Twarze prezenterów wydłużały się jak w gabinecie krzywych luster. Sudanka Zeinab Bedawi z BBC World robiła się jeszcze wyższa i szczuplejsza niż jej rodacy, a Larry King z CNN chudł w oczach – jego słynne szelki ledwo spinały rozciągniętą sylwetkę. Bohaterowie fabularnej i serialowej fikcji nagle znikali poza kadrem – niby coś mówili, a na wizji ich nie było. Stada gnu pędzące przez afrykańskie równiny wybiegały z ekranu, wielkim tygrysom ucinało ogony, Justyna Kowalczyk wypadała na zakręcie. Globalna prognoza pogody była porwana – raz znikały mi z oczu Chiny, innym razem nie mieściła się Ameryka Łacińska. Dłużej tak nie mogłam.

Bardzo mi żal starego telewizora. Miał głębię. Pod plastikową obudową kryła się jakaś tajemnica – skomplikowana układanka elementów niezbędnych, by dostarczyć mi opowieści z różnych sfer. Czarne pudło było obietnicą, że za życiem wyświetlonym na ekranie kryje się coś więcej – inne znaczenia, komentarze, pytania i pomysły. Gdy byłam dzieckiem, wierzyłam, że twórcy telewizyjnego świata zamieszkują to zaplecze. Czekając, aż kineskop się nagrzeje, wyobrażałam sobie, że tam – we wnętrzu – Krystyna Loska poprawia fryzurę, Stanisława Ryster nienagannie składa nogi, a Miś Uszatek zwołuje Zajączka, Prosiaczka i resztę. Kiedy kończył się film i napisy jechały w górę, biegłam zajrzeć za ekran – byłam ciekawa, dokąd im tak śpieszno.

Teraz wszystko się spłaszczyło – sposób widzenia świata i myślenia o nim. Nie ma miejsca na wyobraźnię i niewiadome. Teleżycie złożone z pikseli zostało przyparte do ściany. I każde dziecko wie, że nie warto doszukiwać się drugiego dna. Zamiast niego jest szeroko zakrojony show. Sformatowany w sam raz, by na ekranie mieścił się parkiet „Tańca z gwiazdami”, kanapy z „Pytania na śniadanie” oraz długi blat kuchenny „Dzień dobry TVN”. Rozwijamy się nie w głąb, lecz wszerz. Oraz wstecz, bo przecież kochamy powtórki. Idealną ofertą dla telewidzów jest więc kanał TVP Seriale – prezentuje świat spłaszczony przez głupie dialogi i zacofany z powodu starych odcinków. Jeśli już komuś niezbędna jest inna perspektywa, może oczywiście zajrzeć do TVP Kultura, ale po skróceniu budżetu według najnowszej medialnej mody jej repertuar jest nieświeży; pochodzi z archiwalnej puszki. Czyli i tam panorama współczesnego świata się nie wepchnie. Kanał służy jako muzeum pamięci i przytułek twórców zagrożonych, wyświetla rzeczywistość elitarną i wyblakłą, niespełniającą aktualnych standardów kolorystycznych. Gdzie szarym blokowiskom Kieślowskiego do jakości full HD!

Kierunek postępu wyznaczyli już szefowie branży technologicznej: coraz ciaśniejsze i bardziej płaskie formaty telewizyjne będziemy sobie wynagradzać trójwymiarową jakością. Resztki treści zastąpimy ostrością obrazu. Im więcej bezsensu, tym piękniej będzie się prezentował. Jeszcze trochę, a rozsiądzie się nam w salonie jako cyfrowy awatar Kingi Rusin i Tomasza Kammela. Kto wie, może nawet poprosi nas do tańca.

Odkąd mam nowy telewizor, gorzej widzę. Od tych szerokich horyzontów i barwnej łuny bolą mnie oczy. Patrzę więc na trzy piloty mające mi pomóc zarządzać satelitarną wizją świata. Są rodziny, w których o te czarodziejskie różdżki toczą się wojny, bo tata chce mecz, a mama film. Nastolatki wychodzą wtedy do swojego pokoju i ściągają z sieci odcinki, które polskie stacje pokażą za dwa lata. Ja wciskam czerwony guzik. Ekran gaśnie, widzę jaśniej.