Rozdroża Michała Römera

Narzeka się czasem, że trzeźwa Rzeczpospolita cierpiała w dziejach na brak wielkich utopistów. Takimi wizjonerami byli jednak wileńscy krajowcy, których na dobrą sprawę nie chciała ani Polska, ani Litwa

Publikacja: 14.07.2012 01:01

Rozdroża Michała Römera

Foto: ROL

Emocje, jakie stały za ruchem krajowców, żywe były wśród wileńskich i nowogródzkich ludzi pióra od bardzo dawna: w tym sensie za ich antenatów uznać można bez trudu i Adama Mickiewicza, i „pisarzy politycznych" z rodów Sapiehów czy Paców, i bezlik pomniejszych statystów, wychwalających niepowtarzalny charakter ziem Wielkiego Księstwa i domagających się dlań podmiotowości politycznej. Nietrudno również byłoby znaleźć następców i pogrobowców: półżartem lub całkiem serio „obywatelami Wielkiego Księstwa" mienili się wilniucy rozrzuceni po wszystkich kontynentach, od Kalifornii przez emigracyjny Londyn aż po Kraków.

W szerszym sensie za dziedziców lub naśladowców idei „krajowości" uznać by można niemały zastęp tych, którzy w schyłkowej dekadzie lat  80. zaczęli mówić na serio o fenomenie „Europy Środkowej": od Jenö Szücsa i Pavla Kohouta po Krzysztofa Czyżewskiego i Györgyego Konráda. W najszerszym – za krajowców sensu largo uznać by można nostalgików Austro-Węgier, opiewanej przez Claudio Magrisa wspólnoty naddunajskiej czy zgasłych mikrokosmosów Czerniowców, Stanisławowa i Salonik. Krajowcom wszystkich krajów wspólny jest zachwyt nad chórem wielu języków, wielobarwnością obyczajów, wieżami kościołów, cerkwi i minaretów; wstręt do przystrzyżonego koszarową maszynką nacjonalizmu; afirmacja i zrozumienie przeszłości, a przy tym pewna nowoczesność obejścia. Do tego – głęboka odraza dla „realiów" geopolitycznych czy gospodarczych, wiara w to, że decydująca może się okazać determinacja i wola osiągnięcia celu. Wszystko to sprawia, że dokonania tej formacji należą do obszaru nie tylko historii i polityki, lecz również publicystyki i literatury – i to w tych dwóch ostatnich dziedzinach zwykli odnosić rzeczywiste sukcesy.

*

Nie znaczy to, że są krajowcy jedynie marzycielami, autorami lawendowych poematów lub zatabaczonych memoriałów. Z pewnością nie byli nimi krajowcy sensu stricto: grupa historyków, prawników i literatów, która w Wilnie początku XX wieku zaczęła głosić ideę „obywatelstwa Litwy" i zabiegać o uzyskanie przez ziemie dawnego Wielkiego Księstwa podmiotowości politycznej. Działalność publiczną podjęli w roku 1905. W latach wojny światowej i rewolucji też nie siedzieli w zaciszu gabinetów: wygłaszali odczyty, przemykali się przez fronty, wchodzili w skład licznych rządów i stawali na czele oddziałów, nieraz, wydawało się, będąc o krok od sukcesu.

Rok 1922 przyniósł im jednak klęskę: Wilno wolą swych polskich mieszkańców inkorporowane do Polski, zapiekła wrogość między Warszawą a  Kownem, ziemie Białorusi i Ukrainy rządzone przez Sowietów. „Nie było jego kraju: był inny kraj, który dostał za późno. / Nie było jego państwa: żadne państwo nie chciało jego zgody narodów" – napisał był Miłosz o Piłsudskim, patrzącym z goryczą na skutki traktatu ryskiego. Ta fraza dobrze opisuje również los krajowców. Czekało ich gorzkie dwudziestolecie, zakończone ostatecznym kataklizmem. Jedni, jak Tadeusz Wróblewski czy Ludwik Abramowicz, pielęgnowali pamiątki, kolekcjonowali księgozbiory, wydawali miesięczniki o topniejącej z roku na rok liczbie prenumeratorów. Inni, jak Roman Skirmunt, postanowili wspierać najsłabszych w tym tyglu, Białorusinów, wspierając Towarzystwo Polsko-Białoruskie i publikowanie „Našej Nivy" – by w październiku 1939 roku zginąć z rąk białoruskich chłopów. Stanisław Narutowicz / Stanislovas Narutavičius, brat pierwszego prezydenta II RP (i w drugiej linii kuzyn Józefa Piłsudskiego), opowiedział się konsekwentnie po stronie młodego litewskiego państwa, usiłując być w nim rzecznikiem osiadłych na Kowieńszczyźnie Polaków, by po latach rozczarowań małostkowością obu stron popełnić samobójstwo.

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Teorie spiskowe Grzegorza Brauna. Z jego słów wypływa rosyjska terminologia
Plus Minus
Ukraińskie służby okazały się tak skuteczne jak Mosad
Plus Minus
Popatrzmy jak ktoś gra. Poznajmy nową generację celebrytów
Plus Minus
Chaos we Francji rozleje się na Europę
Plus Minus
Tomasz Terlikowski: Polski Kościół włączył „całą wstecz”. A słowa papieża są jasne