Do tej pory udało nam się poznać zaledwie 5 proc. wód naszej planety. Po powierzchni Księżyca chodziło 12 ludzi, a tylko dwie osoby na własne oczy widziały Rów Mariański, i to równo 50 lat temu. Teraz, dzięki coraz większym możliwościom technicznym, zaczyna się to zmieniać.
O tym, jak trudne jest zbadanie oceanicznego dna, świadczy fakt, iż od pół wieku nie udało się powtórzyć wyczynu Jacques’a Piccarda i Dona Walsha, którzy w 1960 roku osiedli w batyskafie „Trieste” w Rowie Mariańskim. Głębokość niemal 11 km udało się ponownie osiągnąć dopiero kilkadziesiąt lat później dwóm bezzałogowym pojazdom podwodnym. Jeden z nich wkrótce potem zatonął, drugi zaś – amerykański robot „Nereus” należący do Woods Hole Oceanographic Institution (WHOI) – pobił swój rekord dopiero w zeszłym roku. Zdalnie sterowany „Nereus” to obecnie jedyna maszyna na świecie, która jest w stanie dotrzeć do każdego zakątka oceanu, aczkolwiek nie ma jeszcze na koncie spektakularnych odkryć. Największa głębokość osiągana przez pozostałe – nieliczne – roboty podwodne to 6500 m, co pozwala na badanie 98 proc. podmorskich głębin.
– Przypomina mi to próbę zbadania siedmiu kontynentów za pomocą zaledwie kilku samochodów terenowych – skwitowała stan badań podwodnych słynna amerykańska oceanografka Sylvia Earle.
Jedną z legendarnych maszyn, które stały się pionierami badań podwodnych, jest robot „Jason” (należący do WHOI) zaprojektowany przez dr. Roberta Ballarda, amerykańskiego badacza głębin, znanego z odkrycia wraku „Titanica”. To właśnie w penetracji tego wraku pomagał prototyp „Jasona” w 1986 roku. Teraz, 24 lata później, „Jason” odkrył w pobliżu pacyficznych wysp Samoa najgłębiej położony czynny wulkan na ziemi, znajdujący się 1100 m pod lustrem wody. Maszyna zbliżyła się do niego na odległość zaledwie 3 m i sfilmowała krater w trakcie erupcji. Nagranie pokazało, że tuż obok – w sensie dosłownym – aż kipi życie.
– To nadzwyczajne środowisko – twierdzi kierujący badaniami oceanograf dr Joseph Resing z University of Washington. – Płynna lawa o temperaturze 1400 st. C wydziela dwutlenek siarki zakwaszający wodę do wartości 1,4 pH. Zaledwie kilka metrów od wulkanu żyją krewetki funkcjonujące dzięki drobnoustrojom czerpiącym energię ze związków siarki wydobywających się z wulkanu.
To jeden z wielu odkrytych w ostatnich latach alternatywnych ekosystemów opartych nie na fotosyntezie (w głębinach brak światła), lecz na chemosyntezie. Ich podstawę stanowią bakterie czerpiące siły witalne ze związków siarki czy metanu. Dostarczają one materii organicznej żyjącym z nimi w symbiozie małżom, krabom, homarom, krewetkom czy robakom ryftowym.