Ofiary liberalnej nowoczesności

Publikacja: 26.07.2014 13:00

Ofiary liberalnej nowoczesności

Rozmowa Michała Płocińskiego z Jadwigą Staniszkis

z poprzedniego wydania „Plusa Minusa" zaskoczyła Daniela Passenta. Publicysta „Polityki" dał temu wyraz na swoim blogu – nie mógł się nadziwić, że – jak sam się wyraził – „partnerka intelektualna Jarosława Kaczyńskiego" znalazła pozytywne strony życia w PRL, chociażby możliwości awansu społecznego i powszechny dostęp do dóbr kultury.

Passent przypuszczalnie uważa, że tacy ludzie jak Staniszkis to naukowcy nie prawdziwi, lecz pisowscy, a więc umysły radykalne, które nie są zdolne do zniuansowanego oglądu rzeczywistości, tylko opowiadają się za rewolucyjną opcją zerową i antykomunistyczną czystką do dziesiątego pokolenia. Ale czego się można spodziewać po niegdysiejszym „partnerze intelektualnym" Wiesława Górnickiego, speechwritera Wojciecha Jaruzelskiego, a więc po kimś, kto – jak się mogło wydawać – w latach 80. bał się „Solidarności" niczym jakiejś faszystowskiej jaczejki?

Nie ukrywam, że znacznie więcej mógłbym oczekiwać po Andrzeju Żuławskim, bądź co bądź znanym ze skandali reżyserze, a nie medialnym autorytecie PRL-owskiej dulszczyzny. Żuławski deklaruje się –  podobnie chyba jak Passent – jako lewicowiec (przynajmniej w przeszłości tak było), ale – w przeciwieństwie do niego – chadza pod prąd salonowym układom i obiegowym opiniom. Szczególnie kiedy mówi o tak nietuzinkowej postaci jak Louis-Ferdinand Céline.

Rozmowę z reżyserem na temat tego kontrowersyjnego francuskiego prozaika można przeczytać na łamach najnowszego, 71. numeru „Frondy" (która od jesieni ubiegłego roku nosi dość pretensjonalny tytuł „Fronda Lux"). Odpytywany przez Jakuba Dybka i Marcina Darmasa twórca „Szamanki" dzieli się refleksją dotyczącą nie tylko twórczości Céline'a, ale i jego powikłanej biografii, będącej ilustracją rozrachunków politycznych we Francji po drugiej wojnie światowej.

Darmas przypomina sytuację, w której kilka lat temu nad Sekwaną po protestach środowisk zajmujących się upamiętnianiem Holokaustu odwołano Rok Céline'owski – bo przecież autor „Podróży do kresu nocy" słynął z antysemityzmu – by z kolei teraz obchodzić rok pisarki,  scenarzystki i reżyserki, a zarazem „wojującej komunistki" Marguerite Duras.

Żuławski nie zostawia na Duras suchej nitki, stwierdzając, że jej filmy to pod względem artystycznym koszmarne gnioty. I jednocześnie orzeka, że Céline jako prozaik („obrazoburca języka") jest wielki.

Jednak rozpatrując całą sprawę w kategoriach politycznych, idzie tokiem myślenia władz francuskich po 1945 roku: zaczyna usprawiedliwiać komunistów i piętnować szeroko pojętą prawicę. Do takiej prawicy zalicza Céline'a, bo ten w swoich publicznych wystąpieniach dawał upust nienawiści, którą żywił do Żydów, bolszewików i Ameryki.

Przypomnijmy więc losy pisarza Roberta Brasillacha, autora wstrząsającego reportażu  „Widziałem doły katyńskie", będącego jednym z literackich świadectw sowieckiego mordu na polskich oficerach. Został w roku 1945 skazany na śmierć i stracony, a jego winą – jak twierdzą niektórzy – był sam fakt głoszenia w okresie okupacji niemieckiej poglądów uznanych za przestępcze (chodziło o poparcie dla kolaboracji z III Rzeszą oraz optowanie za budową antyliberalnej i antybolszewickiej Europy).

Kłopoty miał i sam podejrzany o kolaborację z nazistowskimi Niemcami Céline, ale jemu udało się uniknąć dotkliwej kary. Chociaż rozpętała się przeciw niemu kampania, w której uczestniczył między innymi Jean-Paul Sartre. Domagał się on skazania Céline'a na śmierć, co jest faktem niesłychanie wymownym. Bo w okupowanym przez Niemcy Paryżu komunista Sartre nie miał zahamowań, żeby oficjalnie wystawiać swoje sztuki, i bynajmniej w wyzwolonej przez Charles'a de Gaulle'a Francji nie poniósł z tego tytułu żadnej kary. Być może brzydził się sam sobą w zaciszu domowym, być może miał problem ze spojrzeniem w lustro, ale czy wiemy coś więcej na ten temat?

Żuławski w rozmowie z „Frondą" przeprowadza następujący wywód: nawoływania Céline'a przed Holokaustem do wymordowania „przeklętej rasy Żydów" zostały przez nazistów zrealizowane, a komunizm pani Duras okazał się tylko opowieścią o równości wszystkich ludzi, pozbawioną przełożenia na rzeczywistość, a więc niewinną ze swojej natury bajką.

Żeby było ciekawiej, reżyser, chcąc nie chcąc, usprawiedliwia autora „Podróży do kresu nocy". Według Żuławskiego należy przyjąć do wiadomości skomplikowane uwarunkowania historyczne, które wpłynęły na Céline'a: prozaik karmił się po prostu resentymentami swojego macierzystego środowiska – francuskiego drobnomieszczaństwa, któremu Żydzi dali się we znaki na polu rywalizacji ekonomicznej.

I mimo że reżyser w kuriozalny sposób porównuje antysemityzm Céline'a do... podszytych mroczną niemiecką „filozofią życia" poglądów Jarosława Marka Rymkiewicza („zachłystuje się nim nasza faszystowska prawica endecka"), to jednak nie popada w moralizowanie tak typowe dla publicystów „Polityki". Może ma świadomość, że codzienność wymyka się czarno-białym schematom ideologicznym. Jeśli bowiem antykomunizm nie pozwala spojrzeć na wielowymiarowy obraz PRL, to antyfaszyzm uniemożliwia refleksję nad losem ludzi – takich jak Céline – boleśnie doświadczonych przez liberalną nowoczesność.

Rozmowa Michała Płocińskiego z Jadwigą Staniszkis

z poprzedniego wydania „Plusa Minusa" zaskoczyła Daniela Passenta. Publicysta „Polityki" dał temu wyraz na swoim blogu – nie mógł się nadziwić, że – jak sam się wyraził – „partnerka intelektualna Jarosława Kaczyńskiego" znalazła pozytywne strony życia w PRL, chociażby możliwości awansu społecznego i powszechny dostęp do dóbr kultury.

Pozostało 92% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał