Szybkie karcianki pojedynkowe (tzn. jeden na jednego) to już gatunek sam w sobie. Jest ich do wyboru, do koloru. Można wybierać między prostszymi i trudniejszymi zasadami, szukać odpowiedniego dla siebie klimatu bądź odpowiednich doznań artystyczno-wizualnych. Jak używa się w nich kart? Tutaj również mamy nieograniczone możliwości: przekręcanie, odwracanie, odrzucanie, w pojedynczej grze jeden lub więcej dopuszczalnych sposobów…
Ma to też swoje minusy. No bo ile można wymyślać wciąż to samo i od nowa? Miłośnicy gatunku kupią, lecz czy jest jeszcze choć cień szansy na to, że wymyśli się tutaj coś nowego, odświeżającego, co ponownie przykuje nas do stołu, abyśmy z radością spędzali czas na rywalizacji z innym graczem? Okazuje się, że czasami najlepszym wyjściem jest zrobienie kilku kroków w tył i powrót do prostoty. Ostatecznie pierwotne założenia gatunku nierzadko sprawdzają się najlepiej.
Nowość: specjalna substancja
Na takim właśnie koncepcie opiera się seria „Mindbug”, który można streścić następująco: macie karty i gracie, choć z pewnym twistem (i kolejnymi w dalszych odsłonach serii). Nawet fabuła jest czysto pretekstowa i sprowadza się do opisania kluczowej mechaniki. Ot, przyzywamy różnorodne, naprawdę fantastyczne stwory (twórcom trzeba pogratulować wyobraźni) i wysyłamy je w bój z przeciwnikiem. Trzeba być ostrożnym i uważnym, ponieważ nasz rywal może przejąć zagrywanego przez nas stwora za pomocą tytułowego Mindbuga (w wolnym tłumaczeniu: robaka infekującego nasz mózg i przejmującego nad nami kontrolę, taki tam pasożyt umysłu, choć w tym przypadku nie tracimy własnego jestestwa). I na tym polega cały trik – nawet najsłabsze karty mogą nagle stać się potężne, o ile zagramy je w odpowiednim momencie.
Seria „Mindbug” oczywiście doczekała się już wielu odsłon, a każda z nich delikatnie różni się zasadami, dzięki czemu podstawowa mechanika nabiera innych rumieńców. Tak samo jest w przypadku „Mindbug: Bojowoce Galaktyka” oraz „Mindbug: Bojowoce Królestwo”. Co do ich klimatu: stwory są owocowo-warzywne, czyli cebularze, zupiarze, krwiożercze truskawki i ananasy…