Bogusław Chrabota: Przyroda i destrukcja

Ludzkość obudziła żywioły. Ogień, wiatr i woda niosą zniszczenie. Trudno im się przeciwstawić. A jednak trzeba.

Publikacja: 20.09.2024 17:00

Powódź w Lewinie Brzeskim w województwie opolskim.

Powódź w Lewinie Brzeskim w województwie opolskim.

Foto: REUTERS/Kacper Pempel

Przyroda nie tylko może być piękna, bywa też straszliwa. Potrafi nieść zagładę, niszczyć samą siebie, wszystko, co żyje. Przeraża ta autodestrukcja. A jeszcze straszliwsze jest, gdy w procesie niszczenia uczestniczy człowiek. Staje się wtedy akuszerem destrukcji; zawisa jak anioł z ognistym mieczem nad wszystkim, co stworzył.

Widzieliście kiedyś las, puszczę, po tym jak ją zniszczył ogień? Pożary w okolicach Kamloops wydarzają się co roku. Kamloops to niewielkie jak na nasze standardy miasteczko na południu Kolumbii Brytyjskiej. Najbardziej na zachód wychylonej prowincji Kanady. Niegdyś te tereny należały do indiańskiego plemienia Secwépemc. Kilkaset tysięcy hektarów gór i żyznych dolin. Potem przyszli biali. Przynieśli ze sobą choroby, alkohol i kolej. Indianie znaleźli się na marginesie. Dopiero dziś odzyskują swoje. Stają się pełnoprawnymi, a nawet uprzywilejowanymi mieszkańcami tej ziemi. 80-tysięczne Kamloops to ich miasto. Lśni dostatkiem i dobrą organizacją. Aż chce się tu mieszkać.

Czytaj więcej

Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać

Ale to oaza między pustymi górami. Wokół wypalone, suche jak popiół, gołe wzgórza. Przerażają, kiedy jedzie się między nimi krajową autostradą numer 5. Wokół tysiące hektarów wypalonych lasów. Pogorzelisko. Większość martwych pni leży pokotem. Niektóre sterczą w niebo, opierając się od lat wiatrom i deszczom. Ale i tak są ich dziesiątki tysięcy. Można mieć wrażenie niestosowności tego obrazka, gdy patrzy się na zieloną gęstwinę ocalałych borów. Do czego porównać ten krajobraz? Są jak grzebień z wytrzebionymi zębami. Las szubienic, na których ukrzyżowano bujność tutejszej przyrody. Kilometry spalonych pni. Dziesiątki kilometrów.

Pożary w Kanadzie. W 2023 r. kraj przeżył najgorszy w historii sezon

Pożar w dolinie Moose River niedaleko stąd w Valemount wydarzył się w 2007 r. Spłonęły miliony drzew, a z nimi wszystko, co żyje. Ptaki, gryzonie, owady, gady, płazy, cała drobnica. Nie wiem, jak silny był wtedy wiatr, ale jeśli wiał z dostateczną mocą, z ucieczką nie poradziły sobie również większe zwierzęta: jelenie, sarny, wilki, niedźwiedzie. Nie miały po prostu gdzie uciekać. Po pożarze zostały kikuty świerków, spopielone poszycie i gołe skały. A jednak przetrwały zagrzebane gdzieś głęboko w ziemi nasiona. Zarodki grzybów. Korzenie. Las miał się z czego odradzać. Niespełna 20 lat później nowe drzewa sięgają już dwóch–trzech metrów nad ziemią. Odrodziły się trawy, krzewy, pojawiły się grzyby. Z czasem ten nowy drzewostan wyprze spalony las. Ten rozsypie się w proch, będzie nawozem, z którego zrodzi się nowe życie.

Ale to wciąż przyszłość. Odległa perspektywa, na dodatek zależna od tego, czy ów strumyczek życia nie zostanie zabity przez kolejny pożar, bo przecież nie można wykluczyć, że ogień znów się pojawi. Na razie jednak w dolinie Moose River odradza się życie. Powoli, mało tu ptaków, saren czy jeleni. Królują wiewiórki, które pojawiły się na dawnym pogorzelisku, nie wiadomo skąd, i powoli zagospodarowują odradzający się las. Poza nimi nikt się nie odzywa. Dominuje cisza. Jest w niej, co współgra z krajobrazem, surowe piękno. Ostry kontur niełagodzony dywanami wybujałej zieleni. Ten krajobraz może zachwycić. A nawet rzucić na kolana. Majestatyczne góry utopione w wytrzebionym przez pożar lesie. Chłodna cisza i spokój. Głośnym echem wybrzmiewają końskie kopyta. Chłód zmusza do dopinania kurtek. Rozglądam się wkoło, wypatrując kolejnego pożaru. Kiedy przyjdzie? Jakich dokona zniszczeń? Bo przecież kiedyś przyjdzie. Ten kraj jest na to skazany. Rosnące temperatury i lejący się z nieba żar nie dają wyboru.

Czytaj więcej

Powódź pokazała, że w zetknięciu z naturą nadal bywamy bezradni

W 2023 r. Kanada przeżyła najgorszy w historii sezon, w którym ponad 6600 pożarów spaliło 15 mln hektarów, czyli obszar około siedmiu razy większy niż średnio we wcześniejszych latach. Kolumbia Brytyjska była szczególnie doświadczona żywiołem. W 2023 r. zarejestrowano ich tam 2293, najwięcej od 2009 r. Spłonęło ponad 2,84 mln hektarów lasów. Dym z kanadyjskich pożarów dotarł w czerwcu 2023 r. także do Europy.

Ocieplenie klimatu postępuje zbyt szybko

Ten rok, czyli 2024, będzie jeszcze gorszy. W lipcu w Kolumbii Brytyjskiej odnotowano 375 pożarów, w sąsiedniej Albercie – 170. Jak twierdzą eksperci, aż 80 procent z nich miało swoje źródło w uderzeniach pioruna. Mimo to towarzyszące im burze nie stanowiły ratunku. Ziemia jest zbyt sucha. Ocieplenie klimatu postępuje zbyt szybko. Widać to gołym okiem. To samo dzieje się w Polsce. Po wyjątkowo gorącym i suchym lecie mamy dramatyczną powódź. Woda znosi na Dolnym Śląsku całe miasta. Zrywa ulice, wywraca domy, zostawia zgliszcza. Taki jest nasz świat, tam i tu. Ludzkość obudziła żywioły. Ogień, wiatr i woda niosą zniszczenie. Trudno im się przeciwstawić. A jednak trzeba. Nie mamy wyjścia. Musimy się bronić.

Przyroda nie tylko może być piękna, bywa też straszliwa. Potrafi nieść zagładę, niszczyć samą siebie, wszystko, co żyje. Przeraża ta autodestrukcja. A jeszcze straszliwsze jest, gdy w procesie niszczenia uczestniczy człowiek. Staje się wtedy akuszerem destrukcji; zawisa jak anioł z ognistym mieczem nad wszystkim, co stworzył.

Widzieliście kiedyś las, puszczę, po tym jak ją zniszczył ogień? Pożary w okolicach Kamloops wydarzają się co roku. Kamloops to niewielkie jak na nasze standardy miasteczko na południu Kolumbii Brytyjskiej. Najbardziej na zachód wychylonej prowincji Kanady. Niegdyś te tereny należały do indiańskiego plemienia Secwépemc. Kilkaset tysięcy hektarów gór i żyznych dolin. Potem przyszli biali. Przynieśli ze sobą choroby, alkohol i kolej. Indianie znaleźli się na marginesie. Dopiero dziś odzyskują swoje. Stają się pełnoprawnymi, a nawet uprzywilejowanymi mieszkańcami tej ziemi. 80-tysięczne Kamloops to ich miasto. Lśni dostatkiem i dobrą organizacją. Aż chce się tu mieszkać.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Vincent V. Severski: Notatki na marginesie Eco
Plus Minus
Dlaczego reprezentacja Portugalii jest zakładnikiem Cristiano Ronaldo
Plus Minus
„Oszustwo”: Tak, żeby wszystkim się podobało
Plus Minus
Jan Bończa-Szabłowski: Fotel dla pani Eli
Materiał Promocyjny
Bolączki inwestorów – od kadr po zamówienia
Plus Minus
„Projekt A.R.T. Na ratunek arcydziełom”: Sztuka pomagania
Plus Minus
Jan Maciejewski: Strategiczne przepływy