Gerardowi Depardieu nadano rosyjskie obywatelstwo. Władimir Putin okazał szczególną łaskawość wybitnemu francuskiemu aktorowi, który czuje się we własnej ojczyźnie prześladowany przez system podatkowy. Teraz Depardieu będzie mógł spokojnie płacić 13-procentowy podatek liniowy, co z pewnością można uznać za wizerunkowy sukces wschodniej neoliberalnej arkadii, chcącej wykazać swoją wyższość nad socjalnymi biurokracjami państw Unii Europejskiej. Czasy, w których kraje zachodnie były miejscami azylu dla osób dyskryminowanych w Rosji, minęły zdaje się bezpowrotnie.
Rosja to nie tylko termin geograficzny. To także rezultat rozmaitych ideologicznych projekcji. Jest ona doskonałym przykładem odgrywania roli Innego, a więc kogoś nieprzystającego do – uchodzących z różnych powodów za represyjne – norm cywilizacji europejskiej. Tak Rosję traktowali na Zachodzie zarówno ludzie prawicy, jak lewicy. W epoce carów była ona kwintesencją świętego, archaicznego porządku, opierającego się wszelkim rewolucyjnym tendencjom, takim jak chociażby rozkładająca późny feudalizm dynamika kapitalizmu czy wojujące z religią teorie oświeceniowe. Z kolei w okresie sowieckim Rosja uwodziła wizją nowego, wspaniałego świata, który miał być rezultatem wcielenia komunistycznej utopii, górującej nad mieszczańskim przyziemnym konformizmem, stojącym na straży zgniłej liberalnej demokracji.
A jak jest dzisiaj? Aby odpowiedzieć na to pytanie, warto sięgnąć po najnowszą książkę Alaina Besançona „Święta Ruś". Czytamy w niej: „Sztuka kłamstwa jest tak stara jak sama Rosja". Im kontakty ze światem były bardziej intensywne, tym zapotrzebowanie na kłamstwo rosło. Za panowania Mikołaja I okłamywano cudzoziemców, a następnie samych siebie. Trzeba było jakoś niwelować rozdźwięk między potęgą państwa a biedą dużej części społeczeństwa. Temu służyły znane schematy propagandowe: „czystość prawosławia, szeroka dusza, duchowość – i zawsze w ramach rekompensaty pogardzano Europą, zawstydzano ją za jej nieczyste chrześcijaństwo, wąską duszę i materializm".
Później nadeszło XX stulecie, a wraz z nim kłamstwo komunistyczne, które, mimo że nie było u swoich źródeł rosyjskie, to w Rosji znalazło dla siebie podatny grunt. Miało ono – zdaniem Besançona – dwa piętra. Na pierwszym wmawiano, że utopia została wcielona. Przedstawiano wzorcowe „osiągnięcia". „Nadzwyczaj obfite żniwa, sukcesy edukacyjne, dobrobyt społeczny, burzliwy rozwój". W tym przypadku słowa rozmijały się z faktami. Z kolei na drugim piętrze chodziło już o coś więcej – o zafałszowanie pojęć.
Kiedy komunizm się zawalił, Rosja powróciła do swojego dawnego godła. W sferze symbolicznej zaczęła rehabilitację epoki carów. Jednocześnie – jak zauważa Besançon – „otworzyła się na rock, sztukę konceptualną, hipermarkety, na wszystko, co Zachód był w stanie jej dostarczyć bez konieczności przeprowadzania głębokich zmian. Gruba baba schudła w rekordowym tempie, ma sylwetkę modelki, stara się ubierać w stylu nowojorskim. Moskwa nabiera >>zachodniego sznytu