Hasło polexitu, które wybrzmiało, gdy przy alei Szucha w czwartek 7 października ogłoszono wyrok potwierdzający wyższość Konstytucji RP nad prawem unijnym, z miejsca pociągnęło za sobą społeczne protesty. Na wezwanie Donalda Tuska tysiące ludzi wyszło na ulice, aby wykrzyczeć swoje „nie" dla drogi, na jaką kierują nas Trybunał Konstytucyjny oraz Jarosław Kaczyński. Pytanie, jaki jest potencjał wyzwolonej energii. Czy emocje nie opadną równie szybko, jak urosły, a polexit nie powtórzy losu hasła o „końcu demokracji w Polsce", do którego udało się przekonać sporą część opinii publicznej na Zachodzie, ale już nie w Polsce. Z czasem społeczeństwo uodporniło się na ostrzeżenia przed autorytarnymi rządami, które przez lata miały nadejść, ale nie nadchodziły. Wieszczący koniec demokracji przelicytowali.