Wspólnota czy dom wariatów

Witamy w naszej wspólnocie mieszkaniowej na ulicy Unijnej 1. Trzeci największy apartament w naszym bloku zajmuje sąsiad Edek Cwaniacki, który jest właścicielem sieci pizzerii

Publikacja: 17.12.2011 00:01

Restauracje prosperowały świetnie przez dekadę, więc Edek zarobił mnóstwo pieniędzy. Goździkowa spod czwórki widziała kiedyś przypadkiem wyciąg z jego konta, miał odłożone ponad 300 kawałków. Ale ten nasz sąsiad od kilku lat nie płaci czynszu i teraz jego dług wynosi 30 tysięcy złotych, i ten dług może doprowadzić do bankructwa całej wspólnoty mieszkaniowej.

Odbywa się kryzysowe posiedzenie rady wspólnoty mieszkańców ulicy Unijnej 1. Sąsiad Edka, Franek Żaba, który ma jeszcze większy apartament i który kiedyś pożyczył Edkowi 100 tysięcy na rozkręcenie interesu, zgłasza propozycję, żeby wszyscy się zrzucili na dług Edka, wypadnie po 1500 złotych na lokal, więc nie tak dużo i wspólnota spłaci zadłużenie. Gruba Matylda, co wyszła za Niemca, i ma największy... apartament, popiera propozycję. Rudy Dyzio z kawalerki spod siódemki głosuje nawet dwoma rękami, bo zawsze mu Matylda imponowała, i nawet namawia kilku mniej zamożnych sąsiadów do poparcia tego jedynie słusznego pomysłu. Las rąk popiera uchwałę. Matylda klepie Dyzia po chudych plecach. – Brawo, Dyziu – mówi. Dyzio pręży się z dumy. Nagle przez szum klekoczących potakiwaczy przebija się mocny głos Grzegorza, który ma mieszkanie w nieco oddalonej części budynku. Kiedyś to był piękny apartament, najlepszy w okolicy, ale teraz nieco podniszczał.

Nie zgadzam się – mówi Grzegorz. – Nie może być tak, że mieszkańcy, którzy ledwo wiążą koniec z końcem, zrzucają się na dłużnika, który sam ma na koncie w banku ulokowane olbrzymie oszczędności. Wnioskuję, żeby Cwaniacki sam zapłacił za swoje długi. Wtedy oczywiście rozpętuje się piekło. Członek zarządu wspólnoty Ziutek Brukselka nazwie Grzegorza zdrajcą. – Towarzyszu Grzegorzu, wasza rewizjonistyczna postawa, niezgodna z jednolitą linią rozumowania naszej rady, zagraża jedności wspólnoty – Brukselka swoim wystąpieniem budzi dobrze znane duchy przeszłości.

Na tym nie koniec. Lokalny „Kurier Wybiórczy" i „Tygodnik Prosto do Celu" na pierwszych stronach umieszczają artykuły popierające pomysł Franka i potępiające rewizjonistyczną mowę Grzegorza. W telewizji osiedlowej emitują długi wywiad z

Dyziem, który przekonuje, że zrzutka na Edka Cwaniackiego to jest jedynie słuszna droga. W pamięć zapada szczególnie jeden fragment wywiadu. Dyzio, upudrowany jak nieboskie stworzenie, lekko sepleniąc, peroruje:

– Nadrzędnym celem naszej wspólnoty jest jej dobro i stabilność. Wzorem stabilności jest gruba Matylda, dlatego powinniśmy popierać to rozwiązanie, które ona popiera. Są tacy członkowie naszej wspólnoty, którzy nie dbają o jej stabilność i rozwój. To takie czarne owce, które nie rozumieją, co to znaczy solidarność wspólnotowa. – Dyzio ma doskonale dobrany sweterek do bluzy dresowej. Wywiad będzie się podobał w dzielnicy.

Wspólnota ma problem, bo statut wspólnoty wymaga jednomyślności decyzji. Długi Cwaniackiego nie pozwalają zapłacić rachunków wspólnocie, zaraz odłączą prąd i wodę. Bank odmówił kredytu, a sąsiednia wspólnota na ulicy Chińskiej 1 powiedziała, że pomoże, ale jak mieszkańcy z Unijnej 1 będą sprzątać klatki na Chińskiej, a na to nikt nie chciał się zgodzić. Brukselka kombinuje ze znajomym prawnikiem, który kiedyś bronił mafiosów, że może by tak ominąć statut wspólnoty i podpisać dodatkowe porozumienie.

Edek Cwaniacki siedzi sobie w wygodnym skórzanym fotelu ubrany w gustowny zielony dres z fioletowym pasem na piersi. Przed nim stoi niedojedzony obiad, stek z wołowiny z Kobe, kieliszek brunello, nóżki, paczka delicji i cygaro Cohiba special edition. Przez kłąb luksusowego dymu przebijają się myśli Cwaniackiego. Jaka ta wspólnota dziwna. Zamiast nasłać komornika na moje konto bankowe, ściągnąć 30 kawałków z konta, to wykombinowali sobie jakąś zrzutkę po półtora kafla. Nawet mój kuzyn, a on ma łeb jak sklep, i do szkół chodził, czegoś takiego by nie wymyślił. A ja niepotrzebnie zabrałem pieniądze z banku i przelałem na konto znajomego, żeby mi przetrzymał. – Ech, co za życie, Mańka, koniak podaj, ten trzydziestoletni, z colą zero i lodem – woła Edek. Patrząc na tą górę tłuszczu i chamstwa, aż trudno uwierzyć, że przodkowie Edka to byli artyści, naukowcy i bankierzy. Edkowi została po nich tylko miłość do pieniędzy.

Mija kilka miesięcy. Ponieważ nie znaleziono rozwiązania, wspólnocie odcięto gaz, prąd i wodę. Mieszkańcy chodzą się załatwiać do piaskownicy na podwórku, myją się co tydzień, jak spadnie deszcz. Niektórzy już porządnie śmierdzą. Tylko Grzegorz, który umiał planować i zarządzać ryzykiem, ma w mieszkaniu generator prądu i dogadał się z sąsiednią wspólnotą, od nich ciągnie wodę. On mógł, bo ma mieszkanie z boku. Przepłaca, ale ma, przynajmniej nie cuchnie z brudu jak inni. Ze złości Żaba narobił mu na wycieraczkę.

Na jutro jest zaplanowane kolejne antykryzysowe spotkanie wspólnoty mieszkaniowej. Problem narasta, bo oprócz Edka Cwaniackiego Franek Żaba też przestał płacić, mimo że ma kasę. Długi wspólnoty rosną. Dyzio poleciał na plotki do grubej Matyldy, chce wiedzieć, jak ma głosować jutro na spotkaniu.

Czytelnikowi pozostawiam osąd, czy to wspólnota mieszkaniowa, czy dom wariatów.

Autor jest rektorem Uczelni Vistula w Warszawie. Właśnie ukazała się książka pt. „Felietony" prezentująca wszystkie felietony autora opublikowane w latach 2010 – 2011.

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą