Michał Szułdrzyński: Rozpoznawanie twarzy i cyfrowych wypaczeń

Śledząc doniesienia o najnowszych technologiach, można mieć poczucie narastającej konfuzji.Posłużę się trzema przykładami. Oto przed kilkoma miesiącami na każdej z ponad 240 stacji moskiewskiego metra zainstalowano przy bramkach wejściowych system kamer. Rozpoznają one twarz, naliczają opłatę, którą zostanie obciążona karta kredytowa pasażera, i wpuszczą go na teren metra. Według branżowych mediów był to pierwszy na taką skalę system oparty na rozpoznawaniu twarzy na świecie, nie licząc chińskiego systemu kontroli społecznej, który oparty jest również na systemie kamer, które rozpoznają nie tylko twarz, ale też sylwetkę czy sposób chodzenia po ulicy.

Publikacja: 18.02.2022 17:00

Michał Szułdrzyński: Rozpoznawanie twarzy i cyfrowych wypaczeń

Foto: AdobeStock

Zbiegło się to w czasie z informacją, którą podał „Financial Times", że kilkadziesiąt szkół w Wielkiej Brytanii wprowadziło system rozpoznawania twarzy do płatności bezdotykowych za obiady w stołówkach, by pomóc w walce z pandemią koronawirusa. W obu przypadkach pojawiły się protesty. W Rosji obawiano się o bezpieczeństwo danych biometrycznych, przechowywanych na serwerach. Choć władze zapewniały, że nie będą one przekazywane służbom, to w kraju autorytarnym, który – podobnie jak Chiny – chce korzystać z technologii do jeszcze silniejszego podporządkowania sobie obywateli, nie jest to wcale oczywiste. W Wielkiej Brytanii z kolei prócz kwestii prywatności podnoszono aspekt wychowawczy systemu rozpoznawania twarzy – otóż zdaniem krytyków miał on prowadzić do zobojętnienia od najmłodszych lat na kwestie związane z inwigilacją.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Fałszywi przyjaciele gorsi niż wrogowie

Z kolei na początku tygodnia prokurator generalny Teksasu poinformował o pozwaniu firmy Meta, czyli właściciela Facebooka, właśnie z powodu systemu rozpoznawania twarzy. Amerykańskie prawo nakłada karę 25 tys. dol. za każde wykorzystanie danych biometrycznych niezgodne z przepisami, a prokurator, występując w imieniu niemal 30 mln mieszkańców tego stanu, mógłby doprowadzić Metę do bankructwa. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Facebook jesienią wyłączył swój system, który służył m.in. do tego, by użytkownicy otrzymywali powiadomienia, gdy ktoś wrzucił jakąś fotkę, na której ta osoba występowała. Jednak firma uznała, że wątpliwości i obawy związane z korzystaniem z takich technologii są zbyt duże i lepiej taką funkcjonalność serwisu wyłączyć, niż narażać się na związane z tym ryzyko. Meta zapowiedziała wówczas likwidację miliarda „indywidualnych szablonów rozpoznawania twarzy" swoich użytkowników. Zadeklarowała jednak, że będzie nad tego typu technologiami dalej pracować, bo widzi w nich duży potencjał w przyszłości, np. przy okazji unikania oszustw, podszywania się, czy konieczności zweryfikowania czyjejś tożsamości.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że Facebook jesienią wyłączył swój system, który służył m.in. do tego, by użytkownicy otrzymywali powiadomienia, gdy ktoś wrzucił jakąś fotkę, na której ta osoba występowała. Jednak firma uznała, że wątpliwości i obawy związane z korzystaniem z takich technologii są zbyt duże i lepiej taką funkcjonalność serwisu wyłączyć, niż narażać się na związane z tym ryzyko.

Całe to zamieszanie z cyfrowym rozpoznawaniem twarzy pokazuje, w jakim punkcie cywilizacyjnym się znaleźliśmy. To już nawet nie jest kwestia tego, że wkraczanie technologii cyfrowych do kolejnych dziedzin życia i dalsza digitalizacja naszego świata wiążą się z większym narażeniem naszej prywatności, ale znaleźliśmy się w bardzo specyficznym momencie rozwoju technologicznego. Jego motorem jest bowiem sektor prywatny, który kieruje się kapitalistyczną zasadą zysku. Bez tego nie byłoby tak szybkiego rozwoju, skoku generacyjnego technologii. Ale każdy z tych skoków pociąga za sobą zmiany społeczne, z których sprawę zdajemy sobie dopiero post factum.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Radykalizm nie zastąpi dojrzałości

O ciemnej stronie działania platform społecznościowych wiedzą dziś już wszyscy, ale zanim wybuchła afera Cambridge Analytica i przed tym jak Shoshana Zuboff sformułowała koncepcję kapitalizmu nadzoru, nie zwracał na nie uwagi prawie nikt. Wygląda na to, że nie ma idealnej metody, by przewidzieć skutki uboczne i ciemne strony rozwoju technologicznego. Zostaje nam więc albo decyzja o odwróceniu się od świata i porzuceniu rozwoju technologicznego, albo też zdania się na metodę prób i błędów. Stopniowego wprowadzania nowych rozwiązań, ważenia zysków i ryzyka, a później ewentualnego wycofania się z nich. Nigdy nie odzyskamy jednak wtedy poczucia pewności i skazani będziemy na nieustanną konfuzję.

Zbiegło się to w czasie z informacją, którą podał „Financial Times", że kilkadziesiąt szkół w Wielkiej Brytanii wprowadziło system rozpoznawania twarzy do płatności bezdotykowych za obiady w stołówkach, by pomóc w walce z pandemią koronawirusa. W obu przypadkach pojawiły się protesty. W Rosji obawiano się o bezpieczeństwo danych biometrycznych, przechowywanych na serwerach. Choć władze zapewniały, że nie będą one przekazywane służbom, to w kraju autorytarnym, który – podobnie jak Chiny – chce korzystać z technologii do jeszcze silniejszego podporządkowania sobie obywateli, nie jest to wcale oczywiste. W Wielkiej Brytanii z kolei prócz kwestii prywatności podnoszono aspekt wychowawczy systemu rozpoznawania twarzy – otóż zdaniem krytyków miał on prowadzić do zobojętnienia od najmłodszych lat na kwestie związane z inwigilacją.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Wielki Gościńcu Litewski – zjem cię!
Plus Minus
Aleksander Hall: Ja bym im tę wódkę w Magdalence darował
Plus Minus
Joanna Szczepkowska: Racja stanu dla PiS leży bardziej po stronie rozbicia UE niż po stronie jej jedności
Plus Minus
Przeciw wykastrowanym powieścidłom
Plus Minus
Pegeerowska norma