Aktualizacja: 18.01.2015 16:00 Publikacja: 18.01.2015 16:00
W zawieszeniu
Foto: POLFILM/EAST NEWS
Legnica, w której pan dorastał, stale wraca w pana filmach: w debiutanckim „W zawieszeniu", w „Małej Moskwie", teraz w „Fotografie".
Waldemar Krzystek: Bo to było niezwykłe miejsce. Konglomerat narodowości, kultur, problemów. Jako dziecko pytałem rodziców: „Dlaczego na naszym kranie w łazience napisane jest Kalt i Warm?" – „Bo przed nami mieszkali tu Niemcy" – odpowiadali. Z kumplami chodziliśmy po spaleniakach – ruinach poniemieckich willi. W piwnicach znajdowaliśmy książki, listy, fotografie dawnych właścicieli tych domów. Próbowałem sobie wyobrazić, kim byli, co tu przeżyli.
W Legnicy mieszali się ze sobą przyjezdni zza Buga, Łemkowie, Ukraińcy. Obok mojego liceum, ściana w ścianę, było liceum ukraińskie. Ale mieli chór! My jednak przede wszystkim zazdrościliśmy jego uczniom, że mieli długą przerwę grudniową – najpierw nasze święta, potem ich prawosławne. Byli też repatrianci z Francji, uchodźcy z Grecji, trochę Niemców, którzy stąd nie wyjechali.
Pamiętam sąsiada-Niemca, któremu pozwolono zostać w mieście, bo obsługiwał miejskie urządzenia gazownicze. Każdy miał tu swoją historię. Byli też Żydzi, pamiętam z podstawówki dwóch braci Zuckermanów, piekielnie inteligentnych chłopaków. Pewnego dnia widzę, że kupują ówczesny organ, chyba związków zawodowych, „Głos Pracy". Zwariowaliście ? – parskam, przecież to jest jak „Trybuna Ludu", jedna propaganda. „Ale kto czyta pierwsze strony? Czyta się ogłoszenia na ostatniej, tam jest prawda!". Zachwycili mnie tym. Czytaliśmy te ogłoszenia, starając się zrozumieć, co oznaczają. Dlaczego ktoś nagle sprzedaje biżuterię po rodzicach, a ktoś inny dom? I czy to jest okazja? Albo dlaczego ktoś chce kupić ziemię najdalej od ludzi? Na jaką ofertę czeka dentysta?
Kim jest człowiek, który napisał : „Mam wszystko, czekam na propozycje"? Bracia Zuckermanowie pokazali mi, że na wszystko można patrzeć niesztampowo, inteligentnie, a żywy umysł prześwietli każdy temat.
Jak żyło to miasto w cieniu radzieckiego garnizonu?
Mamy w Polsce ogromną liczbę talentów w obszarze IT. To tutaj pracują świetne programistki i programiści. Jednak w skali całego społeczeństwa mamy zadanie domowe do wykonania - mówi Łukasz Foks, dyrektor ds. inicjatywy Microsoft AI Skills.
W opisywanych przez Radosława Kobierskiego światach i postaciach nawet na moment nie czuć fałszu. Zastanawiamy się raczej, skąd on to wszystko o nas wie.
Obrazów polepionych z pamięci, języka i wyobraźni jest w nowej książce Marka Bieńczyka mnóstwo. Ale kto tak właściwie do nas mówi w „Rondzie Wiatraczna”?
Bong Joon-ho nie mógł się zdecydować, w jakiej konwencji utrzymać film „Mickey 17”. W efekcie jest za długi, wyszedłem z niego znużony i trochę obojętny. Jednak nie sposób go zignorować, bo zbyt przypomina nasz świat.
Przesłanki i czynniki efektywnego wdrażania projektów OZE przez JST uwzględniające kwestie ekonomiczne, środowiskowe i społeczne.
Nie mam oporów przed tym, aby postawić „Wypadek na polowaniu” obok słynnego „Mausa” Arta Spiegelmana.
Jazda na motocyklu to z całą pewnością wielka przyjemność, o czym zaświadczy każdy, kto chociaż raz miał okazję – legalnie, podkreślmy – poprowadzić maszynę na dwóch kołach.
Oscary dostarczyły wielu emocji. „Anora” triumfowała, „Brutalista” dostał mniej, niż zasługiwał, a „Substancja” zdobyła tyle co nic. Na dodatek kontrowersje wokół rosyjskich aktorów wzbudziły dyskusje i zawiedzione komentarze. Jaka opowieść o współczesności wyłania się z gali oscarowej 2025?
Rząd ma szansę stworzyć unikalny model wzmocnienia odporności społecznej na różne zagrożenia, nie tylko ze wschodu. Kluczem jest edukacja.
Bong Joon-ho nie mógł się zdecydować, w jakiej konwencji utrzymać film „Mickey 17”. W efekcie jest za długi, wyszedłem z niego znużony i trochę obojętny. Jednak nie sposób go zignorować, bo zbyt przypomina nasz świat.
Złoty w piątek tracił na wartości zarówno względem dolara, jak i euro. Ruch ten nie był jednak zbyt duży.
Filmowa biografia Marii Callas z Angeliną Jolie w roli głównej to skrzywiona wersja życiorysu wielkiej śpiewaczki i wrażliwej kobiety. Dla mnie nie w porządku.
W „Jak zostałam perliczką” nie daje łatwych odpowiedzi. Są za to trudne pytania, ale zadawane tak, żeby zmusić do refleksji, a nie przytłoczyć.
Jak dobrze w całym tym zalewie przeczuć katastroficznych móc opisać coś, co zachwyca i uruchamia chęć działania. Właściwie przeciwdziałania raczej.
Czyham jak wampir na momenty, kiedy mogę dotknąć czegoś ważnego. To się czasem zdarza w teatrze, czasem w filmie. Ale prywatnie nie mam potrzeby bycia zauważaną na ulicy. Wolę się wtopić w tłum. Walczę, żeby zachować w sobie siebie, Agatę Kuleszę - mówi Agata Kulesza, aktorka.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas