Reklama

Himalaje z Abbą - rozmowa z Wojciechem Kępczyńskim

Rewolucja, którą zaproponowałem, wiązała się z sytuacją ekonomiczną w kraju. Mówiłem wprost, że jeżeli Warszawa chce mieć pełną widownię i dobre spektakle, musimy przekształcić teatr zgodnie z formułą, która sprawdziła się na londyńskim West Endzie i nowojorskim Broadwayu.

Aktualizacja: 21.02.2015 17:58 Publikacja: 21.02.2015 00:01

Himalaje z Abbą - rozmowa z Wojciechem Kępczyńskim

Foto: Teatr Roma

Bije pan w Polsce musicalowe rekordy frekwencji. Ile razy zamierza pan zagrać spektakl „Mamma Mia!" z piosenkami Abby, którego premiera odbędzie się w teatrze Roma 21 lutego?

Wojciech Kępczyński:
Jesteśmy otwarci! Myślę, że pobijemy wszystkie poprzednie rekordy, bo jeszcze nigdy przed premierą bilety nie były wyprzedane prawie na cztery miesiące. A w każdym miesiącu gościć będziemy 28 tysięcy widzów. Czerwiec i lipiec już się zapełniają. W sierpniu aktorzy muszą odpocząć.

Chyba jedyna trudność z „Mamma Mia!" polega na tym, że teatr nie może konkurować z filmem, w którym zagrali Meryl Streep i Pierce Brosnan.


My nie konkurujemy, choć mamy LED-ową ścianę, na której można wyświetlić wszystko. Moim zadaniem jest zrobienie dobrego przedstawienia. Łatwo nie było. Wszyscy myśleli, że Abba tworzyła proste piosenki, a to są Himalaje śpiewania. Castingi wyeliminowały wielu dobrych aktorów. Materiał jest fantastyczny. Widzowie ocenią.

Wszyscy wiemy, że o topowe musicale trzeba zabiegać, walczyć. Jak się żyje z rekinami światowego musicalu?


W sprawie „Miss Saigon" czy „Upiora w operze" musiałem pojechać do Londynu, przedstawić projekt scenografii, obsadę i bronić moich propozycji. Wymagania były tak wysokie, że prezentowaliśmy po pięciu wykonawców do jednej roli. Pracowałem ze znakomitymi scenografami: Januszem Sosnowskim, Borysem Kudličką, Pawłem Dobrzyckim, fantastyczną Dorotą Kołodyńską od kostiumów. Oni olśniewali Londyn swoimi projektami. Producent Cameron Mackintosh przyjechał na premierę „Miss Saigon", co było wielkim wydarzeniem. Spektakl i nasza praca tak mu się spodobały, że postanowił kupić siedzibę Romy od Kościoła rzymskokatolickiego i zainwestować. Rozmowy były mocno zaawansowane. Roma miała być teatrem Camerona, a ja miałem nim zarządzać. Niestety, atak na World Trade Center doprowadził do załamania finansowego na Broadwayu. Nigdy już do rozmów nie wróciliśmy. Gościliśmy też Andrew Lloyda Webbera, który przyjechał na spektakl swojego „Upiora w operze". Wszystkim nam szczerze gratulował. Na to jednak trzeba zapracować. Początki były trudne. Londyńskie biuro Mackintosha odwiedziłem jeszcze jako dyrektor Teatru im. Kochanowskiego w Radomiu. Na musical w Radomiu nie było zgody, bo to za małe miasto. Ale zaczęliśmy rozmawiać. Dziś jesteśmy w kontakcie z wszystkim najważniejszymi graczami na rynku musicalowym – m.in. Music Theatre International w Nowym Jorku. To absolutny lider, ma prawa niemalże do wszystkich musicali, w tym Walta Disneya. Współpracowaliśmy przy „Deszczowej piosence" i „Aladynie".

Pozostało jeszcze 85% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się świat i Polska. Jak wygląda nowa rzeczywistość polityczna po wyborach prezydenckich. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Czytaj, to co ważne.

Reklama
Plus Minus
„Wyrok”: Wojna zbawienna, wojna błogosławiona
Plus Minus
„Arnhem. Dług hańby”: Żelazne spadochrony
Plus Minus
„Najdalsza Polska. Szczecin 1945-1950”: Miasto jako pole gry
Plus Minus
„Dragon Ball Z: Kakarot: Daima”: Niby nie rewolucja, ale wciąga
Plus Minus
„ZATO. Miasta zamknięte w Związku Radzieckim i Rosji”: Wstęp wzbroniony
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama