Słusznie. Po co się martwić odśnieżaniem ulic, skoro topnieją lodowce, woda w oceanach przybiera, CO[sub]2[/sub] w atmosferze przybywa i za kilkanaście lat Grenlandię przestanie pokrywać pokrywa lodowa?
Jednocześnie, tak sobie myślę, że choć polscy politycy do Kopenhagi nie wyruszyli, wnieśli do dyskusji o klimacie to, co mieli najcenniejszego, samą zimę, która pojawiła się dokładnie w chwili, gdy media zaczęły donosić, że porozumienia światowych przywódców nie ma.
To już drugi taki przypadek. Wcześniej polski rząd podjął walkę z globalnym kryzysem gospodarczym, któremu przeciwstawił nowatorską, jak się później okazało skuteczną, metodę biernego oporu. Nie działania. Nie przeszkadzania. Nie przygotowywania specjalnych programów, nadzwyczajnych, wielomiliardowych pakietów stymulujących. Nie wprowadzania reform, ograniczania wydatków socjalnych. Nie ułatwiania życia przedsiębiorcom. Wystarczyło poczekać. I proszę, jakie efekty. Tylko nasz kraj jako jedyny w Europie odnotowywał wzrost gospodarczy.
Nic dziwnego, że metoda nieprzeszkadzania rzeczywistości ma coraz szersze zastosowanie. Ostatnio postanowił się do niej, jak sadzę, uciec sam prezydent Lech Kaczyński. Wcześniej dwoił się i troił, po kraju peregrynował, wyjazdów do Brukseli nie odpuszczał, oświadczenia wydawał, premierowi na zaczepki odpowiadał, weta zgłaszał, rząd raz po raz krytykował. A teraz? Nic. Cisza. Milczenie. Od dłuższego czasu Lech Kaczyński zniknął. Wywiadów nie udziela, w telewizji go nie ma. Efekty widać gołym okiem. Poparcie społeczne rośnie. Kaczyński przeskoczył w sondażach Cimoszewicza i śmiało podąża za premierem Tuskiem. Nie wiem, czy owo zniknięcie jest skutkiem siły wyższej, np. choroby, o której pisała prasa, czy też świadomej strategii, dość, że to na razie najbardziej efektywna, jeśli chodzi o społeczne uznanie, forma obecności Lecha Kaczyńskiego w polityce.
Trudno się zresztą dziwić, po prostu tego od polityków oczekują wyborcy. Minimum aktywności i sukces murowany. W końcu trzecim najbardziej cenionym kandydatem pozostaje Włodzimierz Cimoszewicz, który od tygodni niezmiennie twierdzi, że kandydatem nie jest. Poza tym nie da mu się przypisać w ostatnim okresie żadnej politycznej aktywności. No i kandydat nie kandydat czwarty, czyli Andrzej Olechowski, który deklaruje, że wkrótce powie, czy startuje czy nie.