Były kapitan drużyny francuskich piłkarzy, pieszczotliwie nazywany Zizou, jest jedną z najbardziej lubianych postaci francuskiego życia publicznego. O jego życiu poza boiskiem wiadomo niewiele, gdyż niezwykle rzadko udziela wywiadów. Jego agent tłumaczy to nieśmiałością, brakiem czasu lub natłokiem innych zajęć. Bezpośredni dostęp do piłkarza jest niemożliwy, gdyż otacza go szczelny kordon ludzi pracujących dla niego lub rodziny. Chronią go nie tylko przed zbyt nachalnymi fanami lub ciekawskimi mediami, ale przed całym światem zewnętrznym. Zidane już nie wie, jak wygląda życie poza kloszem, który go otacza. Wszelkie informacje są filtrowane i zniekształcane w taki sposób, aby były wygodne nie tylko dla niego, ale także dla jego otoczenia.
– Powstał dokładnie opracowany system dostępu do Zinédine’a. W pierwszym kręgu znajdują się jego najbliżsi – żona, rodzice i rodzeństwo oraz jego agent. W sumie jakieś dziesięć osób. W kolejnym są znajomi i współpracownicy. Są też następne kręgi, które otaczają go i mają za zadanie chronić. A wszyscy boją się tego, czego nie są w stanie kontrolować. Dlatego pisanie tej biografii było prawdziwą męką, gdyż nikt nie chciał ze mną rozmawiać, a jeśli już się zdecydował, to potem wycofywał. Nie odpowiadano na moje telefony lub wręcz mówiono, abym sobie poszła do diabła. A potem próbowano nakłonić mnie do pokazania pracy przed publikacją – opowiada w rozmowie z „Rzeczpospolitą” Besma Lahouri, która na zebranie materiałów do książki „Zidane: życie sekretne” poświęciła prawie dwa lata.
W tym czasie spotkało ją wiele nieprzyjemności. Twierdzi, że była śledzona. Kiedy rozpoczęła pisanie, agent Zidane’a zaproponował jej wspólne z nim spotkanie i „opiekę merytoryczną”, jak enigmatycznie nazwano dostęp do zawartych w książce informacji. W rzeczywistości chodziło o kontrolę nad publikacją. Sam Zizou prawdopodobnie był niezadowolony z tego, że ewentualne zyski z jego nazwiska może czerpać ktoś, kto nie jest mu zupełnie oddany i nie jest jego adoratorem.
– Widziałam się z Zizou w grudniu 2006 roku, kiedy odwiedzał swoje rodzinne strony w Algierii. Miałam zrobić z nim wywiad. Wspominam to jako najgorsze spotkanie w życiu, gdyż jedyne odpowiedzi na moje pytania, jakie uzyskałam, to tak lub nie. A siedzący obok brat piłkarza patrzył na mnie jak na kosmitkę. Kilka tygodni wcześniej widziałam się z ich ojcem, który nie miał nic przeciwko temu, abym pisała o jego synu. Jednak od samego Zidane’a usłyszałam zdecydowane „nie” – ujawnia kulisy powstawania biografii autorka, która także pochodzi z Algierii.
Kiedy książka była gotowa do druku, włamano się do domu wydawcy, a pięć dni później do redaktorki. Komputery z zapisanymi tam rozdziałami zniknęły. – Trudno uwierzyć, że był to zwykł zbieg okoliczności. Nikogo nie oskarżam. Nie chcę też podejrzewać. Policyjne dochodzenie trwa. A cała historia jest dalszym ciągiem opowieści z mojej książki, która stała się największą przygodą mojego życia – wyznaje Besma Lahouri.