Plusy i minusy tygodnia

Przegląd wydarzeń tygodnia Piotra Semki

Publikacja: 28.01.2011 19:00

Dziesięciolecie Platformy najlepiej spuentowała „Polityka”. Donald Tusk przyjmuje defiladę swoich klonów. Bo PO dziś stoi swoim wielkim premierem. Senator Janusz Sepioł już porównuje Tuska do marszałka Piłsudskiego, któremu nikt z adwersarzy nie dorasta do pięt. Ale czemu to wielki Donald jest dziś taki sam na mostku kapitańskim swojej partii? Może dlatego, że nie ma konkurenta w sztuce wycinania wszystkich potencjalnych rywali. Tylko Grzegorz Schetyna jeszcze ośmiela się rzucać wyzwanie hegemonowi. Zrugany składa publiczną samokrytykę: „Źle się stało, że dałem satysfakcję PiS”. Jak to? Przez ostatnie parę dni politycy PO na wyścigi głosili, że krytyka Tuska ze strony marszałka to po prostu swoboda słowa będąca w Platformie normą. Teraz okazuje się, że swoboda swobodą, a pisowski wróg tylko czyha na rozdźwięki w partii.

Klątwa Palikota ściga Platformę nawet po jego odejściu z Sejmu. Oto następca lubelskiego posła od razu wzgardził Klubem PO i przeszedł do PJN. Czyli w Sejmie w Warszawie wynik plus jeden dla Joanny Kluzik-Rostkowskiej. Ale w Brukseli, w europarlamencie, jest już dla PJN wynik minus jeden. To pamiętliwi koledzy z PiS zadbali, aby Michał Kamiński z PJN stracił szefostwo frakcji „Europejscy konserwatyści i reformatorzy”. A że szefostwo frakcji obejmie teraz jakiś Anglik?

Wszystko lepsze, byleby tylko zdrajca z PJN nie zachował fotela!

Parę miesięcy temu podsumowywałem rządy ojca Macieja Zięby w Europejskim Centrum Solidarności. Wskazywałem, że kadencja w ECS znanego dominikanina nie była sukcesem, a uleganie politycznym naciskom Platformy nie posłużyło jego autorytetowi. Ojciec Zięba nie może darować mi tego tekstu do dziś. Moje próby złożenia życzeń noworocznych, gdy spotkaliśmy się w jednym ze studiów telewizyjnych, zostały przyjęte niespecjalnie życzliwie.

Wolałbym już nigdy o ojcu Ziębie nie pisać, ale oto zakonnik znów zmierza raźnym krokiem ku światu polityki. Jak 3 grudnia poinformowała Kancelaria Prezydenta Komorowskiego, o. Zięba wszedł do zespołu opiniującego wnioski orderowe dotyczące ludzi opozycji. W składzie komisji dominują postacie z kręgów Unii Wolności – Ludwika Wujec (przewodnicząca), Jan Lityński i Jacek Taylor, dalej dwie postacie dość neutralne: Wojciech Borowik i Ewa Sułkowska-Bierezin, potem zajadły antykaczysta Krzysztof Król z dawnego KPN. Czy to na pewno najlepsze miejsce dla o. Zięby po epizodzie z ECS? Mocno wątpię. Jak mawiają Ukraińcy: z ognia w płomień.

Komisarz spisu powszechnego w Katowicach ogłosił niedawno, że w trakcie spisu w tym roku ankietowanym podawane będą możliwe narodowości do wyboru, w tym narodowość śląska. To ciekawe, bo całkiem niedawno Trybunał w Strasburgu orzekł w wygranym przez Polskę procesie, że państwo polskie nie musi uznawać narodowości śląskiej. Ale teraz, gdy Ruch Autonomii Śląska jest koalicjantem PO w sejmiku śląskim – widać, że „idzie nowe”.

Śląski zefirek zmian przeniósł się zaś pod samiuśkie Tatry. „Gazeta Krakowska” informuje: „W czasie najbliższego spisu powszechnego Polacy będą mogli określić, do jakiej narodowości należą. Wśród 200 możliwych opcji wyboru znajdzie się także narodowość góralska”. Fakt faktem – idea „Goralenvolk” ma bogate tradycje historyczne!

I na koniec moje gdańskie obserwatorium zmagań o zablokowanie uczczenia Anny Walentynowicz w mieście, w którym stała się legendą. Oto „Gazeta w Trójmieście” i „Dziennik Bałtycki” podały informacje, że do urzędu miasta nadeszły dwa listy wzywające do beatyfikacji Anny Walentynowicz. Obie gazety z powagą opisują ten fakt, choć anonimowy list jest dość dziwaczny i podejrzany. Jeśli nawet wyszedł spod pióra ludzi dobrej woli, dziwić winno to, że nie skierowali go do kurii gdańskiej. A jeśli jest to wygłup palikotowców – to obie gazety wzorcowo nagłośniły drakę. Przy okazji „Dziennik Bałtycki” pisze:

„(…) urzędnicy przypuszczają więc, że przesyłanie apeli może być kolejną akcją anonimowej grupy gdańszczan, która wcześniej wnioskowała już o zmianę nazwy jednej z ulic i nadanie jej imienia

Anny Walentynowicz”.„Dziennik” podaje to bez komentarza. A może by tak sprawdzić wśród przyjaciół pani Ani? Wystarczyłby jeden telefon do Andrzeja Gwiazdy, aby się dowiedzieć, że komitet na rzecz uczczenia Anny Walentynowicz – bynajmniej nie „anonimowy” – nic o pomyśle beatyfikacji nie wie i obawia się, że to sposób na ośmieszenie jego starań.

I słusznie się obawia, bo palikotowi internauci już kpią: „wpierw chcieli ulicy dla Walentynowicz, teraz chcą dla niej statusu błogosławionej. Kiedy suwnicowa ma zostać uznana za bóstwo?”. Ale jeden telefon do Gwiazdy to dla redaktorów „Dziennika” za dużo. W serialu „ręka, noga, mózg na ścianie – Walentynowicz ulicy nie dostanie” nakręcono kolejny odcinek.

Dziesięciolecie Platformy najlepiej spuentowała „Polityka”. Donald Tusk przyjmuje defiladę swoich klonów. Bo PO dziś stoi swoim wielkim premierem. Senator Janusz Sepioł już porównuje Tuska do marszałka Piłsudskiego, któremu nikt z adwersarzy nie dorasta do pięt. Ale czemu to wielki Donald jest dziś taki sam na mostku kapitańskim swojej partii? Może dlatego, że nie ma konkurenta w sztuce wycinania wszystkich potencjalnych rywali. Tylko Grzegorz Schetyna jeszcze ośmiela się rzucać wyzwanie hegemonowi. Zrugany składa publiczną samokrytykę: „Źle się stało, że dałem satysfakcję PiS”. Jak to? Przez ostatnie parę dni politycy PO na wyścigi głosili, że krytyka Tuska ze strony marszałka to po prostu swoboda słowa będąca w Platformie normą. Teraz okazuje się, że swoboda swobodą, a pisowski wróg tylko czyha na rozdźwięki w partii.

Pozostało 82% artykułu
Plus Minus
„Heretic”: Wykłady teologa Hugh Granta
Plus Minus
„Farming Simulator 25”: Symulator kombajnu
Plus Minus
„Rozmowy z Brechtem i inne wiersze”: W środku niczego
Plus Minus
„Joy”: Banalny dramat o dobrym sercu
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Karolina Stanisławczyk: Czarne komedie mają klimat
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska