Superman w sutannie

Powieściowi księża Rafał i Groser, serialowy ojciec Mateusz, duchowni z „Plebanii” oraz „Rancza” to ludzie bez skazy. Nowi superbohaterowie polskiej popkultury

Publikacja: 15.05.2010 01:59

Superman w sutannie

Foto: Rzeczpospolita, Andrzej Krauze And Andrzej Krauze

Rafał Nowina jest chodzącym ideałem. Przystojny, inteligentny, dowcipny. Do tego utalentowany – gdyby postawił na karierę muzyczną, byłby gwiazdą, tyle że on woli pomagać ludziom. Kiedy trzeba, potrafi być twardy, ale na co dzień to dusza człowiek. Każdemu pomoże, potrafi rozwiązać najtrudniejsze problemy. Pogodzi zwaśnione rodziny milicjanta i antykomunisty, które niczym w powiatowej wersji „Romea i Julii” nie pozwalają na ślub swoich dzieci. Przywróci do życia alkoholika. Z przełożonego karierowicza i szantażysty zrobi przyzwoitego człowieka. Do tego jest prawdziwym liderem społeczności lokalnej, organizuje pracę, łata braki w zaopatrzeniu. Ba, słuchają go nie tylko ludzie, ale także zwierzęta. O takich osobach mówi się na wsi, że mają moc… Oczywiście, urokowi Rafała Nowiny ulegają także liczne kobiety. Niestety, w tej dziedzinie nasz superbohater nie może znaleźć spełnienia. Nie dlatego bynajmniej, że jest postacią z melodramatu czy romansu. To typowy przedstawiciel nowej generacji księży, która pojawiła się w ostatnich latach w polskiej popkulturze.

Mówimy bowiem o głównym bohaterze nowego cyklu powieściowego Macieja Grabskiego. Właśnie ukazał się tom pierwszy zatytułowany „Ksiądz Rafał”. Jego akcja dzieje się w okresie, gdy kardynał Karol Wojtyła został papieżem Janem Pawłem II.

Wnosząc z konstrukcji powieści, saga o księdzu Nowinie ma jednak doprowadzić czytelnika do czasów współczesnych. Część wątków pozostaje otwarta, pojawiają się delikatne aluzje do spraw lustracyjnych wśród duchowieństwa, a poza tym autor nieprzypadkowo wybrał przełomowy moment w historii polskiego Kościoła. Później było ich jeszcze kilka, zatem materiału nie zabraknie.

Wydawcy książki Grabskiego najwyraźniej celują w sukces podobny do bestsellerowego cyklu Jana Grzegorczyka o księdzu Groserze (notabene ostatnia powieść tego autora zatytułowana „Chaszcze” ukazała się w tej samej serii co „Ksiądz Rafał”, co wskazywałoby na pomysł wykreowania mody na popularną literaturę katolicką). Każdy z tomów trylogii poznańskiego autora: „Adieu”, „Trufle” i „Cudze pole”, sprzedawał się bez promocji w nakładzie ponad 30 tysięcy egzemplarzy, co na polskie warunki jest sporym wydarzeniem. Czy cykl o księdzu Rafale powtórzy ten sukces? To prawdopodobne. Grabski pisze sprawnie, a jego bohater doskonale ucieleśnia to, co dziś odbiorcy kultury masowej w Polsce chcą widzieć w księdzu.

[srodtytul]Za przykładem „Plebanii”[/srodtytul]

Tak się złożyło, że „Ksiądz Rafał” ukazał się na rynku w tygodniu, w którym w TVP 1 świętowano emisję 1500. odcinka „Plebanii”, co oznacza, że serial jest na antenie od prawie dziesięciu lat. To mniej więcej wtedy obraz kapłana w polskiej kulturze masowej zaczął się zmieniać. Pewien wpływ na to miał zapewne sukces „Plebanii”, która w swoim najlepszym okresie miała ponad 4-milionową oglądalność, a i dziś z ponad 2 milionami wiernych widzów stanowi pewny punkt ramówki telewizyjnej Jedynki. Grający księdza Antoniego aktor Włodzimierz Matuszak stał się prawdziwym celebrytą zapraszanym np. do „Jak oni śpiewają”.

Wydaje się zresztą, że grana przez niego postać mocno wpłynęła na obraz kapłana w naszej polpkulturze. Antoni Wójtowicz to duchowny, którego każdy katolik chciałby spotkać na swojej drodze: cierpliwy, wyrozumiały, pełen miłości bliźniego i zawsze skłonny do pomocy. Całkowite przeciwieństwo filmowego czarnego charakteru, biznesmena Jana Tracza, z którym walczy o władzę nad duszami swoich parafian.

Swoją drogą bardzo podobny schemat odnajdziemy w „Ranczu” (na antenie TVP od 2006 roku), największym serialowym hicie ostatnich lat z widownią sięgającą 10 milionów. W tym przypadku przeciwstawienie władzy duchowej i świeckiej jest aż nadto wymowne. Braci bliźniaków – złego wójta i dobrego proboszcza – gra ten sam aktor – Cezary Żak. Pierwszy rządzi i dzieli, drugi pomaga i łączy.

Trzy lata po premierze pierwszego odcinka „Plebanii” pojawiła się powieść Jana Grzegorczyka „Adieu”, której bohater, ksiądz Groser, to niemal literackie alter ego Antoniego Wójtowicza z serialu. Przynajmniej jeśli chodzi o niebywałe przymioty charakteru, bo jeśli chodzi o fabuły, to trochę się różnią. Groser dużo podróżuje po Europie, Wójtowicz pilnuje swoich owieczek w parafii.

Apogeum kreowania nowego obrazu kapłana w kulturze masowej było obsadzenie polskiego amanta nr 1, Artura Żmijewskiego, w tytułowej roli w „Ojcu Mateuszu”. Serial o detektywie w sutannie to jeden z największych sukcesów telewizyjnych ostatniej dekady (ok. 8 milionów widzów). Ma on taką siłę rażenia, że nieco zapomniany Sandomierz, gdzie kręcone są zdjęcia, z dnia na dzień stał się turystycznym hitem sezonu.

[srodtytul]Nie dla „Nie”[/srodtytul]

Co łączy postaci duchownych z wymienionych wyżej książek i seriali? Wszyscy główni bohaterowie to niemal ideały. A jeśli trafi się na ekranie czy w powieści jakiś ksiądz z wadami, to prędzej czy później nawraca się i zaczyna zachowywać przyzwoicie. Nawet kapłan alkoholik z „Księdza Rafała” Macieja Grabskiego to wspaniały człowiek, tyle że nie potrafi zapanować nad nałogiem. Nie znajdziemy dziś w kulturze popularnej przykładów księży upadłych, a nawet ostrych złośliwości pod adresem stanu duchownego. Jedynym wyjątkiem jest ksiądz Tadeusz Rydzyk, ojciec dyrektor, wykpiwany przede wszystkim przez kabarety, a także autorów komiksów („Czak Norys vs Ojciec Dyrektor”) i sztuk teatralnych („Berek, czyli upiór w moherze”) Marcina Szczygielskiego.

Dlaczego lansowanie supermanów w sutannach jest zaskakujące? Przede wszystkim dlatego, że w latach 90. przedstawiano ich niemal wyłącznie w złym świetle. Ewentualnie eksponowano ich problemy z seksualnością. Reprezentatywny był przebój zespołu Piersi „ZCHN zbliża się”, którego tekst opowiadał o księdzu rozbijającym po pijanemu toyotę. Antyklerykalne akcenty można było też znaleźć w piosenkach T.Love („King” – o biskupie, który wchodzi pod łóżko, czyli w domyśle do łóżka) czy Kultu („Krew Boga”). W rozrywce ton nadawał wtedy z kolei ostro antykościelny „Kabaret Olgi Lipińskiej”. Filmowych portretów kapłanów było w ostatnich dwóch dekadach całkiem sporo, ale tylko o jednym było naprawdę głośno. Chodzi o „Księdza” Antonii Bird, którego polskiej premierze w 1996 r. towarzyszyły protesty. Sprzeciw budziło to, że brytyjska reżyserka bohaterem swojego filmu uczyniła duchownego geja.

Jednak w ostatnich latach w kulturze masowej przykłady dzieł przedstawiających postaci kapłanów negatywnie znaleźć trudno. Pewnie dlatego, że mają coraz mniej odbiorców. Symbolem przemiany, jaka dokonuje się na naszych oczach, może być spektakularny upadek tygodnika „Nie” Jerzego Urbana, budującego swoją pozycję na atakowaniu Kościoła. W najlepszych czasach pismo sprzedawało się w milionowym nakładzie, dziś z trudem walczy o przetrwanie.

[srodtytul]Zysk z deklaracji[/srodtytul]

Skąd ta zmiana w społecznych nastrojach? Przyczyn jest kilka. Kościół wiele się przez dwie dekady niepodległości nauczył. Hierarchowie zrozumieli, że agresywna retoryka i zaangażowanie polityczne niespecjalnie im służy. Jeśli ktoś wybiera tę drogę, to musi się liczyć z tym, że spotka go los o. Rydzyka, w kulturze popularnej uchodzącego za czarny charakter polskiego katolicyzmu. Stworzona przez niego rozgłośnia, niosąca pocieszenie milionom starszych osób, ma znacznie gorszy image, niż na to zasługuje.

Nie bez znaczenia dla idealizowania postaci duchownych przez popkulturę było wspólne przeżywanie śmierci Jana Pawła II. Ale najważniejsze jest chyba coś innego. Ze wszystkich badań opinii publicznej wynika, że coraz więcej Polaków deklaruje przywiązanie do wartości tradycyjnych. Niektórzy socjologowie mówią nawet o rosnącym konserwatyzmie, i to także wśród młodego pokolenia, co chyba nie do końca jest prawdą, bo deklaracje to jedno, a praktyka drugie.

Tyle że od tego właśnie jest popkultura, by takie deklaracje przerabiać na pieniądze. By pokazywać projekcje zbiorowych pragnień. A Polacy są przywiązani do tradycyjnej obyczajowości katolickiej. Nawet jeśli nasza religijność jest często powierzchowna, to nie wyobrażamy sobie ślubu czy pogrzebu innego niż kościelny. To jest ważna część naszej tożsamości i dziś mało kto to kwestionuje.

A jak to się ma do masowej produkcji supermanów w sutannach? Ano tak, że po bankructwie niemal wszystkich polskich autorytetów wielu z nas wzorów do naśladowania dopatruje się w kapłanach. Każdy chciałby mieć przecież takiego powiernika jak powieściowy ksiądz Rafał Nowina czy serialowy ojciec Mateusz z twarzą Artura Żmijewskiego. ?

[i]Autor jest pisarzem, publicystą tygodnika „Newsweek”[/i]

Rafał Nowina jest chodzącym ideałem. Przystojny, inteligentny, dowcipny. Do tego utalentowany – gdyby postawił na karierę muzyczną, byłby gwiazdą, tyle że on woli pomagać ludziom. Kiedy trzeba, potrafi być twardy, ale na co dzień to dusza człowiek. Każdemu pomoże, potrafi rozwiązać najtrudniejsze problemy. Pogodzi zwaśnione rodziny milicjanta i antykomunisty, które niczym w powiatowej wersji „Romea i Julii” nie pozwalają na ślub swoich dzieci. Przywróci do życia alkoholika. Z przełożonego karierowicza i szantażysty zrobi przyzwoitego człowieka. Do tego jest prawdziwym liderem społeczności lokalnej, organizuje pracę, łata braki w zaopatrzeniu. Ba, słuchają go nie tylko ludzie, ale także zwierzęta. O takich osobach mówi się na wsi, że mają moc… Oczywiście, urokowi Rafała Nowiny ulegają także liczne kobiety. Niestety, w tej dziedzinie nasz superbohater nie może znaleźć spełnienia. Nie dlatego bynajmniej, że jest postacią z melodramatu czy romansu. To typowy przedstawiciel nowej generacji księży, która pojawiła się w ostatnich latach w polskiej popkulturze.

Mówimy bowiem o głównym bohaterze nowego cyklu powieściowego Macieja Grabskiego. Właśnie ukazał się tom pierwszy zatytułowany „Ksiądz Rafał”. Jego akcja dzieje się w okresie, gdy kardynał Karol Wojtyła został papieżem Janem Pawłem II.

Pozostało 85% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał