Reklama
Rozwiń

Kataryna: „Czarnkowe” czeka na Kaczyńskiego

Łukasz Mejza: „Wiecie dlaczego opozycja, Onet, TVN24 i inne podmioty tworzące zagraniczną okupację medialną w Polsce tak wściekle naskoczyły na ministra Czarnka? Bo odciął finansowanie lewackim dewiantom, tworzącym platformerskie bojówki, atakujące kościoły i plujące na polskie wartości”.

Publikacja: 10.02.2023 17:00

Kataryna: „Czarnkowe” czeka na Kaczyńskiego

Foto: Fotorzepa/ Jakub Czermiński

W moim prywatnym rankingu ludzi-symboli obecnej władzy Łukasz Mejza zajmuje wysokie miejsce, a przecież nie wykrzyczał jeszcze ostatniego słowa, próbując przekonać Jarosława Kaczyńskiego, żeby go wziął na listy wyborcze. Mogę się mylić, ale sądząc po częstotliwości, z jaką jest zapraszany do rządowych mediów, partia już dawno zapomniała mu wizerunkowe kłopoty, w jakie ją kiedyś wpędził. Obecnie Mejza pełni w PiS rolę podobną do tej, jaką w PO pełnił kiedyś Palikot – głośno mówi to, czego osobom mającym jeszcze twarz powiedzieć nie wypada, nawet jeśli same tak myślą.

Czytaj więcej

Kataryna: Nagroda Hieny Roku

Jest w tym hołubieniu Mejzy pewna logika. Władza osiągnęła już ten poziom zepsucia, że najbardziej potrzebuje ludzi nieobciążonych sumieniem i zbędnymi skrupułami, bo te tylko przeszkadzają, gdy każdego dnia trzeba bronić kolejnych jej nadużyć. Ktoś, kto sam nie miał oporów przed naciąganiem rodziców ciężko chorych dzieci, będzie w stanie bronić najbardziej nagannego zachowania partyjnego kolegi, bo po prostu nie ma tego czegoś, co każe sobie wyznaczać nieprzekraczalne granice.

Władza osiągnęła już ten poziom zepsucia, że najbardziej potrzebuje ludzi nieobciążonych sumieniem i zbędnymi skrupułami, bo te tylko przeszkadzają, gdy każdego dnia trzeba bronić kolejnych jej nadużyć. 

Podobno pytany kiedyś o to, dlaczego trzyma w partii tylu łajdaków, Kaczyński miał odpowiedzieć, że sprzątać można także brudną szmatą. Być może, ale jeśli się to robi wyłącznie takimi, brud się tylko rozniesie po całej powierzchni. I to właśnie zrobił Kaczyński ze swoją partią, która przechodzi obecnie – i oblewa – zbiorowy test przyzwoitości, jaki niechcący zadał jej minister edukacji, wykonując spektakularny nawet jak na polskie warunki skok na publiczną kasę.

Czytaj więcej

Kataryna: Pijani kierowcy a sprawa polityczna

Ciągle czekam na prawicowego polityka (od biedy może być też jakiś sprzyjający władzy dziennikarz), który odważy się nazwać nadużyciem to, co ewidentnie nim jest. Na razie znalazł się jeden, zresztą mało znany. Pozostali prześcigają się w coraz bardziej absurdalnych argumentach na coś, co wystarczyłoby skwitować dużo bardziej adekwatnym „dał, bo chciał dać i co pan nam zrobi”. Bez niepotrzebnego silenia się na chybione racjonalizacje i poszukiwanie nieistniejącej symetrii w działaniach poprzedników. Zwłaszcza jeśli nie ma jeszcze pewności, jakie stanowisko zajmie prezes, gdy już się odważy odnieść. Bo przecież niewykluczone, że prezesowi z sondaży i kalkulacji – a to jedyne kryterium w jego polityce – wyjdzie, że „czarnkowe” jest niestrawne nawet dla własnego elektoratu i ministra pogoni, to zostaną wszyscy z tą obroną jak wiadomo kto, z wiadomo czym.

Plus Minus
Trzęśli amerykańską polityką, potem ruch MAGA zepchnął ich w cień. Wracają
Plus Minus
Kto zapewni Polsce parasol nuklearny? Ekspert z Francji wylewa kubeł zimnej wody
Plus Minus
„Brzydka siostra”: Uroda wykuta młotkiem
Plus Minus
„Super Boss Monster”: Kto wybudował te wszystkie lochy
Plus Minus
„W głowie zabójcy”: Po nitce do kłębka