Bestsellery. Książki października

Aktualizacja: 02.11.2012 16:26 Publikacja: 02.11.2012 16:16

Bestsellery. Książki października

Foto: Plus Minus

1. „Pięćdziesiąt twarzy Greya" E.L. James

(Wydawnictwo Snia Draga) czyli regularna pornografia: „Jego oczy pozostają zamknięte, a ja pochylam się i obejmuję jego męskość ustami. - Ooch... – Otwiera gwałtownie oczy, a ja ssę mocniej.Hmm... Jest jednocześnie miękki i twardy, jak stal owinięta aksamitem. - Chryste – jęczy i znów zamyka oczy". I po co w ten opis oralnego seksu ładować Jezusa?

2. „McDusia" Małgorzaty Musierowicz

(Akapit-Press) opowiada o świętach Bożego Narodzenia. Jak to u Borejków, „to ci było lizać palce", ale że nie samym chlebem człowiek żyje, to i historii „pa duszam" nie brakowało. A swoją drogą to już dziewiętnasty tom Jeżycjady. Potęga!

3

. „Pisząc kontynuację 'Alibi na szczęście" miałam ambicję, żeby była ona trochę inna, ale jednocześnie żeby czytelnicy odnajdywali w niej klimat 'Alibi...' – opowiada autorka

'Kroku do szczęścia', Anna Ficner-Ogonowska

(Znak). – Wydaje mi się, że osiągnęłam swój cel, ale może nie ma się czemu dziwić. W książkach jest przecież jak w życiu. Inaczej jest wtedy, gdy kogoś poznajemy i jesteśmy oczarowani, a inaczej gdy znamy się już dość dobrze, a oczarowanie wciąż nam towarzyszy choć ma często całkiem inną barwę i smak. Podsumowując, w 'Kroku do szczęścia' można odnaleźć atmosferę 'Alibi...', ale oprócz niej jest też coś zupełnie innego". Ku czytelniczej radości, powieść napisana jest lepszym językiem niż te wypociny. Szkoda, że nie znacznie lepszym.

4. Pierwsza z szesnastu (!)  nowości na liście: „Irena" Barbary Grabowskiej i Malgorzaty Kalicińskiej (W.A.B.). A w niej opinia o gatunku filmowym komedią romantyczną zwanym. Na przykład, z Jennifer Lopez w roli głównej: „Zna gościa może z cztery godziny, a już miłość na zabój. Nie  wierzę w  to. (...) No przecież bzdura, no. I pasą nas tym, i pasą, że poznasz go, rozumiesz, spojrzysz w głębię jego ócz lazurowych i zapadniesz się w nie jak w tę morską otchłań przeszywana dreszczami rozkoszy. A tu zonk, drogie panie. Romeo jest pracoholikiem, poznajesz go przy barze w klubie, gdy sączy taniego whiskacza, a przy odrobinie szczęścia może się okaże, że nie ma jeszcze żony i dwojga blondwłosych dzieci i na pierwszą randkę stawi się względnie trzeźwy i na czas".

5.

Bohater

„Houston, mamy problem"

(Wydawnictwo Literackie) popijał w lokalu o nazwie Wiosenny Wieczór. Normalne? Niekoniecznie, bo „... co  to za nazwa dla knajpy, gdzie głównie dają piwo, baba musiała wymyślić, w życiu facet by tak knajpy nie nazwał. Facet by nazwał Pod Dzwonem albo Setka i Galaretka albo ewentualnie U Tadka, bo właścicielowi Tadzio. Ale Wiosenny Wieczór? Może Tadzio ma sezonową kobitkę? Zromantyzowaną, jak cała reszta tego babskiego świata. Nad Modrym Jeziorem – tawerna i wiadomo, że to kobieta prowadzi interes. Po rozwodzie, rzecz jasna, z mężem, który musiał jej zostawić majątek. Karczma Zachodzącego Słońca – prowadzi facet pantoflarz, czuć na kilometr". A kto mógłby coś takiego napisać? Wiadomo, że kobieta.

Katarzyna Grochola

.

6.

Zaiste, rację miał Jacek Kaczmarski opowiadając o niej w „Śnie Katarzyny". Teraz potwierdza to wszystko

Ewa Stachniak

w książce

„Katarzyna Wielka. Gra o władzę"

(Znak). Rzeczywiście, jej bohaterka wyprzedzała swoje czasy, a że była z niej „niewyżyta Niemra", to cóż? Myśmy mieli zaledwie nie sięgającego jej do pięt Ciołka, któremu pozwoliła być przez jakiś czas swoim kochankiem. I to był ostatni król Najjaśniejszej Rzeczypospolitej! Też coś.

7. „Jesteś Bogiem. Historia Paktofoniki" Macieja Pisuka

(Krytyka Polityczna) to w istocie wznowienie Przewodnika Krytyki Politycznej tego samego autora. Tamten pozbawiony był jednak w tytule nazwy filmu, który w międzyczasie powstał i sporo już namieszał na festiwalach i w salach kinowych. Film „Jesteś Bogiem" wyreżyserował Leszek Dawid, a w głównej roli zmarłego w 2000 r. rapera Piotra „Magika" Łuszcza wystąpił Marcin Kowalczyk. Polski hip hop doczekał się swojego świętego.

8

. „W styczniu 2002 roku zostałem oddelegowany do Waszyngtonu jako korespondent Polskiego Radia" – przedstawia się na początku książki

„Walkowanie Ameryki"

(Editio, Wydawnictwo Helion) jej autor

Marek Wałkuski

.Po dziesięciu latach opisał to, jak odkrywał Amerykę. Dla siebie, swoich słuchaczy i – teraz – czytelników. Jak na książkę o Ameryce, stereotypów prawie na lekarstwo.

9

. Wczytajmy się w to zestawienie ogłoszeń i haseł reklamowych z nowej powieści

Doroty Masłowskiej „Kochanie, zabiłam nasze koty"

(Noir sur Blanc): „Czym najlepiej rzucać w telewizor plazmowy? Testujemy kieliszki do szampana", „W pięć minut w formie po skrobance? To możliwe. Ekspresowe pogotowie makijażowe", „Sexy na odwyku. Dziesięć trików, by wyglądać jak milion dolarów, gdy czujesz się jak piętnaście starych marek niemieckich", „Tato, rozbiłam twój śmigłowiec! Wyciągnij korzyści z zabawnej wpadki", "Co zrobić, by pekińczykowi nie waliło z ryja", „Czy wiesz, że psy to ssaki?! Ciekawostki naukowe". Oto nasz świat.

10. „A jeśli ciernie. Zakazana miłość rodzi gorzkie owoce"

- trzecia część sagi

Virginii C. Andrews

o rodzinie Dollangangerów (Świat Książki). Nie podejmuję się odpowiedzieć na pytanie, o ile jest gorsza od wcześniejszych

tomów: „Kwiatów na poddaszu" i „Płatków na wietrze". No, sporo gorsza, ale – przy zachowaniu wszystkich proporcji - „Pan Wołodyjowski" tez ustępuje „Ogniem i mieczem".

11

. Czy słyszeliście, Państwo, o kimś takim? „Jako ranny ptaszek, śniadanie dla dzieci przyrządzał ze śpiewem na ustach. Przepierkę w pralce robił bardzo chętnie, w łazience zostawiał idealny porządek nie tylko po sobie, lecz także po żonie i dzieciach, zmywał wręcz odruchowo bez najmniejszego oporu, bo tak go mamusia nauczyła i weszło mu w nałóg. Bardzo lubił myć okna, oczywiście tylko wtedy, kiedy miał na to ochotę, a zdarzało się to niekiedy nawet przed Wielkanocą. Doskonale umiał zaparzyć herbatę i usmażyć jajecznicę. Kochał pojazdy mechaniczne, szczególnie motory. I nienawidził zarabiania pieniędzy. Świetnie tańczył, ale nie bardzo to lubił. Znakomicie grał w brydża, ale przenigdy na forsę, nawet po groszu nie wchodziło w rachubę. Miał absolutny słuch i doskonały głos, ale niechętnie śpiewał i nie cierpiał opery, a także operetki, teatru, kina, kabaretu i wszelkich innych tego typu rozrywek. Nie znosił żadnego alkoholu. Nie imało się go żadne majsterkowanie. Brzydziły go i napełniały wstrętem damskie kosmetyki upiększające. Nie tolerował żadnej sztuczności. Nienawidził sportu. Ale zarabiania pieniędzy nienawidził najbardziej"? Jeśli nie znacie kogoś podobnego,

„Krwawą zemstę" Joanny Chmielewskiej

(Klin) przeczytajcie koniecznie.

12. „Dom na krawędzi" Marii Nurowskiej

(Znak) to jeszcze jedna jej powieść napisana w formie listów. Zdaje się, że w sztuce epistolograficznej pisarka ta nie ma w Polsce sobie równych.

13.

Ze

„Schronienia" Harlana Cobena

(Albatros), a ściśle mówiąc z pierwszej księgi tej powieści dowiadujemy się o Holokauście i „żydowskich dzieciach, które przyłączyły się do polskiej partyzantki. Widzisz, niektóre z dzieci, które uciekły z obozów śmierci, mieszkały w lasach. I walczyły z hitlerowcami. Dzieciaki. Ponadto przemycały różne rzeczy do łódzkiego getta. A czasem, jeśli mogły, nawet ratowały dzieci posyłane do Auschwitz, największego i najstraszniejszego z obozów koncentracyjnych". I co z tego, że padają prawdziwe nazwy, skoro całość od bajki o żelaznym wilku różni się nie za wiele.

14. Z PRL-u zrobiono coś na kształt fantomu. Opowieści ciotek i wujków pomieszano z filmami Barei i literaturą socrealistyczną. W końcu musiało dojść do tego, co uczynili autorzy „Naszego małego PRL" (Znak), Izabela Meyza i Witold Szabłowski, czyli zabawienia się w PRL w dzisiejszych warunkach. Spróbujmy żyć jak za komuny: nośmy marmurkowe dżinsy, dzieciom nakładajmy tetrowe pieluchy, na obiad smażmy schabowe (jak wystało się mięso) lub panierowaną mortadelę. No i co? Nic. Ani śmiesznie, ani strasznie. Przaśnie po prostu.

15.

Róża z Wolskich, tytułowa bohaterka pierwszego tomu

„Podróży do miasta świateł" Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk

(Nasza Księgarnia), przecierpiawszy noc zdumiona „zobaczyła na podłodze niewielką kałużę krwi.

- Prawdopodobnie poronienie – powiedział doktor, zawezwany natychmiast przez służbę.

- Poronienie?- wyszeptała Roza. – Ale ja nie byłam...

- Cóż, chyba właśnie pani była...".

16. „Alibi na szczęście"

(Znak) – pierwsza powieść

Alicji Ficner-Ogonowskiej

, którą mąż bez wiedzy autorki wysłał do wydawnictwa. W PRL też tak słano maszynopisy. Do Giedroycia.

17.

„... jestem, jaka jestem, tym bardziej, że pisałam ostatnio o lubieniu siebie, o wartościach płynących z cech charakteru etc... – czytamy w

'Lilce' Małgorzaty Kalicińskiej

(Zysk i S-ka). - Teraz poczułam, że to wszystko gówno prawda. Nawet moje koleżanki z dobrego babskiego kolorowego też piszące o urodzie 'płynącej z wnętrza' korzystają z życia i salonów urody! O takim porzuceniu wszelkiej ozdoby gwarzą tylko popaprane ekolożki jedzące namoczoną pszenicę i kielki. Mało znam kobiet o surowej własnej urodzie, błyszczącej po pięćdziesiątce. Do nich zaliczam Małgosię, aktorkę, która jest buddystką, mistrzynią zen i bez makijażu wygląda powalająco. Robiłam z nią wywiad i gapiłam się nieprzyzwoicie na jej zmarszczki świadczące o częstym uśmiechaniu się, na jej nawilżoną skórę i dojrzałe piękno.

Przez pewien czas naśladowałam ją. Kupiłam sobie lniane kiecki, wycieniowałam włosy i zapomniałam kompletnie o farbie, wklepywałam tylko dobre kremy i nic poza tym. No, nie wyglądałam powalająco. Regina zaciągnęła mnie do swojego gabinetu i spytała, czy mam jakieś problemy... A ja tylko chciałam być eko...". Wszelkie podobieństwo występujących tu postaci do prawdziwych osób jest, oczywiście, przypadkowe.

18.

„Time", zachęcając do lektury najnowszej książki

Johna Irvinga „W jednej osobie"

(Prószyński i S-ka), akcentuje fakt, że amerykańskiemu pisarzowi – „odwrotnie od innych pisarzy ze współczesnego kanonu – udaje się raz za razem oczarowywać zarówno krytyków literackich, jak i innych czytelników. To autor na miarę Dickensa, wśród współczesnych nie ma sobie równych". Z Dickensem „Time" może trochę przeholował, ale tylko trochę. Bohater, a zarazem narrator powieści, swą historię zaczyna od wyznania: „... zostałem pisarzem, bo jako chłonny piętnastolatek przeczytałem pewną powieść Karola Dickensa („Wielkie nadzieje" – przyp. K.M.), poznanie panny Frost i fantazje na jej temat przypadają tak naprawdę na okres wcześniejszy, i ta chwila przebudzenia seksualnego wyznacza również narodziny mojej wyobraźni. Kształtuje nas to, czego pragniemy". Jakie to ostatnie zdanie proste i jak prawdziwe!

19.

Z

„Człowieka nietoperza" Jo Nesbo

(Publicat) dowiadujemy się niejednego o sytuacji Aborygenów w Australii, wczoraj i dziś: „Aborygeni nie cieszą się tutaj zbyt wielkim poważaniem (...) Anglicy bardzo wcześnie zaczęli pisać do domu, że tubylcy mają skłonność do alkoholu i przestępstw z żądzy zysku. (...) Uważali, że to tkwi w genach. Jeden z nich napisał: 'Potrafią jedynie tworzyć piekielną muzykę polegającą na dmuchaniu w długie, wydrążone kawałki drewna, które nazywają didevidoo. Cóż, Australia to kraj, który chwali się, że zdołał z wielu rozmaitych kultur stworzyć dobrze funkcjonujące społeczeństwo. Ale dla kogo ono dobrze funkcjonuje? Problem tkwi w tym, że Aborygenów właściwie już nie widać. Są prawie nieobecni w życiu społecznym kraju, chyba że chodzi o ich szczególne interesy i kulturę. Biali wieszają sobie w domu sztukę aborygeńską i już mają spokojne sumienie. Aborygenów natomiast widać w kolejkach po zasiłek, w statystykach zabójstw i w więzieniach. Aborygen ma dwadzieścia sześć razy większe szanse na trafienie do pudła niż inny Australijczyk. (...) A mimo to Australia nie jest bardziej rasistowska od innych krajów".

20

. Nazwisko autorki

„Poniedziałkowych dzieci"

(Czarne) elektryzuje. To

Patti Smith

, legenda rocka. Tu opowiada o swej miłości do fotografa Roberta Mapplethorpe'a, też wielkiej osobowości nowojorskiej cyganerii, ale najbardziej znanej jako... gej.

21.

Bohaterka

„Pewnego dnia" Emily Giffin

(Otwarte) ma trzydzieści sześć lat, w miarę uporządkowane życie osobiste, dobrą pozycję zawodową i materialną, gdy w drzwiach jej apartamentu staje... nieszczęście. No właśnie, jak nazwać przybycie z... nie wiadomo skąd, osiemnastoletniej córki, o której jej biologiczna matka wie to tylko, że przed laty oddała ją do adopcji. W streszczeniu wygląda to na marne powieścidło, bo i takim jest, za to jak zostało napisane! „Pewnego dnia" to kolejny dowód na to, że pisarz ma w gruncie rzeczy jeden obowiązek: szanować czytelnika. Cała reszta jest tego pochodną.

22

.

Andrzej Pipipiuk

pisze książki niczym stachanowiec, jedna za drugą. A jednak w tym natłoku wątków, opisów, monologów i dialogów znajdują się małe perełki. Ot, jak taka rozmówka z

„Szewca z Lichtenrade"

(Fabryka Słów): „Jesienne popołudnie było ciepłe i świetliste. Drzewa za oknem gubiły liście.

- Klient niedługo będzie, ale może zanim przyjdzie, obejrzymy sobie znaczki – zaproponowałem Marcie. – Wyobraź sobie, upolowałem ostatnio carski z ukraińskim nadrukiem, ale czerwonego koloru.

Westchnęła ciężko.

- Znaczki niewątpliwie są interesujące, ale... Nie mógłbyś być czasem bardziej romantyczny?

- Znaczy poczekamy do wieczora i obejrzymy znaczki przy blasku świec? – Nie zrozumiałem.

Sądząc po jej minie, nie trafiłem. O co jej zatem, do diabła, chodziło?"

23.

W eseju „Winnetou" z

„Książki twarzy" Marka Bieńczyka

(Świat Książki) trafiamy na taką oto opowieść, powiedzmy, kolonijną: „Gdy na koloniach pozwalano nam obejrzeć 'Dyliżans', ku zdziwieniu sali dopingowaliśmy szarżujących dziko i okrutnie Indian, byliśmy gorzcy, dumni i samotni, świadomi renegaci; niech biali się wstydzą, że wygrali wojnę. Pytanie o preferencje tworzyło podstawowe kryterium oceny moralnej. Pytaliśmy nowo poznanych: jesteście za Indianami czy za kowbojami? Odpowiedź była decydująca; dawała początek przyjaźni lub kres znajomości. Dzisiaj zdarza się ludziom pytać podobnie: na kogo głosowałeś w ostatnich wyborach?" Tusk jako szeryf? Jeszcze tego brakowalo.

24.

Napisane na podstawie książek Goscinny'ego i Sempego „

Najnowsze przygody Mikołajka"

(Znak) jakby mniej śmieszą. Oddajmy zresztą głos bliżej nie znanym autorom: „Na placu wszyscy chłopcy otoczyli Ludeczkę kołem.

- Wciąż chcecie się bić? – spytała dziewczynka.

- NOOO! – odpowiedzieli chłopcy.

- Wiecie, co to oznacza? Wszędzie mnóstwo siniaków, podbite oko i kara, kiedy wrócicie do domu!

- NOOO! – powtórzyli chłopcy.

- A więc zadam wam pytanie: wolicie się bić jak dzikusy, czy zjeść ze mną pyszny podwieczorek? – powiedziała Ludeczka i wyjęła z torby paczkę smakowitych ciasteczek.

- Wolimy bójkę! – wrzasnął Euzebiusz.

Ale tylko on. Wszyscy chłopcy z Alcestem na czele już wyciągnęli ręce, żeby dostać ciastko. „Fajna jest ta Ludeczka. Chyba kiedyś się z nią ożenię..." – pomyślał Mikołaj". A żeń, się człowieku, najwyższa pora.

25. Katarzyna Rosicka-Jaczyńska

była znaną w branży organizatorką pokazów mody, poważaną, zamożną businesswoman. Dopadło ją stwardnienie rozsiane. W książce

„Ołówek"

(Poligraf) beznamiętnie relacjonuje: „Stopniowo traciłam pracę, pieniądze, urodę, przyjaciół, wreszcie dzieci, aż zaskoczona i przerażona chorobą, zamknęłam się w swoim własnym świecie. (...) I tak oto utknęłam na wózku inwalidzkim na środku dywanu w moim pokoju. Dostaję jeść, jestem myta, czesana i... to wszystko". Na szczęście, to nie wszystko – jej książki (pisane ruchami głowy) znajdują wielu czytelników. A ona sama opowiada m.in. o Indiach, gdzie spędziła, lecząc się, „cudowne trzy miesiące pełne nadziei", gdzie „czuła się otoczona miłością, była traktowana jak Kasia, a nie przypadek".

26.

Kas był „niesamowicie miły, troskliwy i charyzmatyczny. (...) Kiedy w końcu mocno się ze sobą zżyliśmy, stał się dla mnie kimś bardzo ważnym i uwierzyłam, że to jedyny człowiek, na którym mogę polegać" – wspomina

Sophie Hayes

w

„Sprzedanej"

(Amber), historii prawdziwej. Autorka miała 24 lata, kiedy pojechała do Włoch i spędziła z Kasem romantyczny wieczór. Po czym, gdy chciała wrócić do Anglii, „przyjaciel" pokazał swą inną twarz, zmuszając ją do prostytucji. Przez pół roku będzie dla niego pracowała, szantażowana, że jeśli ucieknie, zginą jej młodsi bracia. W końcu udało się jej uwolnić, wrócić do Londynu, gdzie dziś prowadzi fundację pomagającą kobietom zmuszanym do uprawiania nierządu.

„Sprzedaną" powinny przeczytać przede wszystkim dziewczyny. Ku przestrodze.

27.

Edoardo Perazzi, siostrzeniec i spadkobierca

Oriany Fallaci

, autorki wielkiej sagi

„Kapelusz cały w czereśniach"

(Wydawnictwo Literackie) w posłowiu „Moja ciotka Oriana" zwraca uwagę na refleksję, jaką ta słynna dziennikarka snuje na kartach powieści w odniesieniu do postaci niejakiej Giobatty: „Nienawidzę Śmierci. Przeraża mnie bardziej od cierpienia, od perfidii, od głupoty, od wszystkich innych rzeczy, które niszczą cud i radość przyjścia na ten świat. Brzydzi mnie patrzenie na nią, dotykanie jej, wąchanie. Nie rozumiem Śmierci. Chcę powiedzieć: nie potrafię się pogodzić z jej nieuniknionością, z jej prawomocnością, z jej logiką. Nie umiem strawić faktu, że aby żyć, trzeba umrzeć, że życie i śmierć to dwa wymiary tej samej rzeczywistości, wzajemnie sobie niezbędne, wzajemnie z siebie wynikające. Nie mogę się nagiąć do myśli, że Życie to podróż ku Śmierci, a narodziny są wyrokiem śmierci. A jednak akceptuję to".

28

. Pamiętacie, Państwo, absolutnie kultowy film Herzoga „Fitzcarraldo"? Jeśli tak, tym chętniej przeczytacie powieść

„Stan zdumienia" Ann Patchett

(Znak), której akcja w części dzieje się w brazylijskim Manaus, a opis sławnej tamtejszej opery jest następujący: „Już sam budynek był przedstawieniem: biegnące z przodu dwa długie i zakręcone rzędy marmurowych schodów, wysokie niebieskie ściany lamowane śnieżnobiałymi ozdobnikami, ogromne wyłożone kafelkami sklepienie, które potężna burza musiała zerwać z jakiegoś rosyjskiego pałacu i przenieść aż do Ameryki Południowej (tak przynajmniej powiedział Marinie pewien turysta, gdy pewnego ranka przystanęła, by sfotografować kopułę telefonem). W rzeczywistości nic nie było w stanie wyjaśnić, w jaki sposób taki budynek znalazł się w takim miejscu. Dla Mariny był on punktem granicznym cywilizacji, który odgradzał ją od dżungli. Bez budynku opery pnącza z pewnością wpełzłyby na miasto i połknęły je w całości.

- Tubylcy przysięgają, że nikt go nie budował – powiedziała Barbara, wyjmując bilety z maleńkiej torebki z czarnej lakierowanej skóry. – Mówią, że po prostu się tu zjawił.

Jackie potakująco pokiwał głową. Taka wersja odpowiadała mu najbardziej.

- Twierdzą, że przywieziono go statkiem kosmicznym dla jakiegoś księcia, bo tylko w tym miejscu mógł uprawiać seks".

29.

„O... tak... dok... ładnie... tak, nie prze... stawaj – słowa wyrywają się z niej bez składu. Orgazm uderza w nią niespodziewanie, zachłystuje się powietrzem, a jej wewnętrzne mięśnie zaczynają spazmatycznie ściskać mój członek niemal do granicy bólu. Zwalniam rytm, dając jej szansę dojścia do siebie". Po lekturze

„Faceta na telefon" A.J. Gabryela

(Wielka Litera) na dojście do siebie szansę mamy niewielką.

30.

Twórczyni postaci Harry'ego Pottera i autorka siedmiu książek o nim –

Joanne K. Rowling

napisała pierwszą powieść dla dorosłych.

„Trafny wybór"

(Znak) nie powala, niespecjalnie wzrusza, nie przeraża ani nie zachwyca, ale – jak to zgrabnie ujął Charles Finch, w końcu też pisarz: „J.K. Rowling mogłaby napisać instrukcję obsługi kosiarki, a i tak sprzedałaby się w 2 milionach egzemplarzy".

Ranking sporządziła Kamila Bauman

Komentarz Krzysztof Masłoń

1. „Pięćdziesiąt twarzy Greya" E.L. James

(Wydawnictwo Snia Draga) czyli regularna pornografia: „Jego oczy pozostają zamknięte, a ja pochylam się i obejmuję jego męskość ustami. - Ooch... – Otwiera gwałtownie oczy, a ja ssę mocniej.Hmm... Jest jednocześnie miękki i twardy, jak stal owinięta aksamitem. - Chryste – jęczy i znów zamyka oczy". I po co w ten opis oralnego seksu ładować Jezusa?

Pozostało 98% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy