W Mysłowicach placówka nie jest w stanie zapewnić zakupu leków, materiałów medycznych, wyżywienia, pełnej diagnostyki – w związku z czym decyzja była oczywista. Tylko wtedy kiedy życie będzie zagrożone, szpital nie odmówi pomocy. W każdym innym przypadku chorzy usłyszą „do widzenia".
W szpitalu w Pile przesunięto planowane zabiegi na przyszły rok aż na 9 oddziałach. Limity przyznane przez NFZ na cały rok też wyczerpano. Szpitala nie stać na to, żeby realizować coś, za co nie otrzyma zapłaty.
Ogólny dług wszystkich szpitali to już ponad 10 miliardów złotych. A brać – nie za bardzo jest skąd. Do kasy NFZ ze składki zdrowotnej do tej pory wpłynęło o 200 milionów złotych mniej niż przed rokiem.
*
Komentarz właściwie jest zbędny. Oczywiście można poprawić szczelność systemu, można prowadzić lepszą kontrolę wydawanych przez NFZ środków, można też podnieść składkę, czyli dodatkowo obciążyć każdego z nas. Ale pacjentom trudno się powstrzymać od zadania racjonalnego pytania: jak to jest, że ludzie płacą całe życie za coś, co później im się nie należy i na co muszą czekać nie wiadomo ile?
Zawsze było prawdziwe powiedzenie, że aby chorować, trzeba mieć końskie zdrowie. No, ale nigdy chyba jeszcze nie było tak, by dla wszystkich, którzy obawiają się, że będą potrzebowali leczenia w szpitalu, wiceminister zdrowia miał jedną krótką żołnierską radę: „niech przestaną palić, zaczną zdrowiej się odżywiać, biegać... Będzie mniej chorych. Niech nie patrzą na to, że to korzyści dla systemu, tylko dla samego siebie".