Od ponad 60 lat Dyson spokojnie mieszka na skrytej w zieleni posesji należącej do jego wieloletniego pracodawcy: Instytutu Badań Zaawansowanych w Princeton w New Jersey. To jedyna w swoim rodzaju placówka naukowa, gdzie prowadzone są fundamentalne badania w wielu dziedzinach nauki.
Przez instytut przewinęli się najwięksi uczeni naszych czasów, dość wymienić Alberta Einsteina, Roberta Oppenhaimera czy Paula Diraca. Freeman Dyson pracował dla instytutu do czasu przejścia na emeryturę w roku 1994.
Stan umysłu
Sędziwemu profesorowi nie jest jednak dane spokojne życie emeryta. Co jakiś czas „wychodzi z szafy" i przypomina o swoim istnieniu, wypowiadając się na temat globalnego ocieplenia. Dzieje się tak najczęściej przy okazji opublikowania kolejnego raportu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC), organizacji założonej w 1988 przez Światową Organizację Meteorologiczną (WMO) oraz Program Środowiskowy Organizacji Narodów Zjednoczonych (UNEP). Na zlecenie organizacji naukowcy z wielu krajów oceniają ryzyko związane z wpływem człowieka na zmiany klimatyczne. Na podstawie tych badań IPCC co kilka lat wydaje raport: za rok ma się ukazać piąty z kolei.
Szacowny emeryt, który dobiega dziewięćdziesiątki (okrągłe urodziny będzie obchodził 15 grudnia), rzuca się w wir dyskusji za każdym razem, kiedy debata na temat globalnego ocieplenia nabiera rumieńców. Czatuje wtedy na przeróżnych forach, wysyła dziesiątki e-maili, udziela wywiadów. Przy każdej okazji przekonuje, że ocieplenie klimatu, jakie obserwujemy od kilku dziesięcioleci, nie jest żadnym zagrożeniem: wręcz przeciwnie, może być dobrodziejstwem dla ludzkości.
Reakcją na takie poglądy są szyderstwa ze strony oponentów. „Zarozumiały głupek" i „szalony przemądrzalec" należą do najłagodniejszych określeń. Niektórzy akademicy powątpiewają publicznie w zdrowy stan umysłu sędziwego fizyka. Nie chronią go ani zasługi dla współczesnej nauki, ani liczne honory, jakim obdarzyły Dysona szacowne uniwersytety, takie jak Georgetown, Princeton czy Oksford.
Urodzony w Wielkiej Brytanii i według części swych kolegów obdarzony niezwykłym talentem matematycznym Dyson przybył do USA w 1947 roku. Miał 23 lata i dostał stypendium z Uniwersytetu Cornella. Po czterech latach został profesorem fizyki na tym uniwersytecie. Nie przeszkodził mu brak doktoratu, którego zresztą nie obronił do dzisiaj.