Normano-Polacy

Pochodzenie skandynawskie Piastów zaczęto zamazywać ?w 1038 roku. Opisano je jako reakcję pogańską. A tak naprawdę to był zryw autochtonów przeciw najeźdźcom

Aktualizacja: 28.03.2014 23:21 Publikacja: 28.03.2014 23:20

Mieszko I aniołem nie był. Musiał budzić respekt Normanów

Mieszko I aniołem nie był. Musiał budzić respekt Normanów

Foto: EAST NEWS

Red

Martwię się o pana. W najlepszym razie zostanie pan uznany za manipulatora, w najgorszym – za zdrajcę, który chce wywieść pochodzenie Piastów od wikingów. To hitlerowcy powtarzali, że Słowianie nie są zdolni do tworzenia państw. Dawno temu Niemcy uważali Mieszka za Germanina.



Zdzisław Skrok:

Podobnie z trudem przebijał się do naszej świadomości fakt, że nie mieszkaliśmy między Odrą a Bugiem od zawsze. Dziś wiadomo, że przed dwoma tysiącami lat żyli tu Celtowie, później na dłużej osiedlili się Goci i Wandalowie. Tylko dwa ostatnie germańskie plemiona nie zostały stąd wypędzone przez naszych słowiańskich przodków – część z nich rzeczywiście musiała uciekać pod wpływem wędrówki ludów, jaką wywołał najazd Hunów, a część wyruszyła szukać  przygód, bo rozpadające się Cesarstwo Rzymskie było atrakcyjnym terenem osadniczym – lepszy klimat, piękna cywilizacja, łatwe łupy. Poza wszystkim należy nadmienić, że Goci niewiele mieli wspólnego z XIX-wiecznymi i dzisiejszymi Niemcami. Ludy przetaczały się po Europie jak kule śniegowe – coś zostawiały, coś gubiły... Najprawdopodobniej to my mamy więcej krwi Gotów ?i Wandalów niż współcześni Niemcy. Nie wszyscy Germanie wyjechali stąd na podbój Rzymu, wielu na pewno zostało. To z nimi zmieszali się Słowianie, którzy przyszli na te ziemie.



A lęk przed germanizacją?



Ujawnienie prawdy o tym, kto żył wcześniej przed nami na terenie dzisiejszej Polski, nie ma żadnych konsekwencji w kwestii naszych praw do współczesnych granic. Wszystko się wzięło z wielkiego błędu archeologów XIX wieku, którzy twierdzili, że jeśli jakiś lud zamieszkiwał daną ziemię pierwotnie, to ma prawo do danych terenów, mimo że dawno już tam nie zamieszkuje. Skąd się wzięło to twierdzenie? Do czasów rewolucji francuskiej prawa do ziemi miał monarcha, który z kolei otrzymywał to prawo od Boga – i dyskusja była zamknięta. Po „detronizacji" Boga zaczęto szukać praw w historii i do służby nacjonalizmu zaprzęgnięto archeologię. Niemiecki badacz Gustaf Kossinna twierdził więc, że skoro germańskie plemiona Gotów i Wandalów żyły nad Wisłą, to kraina ta należy się współczesnym Niemcom. To były źródła szaleństwa, którego owoce zbieramy do dziś.

Przypomnijmy, że wiernymi uczniami Kossinny byli Hitler i Himmler. Nie darmo podczas wojny Zamość przemianowano na Himmlerstadt ?i rozpoczęto kolonizację Roztocza, gdzie rzeczywiście jeszcze we wczesnym średniowieczu mieszkali Goci. Pogląd, że założyciele państwa polskiego mieli pochodzenie germańskie, był od dawna rozpowszechniony w Niemczech. Książę pszczyński Jan Henryk XV Hochberg uważał się za germańskiego Piasta...

Owszem, a przecież nasza tożsamość kształtowała się w opozycji do niemieckiej. Po rozbiorach i okupacji jesteśmy dotknięci kompleksem kolonialnym; trudno nam przyznać, że nasze państwo powstało w wyniku obcego najazdu. A przecież w Anglii było tak samo ?– Normanowie podbili ten kraj, ale w końcu roztopili się w anglosaskim tyglu. Przecież w bitwie pod Hastings naprzeciw siebie stanęli dwaj Normanowie – Wilhelm Zdobywca pobił ówczesnego angielskiego króla Haralda II Godwisona, który niecałe dwa miesiące wcześniej pokonał króla Norwegii Haralda Hardradę, który też uważał, że wyspy mu się należą. Czyli trzej potomkowie wikingów walczyli ze sobą o Anglię! Tyle że dla Anglików to zwyczajna historia, dla nas – ujma na honorze. Trzeba sobie jasno powiedzieć – gdyby nas wówczas nie podbito, Polska by nie powstała. Zniknęlibyśmy w mroku dziejów, jak Wieleci czy Obodrzyci.

Z wizją Mieszka I jako łowcy niewolników oswoili się historycy, zwykli ludzie chyba nie.

Sęk w tym, że ci „Piastowie", jak ich nazywamy, w pierwszych pokoleniach naprawdę byli najeźdźcami, którzy niekoniecznie chcieli tu zostać. Łapali niewolników i odsprzedawali ich kupcom, głównie arabskim. Stąd w naszej ziemi co rusz znajduje się takie ilości monet arabskich, a nawet kości wielbłądów: zresztą sam Mieszko podarował wielbłąda cesarzowi niemieckiemu. W wydanej w 1960 roku książce „Pieniądz kruszcowy ?w Polsce średniowiecznej" prof. Ryszard Kiersnowski podawał, że ?90 proc. znalezisk monet arabskich na naszych ziemiach występuje na obszarze Pomorza i Wielkopolski, najwięcej w rejonie Wolina, Kołobrzegu i Gdańska, a także wokół Gniezna, Giecza i Ostrowa Lednickiego oraz na Kujawach i wzdłuż Wisły od Gniewu do Płocka. Wówczas jednak historyk nie ośmielił się wiązać tych znalezisk ?z bezpośrednią obecnością Normanów z Półwyspu Skandynawskiego i Danii, którzy działali na Wschodzie, zwanych także Waregami.

Wedle tej teorii owi najeźdźcy ?z czasem zorientowali się, że warto tu zostać na dłużej i, podobnie jak na Rusi, stworzyli organizm państwowy.

Orwell kiedyś napisał: „I ślepy by dostrzegł". Trudno nie odnieść tych słów do tematu naszej rozmowy. Otóż dowody na ów desant Waregów w I połowie X wieku był źródłem impulsu twórczego, który sprawił, że ta mieszanina ludów, która żyła na naszych ziemiach, zaczęła współtworzyć państwo. Mówię „mieszanina", bo oprócz Słowian żyli tu jeszcze potomkowie Wandalów i Gotów, którzy nie ruszyli ze swoimi pobratymcami w wielką wędrówkę. Mówiąc o Słowianach, także uogólniamy, bo ci, którzy tu przybywali od końca V wieku, byli zbieraniną różnych plemion, które „wielka trwoga" wygnała ze Wschodu. Jednolitość nadała tej masie, która nagle się wyroiła, najprawdopodobniej grupa Antów, czyli Sklawinów, która zamieszkiwała terytorium dzisiejszego Podola. To ich językiem zaczęliśmy mówić. Etnicznie Słowianie różnili się od siebie, ale upodabniał ich sposób życia. Słowianin to był ktoś, kto żył po słowiańsku – prosta kultura – wytapiali rudę w garnkach na ognisku, broń stanowiły zazwyczaj proste dzidy, noże. Nie mieli koni, zbroi, działali podstępem, byli niesłychanie odważni. Siali zboże jare zwykłe, a nie ozime. Szybko zasiać zebrać i w drogę. Proste naczynia, niewymagające nakładu pracy. Słowian wymyślili pisarze bizantyjscy, bo musieli jakoś tę mgławicę okiełznać pojęciowo.

Jakie mamy dowody na skandynawskie pochodzenie Piastów?

Archeolodzy powszechnie potwierdzają, że w latach 20., 30., 40. X wieku na ziemiach polskich nastąpił przełom. Na początku tego stulecia Wielkopolska i inne dziś polskie ziemie usiane są małymi gródkami i przysiółkami. Każdy rządzi sobie, kwitnie demokracja wiecowa...

Czyli demokracja ludowa.

No tak, nie darmo nasi historycy na czele z Lelewelem zachwycali się tą „wiecokracją" w XIX wieku, później z sentymentem do czasów Piasta Kołodzieja nawiązywano w PRL... ?I nagle doszło do przewrotu. ?W latach 30. i 40. X wieku spalone zostają grody na Kujawach i Mazowszu, zdobywcy z Wielkopolski ujarzmiają miejscową ludność, pojawiają się nowe grody ?i lepsza broń. Niektóre z grodów, jak na przykład ten w Tumie pod Łęczycą, mają po 12 metrów wysokości. To są trzy, cztery piętra! Pojawiły się nieznane tu wcześniej w budowie grodów konstrukcje hakowe, to wówczas wyrąbano dąbrowy leśne, bo oni głównie rąbali dęby. Pojawił się know-how, którego wcześniej nie było. Większość historyków polskich uznała jednak, że za ową ekspansją stał jeden z lokalnych władców, który po prostu zaczął podbijać sąsiadów, zniewalać ich, tworząc nowe państwo. Ale czy swojacy mogli to zrobić? Wątpliwe.

Gall Anonim napisał, że Mieszko miał 3 tys. pancernych i jeszcze im wesela fundował. Skąd miał na to pieniądze? W tamtych czasach trzeba było sprzedać trzech niewolników, by kupić jeden miecz. Kiedyś nasi historycy bajali, że Mieszko handlował zbożem, miodem ?i bursztynem. Tymczasem to ludzie byli najważniejszym towarem. Na niewolnictwie zbudowano podwaliny państwa polskiego.

Ale o handlu niewolnikami jako przemyśle czasów Mieszka mówią dziś przecież historycy głównego nurtu. Żadna mi sensacja. Ale rozumiem, że pan twierdzi, że „swoi" „swoich" nie mogliby napadać i sprzedawać w niewolę, czy tak?

Tak.

A jeśli Słowianie zamieszkujący Wielkopolskę i Kujawy byli rozdrobnieni, skłóceni i napadali się nawzajem? Skłonność do podziałów i kłótni wśród tych plemion była przecież opisywana już przez kronikarzy bizantyjskich.

Do początku X wieku brak śladów lokalnych wojen. Wszyscy żyli tu spokojnie i w dość prymitywnych warunkach. Na Mazowszu było w ogóle wiele ziem do zasiedlenia. Tu było dość przestrzeni, gdzie mogli wszyscy żyć. Nagle pojawiła się siła, która pchnęła nas do rangi cywilizowanych państw. Ta siła musiała przyjść z zewnątrz.

Czy przypadkiem pan sam sobie nie zaprzecza? W książce „Słowiańska moc, czyli o niezwykłym wkroczeniu naszych przodków na europejską arenę" postawił pan hipotezę, że przodkowie Mieszka – jego dziad bądź ojciec – byli uciekinierami ?z Truso, faktorii handlowej nad Bałtykiem. Teraz twierdzi pan, że to wygnańcy znad Dniepru.

Mogę przyznać, że się pomyliłem, mylą się przecież najlepsi. Przeanalizowałem wszystko ?i wydaje mi się, że to najlepsze ?z wyjaśnień. Nad Wisłą pojawił się odrębny ród wikingów. Po śmierci Ruryka, założyciela Rusi, jego krewny i następca Oleg w 882 roku udał się z wielką armią na południe. Dotarł do Kijowa, gdzie podstępem zgładził wojów Dira i Askolda, którzy władali tym miastem jako członkowie drużyny Ruryka. Oleg uważał ich za uzurpatorów ?i konkurentów, poza tym blokowali drogę do Bizancjum. Takie porachunki wśród wikingów były codziennością. Bardzo prawdopodobne, że krewni bądź członkowie świty Dira i Askolda musieli salwować się ucieczką ?i właśnie udali się na nasze ziemie, gdzie było dość bezpiecznie. Mało kto tu docierał do tych dalekich kniei, tubylców było tu mało i w dodatku byli źle uzbrojeni. Można było ich łapać, sprzedawać ?i budować własne państwo.

Wiadomo, że Mieszko I aniołem nie był i handlował niewolnikami. Oficjalna historiografia o jego normańskiej drużynie mówi, że byli po prostu najemnikami. Nie mogło tak być?

Mało prawdopodobne, żeby podporządkowali się jakiemuś małemu słowiańskiemu księciu i nie oparli się pokusie przewrotu. Musiał budzić ich respekt. Normanowie stworzyli przecież państwa w Irlandii, na Sycylii, podbili Anglię, założyli Ruś. To byli specjaliści od budowania państw, a jako handlarze niewolników mieli kontakty od Samarkandy do Półwyspu Iberyjskiego. Najciekawsze znaleziska archeologiczne w Polsce występują w pobliżu akwenów, a przecież właśnie Normanowie pojawiali się wszędzie, gdzie można było dopłynąć. Oni właśnie trzymali się blisko morza, jezior, dużych rzek, chętnie też osiedlali się na wyspach, na których łatwo było się bronić przed tubylcami. Słowianie trzymali się z dala od wielkiej wody, wystarczyły im małe rzeczki jako źródło wody.

Podstawowy zarzut wobec teorii normańskiej brzmi następująco: dlaczego nikt o tym nie słyszał? Przecież wówczas owe dynastie chwaliły się swoim normańskim pochodzeniem.

Bo nie było mediów, tylko kroniki, a te bywały mało obiektywne. O tym, że Ruryk założył Ruś, wiemy, bo Kijów leżał na szlaku handlowym, a kolebka polskiej państwowości była dziką puszczą, do której mało kto docierał. Gall Anonim pisał swoją kronikę sto lat później, w czasach Bolesława Krzywoustego, kiedy Piastowie chcieli zatrzeć pamięć o swoim „obcym" pochodzeniu, bo bali się, że poddani wymówią im posłuszeństwo.

Czyli Gall Anonim jako wynajęty specjalista od PR...

Owszem. Pochodzenie skandynawskie zaczęto zamazywać po rewolcie, do jakiej doszło w 1038 roku. W naszej historiografii opisano je jako „reakcję pogańską" – tak naprawdę jednak był to zryw „autochtonów" przeciw „najeźdźcom". Żyli jeszcze ci, którzy pamiętali, że porywano im ojców, mężów i żony i sprzedawano ich jako niewolników. „Pogańską gębę" buntownikom zaczęto dorabiać później, by ich propagandowo zdyskredytować. Wielki mediewista profesor Gerard Labuda był zresztą przekonany, że chodziło tu o bunt przeciw wyzyskowi możnowładców.

W każdym razie państwo pierwszych Piastów się zawaliło. Kraj ogarnęła anarchia, a Czesi pod wodzą Brzetysława złupili i spalili Gniezno. Uznano jednak, że w tym miejscu państwo musi istnieć, rozumieli to zwłaszcza Niemcy. Polskę odbudował Kazimierz Odnowiciel dzięki niezwykłemu talentowi dyplomatycznemu kilkanaście lat później, ale pamięć ?o katastrofie pozostała. Odtąd starano się zacierać pamięć ?o obcym pochodzeniu, bo mogło się ono stać zarzewiem kolejnego zrywu. A sagi skandynawskie? Były redagowane trzy stulecia po czasach Mieszka I. Być może ich autor przyjął po prostu wersję obowiązującą w świecie, a tę wyznaczała „Kronika" Galla Anonima.

Trzeba przyznać, że wyjątkowe nagromadzenie pochówków ?i skarbów pochodzenia skandynawskiego przemawia za teorią Normano-Polaków.

Tych skarbów jest naprawdę sporo. Już od VII wieku pojawiają się także masowo pochówki głównie mężczyzn chowanych na sposób wikiński – w grobach znajdujemy skarby i pełne uzbrojenie: przybysze z Północy wierzyli, że te przedmioty i skarby będą im dane w zaświatach, w Walhalli, gdzie będą ucztowali u boku Odyna. W Polsce archeolodzy znaleźli imponującą ilość biżuterii skandynawskiej – np. wykonane z bursztynu krzyżyki i toporki Thora, różnego rodzaju amulety. Ale podobnie jak w przypadku broni zawsze mówiono, że te przedmioty trafiły do nas poprzez handel, wymianę, rabunki itd. Tyle że w przypadku odkrycia grobu typowo skandynawskiego nie możemy już przyjąć, że leży tam Słowianin, bo jego nigdy nie pochowano by ?z bronią. To było szaleństwo wynikające ze specyficznej religii wikingów.

W 2007 roku w podwłocławskiej wsi Bodzia podczas budowy autostrady A1 znaleziono 17 wczesnośredniowiecznych grobów. Ciała zwinięte były w materiał, koło lewej ręki składano żelazne noże. Prawie każdemu w podróż dawano monety bądź siekańce, czyli pocięte monety, oraz sporo biżuterii. Jeden z wojowników miał na kaptordze (czyli rodzaju woreczka bądź pudełka noszonego na szyi) wizerunek orła, znaleziono także charakterystyczny dwuząb – emblemat rodowy Rurykowiczów. To znalezisko wprawiło w zdumienie naukowców polskich, rosyjskich i szwedzkich. Ranga tego pochówku świadczy o tym, że owi wojownicy nie byli zwykłymi najemnikami, ale należeli do elity państwa piastowskiego. Jednak pierwsze groby świadczące o obecności Skandynawów znajdowano już w XIX wieku. Ot, choćby skarb z Wapna – tam znaleziono znaleziono miejsce pochówku Normana z VIII wieku, który zakopany został z monetami skandynawskimi.

Jak długo Normanowie docierali na ziemie polskie?

Ostatnia fala osadnictwa normańskiego to najprawdopodobniej połowa XII wieku. Książę Jarosław Mądry, który wsparł Kazimierza Odnowiciela w jego walce z mazowieckim Masławem, przybył tu w 1047 roku z wikingami, którzy po przepędzeniu satrapy tu dostali nadania ziemskie z obowiązkiem obrony granic. Do połowy XIII wieku istniała masa cmentarzysk, gdzie żywy był obrządek pogański – pewnie dlatego, że wikingowie długo pozostawali poganami. Zakładano je poza osadami, czego chrześcijanie nie czynili. Na obecność wikingów w Polsce mogłyby również wskazywać kopce. Jeszcze przed wojną próbowano przekopać kopiec Kraka, przekopano jednak zaledwie 5 proc. tego wzgórza. Nic nie znaleziono i historycy przedwojenni odetchnęli z ulgą. Gdyby znaleziono tam germańskiego wojownika, byłby to wielki prezent dla Hitlera.

Prof. Przemysław Urbańczyk opowiada się za pochodzeniem rodu Piastów od Mojmirowiców, którzy stworzyli słowiańskie Państwo Wielkomorawskie. Po jego rozbiciu przez Węgrów w 906 roku część przedstawicieli tego rodu miała znaleźć schronienie nad Wartą. Jako argumentu używa m.in. nadanie przez Mieszka I swojemu synowi imienia Świętopełk.

Świętopełk to imię występujące ?i na południu, i na północy, i na wschodzie. Można też przyjąć, że oni przyjmowali imiona tubylców. Jest to ta sama zasada. Dagobert został Mieszkiem, Ingvar Igorem, ?a Holmgard przemianowano na Nowogród. Jak to zauważył Karol Szajnocha, XIX-wieczny historyk, który pierwszy wywiódł Piastów od Waregów: „w jednym albo dwa wieki po zamieszkaniu w świeżo zdobytym kraju rozmawiał Norman nad Dnieprem po słowiańsku, we francuskiej Normandii po francusku, w Neapolu po włosku, ?a dzisiejsi ich potomkowie nie mają podobnież jawnej świadomości swoich początków". Mojmirowice mieli pojechać do Wielkopolski ?i stworzyć państwo? Nie wierzę w to. Żaden kronikarz o tym nie wspomina – Bawarczycy znali ten ród i musieliby o tym wiedzieć.

Charakterystyczne, że analizuje pan związki dynastyczne jako dowód na „pokrewieństwo" ze skandynawskimi Rurykowiczami. Zwykle przypomina się mariaże Piastów z księżniczkami z Czech ?i Niemiec.

Wskazuję na naszą zażyłość z władcami znad Dniepru, bo mało się o niej mówi. Aż do podziału państwa w 1138 roku przez Krzywoustego i rozdzielenia się linii książęcych Piastowie żenili się najczęściej z księżniczkami ruskimi. Czyli preferowali związki pomiędzy rodakami rządzącymi nad Wisłą i Dnieprem. Dopiero później, kiedy europejski feudalizm przekreślił pradawne rodowe tradycje, linia wielkopolska i śląska zaczęły zawiązywać mariaże z księżniczkami niemieckimi, choć linie małopolska, mazowiecka i kujawska nadal gustowały w Rusinkach. Nadal również były podtrzymywane relacje małżeńskie z władcami skandynawskimi; za króla Danii Magnusa wyszła w 1129 roku Ryksa, córka Bolesława Krzywoustego, a po owdowieniu wyszła ponownie za Włodzimierza Nowogrodzkiego, księcia ruskiego. Gdy i ten zmarł, wyszła za mąż za króla Szwecji Swerkera.

Zastanawiam się, jak dzisiaj można rozwikłać tę zagadkę. Nowe odkrycia podczas budowy dróg mogą wnieść wiele, ale trudno o przekonujące dowody, że nie byli to najemnicy.

Pewną szansą są badania szczątków naszych władców, bo chromosom Y w DNA jest z natury rzeczy przenoszony z ojca na syna i można odczytać, kto jest dalekim antenatem rodu. Jakiś czas temu określono tzw. germański chromosom Y, niedawno zidentyfikowano gen wikingów. Można tę wiedzę wykorzystać, bo w katedrze płockiej leżą domniemane szczątki Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego. Co prawda te szczątki podczas najazdu Litwinów zostały zbezczeszczone i wymieszane z innymi, ale większość z nich to pozostałości po ciałach rodziny piastowskiej. Badania wykażą zapewne wielką mozaikę zapożyczeń, ale jest szansa, że zbliżymy się do tej wielkiej tajemnicy, do rozwiązania tej zagadki, kto był owym geniuszem, dzięki któremu dziś istniejemy jako naród.

Naprawdę da się to zrobić?

W Niemczech robiono badania książąt panujących w północno-wschodniej części kraju i okazało się, że owi władcy posiadali sporą pulę genów słowiańskich, co wprawiło w zakłopotanie tamtejszych badaczy. W 2006 roku przebadano też potomków Ruryka, bo do dziś żyją rodziny wywodzące się od Rurykowiczów. Okazało się, że mają geny typowe dla Finów, bo ludność mieszkająca w Roslagen, w tej części Szwecji, skąd wywodzi się ów ród, jest mieszanką germańsko-?-ugrofińską, to tzw. szwedzcy Finowie. Dla znawców tematu to żadne zaskoczenie; wikingowie wcale nie byli etnicznym monolitem. Historia jest bardziej ciekawa, niż się jawi ideologom.

Zdzisław Skrok jest archeologiem, popularyzatorem nauki i publicystą. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego

Martwię się o pana. W najlepszym razie zostanie pan uznany za manipulatora, w najgorszym – za zdrajcę, który chce wywieść pochodzenie Piastów od wikingów. To hitlerowcy powtarzali, że Słowianie nie są zdolni do tworzenia państw. Dawno temu Niemcy uważali Mieszka za Germanina.

Zdzisław Skrok:

Pozostało 99% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą