Siedemdziesiąt lat temu, mimo rozbioru Polski dokonanego – na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow – przez nazistowskie Niemcy i sowiecką Rosję, nasze państwo nie przestało istnieć. Podczas gdy w wielu innych okupowanych krajach Europy powstały i działały kolaboracyjne władze, my zbudowaliśmy Polskie Państwo Podziemne.
Zręby ukrytego, ale własnego i suwerennego, państwa zaczęły powstawać, zanim wybrzmiał ostatni strzał wojny obronnej 1939 roku. Działalność konspiracyjna rozwijała się na całym terytorium państwa, które Niemcy i Sowieci rozerwali na dwie części, narzucając dwa różne, ale jakże podobne w swym zbrodniczym charakterze systemy totalitarne. Powstały organy odpowiedzialne za działania polityczne, administracja cywilna. Co najważniejsze – walczyła podziemna armia.
[wyimek]Ten fenomen nabiera szczególnego znaczenia właśnie dziś, gdy się nam wmawia, że nie potrafimy się zorganizować, nie umiemy się rządzić[/wyimek]
Armia Krajowa była najlepiej zorganizowaną i największą armią podziemną w okupowanej Europie. Te setki tysięcy żołnierzy, zbierając bojowe doświadczenia w warunkach konspiracji miejskiej oraz w partyzantce, potrafiło w pewnym momencie rzucić wyzwanie regularnej armii wrogów w otwartej walce. Realizując akcję „Burza” – operację przeciw Niemcom rozpoczętą w chwili wkroczenia pierwszych oddziałów Armii Czerwonej na tereny II RP. Wreszcie wywołując powstanie warszawskie – największą i najdłuższą bitwę powstańczą okupowanej Europy.
Zbrojne ujawnienie się struktur niepodległego, wolnego państwa polskiego latem 1944 roku miało – dziś widać to szczególnie jasno – ogromne znaczenie. Można powiedzieć, że było to pierwsze, wielkie powstanie antytotalitarne w Europie. W ówczesnych realiach musiało się ono skończyć porażką, upaść w zderzeniu z nazizmem, stalinizmem, a także brutalną Realpolitik. Wzmocniło jednak zarazem fundament polskiej, wolnościowej tożsamości. Stało się „aktem założycielskim” myśli i marzeń wolnych Polaków przez następne pół wieku.