Czy są jeszcze biali Rosjanie?

Odwoływanie się do spuścizny Związku Sowieckiego przez władze na Kremlu drażni Polaków. Ale prawdziwych Rosjan musi doprowadzać do rozpaczy

Aktualizacja: 08.11.2008 11:53 Publikacja: 07.11.2008 22:59

W „Pierwszym kręgu” Sołżenicyna jest scena rozmowy dwóch zeków – Bobynina i Gerasymowicza – o „Rosji, która odchodzi”. Ten ostatni wymienia charakterystyczne dla tego kraju typy ludzkie, które zostały zlikwidowane po przejęciu władzy przez komunistów. Konserwatyści, działacze państwowi, domorośli teologowie, raskolnicy, pątnicy z brodą po pas, chłopi powożący trojkami, zuchowaci kozacy i wolni włóczędzy.

– Nikogo, nikogo z nich już nie ma, włochata czarna łapa wszystkich ich zmiotła – mówi Gerasymowicz. Przesadza. Przynajmniej taką mam nadzieję. Wierzę, że nawet 75 lat dyktatury proletariatu nie starczyło, żeby zastąpić wszystkich Rosjan ludźmi (teraz już post-) sowieckimi. Jeżeli się nie mylę, jeżeli nadal są Rosjanie, dla których punktem odniesienia jest nie Lenin, Stalin czy Putin, ale powiedzmy Mikołaj II czy choćby Kiereński, to – pomimo wszelkich historycznych zaszłości między naszymi narodami – szczerze mi ich żal.

Jak wynika z badań wybitnej socjolog z Rosyjskiej Akademii Nauk profesor Olgi Krysztanowskiej, ponad 70 procent rosyjskiej elity władzy – ministrów, gubernatorów, szefów konsorcjów i spółek – wywodzi się ze służb specjalnych. Mowa o ludziach będących kontynuatorami, a w przypadku starszych nawet byłymi funkcjonariuszami, CzeKa, GPU, NKWD i KGB. Sowieckiej policji politycznej, karzącej ręki partii, która – jak twierdził bohater Sołżenicyna – wręcz zlikwidowała rosyjski naród. Czerwony terror pierwszych lat rewolucji i wojny domowej, krwawa kolektywizacja, wielkie czystki lat 30. i kolejna fala terroru po zakończeniu wojny. Dziesiątki milionów Rosjan.

Gdy weźmie się pod uwagę rodowód Putina i jego gwardii, nie mogą dziwić choćby ostatnie pomysły przywrócenia pomnika Dzierżyńskiego przed Łubiankę. Popiersie krwawego Feliksa na wyraźną prośbę funkcjonariuszy już postawiono na dziedzińcu Głównego Urzędu Spraw Wewnętrznych Moskwy. W zeszłym roku w Rosji hucznie obchodzono zaś 130. rocznicę jego urodzin. FSB wydała nawet z tej okazji tom listów miłosnych Dzierżyńskiego.Wychwalanie twórcy czerezwyczajki to tylko jeden z najbardziej rażących przykładów hołdów składanych przez obecne rosyjskie elity władzy największym katom własnego narodu. Co na to prawdziwi Rosjanie? Miliony ludzi, których bolszewicy określiliby mianem kontry, kułaków, zgniłych intelektualistów czy ogólniej: wrogów klasowych.

A więc niedobitki liberalnej inteligencji z dużych miast, rzesze bogobojnych wyznawców gnębionego przez bolszewików prawosławia czy nadal pamiętający koszmar kołchozów chłopi. A wreszcie – i to jest pewnie najciekawsze – nacjonaliści. Pogrobowcy Korniłowa, Denikina, Kołczaka czy Własowa. Członkowie formacji ideowej, która najbardziej radykalnie, bo z bronią w ręku, zwalczała władzę sowiecką.

Czy ludzie myślący takimi kategoriami jeszcze w Rosji istnieją? Jeżeli istnieją – to jaki jest ich stosunek do ekipy rządzącej krajem? Co czują, widząc podczas wojskowych parad znienawidzone czerwone sztandary? Co myślą, przeglądając nowy podręcznik szkolny, w którym wielka czystka została określona mianem „racjonalnej odpowiedzi na opór wobec kursu na modernizację”?

Prawdopodobnie część z nich przymyka oko na proweniencję Putina i jego ekipy. Podkreśla, że nie ma już Związku Sowieckiego i swoją imperialną polityką Kreml odbudowuje potęgę przedrewolucyjnej Rosji. Putin zresztą nie stroni od gestów, które mogą ich podtrzymać w tym przekonaniu. Kilka lat temu sprowadził do kraju ciało Denikina, czasami sfotografuje się na tle złotego, dwugłowego orła.

Czy są jednak rosyjscy patrioci, którzy się na to nie nabierają? Ludzie, którzy dostrzegają, że budowane przez Putina państwo, choć w formie jest rzeczywiście rosyjskie, jest sowieckie w treści. Że dwugłowe orły i trójkolorowy sztandar to tylko fasada, makijaż, zza którego wyglądają sierp, młot i dziobata twarz z rzadkimi wąsikami.

Dla Polaka to, co dzieje się obecnie w Rosji, może być denerwujące, oburzające czy nawet groźne. Gdy Polak czyta o kolejnych odsłonach polityki historycznej Kremla, według której Związek Sowiecki był krainą powszechnej szczęśliwości, może z irytacją pokręcić głową. Gdy ogląda w telewizji uśmiechniętych czekistów w drogich garniturach zajmujących najwyższe stanowiska w rosyjskich władzach, może wzruszyć ramionami. W końcu, przynajmniej na razie, to nie nasz problem. Gdybym jednak był Rosjaninem, byłbym zrozpaczony.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/zychowicz/2008/11/07/czy-sa-jeszcze-biali-rosjanie/]blog.rp.pl/zychowicz[/link]

W „Pierwszym kręgu” Sołżenicyna jest scena rozmowy dwóch zeków – Bobynina i Gerasymowicza – o „Rosji, która odchodzi”. Ten ostatni wymienia charakterystyczne dla tego kraju typy ludzkie, które zostały zlikwidowane po przejęciu władzy przez komunistów. Konserwatyści, działacze państwowi, domorośli teologowie, raskolnicy, pątnicy z brodą po pas, chłopi powożący trojkami, zuchowaci kozacy i wolni włóczędzy.

– Nikogo, nikogo z nich już nie ma, włochata czarna łapa wszystkich ich zmiotła – mówi Gerasymowicz. Przesadza. Przynajmniej taką mam nadzieję. Wierzę, że nawet 75 lat dyktatury proletariatu nie starczyło, żeby zastąpić wszystkich Rosjan ludźmi (teraz już post-) sowieckimi. Jeżeli się nie mylę, jeżeli nadal są Rosjanie, dla których punktem odniesienia jest nie Lenin, Stalin czy Putin, ale powiedzmy Mikołaj II czy choćby Kiereński, to – pomimo wszelkich historycznych zaszłości między naszymi narodami – szczerze mi ich żal.

Plus Minus
„Heretic”: Wykłady teologa Hugh Granta
Plus Minus
„Farming Simulator 25”: Symulator kombajnu
Plus Minus
„Rozmowy z Brechtem i inne wiersze”: W środku niczego
Plus Minus
„Joy”: Banalny dramat o dobrym sercu
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Karolina Stanisławczyk: Czarne komedie mają klimat
Materiał Promocyjny
Fundusze Europejskie stawiają na transport intermodalny