Kogo trzeba potępić

To przejaw antysemityzmu – mówi Izrael o artykule szwedzkiego dziennikarza. Szwedzkie władze odmawiają potępienia publikacji, powołując się na wolność słowa

Publikacja: 05.09.2009 15:00

Kogo trzeba potępić

Foto: Rzeczpospolita, Janusz Kapusta JK Janusz Kapusta

W gazecie „Aftonbladet” ukazał się artykuł, który – ze względu na zainteresowanie, jakie wzbudził – stanowiłby szczyt marzeń dla wydawcy, gdyby nie stał się koszmarnym doświadczeniem. Publikacja o kradzieży organów Palestyńczyków i handlowaniu nimi przez izraelskich wojskowych wywołała bowiem międzynarodowe tsunami.

Eksperci zaczęli się zastanawiać, czy szwedzko-izraelski zgrzyt z powodu artykułu nie zakłóci obecnej prezydencji Szwecji w Unii Europejskiej i nie zniweczy wysiłków UE, by wspierać proces pokojowy na Bliskim Wschodzie. Publikacja stała się też obiektem niekończących się debat w mediach i blogach.

[srodtytul]Pozszywane ciała [/srodtytul]

17 sierpnia Donald Boström opublikował w „Aftonbladet” tekst „Grabią organy naszych synów”. Napisał, że w maju 1992 r. 19-letni Palestyńczyk Bilal Achmed Ghanan został postrzelony przez izraelskich żołnierzy. Zabrał go wojskowy helikopter. Po pięciu dniach pozszywane od brzucha do podbródka ciało podrzucone zostało żołnierzom we wsi Imatin na Zachodnim Brzegu Jordanu. Palestyńskie rodziny nabrały podejrzeń, że organy młodego Palestyńczyka mogły zostać wycięte.

Donald Boström przebywał wówczas na Zachodnim Brzegu Jordanu, pracując nad zbiorem reportaży. Kilkakrotnie kontaktowali się z nim pracownicy ONZ. – Sądzili, że kradzież organów faktycznie miała miejsce, lecz nie mogli nic zdziałać w tej sprawie – relacjonuje. Palestyńskie rodziny na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Strefie Gazy opowiedziały mu, że sądzą, iż ich synom wycięto organy, zanim ich zabito. Jedną z ofiar tego mógł być – ich zdaniem – właśnie Bilal Achmed Ghanan.

Autor publikacji łączy opowiadanie z terenów okupowanej Palestyny ze sprawą zatrzymania w końcu lipca tego roku obywatela amerykańskiego Levy’ego Izhaka Rosenbauma. Przyznał się, że kupował w Izraelu od uboższych osób nerki za 10 tysięcy dolarów i sprzedawał je potem Amerykanom za 160 tysięcy dolarów

Boström pisze także, że w Izraelu brakuje organów do przeszczepów, a kraj ten wielokrotnie krytykowano za nieetyczny sposób ich pozyskiwania. Z tego względu Francja przerwała współpracę z Izraelem już w latach 90. Dziennikarz podkreśla również, że w 1992 r. minister zdrowia Ehud Olmert zorganizował kampanię mająca przekonać obywateli Izraela, by się zadeklarowali, że godzą się być po śmierci dawcami organów. – Właśnie w czasie przeprowadzania tej kampanii zniknęli młodzi Palestyńczycy – relacjonuje Boström. – Pozszywane ciała przywieziono z powrotem do ich wsi pięć dni później.

Rzecznik armii izraelskiej stwierdził, że kradzież organów do przeszczepów to wymysł Palestyńczyków. Powiedział, że rutynowo przeprowadza się obdukcję wszystkich Palestyńczyków, których zabito. Zdaniem autora przeczy temu fakt, że spośród 133 Palestyńczyków, którzy zginęli w 1992 r., poddano obdukcji tylko 69 ciał.

[srodtytul]Antysemityzm i wolność słowa[/srodtytul]

Ambasador Szwecji w Tel Awiwie Elisabet Borsiin Bonnier na stronie internetowej placówki dyplomatycznej zamieściła oświadczenie, że „artykuł w »Aftonbladet« jest tak samo szokujący i obrzydliwy dla nas Szwedów, jak dla obywateli Izraela”. Tymczasem minister spraw zagranicznych Carl Bildt napisał w swoim blogu: „Izrael zażądał, byśmy w ten czy inny sposób zdystansowali się od artykułu i że powinniśmy interweniować, by przeszkodzić publikacji takiego artykułu. Ale tak nie funkcjonuje nasz kraj i nie będzie funkcjonował”.

Wtedy do ataku przystąpił minister spraw zagranicznych Izraela AvigdorLieberman, który zachowanie Szwecji porównał do jej postawy i milczenia w czasie drugiej wojny światowej podczas Holokaustu.

Premier Izraela Beniamin Netanjahu na łamach „Jerusalem Post” stwierdził, że Izrael oczekuje potępienia publikacji przez szwedzki rząd. Minister finansów Yuval Steinitz powiedział nawet, że planowana na wrzesień wizyta Bildta w Izraelu może zostać odwołana. – Ktokolwiek niechętny jest potępieniu takich krwawych pomówień, może być traktowany jako persona non grata w Izraelu. Takiej manifestacji antysemityzmu Izrael nie może nie wziąć pod uwagę – podkreślił Steinitz.

Rząd szwedzki odmawiał jednak potępienia publikacji Boströma. Premier wyraził wprawdzie zrozumienie dla izraelskich reakcji, lecz zadeklarował, że konstytucja kraju zabrania rządowi potępiania artykułów w prasie.

Swobody słowa broniła szefowa Szwedzkiego Związku Dziennikarzy Agneta Lindblom Hultén. – W wolności wypowiedzi nie chodzi o jakość. Chodzi o to, że musimy przyzwyczaić się do tego, że drukuje się artykuły, z którymi nie wszyscy się zgadzają – deklarowała.

Krytycznie odniosła się do faktu, że kilku szwedzkich posłów, w tym Gunnar Hökmark, uważa, że rząd powinien złamać zasady konstytucji i potępić artykuł. Czy są szwedzcy posłowie, którzy nie zgadzają się na swobodę słowa usankcjonowaną w konstytucji? – pytała, stwierdzając, że potępianie, ocenianie albo recenzowanie publicystycznych wypowiedzi nie należy do władz.

Europarlamentarzysta Gunnar Hökmark z Umiarkowanej Partii Koalicyjnej ocenił, że tekst nie różni się niczym od antyżydowskiej propagandy z okresu nazistowskich Niemiec i carskiej Rosji. – Porównanie do nazizmu przyczynia się do trywializacji historycznych konsekwencji antysemityzmu – mówi „Rz” profesor historii religii z Uniwersytetu w Uppsali Mattias Gardell.

– Propaganda nazistowska bowiem stanowiła integralną część polityki eksterminacji Żydów, podczas gdy artykuł Boströma nią nie jest.

Zdaniem Gardella oskarżenia Boströma i „Aftonbladet” antysemityzm spychają w cień pytania, jakie wynikają z tej publikacji. Co się stało z Palestyńczykami, których uprowadzono i których ciała rozcięto? Czy grabiono ich organy, czy to tylko legenda bez pokrycia? – pytał. – Dobrze, że teraz trwa dochodzenie, czy „Aftonbladet” i Boström nie dopuścili się podburzania przeciwko grupie narodowej – mówi Gardell. – Podejrzewam, że tego nie uczynili – podkreśla. W jego opinii pożądane by było także, aby rząd izraelski odtajnił protokoły obdukcji i sprawę wyjaśnił.

Na fali kampanii przeciwko Szwecji w Izraelu wypomniano jej, że aż do 1975 r. obowiązywało tu prawo, na podstawie którego sterylizowano m.in psychicznie chore osoby. Apelu o bojkot ze strony mieszkańców Izraela doczekała się nawet Ikea.

Izrael zaatakował też szwedzką prasę. Były ambasador Izraela w Szwecji Zvi Mazel stwierdził, że choć rząd zasłania się wolnością prasy, to swobody tej w Szwecji nie ma, bowiem 80 procent gazet, szczególnie cztery krajowe i setki lokalnych, jest związanych z socjaldemokracją i związkami zawodowymi. Ambasador wsławił się trzy lata temu zniszczeniem artystycznej sztuki „Królewna Śnieżka i szaleństwo prawdy” w Sztokholmie. Uważał bowiem, że instalacja gloryfikuje palestyńskich zamachowców. Mazel ostrzegł, że Izrael nie może ignorować gwałtownych ataków, szczególnie tych, do których dochodzi w Europie Zachodniej i w UE. Stwierdził, że demonizacja Izraela to prawdziwa groźba, którą trzeba poważnie potraktować.

W związku ze wzburzeniem wywołanym ukazaniem się artykułu w„Aftonbladet” dostało się też Norwegii. Avigdor Lieberman oskarżył ją o propagowanie antysemityzmu. Obchodzi bowiem 150. rocznicę urodzin wybitnego pisarza Knuta Hamsuna. Sympatyzował on z nazistami, wspierał reżim Quislinga i podarował nawet swój medal noblowski Goebbelsowi.

– Izrael korzysta z każdej szansy, by odwrócić uwagę od okupacji Palestyny i łamania przez niego międzynarodowych praw – mówi „Rz” Donald Boström.

Podobną opinię wyraża izraelski dziennikarz Gideon Levy z dziennika „Haaretz”, który opublikował artykuł w gazecie „Svenska Dagbladet”. Stwierdził jednak, że Donald Boström i jego gazeta nie przedstawili żadnych dowodów, iż takie wycinanie organów miało miejsce. Bez twardych dowodów nie powinno się publikować tego rodzaju artykułów – uznał.

[srodtytul]Czy będzie unijna rezolucja[/srodtytul]

Potępienia artykułu zażądał szef włoskiej dyplomacji Franco Frattini. Na łamach „Haaretz” powiedział, że będzie się domagał, by UE potępiła publikację i wydała rezolucję przeciwko wszelkim formom antysemityzmu.

Według Frattiniego on i Bildt doszli do porozumienia, że ministrowie na spotkaniu na szczycie w Sztokholmie, 4 i 5 – września, powinni wydać oświadczenie piętnujące antysemityzm. Frattini chce przekonać uczestników szczytu, że artykuł w „Aftonbladet” jest oczywistym przypadkiem antysemityzmu. Zapowiedź Frattiniego spowodowała reakcję szefa szwedzkiej dyplomacji. Oświadczył, że nie ma planów zajmowania się tą kwestią na nieformalnym spotkaniu w Sztokholmie.

– To dziwne, że ministrowie spraw zagranicznych mieliby powziąć taką deklarację z powodu jednego artykułu w tabloidzie. Trudno mi to zrozumieć – mówi „Rz” Anders Hellner, doradca w Instytucie Spraw Międzynarodowych. – Wydawanie oświadczeń umotywowane by było jedynie w przypadku, gdyby w różnych krajach narastała atmosfera antysemityzmu – ocenia.

Według Hellnera Izrael ma niewielu przyjaciół w świecie, jest bardzo uwrażliwiony na oskarżenia i czuje się zagrożony z różnych stron. – Dla nas może to trudne do zrozumienia, ale Izrael walczy o swoją egzystencję i jeśli pojawiają się jakieś krytyczne wypowiedzi na jego temat, szybko je zwalcza – komentuje Hellner.

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą