004 roku do Parlamentu Europejskiego, w 2005 do Sejmu, Senatu i na urząd prezydenta, w 2006 roku do samorządów, a w 2007 ponownie do parlamentu. Chociażby z tego względu wydaje się, że nadchodzący rok będzie raczej okresem stabilizacji. To nie oznacza jednak spokoju.
O to, żebyśmy nie nudzili się swoimi prywatnymi sprawami i wciąż śledzili walki partyjne, zadbają nade wszystko PO i PiS. Pojedynek dwóch gigantów będzie wyznaczać temperaturę nadchodzących 12 miesięcy.
Czy wpłynie to na poparcie dla nich? Tak, ale w nieznacznym stopniu. Jeśli Platforma nie zaliczy jakiejś katastrofalnej wpadki, np. w sprawie stosunków z Rosją lub problemów aferalnych, nadal będzie liderem rankingów poparcia społecznego. Pod koniec 2008 roku już będziemy się oczywiście śmiali z dzisiejszych notowań PO ocierających się o 60 proc., ale jej przewaga nad PiS będzie zauważalna.
Obie formacje ciężko zapracowały sobie na rolę protagonistów polskiej sceny politycznej, nie unikają wchodzenia ze sobą w konflikty, szukają siebie nawzajem, po to, by wymienić ciosy. Zostały za to słusznie nagrodzone znaczącym poparciem w ostatniej elekcji i tak zapewne pozostanie. Można przypuszczać, że już wkrótce zakończy się stałe zwyżkowanie PO w rankingach popularności, a i PiS otrząśnie się ze swych wewnętrznych problemów.