Zizou prześwietlony

Zinédine Yazid Zidane ma tajemnice, których nie chce ujawniać. Do tego stopnia, że autorce jego nieautoryzowanej biografii Besmie Lahouri otwarcie groził, że poda ją do sądu. Opublikowana właśnie we Francji książka stała się sensacją

Publikacja: 21.03.2009 00:34

Zinedine Zidane i jego syn Luca

Zinedine Zidane i jego syn Luca

Foto: AFP

Były kapitan drużyny francuskich piłkarzy, pieszczotliwie nazywany Zizou, jest jedną z najbardziej lubianych postaci francuskiego życia publicznego. O jego życiu poza boiskiem wiadomo niewiele, gdyż niezwykle rzadko udziela wywiadów. Jego agent tłumaczy to nieśmiałością, brakiem czasu lub natłokiem innych zajęć. Bezpośredni dostęp do piłkarza jest niemożliwy, gdyż otacza go szczelny kordon ludzi pracujących dla niego lub rodziny. Chronią go nie tylko przed zbyt nachalnymi fanami lub ciekawskimi mediami, ale przed całym światem zewnętrznym. Zidane już nie wie, jak wygląda życie poza kloszem, który go otacza. Wszelkie informacje są filtrowane i zniekształcane w taki sposób, aby były wygodne nie tylko dla niego, ale także dla jego otoczenia.

– Powstał dokładnie opracowany system dostępu do Zinédine’a. W pierwszym kręgu znajdują się jego najbliżsi – żona, rodzice i rodzeństwo oraz jego agent. W sumie jakieś dziesięć osób. W kolejnym są znajomi i współpracownicy. Są też następne kręgi, które otaczają go i mają za zadanie chronić. A wszyscy boją się tego, czego nie są w stanie kontrolować. Dlatego pisanie tej biografii było prawdziwą męką, gdyż nikt nie chciał ze mną rozmawiać, a jeśli już się zdecydował, to potem wycofywał. Nie odpowiadano na moje telefony lub wręcz mówiono, abym sobie poszła do diabła. A potem próbowano nakłonić mnie do pokazania pracy przed publikacją – opowiada w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Besma Lahouri, która na zebranie materiałów do książki „Zidane: życie sekretne” poświęciła prawie dwa lata.

W tym czasie spotkało ją wiele nieprzyjemności. Twierdzi, że była śledzona. Kiedy rozpoczęła pisanie, agent Zidane’a zaproponował jej wspólne z nim spotkanie i „opiekę merytoryczną”, jak enigmatycznie nazwano dostęp do zawartych w książce informacji. W rzeczywistości chodziło o kontrolę nad publikacją. Sam Zizou prawdopodobnie był niezadowolony z tego, że ewentualne zyski z jego nazwiska może czerpać ktoś, kto nie jest mu zupełnie oddany i nie jest jego adoratorem.

– Widziałam się z Zizou w grudniu 2006 roku, kiedy odwiedzał swoje rodzinne strony w Algierii. Miałam zrobić z nim wywiad. Wspominam to jako najgorsze spotkanie w życiu, gdyż jedyne odpowiedzi na moje pytania, jakie uzyskałam, to tak lub nie. A siedzący obok brat piłkarza patrzył na mnie jak na kosmitkę. Kilka tygodni wcześniej widziałam się z ich ojcem, który nie miał nic przeciwko temu, abym pisała o jego synu. Jednak od samego Zidane’a usłyszałam zdecydowane „nie” – ujawnia kulisy powstawania biografii autorka, która także pochodzi z Algierii.

Kiedy książka była gotowa do druku, włamano się do domu wydawcy, a pięć dni później do redaktorki. Komputery z zapisanymi tam rozdziałami zniknęły. – Trudno uwierzyć, że był to zwykł zbieg okoliczności. Nikogo nie oskarżam. Nie chcę też podejrzewać. Policyjne dochodzenie trwa. A cała historia jest dalszym ciągiem opowieści z mojej książki, która stała się największą przygodą mojego życia – wyznaje Besma Lahouri.

[srodtytul]Mundial na dopalaczach?[/srodtytul]

Książka rozpoczyna się epizodem z życiorysu Zidane’a, który piłkarz na pewno chciałby wymazać i pragnąłby, aby wszyscy o nim zapomnieli. Swój ostatni mecz w życiu i fantastyczną karierę miał zakończyć w Berlinie 9 lipca 2006 roku w czasie spotkania Francji z Włochami w finale mistrzostw świata. Okazuje się, że w przeddzień meczu doszło do poważniej kłótni pomiędzy nim a jego żoną. Kiedy więc Zinédine pojawił się na boisku, był wyjątkowo zestresowany. Wystarczyła iskra, aby doszło do wybuchu. Wszyscy doskonale pamiętają padającego na murawę boiska obrońcę Marco Materazziego uderzonego przez Zidane’a głową w klatkę piersiową. Zidane dostaje czerwoną kartkę, schodzi z boiska, a mecz kończy się zwycięstwem Włochów. Cały świat obiegają zdjęcia z tego zdarzenia, a Francja pogrąża się w żałobie.

Zaraz po meczu Zizou idzie na skromną kolację tylko w towarzystwie swoich dwóch braci. Następnie wracają do hotelu, ale nikt nie śmie rozpocząć rozmowy na temat tego, co się stało. Wszyscy obawiają się konsekwencji, które mogą spotkać piłkarza za ten czyn. Odejścia sponsorów. Nienawiści tłumów winiących go za przegraną. Wiele osób jest naprawdę zdegustowanych jego agresywnym zachowaniem. A najbardziej wkurzony okazuje się prezydent Francji Jacques Chirac. „Co za dupek!” – krzyczy, oglądając mecz w gronie kilku znajomych. Jednak nikomu we Francji nie jest na rękę, aby wina za to, co się stało, spadła na Zidane’a. Wszyscy postanawiają więc z agresora zrobić ofiarę. „W tym być może najtrudniejszym w pana karierze momencie chciałabym wyrazić w imieniu całego narodu nasze uczucia wsparcia i szacunku. Jest pan wirtuozem, geniuszem światowego futbolu. Człowiekiem wielkiego serca, broniącym swoich przekonań. Dlatego cała Francja pana kocha i podziwia” – oświadcza publicznie Jacques Chirac, witając drużynę na przyjęciu w Pałacu Elizejskim po powrocie z mundialu.

Popularność Zizou osiąga szczyty. Pupil tłumów wydaje się pozostawać poza wszelką krytyką. Nie tylko nikt nie oskarża piłkarza za to, co się stało, ale kreuje się go na herosa broniącego ideałów i honoru rodziny. Kozłem ofiarnym zostaje Materazzi, który podobno słownie miał obrazić matkę i siostrę Francuza, a nawet... wiarę muzułmańską (sam Zidane określa się jako wierzący, ale niepraktykujący).

– Włoch nie jest bez winy, ale cała sytuacja stała się absurdalna. A to, w jaki sposób się potoczyła oraz jakie profity przyniosła Zidane’owi, spowodowało, że bliżej zainteresowałam się jego osobą i postanowiłam napisać o nim książkę – opowiada Besma Lahouri.

Autorka zadaje także niezwykle istotne pytanie. Dlaczego po całym zajściu nie poddano Zidane’a kontroli antydopingowej? Według procedur UEFA jest to standardowe postępowanie w stosunku do piłkarzy, którzy otrzymali czerwoną kartkę. Pozwala sprawdzić, czy zadziorność sportowca na boisku nie była wynikiem przyjmowania niedozwolonych środków. W przypadku Zinédine’a wątpliwości nie zostały rozwiane. Podobnie nie wiemy, co rzeczywiście powiedział Materazzi oraz czy Zidane żałuje swojego czynu. W wywiadzie dla Canal+ tydzień po zajściu oświadczył: „Nie mogę żałować mojego gestu… Winny jest ten, kto prowokuje”. Jednak kilka miesięcy później w czasie podróży do Algierii ripostuje rozgniewany na uwagę swojego kuzyna, który stwierdza, że reakcja na zaczepkę była usprawiedliwiona. „Nigdy nie mów, że dobrze zrobiłem, waląc go główką. To był błąd i żałuję tego” – rzuca z grobową miną.

[wyimek]Dochody z reklam, w których występuje znajdujący się już od ponad dwóch lat na emeryturze piłkarz, obliczono na około 3,5 mln euro rocznie[/wyimek]

– W ciągu całej kariery zebrał 14 czerwonych kartek, co świadczy o tym, że był jednym z najbardziej agresywnych graczy. Porównując na przykład tę liczbę z trzema kartkami Platiniego, widać, że ulubieniec Francji zaliczał się do bardzo impulsywnych i szukających zwady piłkarzy – twierdzi Besma. Podłoża takiej postawy upatruje w rodowodzie Zidane’a, który, pochodząc z nizin społecznych, szczyty światowego uznania zdobył ciężką pracą połączoną z wyjątkowym uporem.

[srodtytul]Chłopak z La Castellane[/srodtytul]

La Castellane to najbiedniejsza dzielnica Marsylii, zamieszkana głównie przez emigrantów z Afryki Północnej. Tutaj 23 czerwca 1973 roku urodził się przyszły czempion piłkarski jako najmłodsze z pięciorga dzieci Sma?la i Maliki. Jego ojciec jest Kabylem i pochodzi z wioski Aguemoun w Algierii, gdzie przed wyjazdem do Francji w poszukiwaniu lepszego życia pasł owce. Matka urodziła się już we Francji, ale także ma pochodzenie berberyjskie. Dla niej Sma?l zdecydował się nie wracać do Algierii, choć już miał spakowane walizki po dziewięciu latach spędzonych na harówce na różnych francuskich budowach, gdy często spał na podłodze i żywił się byle czym, aby zaoszczędzić pieniądze na wymarzony dom w ojczyźnie.

U Zidane’ów obowiązywał tradycyjny model wychowania. Głową rodziny był ojciec, który marzył o lepszej przyszłości dla swoich dzieci w nowej ojczyźnie, goniąc je ostro do nauki. Jednak najstarszy z rodzeństwa Noureddine przejawiał wyjątkowy talent. Grał w piłkę tak dobrze, że kiedy miał 14 lat, zainteresował się nim najlepszy klub lat 70. AS Saint-Étienne. Jednak ojciec sprzeciwił się zdecydowanie, aby syn wyjechał na drugi koniec kraju, gdzie nie będzie można kontrolować tego, co robi.

Marzenia Noureddine’a rozpływają się, ale w starszego brata wpatruje się jak w obrazek najmłodszy. Kilka lat później on także otrzymuje ciekawą propozycję, choć z mniej renomowanego klubu AS Cannes. Tym razem nikt się nie sprzeciwia, gdyż w końcu głowa rodziny rozumie, że kariera piłkarska może się okazać dobrą przyszłością dla potomka. Ojcu Zidane’a przez myśl nawet nie przechodzi, że syn zostanie człowiekiem podziwianym przez tłumy fanów na całym świecie. W słowniku tej prostej rodziny takie słowa jak sława, bogactwo i popularność nie istniały. Liczyła się ciężka praca i przestrzeganie takich zasad jak szacunek i obowiązkowość. Wiele lat później Sma?l ciągle niepokoi się do tego stopnia, że spotkawszy dziennikarza francuskiej gazety „L’Équipe”, prosi go, aby w czasie wywiadu był miły dla jego syna, który jest już wówczas gwiazdą. Matka Zidane’a stara się pozostać w cieniu. Nie chce nawet pozować do zdjęć, które będą publikowane w prasie. „Pragnę w spokoju robić zakupy” – tłumaczy. Najmłodszy syn uwielbia ją. W wywiadzie dla francuskiego Canal+ wyznaje przed milionami telewidzów: „Mamo, kocham cię”.

Zizou, uwolniwszy się spod rodzicielskiego nadzoru, szybko znajduje tę, która stanie się jego żoną – Véronique Lentosco-Fernandez. Jej rodzice pochodzą z Hiszpanii, choć ona urodziła się we francuskim Rodez, gdzie ojciec jest pracownikiem rzeźni, a matka zajmuje się wychowaniem dzieci. Studiuje biologię, ale po pierwszym roku ją rzuca. Dorabia jako modelka i tancerka. Oboje są nieśmiali i przez długi czas mijają się tylko w kafeterii hostelu w Cannes dla młodych pracowników, w którym mieszkają. W końcu ona rozpoczyna rozmowę. On zaprasza ją na mecz. „Nie znam się na piłce nożnej, ale czułam, że on świetnie gra” – wyznaje Véronique po latach. Postanawiają wspólnie wynająć kawalerkę, a 28 maja 1994 roku biorą ślub. Zinédine gra już wówczas w klubie Bordeaux i pomału staje się niekwestionowaną gwiazdę światowego futbolu.

„Gdybym wiedziała, że będzie tak sławny, nie wiem, czy bym się z nim związała. Marzyłam o cichym i spokojnym życiu” – twierdzi Véronique. Jej schronieniem staje się rodzina. Na świat przychodzi czwórka dzieci: Enzo (ur. 1995), Luca (ur. 1998), Théo (ur. 2002) i Elyaz (ur. 2005). W przeciwieństwie do pozostałych żon piłkarzy Véronique jest wyjątkowo dyskretna i skromnie się ubiera, unikając ciuchów od modnych projektantów. Kiedy razem z mężem wychodzi na kolację, stolik rezerwuje, podając panieńskie nazwisko, i zawsze wybiera zwykłe restauracje, a nie takie, które są w danej chwili na topie. Kiedy w 2006 roku rozchodzi się wieść, że piłkarz ma kochankę, żona staje za nim murem. Informacja o skoku w bok pojawia się we francuskich mediach, które Zidane natychmiast pozywa do sądu za naruszenie prywatności. Bohaterką skandalu jest Nadiya, francuska piosenkarka pochodzenia algiersko- włoskiego, która najpierw jest skora do rozmów z prasą, ale następnie milknie, unikając jak ognia tematu swojego związku z Zizou.

[srodtytul]Z głową do interesów[/srodtytul]

W 2001 roku Zidane, sławny numer 10, zostaje piłkarzem, za którego transfer zapłacono największe w historii pieniądze. Real Madryt daje za niego Juventusowi Turyn 471,6 mln franków (72 mln euro). Za kulisami transakcji kryje się niechęć Véronique do pozostania we Włoszech; namawia męża do wyjazdu do Hiszpanii. Negocjacje trwają kilka miesięcy. Podobno szef Realu Florentino Perez był gotowy zapłacić nawet 100 mln euro, aby tylko Zizou grał u niego. Zaoferował piłkarzowi odpowiednią gażę

(1 mln franków tygodniowo), która czyni z niego najlepiej wówczas opłacanego futbolistę świata. Państwo Zidane mogą bez uszczerbku w budżecie kupić jedną z najdroższych willi w luksusowej dzielnicy Madrytu, która pozostaje ich głównym domem. Jednak najlepiej zarabiający zawodnik świata potrafił wysłać żonę, aby negocjowała jego cenę. Podobnie ma się rzecz z innymi wydatkami związanymi z wyjazdami na wakacje lub kosztami hotelu, choć zasoby finansowe piłkarza rozrastają się do niebotycznych rozmiarów. Sponsorzy dobijają się do niego, nęcąc wielomilionowymi gażami. Każdy produkt: od samochodów przez ubiory, buty, jogurty czy ubezpieczenia, zyskuje w oczach ewentualnych konsumentów dzięki pojawieniu się w reklamie Zizou.

Prawami do używania wizerunku piłkarza zarządza kierowana przez rodzinny klan Zidane Diffusion z siedzibą w Marsylii. Siostra, 39-letnia Lila, ze swoim mężem zajmuje się w firmie sprawami administracyjnymi oraz sprzedażą. Jest jedyną, która zgodnie z marzeniami ojca poszła na studia, jednak po dwóch latach filologii angielskiej miała dosyć uniwersytetu. Brat Farad (43 lata), który wcześniej także grał w piłkę oraz trenował dżudo, teraz dzieli swój czas pomiędzy księgowość małego klubu piłkarskiego a biznes rodzinny. Zatrudnienie znalazł także Antoine Fernandez, brat Véronique, który jest odpowiedzialny za marketing. Jedynie Madjid (44 lata) pracuje na lokalnej pływalni. Najbliższym współpracownikiem Zidane’a pozostaje najstarszy z rodzeństwa Noureddine. Towarzyszy mu we wszystkich podróżach, które Zizou regularnie odbywa po całym świecie w ramach zobowiązań reklamowych. Wcześniej jeździł za bratem na wszystkie zgrupowania. Zdarza mu się nawet pełnić rolę baby-sitter, kiedy Zidane chce wyjść wieczorem z żoną.

Dochody z reklam, w których występuje znajdujący się już od ponad dwóch lat na emeryturze piłkarz, obliczono na około 3,5 mln euro rocznie. Jeszcze w 2005 roku, według francuskiego dziennika „Le Monde”, wynosiły 14,6 mln euro, z czego 44 proc. pochodziło właśnie z tantiem reklamowych. Zidane cały czas zarabia pieniądze dzięki zarejestrowanej w Szwajcarii spółce nadzorowanej przez Colyre SA, która zarządza marką ZZ (od Zinédine Zidane). Znak firmowy można znaleźć na najróżniejszych produktach, od spożywczych po programy informatyczne. Zizou nie zapomniał też o zatrudnieniu dla teściów, którzy we Francji w rejonie Aveyron inwestują poprzez firmę Zifern w nieruchomości. Poza tym piłkarz ma podpisany do 2017 roku kontrakt reklamowy z Adidasem, do 2015 z Danone, firmą ubezpieczeniową Generali Assurances, GrandOptical, Orange.

Ten ostatni opiewa podobno na 450 tys. euro rocznie. Sumy, które uzyskuje z pozostałych, otacza głęboko skrywana tajemnica handlowa, ale z pewnością pozwalają one byłemu piłkarzowi nie przejmować się kryzysem finansowym, który ogarnął świat. Firmy przez niego promowane ciągle zyskują bowiem uznanie ewentualnych klientów. A on sam może w końcu, jak powiedział, „wrócić do prawdziwego życia” i więcej czasu poświęcić rodzinie. Coraz częściej osobiście odbiera dzieci ze szkoły, na co wcześniej nie mógł sobie pozwolić. Zabiera je także na wspólne wakacje w tropiki lub do domu na Balearach należącego do jego agenta, który zalicza się do grona bliskich przyjaciół. Ostatnio kupił sobie nawet mały jacht i ma zamiar nauczyć się żeglować.

– Otaczanie się tylko rodziną wynika z wyjątkowej nieufności Zidane’a do ludzi. On nikomu nie ufa. Niezwykle rzadko się uśmiecha. Jego zachowanie można uznać nawet za lekko paranoiczne. Jednemu z bliskich znajomych powiedział, że chciałby być małą myszką, która słyszałaby, co mówią o ludzie, kiedy jego przy nich nie ma. Sprawia wrażenie, jakby popularność i pozytywne uczucia, którymi obdarzają go fani, choć czasami męczące, spowodowały, że zupełnie zamknął się w sobie – podsumowuje Besma Lahouri.

Były kapitan drużyny francuskich piłkarzy, pieszczotliwie nazywany Zizou, jest jedną z najbardziej lubianych postaci francuskiego życia publicznego. O jego życiu poza boiskiem wiadomo niewiele, gdyż niezwykle rzadko udziela wywiadów. Jego agent tłumaczy to nieśmiałością, brakiem czasu lub natłokiem innych zajęć. Bezpośredni dostęp do piłkarza jest niemożliwy, gdyż otacza go szczelny kordon ludzi pracujących dla niego lub rodziny. Chronią go nie tylko przed zbyt nachalnymi fanami lub ciekawskimi mediami, ale przed całym światem zewnętrznym. Zidane już nie wie, jak wygląda życie poza kloszem, który go otacza. Wszelkie informacje są filtrowane i zniekształcane w taki sposób, aby były wygodne nie tylko dla niego, ale także dla jego otoczenia.

Pozostało 95% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał