Jest tu w obozie lotniczka – dzielna kobieta, już czwarty miesiąc znosi razem z nami wszelkie trudy i niewygody niewoli, a trzyma się wzorowo" – napisał w pamiętniku mjr Kazimierz Szczekowski. Razem przebywali w obozie w Ostaszkowie, a potem Kozielsku. Lewandowska była jedyną kobietą wśród ofiar zbrodni katyńskiej.
Z kolei kpt. dr Wacław Mucho, lekarz wojskowy, jeniec z Kozielska, któremu udało się uniknąć śmierci, tak o niej pisał: „Chodziły słuchy, że jest ona krewną czy córką generała NN i że pochodzi z Poznania. Ubrana była w polski mundur lotniczy męski, lecz moim zdaniem był wypożyczony, gdyż nie był dopasowany do jej figury. Wzrost jej raczej wysoki, jak na kobietę, szatynka, włosy ucięte".
Mucho miał rację. Jej ojcem był generał Józef Dowbor-Muśnicki, jeden z dowódców powstania wielkopolskiego. Janina urodziła się 22 kwietnia 1908 r. w Charkowie. Od dziesiątego roku życia mieszkała wraz z rodzicami w podpoznańskim Lusowie. Kształciła się w poznańskim Konserwatorium Muzycznym. Była uzdolniona artystycznie, ale nie została śpiewaczką, chociaż występowała na scenie. „Znana śpiewaczka estradowa, obdarzona pięknym głosem pani Janina Dowbor-Muśnicka" – prezentował jej występ w 1935 r. „Dziennik Poznański".
Jej pasją okazało się lotnictwo. Latała na szybowcach, skakała ze spadochronem. Kiedy miała 20 lat, wzięła udział w konkursie skoków w Paryżu. Jako pierwsza Europejka skoczyła z wysokości ponad 5 tys. metrów. W 1936 r. ukończyła Wyższą Szkołę Pilotażu na poznańskiej Ławicy. Jednocześnie była członkinią Aeroklubu Poznańskiego. Brała udział w pokazach podniebnych akrobacji.
W 1938 r. przeniosła się do Centrum Wyszkolenia Łączności w Zegrzu, gdzie odbywała szkolenia z zakresu obsługi tzw. telegrafów Hughesa – urządzeń służących do przekazywania informacji na odległość za pomocą linii telegraficznych. Lewandowska odbyła też kursy radiotelegraficzne we Lwowie i w Dęblinie. Nauczyła się pracować ze stukawkami, czyli aparatem do odbioru wiadomości przekazywanych kodem Morse'a. Uczestnicy takiego szkolenia tworzyli przyszłe służby pomocnicze wojska. Janina pracowała też jako urzędniczka na Poczcie Głównej w stolicy Wielkopolski. Zdaniem pisarki Marii Nurowskiej, autorki książki o Lewandowskiej, była prekursorką feminizmu.