Akademia dobrych manier

Z baronową Nadine de Rothschild o tym, w jaki sposób rozpoznać osobę, która tylko podszywa się pod kogoś dobrze wychowanego, i czego można się nauczyć na ulicy

Publikacja: 31.12.2008 02:56

Akademia dobrych manier

Foto: AFP

Według baronowej Nadine de Rothschild dobre wychowanie zawsze jest w cenie i żaden kryzys tego nie zmieni. Właśnie wróciła z Arabii Saudyjskiej‚ gdzie uczyła dobrych manier tamtejszą śmietankę towarzyską.

Zaproponowano jej nawet otwarcie szkoły podobnej do tej‚ którą założyła w Szwajcarii.

W genewskiej Akademii Dobrych Manier pod okiem baronowej każdy może się nauczyć obycia i ogłady‚ które są niezbędne w dobrym towarzystwie bez względu na położenie geograficzne. Niepodważalnym tego dowodem jest sama gospodyni. Jej życiorys to opowieść‚ którą poznaje się z wypiekami na twarzy.

Nadine de Rothschild urodziła się 18 kwietnia 1932 r. jako Nadine L,Hopitalier w biednej francuskiej rodzinie. W wieku 14 lat pracowała w fabryce. Marząc o innym życiu‚ została tancerką kabaretów na placu Pigalle i gwiazdką kina. Występowała pod pseudonimem Tallier. W końcu dostała rolę‚ która spełniała jej ambicje – w 1963 r. wyszła za mąż za finansistę‚ barona Edmonda de Rothschild należącego do jednej z najbardziej znanych i ustosunkowanych rodzin na świecie. Spędziła u jego boku 34 lata. Ma z nim syna Benjamina‚ który po śmierci ojca jest dziedzicem rodzinnej fortuny wycenianej na 1‚2 mld euro i najbogatszym z rodziny Rothschildów.

[b]Rz: Skąd się wziął pomysł na otwarcie Akademii Dobrych Manier?[/b]

[b]Nadine de Rothschild:[/b] Z obserwacji ludzi i własnych przeżyć. Kiedy znalazłam się w towarzystwie‚ którym otoczony był mój mąż‚ spotykałam tam różnych znanych‚ bogatych lub posiadających dużą władzę ludzi. Czułam się skrępowana. Nie wiedziałam, o czym z nimi rozmawiać‚ jak się zachować. Nie dlatego‚ że nie miałam nic do powiedzenia‚ ale nie byłam pewna‚ czy wypada mi np. rozpocząć z kimś rozmowę i o czym prowadzić lub nie konwersację przy stole.

Zawsze starałam się jednak mieć oczy szeroko otwarte i ewentualnie prosić o radę. Potem zobaczyłam‚ że takich osób trochę zagubionych w wielkim świecie jest więcej. Postanowiłam wykorzystać zdobyte doświadczenia i podzielić się nimi z innymi.

[b]Jest więc sposób na nienaganne zachowanie w towarzystwie?[/b]

Liczą się dobry smak i wyczucie stylu‚ które zdobywa się latami. Czasami największe pieniądze nie pomogą w przykryciu braków w wychowaniu. Jeśli nie miało się szczęścia nauczyć pewnych rzeczy w domu rodzinnym‚ potrzebna jest chęć zmiany. Dlatego zajęcia organizowane w akademii przeznaczone są dla wszystkich‚ którzy takie pragnienie odczuwają.

[b]Kim są pani uczniowie?[/b]

Fascynującą mieszanką ludzi z różnych stron świata i środowisk. Niektórym udało się znaleźć na szczytach drabiny społecznej‚ zwłaszcza dzięki swojej pozycji zawodowej‚ ale po godzinach pracy nie są pewni swoich walorów. Często przychodzą do mnie pracownicy banków lub innych firm‚ którzy są doskonałymi specjalistami w swoich dziedzinach‚ zajmują wysokie stanowiska‚ ale potrzebują nabrać szlifów towarzyskich. Przychodzi do mnie także wiele młodych panien‚ które dopiero wkraczają w dorosłe życie. Wszystkim pomagam nabrać pewności siebie‚ a także nauczyć kilku podstawowych zasad. Jakie trunki wybrać na kolację z klientami‚ a jakie na randkę. W co się ubrać na uroczysty bal lub niewielkie przyjęcie. Jak zauroczyć ją lub jego na pierwszym spotkaniu. W jaki sposób należy się wypowiadać na forum publicznym w sytuacji zawodowej lub rodzinnej. Wśród proponowanych w akademii kursów znajduje się sztuka doboru i picia wina‚ jej znajomość należy do podstaw obycia w międzynarodowym towarzystwie.

[b]Nie mogę sobie wyobrazić‚ aby zakompleksiony gbur po skończeniu pani szkoły stał się dobrze wychowanym elegantem? [/b]

Oczywiście‚ że nic nie dzieje się nagle. Dlatego podkreślam wewnętrzną potrzebę zmiany‚ która jest podstawowym motorem metamorfozy. Dobre maniery to przede wszystkim zwykłe poszanowanie drugiego człowieka, kimkolwiek by był – prezydentem‚ dyrektorem banku czy odźwiernym lub kierowcą. Sposób, w jaki rozmawiamy‚ jakich używamy słów‚ cała nasza postawa powoduje‚ że inni ludzie odbiorą nas albo jako kogoś dobrze wychowanego, albo chama. Ludzie powinni się dobrze czuć w naszym towarzystwie. Nigdy nie spotkałam gbura‚ który okazał się dobrym człowiekiem. Nie zaprzeczam jednak‚ że zdarzają się osoby skrywające pod osłoną savoir-vivre’u najgorsze cechy. Ale po pewnym czasie prawda i tak wychodzi na wierzch. [b]Jest pani bardzo ujmującą osobą. Odnoszę wrażenie‚ że nie jest to tylko grzeczność wymuszona‚ ale ciepło wypływające z pozytywnego nastawienia do ludzi. Nie sądzi pani‚ że to co pani uważa za podstawę w kontaktach międzyludzkich, w dzisiejszych czasach jest luksusem?[/b]

Dziękuję. Prawienie komplementów to subtelna sztuka bon tonu. Nie należy z nimi przesadzać. Te fałszywe lub wypowiedziane interesownie obrócą się przeciwko osobie‚ która chciała w ten sposób coś uzyskać. Jednak kilka miłych słów sprawia przyjemność‚ poprawia wzajemne relacje i atmosferę spotkania.

O ileż to milsze niż gburowatość i okazywanie sobie niechęci‚ często zupełnie bezpodstawnej‚ gdyż wynikającej z tego‚ że dana osoba czuje się przede wszystkim źle we własnej skórze. Dobre maniery nie powinny pozostawać luksusem‚ ale obowiązkiem dnia codziennego. Osobiście staram się po prostu pozostać sobą‚ gdyż naturalność jest cechą‚ która wcale nie przeszkadza w zachowaniu towarzyskich konwenansów. [b]W jaki sposób rozpoznać osobę‚ która tylko podszywa się pod kogoś dobrze wychowanego?[/b]

Sadzam ją przy stole i obserwuję, w jaki sposób się zachowuje. [b]To wszystko?[/b]

W ocenie wspiera mnie mój szósty zmysł‚ ale wystarczy uważnie się przyjrzeć biesiadującym ludziom‚ aby odkryć ich prawdziwą naturę.

[b]Zgodnie z powiedzeniem „In vino veritas”?[/b]

Alkohol ludzi otwiera‚ ale jeśli ktoś nie potrafi go pić‚ niech lepiej w towarzystwie unika.

[b]Dzisiaj przygotowuje pani dla swoich uczniów kolację. Jakie zaplanowała pani dla nich pułapki?[/b]

Podstępne menu. Będzie się składało między innymi z warzywnej zupy kremowej‚ owoców morza‚ zielonego groszku i babeczek z owocami‚ które trudno nabrać na widelec. Będę zwracała uwagę nie tylko na to‚ aby nie siorbać i umieć zgrabnie dostać się do homara‚ ale potrafić jednocześnie prowadzić interesującą konwersację. Planuję kilka kontrowersyjnych tematów‚ aby sprawdzić‚ kiedy moi goście wiedzą‚ że można sobie pozwolić na żart‚ a kiedy nawet największą gafę należy dyskretnie przemilczeć.

[b]Czy pieniądze pomagają w zyskaniu dobrych manier?[/b]

One ułatwiają życie‚ ale nie zawsze prowadzą do dobrych manier. Nie można mieszać pieniędzy z luksusem‚ nawet jeśli potrzebny jest pewien majątek na życie w komforcie. Same pieniądze prowadzą jednak do fałszywego luksusu. Ten prawdziwy to właśnie savoir-vivre.

[b]Można więc być biednym‚ ale przestrzegać zasad etykiety towarzyskiej?[/b]

Znam ludzi‚ którzy nie są bogaci‚ ale mogliby służyć za przykład dobrego wychowania niejednym krezusom. Zwłaszcza tym nowobogackim‚ którym się wydaje‚ że dzięki szybko zdobytym fortunom zostali pępkiem świata. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich. Wiele osób całą swoją energię kieruje najpierw na zdobycie wykształcenia‚ karierę‚ majątek, pozycję zawodową. Dopiero potem odczuwają braki w swoim życiu i pragną się dowiedzieć, co oznacza savoir-vivre‚ gdyż chcą wzbogacić swoje życie niematerialne. Potrzebują jednak do tego czegoś, co nazywam inteligencją serca. Pieniądze nie dają szczęścia i automatycznego obycia. Proszę spojrzeć, ilu jest wśród ludzi zamożnych wiecznie niezadowolonych frustratów lub cierpiących na depresję! Ta choroba nie wybiera ze względu na pochodzenie lub zasobność konta w banku.

[b]Zdarzyło się pani popełnić jakieś faux pas towarzyskie?[/b]

Owszem‚ ale wolę się nimi nie chwalić. Z takich zdarzeń należy wyciągnąć lekcję na przyszłość i zapomnieć.

[b]Pani droga życiowa to historia jak z bajki o Kopciuszku. Jakie cechy charakteru trzeba posiadać‚ aby osiągnąć taki sukces?[/b]

Wiedzieć, kim się jest i czego się pragnie. I znać swoją wartość. Poza tym odrobina szczęścia nigdy nie zaszkodzi. Spotkałam w życiu wielu serdecznych ludzi‚ ale zawsze starałam się za ich życzliwość odwdzięczyć i przekazać ją dalej. Dużo osób twierdzi‚ że posiadam charyzmę‚ która mi pomogła. Myślę‚ że tajemnica tkwi także w motywacji. Staram się to uświadomić ludziom podczas moich wykładów w akademii. Oni przychodzą tutaj nie tylko po to‚ aby się dowiedzieć, jak zachowywać się przy stole‚ ale aby nauczyć się osiągać sukces. [b]Powiedziała pani‚ że dobrych manier można się nauczyć na ulicy. Czego się pani tam nauczyła?[/b]

Życia. Zdaję sobie sprawę‚ że można to stwierdzenie postrzegać różnorodnie‚ ale całe moje dzieciństwo i młodość spędziłam właśnie na ulicy. Tam nauczyłam się odróżniać ludzi dobrych od złych‚ wyrabiałam w sobie instynkt przeżycia i umiejętność samoobrony. Odkryłam także‚ że uśmiech jest bronią‚ którą każda kobieta powinna się posługiwać jak najczęściej.

[b]Ulica nie wszystkich jednak dobrze wychowuje?[/b]

To kwestia charakteru oraz wyborów‚ których dokonujemy. Codziennie. Im wcześniej zdamy sobie sprawę, do jakiego stopnia ukierunkowują one nasze życie‚ tym szybciej uzyska ono taki kształt‚ jakiego oczekujemy‚ a nie tylko o jakim marzymy. Wiele osób z własnej nieprzymuszonej woli źle kieruje własnym życiem‚ a potem się skarżą‚ że im się nie udało. [b]W jaki sposób wpłynęły na panią lata spędzone w kabaretach na Pigalle i nocne życie Paryża lat 50.‚ które z pewnością różniło się od dzisiejszego?[/b]

Nie sądzę‚ aby było aż tak odmienne. I wówczas było tam wiele narkotyków‚ prostytutek‚ podejrzanych typów i interesów‚ ale mniej o tym mówiono na forum publicznym‚ gdyż media nie były jeszcze tak rozbudowane jak dzisiaj. Widziałam wiele‚ co nie znaczy‚ że w tym uczestniczyłam‚ ale dało mi to możliwość poznania życia od tej mniej różowej strony. Stałam się bardziej świadoma siebie oraz rzeczywistości niż osoba‚ którą takie doświadczenia ominęły.

[b]Przechodząc ze świata artystycznego do znanego z konserwatywnych przekonań środowiska światowej finansjery, spotkała się pani z dobrym przyjęciem czy raczej z nieprzyjemnościami?[/b]

Edmund uważał‚ że dokonał wyboru takiej osoby‚ która nie tylko nie przyniesie mu wstydu‚ ale wszyscy ją zaakceptują i podoła nowym obowiązkom. Mam nadzieję‚ że się nie pomylił i dlatego nigdy nie spotkała mnie żadna przykrość‚ gdyż wiedziałam, w jaki sposób powinnam się zachować w każdej sytuacji. Musiałam także się nauczyć wielu rzeczy‚ ale byłam na to przygotowana.

[b]Była pani katoliczką‚ a przeszła na judaizm. Czy przed małżeństwem postawiono pani warunek zmiany religii?[/b]

Absolutnie nie! Nikt mnie do niczego nie zmuszał. Jeśli Bóg istnieje‚ to jest jeden i te wszystkie kłótnie wokół religii tylko go denerwują. Zmieniłam wyznanie, ponieważ uznałam‚ że tak będzie lepiej dla mojego syna.

Wychodząc za Rothschilda, brałam jego nazwisko‚ pozycję‚ pieniądze. Dlaczego nie miałam dać czegoś od siebie? Edmund poprzez swoją działalność zrobił wiele dla pojednania obu religii‚ a teraz ja staram się to kontynuować poprzez nasze fundacje i kontakty osobiste.

[b]Nigdy nie żałowała pani wyboru męża‚ który znany był z zamiłowania do życia towarzyskiego i otaczania się pięknymi kobietami? Pani zrezygnowała ze swojej kariery...[/b]

Dokonałam wyboru bez wkładania różowych okularów. Wiedziałam, jakie są mocne i słabe strony poślubienia Edmunda‚ którego szczerze kochałam. Nie miałam zamiaru go zmieniać ani się nie łudziłam‚ że stanie się taki‚ jak bym chciała. Choć ludzie zmieniają się poprzez wzajemne towarzystwo i oddziaływania, nie mogą to być jednak transformacje wymuszane. Dlatego współczuję ludziom‚ którzy wmawiają sobie‚ że narzeczony lub narzeczona zaglądający często do kieliszka pod wpływem małżeństwa zostanie abstynentem. Wybierając partnera na życie, nie wolno się pomylić‚ bo będzie się tego żałowało.

[b]Jaki więc znalazła pani sposób na szczęśliwe trwanie w małżeństwie?[/b]

Widzi pani te trzy małpki nad kominkiem?(Baronowa wskazuje na figurki trzech małpek‚ z których jedna zakrywa sobie oczy‚ druga uszy‚ a trzecia usta). Nic nie wiedzieć‚ nic nie słyszeć‚ nic nie mówić (tłumaczy).

[b]Dosyć trudne.[/b]

A kto powiedział‚ że życie jest łatwe! Była to z mojej strony świadoma decyzja‚ że jeśli chcę mieć przy sobie Edmunda‚ nie mogę być zazdrosna. Przez te wszystkie lata spędzone razem zasiadaliśmy do kolacji w strojach wieczorowych. To był nasz rytuał. Ubierałam się i malowałam specjalnie dla niego.

On pomimo napiętego planu zajęć starał się spędzać ten czas ze mną. Oczywiście rozumiem‚ że kobieta pracująca cały dzień nie będzie wkładała sukni wieczorowej, a mężczyzna fraka‚ ale każde z małżonków powinno pamiętać każdego dnia o dbaniu o siebie nawzajem. I słuchać, co drugie ma do powiedzenia. Nawet jeśli czasami to nas zbytnio nie interesuje‚ warto trochę poudawać. [b]Jakie cechy ceni pani najbardziej u kobiety?[/b]

Kobiecość. Mam wrażenie‚ że dzisiejsze kobiety starają się ją umniejszyć‚ zwłaszcza te‚ które prowadzą aktywne życie zawodowe. Uważam‚ że to duży błąd.

[b]U mężczyzny?[/b]

Odpowiedzialność. Wielu tchórzliwie ucieka przed nią i myśli‚ że bycie małym chłopcem jest pociągające‚ a tak nie jest.

[b]Dlaczego zaczęła pani pisać?[/b]

Pewien wydawca najpierw zapytał mojego męża‚ czy nie chciałabym opowiedzieć swojego życia. Tak powstała moja pierwsza książka‚ którą ktoś pomógł mi napisać. Stwierdziłam jednak‚ że doskonale mogę robić to sama i sprawia mi to dużą przyjemność. Podobnie jak sukces‚ który osiągnęły moje książki.

[b]Mąż nie był zazdrosny?[/b]

Owszem. Nie czytał ich, twierdząc‚ że doskonale zna moje życie. Był typem macho. Nie byłam urodzona‚ aby zostać baronową de Rothschild‚ ale wiele się nauczyłam i uważam‚ że doskonale wywiązałam się ze swojej roli – żony człowieka‚ który posiadał olbrzymią władzę. Musiałam podążać za nim w jego licznych podróżach‚ gdyż tego sobie życzył. Dbać o perfekcyjnie prowadzony dom‚ w którym często bywali goście. Zajmować się innymi żonami‚ co często było nudnym zajęciem‚ gdyż wiele z nich nie miało za dużo do powiedzenia. W małżeństwie nie ma miejsca dla dwóch gwiazd‚ więc pisanie stało się moim głównym zajęciem, kiedy mój mąż zmarł. Jednak brakuje mi go każdego dnia.

[b]Powiedziała pani‚ że szczęście trzeba pielęgnować każdego dnia. Jak pani to robi?[/b]

Najważniejszy jest moment przebudzenia. Kiedy otwieram oczy, lubię patrzeć na piękno. Nie będę ukrywała‚ że jestem pod tym względem uprzywilejowana. Mieszkam we wspaniałym domu‚ otoczona antykami i innymi wyjątkowymi estetycznie rzeczami. Ranek jest dla mnie świętym czasem‚ kiedy nie chcę słuchać cudzych narzekań‚ choć jestem czuła na ludzkie nieszczęście.

Tego typu sprawami zajmuję się dopiero po południu. Do południa staram się nastawić pozytywnie na cały dzień‚ delektować kolejną chwilą życia. Codziennie pływam przez godzinę‚ gdyż jestem łasuchem i lubię dobrze zjeść‚ co niestety szybko widać na mojej i tak zaokrąglonej sylwetce. Jednak to ludzie wokół mnie sprawiają‚ że czuję się szczęśliwa. To moja rodzina. Przyjaciele‚ których znam od wielu lat‚ pochodzą z różnych środowisk społecznych. Nasze relacje opierają się na szacunku i wyznawaniu tych samych wartości, a nie na wzajemnej rywalizacji. Trzeba umieć żyć w harmonii z samym sobą‚ wówczas szczęście pojawi się w naszym życiu zupełnie naturalnie.

[i]Nadine de Rothschild napisała 12 książek, m.in. „Savoir-vivre XXI wieku” przetłumaczony na polski, „Baronowa wraca o piątej”‚ „Opowiedzcie mi o miłości”‚ „Mężczyźnie mojego życia”. I stała się ikoną bon tonu.[/i]

Według baronowej Nadine de Rothschild dobre wychowanie zawsze jest w cenie i żaden kryzys tego nie zmieni. Właśnie wróciła z Arabii Saudyjskiej‚ gdzie uczyła dobrych manier tamtejszą śmietankę towarzyską.

Zaproponowano jej nawet otwarcie szkoły podobnej do tej‚ którą założyła w Szwajcarii.

Pozostało 98% artykułu
Plus Minus
„Heretic”: Wykłady teologa Hugh Granta
Plus Minus
„Farming Simulator 25”: Symulator kombajnu
Plus Minus
„Rozmowy z Brechtem i inne wiersze”: W środku niczego
Plus Minus
„Joy”: Banalny dramat o dobrym sercu
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Karolina Stanisławczyk: Czarne komedie mają klimat
Materiał Promocyjny
Fundusze Europejskie stawiają na transport intermodalny