List otwarty doktora Jacka Łęskiego

Dwie daty: 30 czerwca i 1 lipca – obie dotyczą rzeczy ważnych, ale podlegających dyskusji. I obie obrzydzono mi w bardzo podobny sposób

Publikacja: 01.07.2011 20:00

Pierwsza data to setne urodziny Czesława Miłosza, a druga to początek polskiej prezydencji w Unii. W obu wypadkach niezliczeni publicystyczni guwernerzy sprawdzają Polaków, czy z dostatecznym entuzjazmem świętują obie daty. Kto nie wymachuje biografią pióra Franaszka i nie zachwyca się multikulturowością Miłosza, ten jest pouczany, że jego sumienie obciąża „największa hańba polskiej kultury", jak orzekł Adam Michnik.

A jak ktoś skrytykuje rząd w czasie prezydencji, to się dowie, że jest antypolskim awanturnikiem.

Skąd wiem, jak może być z pouczaniem w czasie polskiej prezydencji? Bo pouczać będą mnie z pewnością ci sami, co dziś robią z Miłosza bożka. Ludwik Stomma, opisując w „Polityce" kontrowersje związane z reżyserem koncertu inaugurującego polską prezydencję, pisze: „Jest sto powodów, żeby nienawidzić Kuby Wojewódzkiego. Jest inteligentny, bogaty, oczytany, zna się na tym co robi, nie przejmuje się zawistnikami".

Boże! Który to już raz ta sama stara płyta? „Jest sto powodów, aby zazdrościć Michnikowi. Znany w świecie, oczytany, inteligentny...".

Zmarł Peter Falk. Przez ostatnie 25 lat walczył z utożsamianiem go z porucznikiem Columbo. Bezskutecznie, ale i niepotrzebnie. To jedna z najinteligentniejszych kreacji we współczesnym filmie kryminalnym. Obok ekranizacji powieści Agaty Christie były to najciekawsze kryminały pokazujące meandry ludzkiej psychiki.

Dla mnie, należącego do pokolenia, które chłonęło ten serial w latach 70. i 80., były to jedyne filmy, które pokazywały ludzi z amerykańskich elit.

Kiedyś ze zdziwieniem z rozmowy z Markiem Jurkiem dowiedziałem się, że on tak samo wtedy, 30 lat temu, oprócz czerpania przyjemności z oglądania kryminalnej zagadki analizował „Columbo" jako próbkę kapitalistycznej normalności.

W serialu przedstawiano pisarzy, biznesmenów, aktorów, prawników – ludzi, którzy mieli klasę, choć ulegali nadziei, że morderstwo pozwoli im zrealizować jakieś plany życiowe.

Serial prócz wątku kryminalnego pokazywał, że duże pieniądze w USA wiążą się zazwyczaj z wysoką kulturą osobistą. Że sukces i bogactwo wymagało ciężkiej pracy i pomysłowości. Dzięki Columbo w latach PRL pokazano – zapewne lekceważąc siłę przekazu jakiegoś tam kryminałku – kawałek prawdziwej Ameryki.

Czy ludzie dobrej woli odezwą się w sprawie sądowych badań psychiatrycznych Jarosława Kaczyńskiego? – pytałem dwa tygodnie temu. Znalazł się taki odważny w Radomsku. To pan doktor Jacek Łęski senior, ojciec mojego niegdysiejszego kolegi-dziennikarza z „Życia". Napisał on w liście otwartym, który wydrukowała parę dni temu „Rzepa": „Apeluję do kolegów lekarzy psychiatrów, biegłych sądowych: zbojkotujcie to postanowienie (o badaniach Kaczyńskiego). Czyniąc to, nie wyrządzicie jakiejkolwiek szkody żadnemu ze swych pacjentów. Nie bierzcie udziału w brudnej politycznej robocie niezależnie od tego, czy jesteście bezpartyjni, czy do jakiejś partii należycie".

Ważne i mądre słowa. Czy jacyś inni lekarze zdecydowali się na taki protest?

PJN znów zastygł. Na stronie internetowej tej partii wśród zdjęć „nasi liderzy" widać zdjęcie Michała Kamińskiego – i potencjalni wyborcy mogą się zastanawiać, czy jest on we władzach PJN czy nie.

To świetny pomysł, aby reklamować się osobą, która wykonuje za Platformę brudną robotę, wzywając lidera PiS, aby wybrał się do psychiatry. Ludzie z PJN czekali do końca, licząc, że Joanna Kluzik-Rostkowska zlituje się i zostanie w ich partii. Teraz nie wiedzą, co zrobić z „Misiem". Czekajcie, aż wypali z jakąś szokującą wypowiedzią. Tyle że wtedy na usuwanie go będzie już za późno.

Kamiński wchodzi powoli w buty Palikota. Mówi to, czego nie wypada mówić platformersom. Powinien pamiętać o losie takich politycznych narzędzi. Czy Kamiński wyjdzie na operacji glanowania Kaczora lepiej niż lubelski skandalista? Im bardziej wchodzi w role kaczożercy, tym mniej jest dla PO atrakcyjny. Czy dostanie ambasadę unijną za trzy lata? Wątpię.

W Brukseli przekroczył już limit kontrowersji, natomiast w kraju odgrywa właśnie rolę „młota na PiS". A narzędzia się używa, ale się go nie przecenia. I nawet protekcja Romana Giertycha niewiele pomoże.

Pierwsza data to setne urodziny Czesława Miłosza, a druga to początek polskiej prezydencji w Unii. W obu wypadkach niezliczeni publicystyczni guwernerzy sprawdzają Polaków, czy z dostatecznym entuzjazmem świętują obie daty. Kto nie wymachuje biografią pióra Franaszka i nie zachwyca się multikulturowością Miłosza, ten jest pouczany, że jego sumienie obciąża „największa hańba polskiej kultury", jak orzekł Adam Michnik.

A jak ktoś skrytykuje rząd w czasie prezydencji, to się dowie, że jest antypolskim awanturnikiem.

Pozostało 88% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał