Curtis popełnił samobójstwo 18 maja 1980 r. W Polsce wkrótce rozpoczął się sierpniowy strajk w Gdańsku i karnawał pierwszej „Solidarności”. Cieszyliśmy się wolnością, wariowaliśmy ze szczęścia. Do czasu, gdy generał Jaruzelski uznał, że są granice, których przekroczyć nie można i sam je przekroczył, a w kraju zaległa głucha cisza. Również w eterze. Właśnie wtedy objawił się nam duch Iana Curtisa, przemówił do nas z płyt, a chociaż angielski wokalista nigdy nie był w Polsce, jego muzyka – zimna, mroczna, monotonna – pasowała do atmosfery po 13 grudnia jak ulał. Jakby z myślą o nas Curtis ją nagrał.
To była idealna ilustracja do pejzażu za oknem – żołnierzy z karabinami, skotów i tego, co pokazywano do znudzenia w telewizyjnym okienku. Przy nagraniach z albumów „Unknown Pleasure”, „Closer” staraliśmy się wyładować nasze frustracje, frustrując się jeszcze bardziej – jakbyśmy chcieli przedawkować smutek. Curtis przedawkował. Nie wytrzymał. Powiesił się.
Intuicyjnie wyczuwana w Polsce bliskość Curtisa miała swoje podstawy, z których wtedy nie zdawaliśmy sobie sprawy. „Control” Antona Corbijna po latach pozwala to zauważyć z całą ostrością. Wielu z nas mieszkało w blokach z betonowej płyty, takiej posypanej kamienną drobnicą. Żeby ich szarość przysłonić? Żeby ich szarość ładniej wyglądała? Wspominam ten szczegół nie bez powodu. Wielka Brytania kojarzyła nam się bowiem z czerwonymi piętrowymi autobusami, rock and rollem, w najgorszym razie ceglanymi szeregowcami, których polscy robotnicy zazdrościli brytyjskim. Takie były nasze wyobrażenia.
Tymczasem Corbijn z dokładnością dokumentalisty pokazuje młodość Curtisa spędzoną właśnie w bloku, jakie stanęły w tym samym czasie w Ursusie, Pruszkowie i setkach polskich miast. Młodość w dwóch pokojach, z tłoczącą się rodziną, pod nisko zawieszonym sufitem. Jak w klatce. Wbrew różnicom systemowym, nastolatków brytyjskich i polskich łączył industrialny i depresyjny pejzaż.
Żyjąc mirażami zachodniego raju, gdzieś tam za żelazną kurtyną – nie dawaliśmy wiary doniesieniom komunistycznej propagandy o zwolnieniach robotników i upadku fabryk. Kryzys w Wielkiej Brytanii? To brzmiało jak kpina. Tymczasem takie były fakty. Zanim zaczął się thatcherowski cud gospodarczy, Curtis i jego rówieśnicy nie mieli żadnych perspektyw. Obserwowali pierwszy rok rządów Żelaznej Damy z przerażeniem. Rewolucja punk, która w Polsce miała podtekst polityczny, w Wielkiej Brytanii była buntem społecznym. Buntem dzieci-śmieci, pokolenia przeznaczonego na śmietnik. To w jej imieniu zabierał głos Curtis.