Siła prostych recept

20 stycznia 1981 roku Ronald Reagan został zaprzysiężony na prezydenta Stanów Zjednoczonych.

Publikacja: 20.01.2012 19:00

Od tego czasu minęło 31 lat – aż tyle i tylko tyle, zważywszy, jaki krąg zatoczyła w tym czasie cywilizacja Zachodu: od Jimmy'ego Cartera, gorącego wyznawcy państwowego interwencjonizmu i relatywizmu w polityce zagranicznej, przez rządy „moralnej odnowy" Reagana, z powrotem do lewicującej polityki demontowania wolności rynkowych i izolacjonizmu Baracka Obamy.

Reagan wraz z Margaret Thatcher, z którą działał ręka w rękę, doprowadzili do rozpadu Związku Radzieckiego, obalenia barier w handlu międzynarodowym, wreszcie przywrócili godność pracy, która przez kolejne dziesięciolecia była wartością, a nie jałmużną.

Ciekawe, jak człowiek, który bez jednego strzału pokonał sowieckie imperium zła, dałby sobie dziś radę z Iranem czy Afganistanem? Czy proste rynkowe decyzje, które pozwoliły Ameryce i reszcie świata wyjść ze stagnacji lat 70., sprawdziłyby się teraz w walce z groźniejszym o niebo kryzysem? Czy syn sprzedawcy butów, aktor z podrzędnych hollywoodzkich produkcji filmowych byłby w stanie stawić czoła intelektualnym sprzecznościom, które targają dziś zachodnią cywilizacją?

I może najważniejsze pytanie: czy współcześni wyborcy gotowi byliby na przywódcę, który całe życie drwił z waszyngtońskich i nowojorskich salonów? Reagan szedł na prawo, kiedy wszyscy szli na lewo. Mówił o moralności, kiedy wokół odwoływano się  do „racjonalizmu" i „realizmu". Czy nie skończyłby zepchnięty do konserwatywnych blogów, obśmiany, okrzyczany fanatycznym ideologiem dziewiętnastowiecznej utopii?

Mało kto pamięta dziś kampanię, jaką swego czasu rozpętała przeciwko Reaganowi lewica. Przed wyborami w roku 1980 zarówno europejskie, jak rodzime elity nazywały go „ramieniem zbrojnym milionerów" („New York Times") i „szaleńcem, który chce podpalić świat" (Le Monde). Tymczasem kiedy obejmował rządy, świat stał już w ogniu. Afganistan został rozjechany sowieckimi czołgami, w ręce komunistów wpadały kolejne państwa. Niedługo po przeprowadzce prezydenta do Białego Domu generał Jaruzelski ogłosił w Polsce stan wojenny, a w roku 1983 Moskwa wypowiedziała Stanom Zjednoczonym nuklearny program rozbrojeniowy. Paryż, Bonn i Rzym broniły polityki odprężenia za wszelką cenę. Po ulicach Rzymu i Hamburga grasowały sponsorowane przez radziecki wywiad bandy zabójców – Czerwone Brygady.

Co na to Reagan? Kiedy radzieckie myśliwce zestrzeliły koreański samolot pasażerski, zabijając 269 osób, amerykański prezydent potrzebował kilka minut, żeby nazwać to publicznie „zaplanowaną masakrą", a Związek Radziecki krajem, który występuje „przeciwko moralnym zasadom rządzącym światem od zawsze i wszędzie". Inne jego słynne przemówienie, traktujące o imperium zła i historycznej powinności powstrzymania przez Zachód zarazy ze Wschodu, uznano za czyste szaleństwo, oskarżając republikanów o „podgrzewanie zimnej wojny".

Politykę gospodarczą, robioną na przekór zdroworozsądkowo myślącym ekonomistom, opowiadającym się za nowymi pakietami stymulacyjnymi, uważano za początek końca amerykańskiej dominacji gospodarczej. Dziś już nikt nie pamięta tytułów nowojorskich dzienników bijących na alarm, że Japończycy wykupują wieżowce na Manhattanie i wkrótce będą rządzić Ameryką, jakoby za sprawą reaganowskiej polityki otwartości gospodarczej.

W pierwszym roku swoich rządów Reagan rozpoczął deregulację rynku pracy. Kiedy kontrolerzy lotu ogłosili strajk, żądając utrzymania przywilejów i gwarancji pracy, zagroził uwięzieniem 11 tysięcy pracowników za łamanie federalnych przepisów o bezpieczeństwie lotów. Zanim ich miejsce zajęli wojskowi, związki zawodowe ustąpiły, torując drogę serii koniecznych zmian na rynku pracy.

Nawet w krótkiej pamięci ekonomistów pozostał do dziś gwałtowny spadek inflacji, wzrost zatrudnienia i najdłuższy w powojennej historii wzrost gospodarczy. To, co rozpoczął Reagan, ograniczając wydatki państwa, obniżając podatki, deregulując sektor finansowy i bankowy i znosząc kontrolę cen, dało światu ćwierć wieku wzrostu gospodarczego, a Ameryce i Europie Zachodniej – siłę do pokonania imperium zła, zjednoczenia Niemiec i przyłączenia Polski do NATO.

Bliski przyjaciel Reagana, zmarły w 2009 roku lord John Henderson, swego czasu brytyjski ambasador w Polsce, w ostatnim swoim wspomnieniu o Reaganie napisał: „w wojnie z islamskim fundamentalizmem wysoko podniósłby flagę wolności i praw człowieka". W wojnie z kryzysem jego zdaniem 40. prezydent USA radziłby „obniżyć podatki, uwolnić sektor finansowy od państwowych dotacji, deregulować rynek pracy" i „wysoko powiewałby flagą wolności gospodarczych".

Wśród wszystkich wielopoziomowych unijnych i obamowych programów ratowania Zachodu wizje Reagana mogą się dziś wydawać naiwnie proste. Rzecz w tym, że 31 lat temu najmądrzejszym głowom ówczesnego świata też wydawał się prostakiem i ignorantem w dziedzinie ekonomii.

Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy