Specjaliści od marketingu doskonale wiedzą, jak wielka siła tkwi w umiejętnie poprowadzonej narracji. W zależności od tego, co mają za zadanie nam sprzedać, bez trudu tworzą historie. Opowieści, które stają się siłą sprzedaży. Umiejętnie wykreowane potrafią nakarmić nas pragnieniem, o którym dotąd może nawet nie wiedzieliśmy. Same sycą się naszymi emocjami. Zewsząd atakuje nas krzykliwość reklam. Ich wszechobecność potrafi być zaślepiająca. Zatem kupujemy, zwiedzeni. Niepotrzebną, jednorazową tandetę.
W przypadku rzeczy nie miejmy pretensji do właścicieli galerii handlowych, których zadaniem jest wypracować zysk. Jednak kiedy co krok na ulicy widzimy slogany definiujące pojęcia, nad którymi łamali sobie głowę całkiem sprawni myśliciele, coś zaczyna zgrzytać. Nasza uwaga się rozluźnia i – być może – myśli biegną w skojarzenia, które miłość, bo to ją widzieliśmy na piedestale przed świętem zakochanych, sparują z przedmiotem. W głębi serca czy nie poczujemy się winni, jeśli nie kupimy? Serca różowego, słodkości, kwiatów w nieparzystej liczbie, czegoś co w chwilowym mniemaniu całego świata powinno udowodnić tej jedynej, że naprawdę kochamy?
Imię do wylosowania
Aby poszukać źródeł święta zakochanych, musimy zajrzeć w głąb historii. Wiele kultur święto płodności, od którego, jak możemy mniemać, swój początek wziął dzień św. Walentego, obchodziło u schyłku zimy, kiedy wiosna budziła się do życia. Najbliższe naszej kulturze wydają się rzymskie święta obchodzone w jaskini Lupercal na Palatynacie, gdzie według legendy wilczyca wykarmiła założycieli Rzymu, ku czci bożka Luperkusa, którego opiece starożytni Rzymianie powierzali swoje stada. Podczas święta zwanego Luperkaliami mężczyźni ubrani w skórę kozłów uderzali kobiety rzemieniami (februa). Rytuał miał gwarantować pannom powodzenie, małżonkom płodność, a ciężarnym szczęśliwe rozwiązanie i spełnienie w macierzyństwie.
Na czas dwudniowego święta urządzano również rodzaj loterii – dziewczęta zapisywały na kartkach swoje imiona, które następnie losowali młodzieńcy. Imię tej, które widniało na wylosowanym skrawku papieru, oznaczało, iż spędzą ze sobą świąteczny czas. Z pewnością rozluźnione podczas zabawy obyczaje sprawiały, że pary odnajdywały w sobie zakochanych.
Luperkaliom kres położyło rozporządzenie papieża Gelazjusza I z V wieku. Chrześcijaństwo, młoda wówczas religia, starało się wyrugować pogańskie zwyczaje, interpretując je według własnej myśli. Może już wówczas legendy sprzed dwu wieków o posiadającym moc uzdrawiania biskupie były na tyle silne, że nie obawiano się postawić ich naprzeciw silnie zakorzenionemu rzymskiemu świętu Luperkaliów.