Od objęcia 25 lutego urzędu prezydenta Ukrainy przez Wiktora Janukowycza stosunki ukraińsko-rosyjskie zacieśniają się z dnia na dzień. Każde kolejne spotkanie Janukowycza z rosyjskim prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem i premierem Władimirem Putinem przynosi nowe, niespodziewane porozumienia na linii Kijów – Moskwa. Choć zgodne z programem Janukowycza i jego Partii Regionów, to jednak zawarte bardzo szybko, jakby pośpiesznie.
[srodtytul]Gwarant czy kolaborant[/srodtytul]
Można odnieść wrażenie, że nowe władze ukraińskie szybko i tanio oddają wszystko, o co Rosja zabiegała od lat 90. Symbolem stało się przedłużenie umowy o stacjonowaniu rosyjskiej Floty Czarnomorskiej na Krymie do 2042 roku.
Na Krym, zamieszkany w większości przez ludność rosyjskojęzyczną, łakomym okiem patrzą niektórzy rosyjscy politycy. To mer Moskwy Jurij Łużkow otwarcie mówił, że kwestia przynależności półwyspu „jest otwarta”. Z tego powodu został uznany na Ukrainie za persona non grata (za prezydentury Wiktora Juszczenki). Obecność Floty Czarnomorskiej wzmacnia pozycję rosyjską i stwarza zagrożenie dla ukraińskiego państwa. Mimo to Janukowycz zgodził się na jej pozostanie w zamian za ulgi w kontraktach gazowych.
Janukowycz rozważa propozycję Putina połączenia spółek paliwowych Gazpromu i Naftohazu. Analitycy po oszacowaniu wartości aktywów obu firm stwierdzili, że Naftohaz miałby we wspólnym przedsięwzięciu 6 proc. udziałów. Władze w Kijowie chcą co najmniej 50 proc. udziałów. Co prawda przed swą ostatnią wizytą w Kijowie
(17 – 18 maja) Miedwiediew mówił, że sprawa jest nieaktualna, ale temat na pewno powróci, gdyż Naftohaz zarządza ukraińskimi gazociągami, które chce kontrolować Rosja. Tymczasem rząd w Kijowie pozytywnie przyjął inną ważną propozycję Rosji – połączenia sektorów energetyki jądrowej obu krajów. Z Rosją ma być podpisany pięcioletni kontrakt na dostawy paliwa do ukraińskich elektrowni jądrowych. Rosja ma także dobudować dwa reaktory Chmielnickiej Elektrowni Atomowej (projekt miała finansować Unia Europejska).
Wszystko to budzi niepokój sporej części ukraińskiego społeczeństwa. „Gwarant (niepodległości – przyp. red.) czy kolaborant? ” – pytał o rolę Janukowycza opozycyjny wobec niego portal Ukraińska Prawda. Przeciwnicy władz na zachodzie kraju – we Lwowie, Tarnopolu czy Łucku – są przerażeni i usiłują organizować akcje protestacyjne oraz tworzyć antyrządowe struktury. Dlaczego Janukowycz z jednej, a Miedwiediew i Putin z drugiej, zdecydowali się na tak szybkie zbliżenie? – Rosja działa na zasadzie „kuj żelazo, póki gorące”. Śpieszy się w obawie, że jej dobra passa minie, a Janukowycz przestanie być elastyczny w rozmowach albo zacznie tracić poparcie w kraju – twierdzi Ołeksandr Palij, ukraiński historyk i politolog. Moskwa naciskała w sprawie Floty Czarnomorskiej, bo w jakiejś mierze była do tego zmuszona. – Większość rosyjskich marynarzy służy w jednostkach Floty Północnej (baza w Siewieromorsku pod Murmańskiem) i flocie Oceanu Spokojnego (siedziba dowództwa to Władywostok). To są trudne obszary, wywołujące depresję u ludzi. Flota na Krymie jest swoistą marchewką. Dowódcy mówią „odsłużysz swoje, a potem trafisz do krymskiego kurortu” – zaznacza Wiktor Czumak, szef Międzynarodowego Centrum Badań Perspektywicznych w Kijowie.