Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Aktualizacja: 29.10.2011 09:06 Publikacja: 29.10.2011 01:01
Foto: Gutek Film
„Habemus papam" Nanniego Morettiego zaczyna się od autentycznych zdjęć z pogrzebu Jana Pawła II. Potem widz obserwuje konklawe. Kardynałowie modlą się, żeby wybór nie padł na nich. Po kilku głosowaniach szala przechyla się w kierunku francuskiego duchownego Melville'a. Ale nowo wybrany papież nie pojawia się na balkonie. Przerażony, nie jest w stanie się ruszyć. Ma ochotę zniknąć, rozpłynąć się. Potem, pogrążony w depresji, nie znajduje wspólnego języka ze sprowadzonym do Watykanu psychoanalitykiem, a wieziony do innego w mieście, ucieka. Nikomu jeszcze nieznany, w cywilnym ubraniu, melduje się w małym hotelu, włóczy po ulicach, odwiedza teatr, bo zawsze marzył, żeby zostać aktorem. Próbuje rozliczyć się z własnym życiem. Wie, że nie mógłby wziąć odpowiedzialności za rzesze wiernych, dopóki nie pogodzi się sam ze sobą. W filmie Morettiego ten wątpiący papież ma twarz Michela Piccoli.
– Chciałem, żeby był bardzo ludzki – powiedział mi reżyser. – A Piccoli ma w sobie dziecięcą dobroć, ale też charyzmę, która budzi szacunek.
Nie udawać clowna
Jednak zanim zaproponował mu rolę, poleciał do Paryża i zrobił z Piccolim zdjęcia próbne. Tłumaczył, że musiał sprawdzić, jak aktor da sobie radę z grą w języku włoskim. Sam Piccoli się śmieje: – To mi się nawet spodobało. Po latach zostałem potraktowany jak debiutant.
Ale chwali sobie późniejszą współpracę z Morettim: – Myślę, że wytworzył się między nami specjalny rodzaj porozumienia. Rozumiałem, jaki Nanni chce zrobić film, i on to chyba czuł. Wiedziałem, że nie powinienem na planie grać. Musiałem po prostu być papieżem. Księdzem. Człowiekiem skromnym, pełnym bólu, ale przecież nieobnoszącym się z tym swoim bólem. Miałem jako Melville tylko dwa kostiumy: kościelny i świecki. I równie dyskretnych środków postanowiłem używać. Zdawałem sobie sprawę, że muszę stworzyć portret człowieka w gruncie rzeczy bardzo nieśmiałego. Wobec Boga i wobec innych ludzi. Wszyscy byliśmy w tym filmie w pewien sposób onieśmieleni. Obaj z Nannim czuliśmy się onieśmieleni wobec tematu, z którym się mierzyliśmy. Jednego byłem pewien: że w „Habemus papam" nie mogłem udawać klowna.
Melville przypomina nieco Jana Pawła II: w młodości marzył o aktorstwie, przyjaźni się z Polakiem – rzecznikiem prasowym Watykanu, granym przez Jerzego Stuhra. I choć Nanni Moretti zapewnia, że nie tworzył swojego bohatera na wzór polskiego papieża, dziennikarze w czasie wywiadów często Michela Piccoli o niego pytają. A stary aktor odpowiada bez skrępowania, z francuską frywolnością i poczuciem humoru. – Trochę nas łączy. Byliśmy kolegami, bo Karol Wojtyła też był kiedyś aktorem. Ja nawet podejrzewam, że w młodości mógł mieć kochankę-aktorkę. W każdym razie życzyłbym mu tego. Myślę, że nie ma w tym żadnej nieuczciwości. Takie jest życie. A Jan Paweł II kochał życie. A przy tym był człowiekiem uduchowionym, religijnym, gotowym do walki o to, w co wierzył – mówi i zaraz dodaje:
– Zajęcie artysty, podobnie jak księdza, wymaga wiele energii i wiary. Tyle że niekoniecznie w Boga. Trzeba mieć wyobraźnię, żeby zdawać sobie sprawę, kim jest człowiek. Kim jest mężczyzna, kobieta. Trzeba być marzycielem. I trzeba być dostatecznie silnym, by umieć kochać ludzi.
Kiedyś powiedział, że nie chce być starym aktorem, któremu urządza się jubileusze i wręcza nagrody za całokształt twórczości. Dotrzymuje słowa. Nie zamienił się w rekwizyt z przeszłości. Podróżuje, gra. W wieku 85 lat udało mu się zachować wyśmienitą formę. Spotkałam się z nim podczas ostatniego festiwalu w Cannes. Pogodny i skłonny do żartów, w czasie rozmowy chętnie wspominał dawne lata, zdarzenia, ludzi. To prawda, czasami nie mógł sobie przypomnieć jakiegoś nazwiska, ale czy można się temu dziwić?
Michel Piccoli wygląda na człowieka spełnionego. To jego w filmie „Sto i jedna noc", zrealizowanym z okazji 100-lecia kina, Agnes Varda obsadziła w roli starca Simona Cinema, czyli pana Kino. Zagrał w ponad 170 filmach, w których uwodził kobiety, ścigał przestępców jako policjant albo sam był gangsterem. Grał inteligentów i ludzi bardzo prostych. Spotkał się na planie z największymi artystami XX wieku: z Luisem Bunuelem, Jeanem Renoirem i Alfredem Hitchcockiem na czele. Przyjaźnił się z Jeanem-Paulem Sartre'em i Simone de Beauvoir, do jego najbliższych znajomych należeli Yves Montand i Simone Signoret. Miał trzy żony: Eleonore Hirt, Juliette Greco i Ludivine Clerc, a także, czego nie ukrywa, mnóstwo kochanek.
Wielkie marzenia budują świat w stopniu o wiele większym niż realizm gospodarczy. Najlepiej, gdy jedno połączy s...
Cały problem z domniemanymi oszustwami bierze się stąd, że polaryzacja polityczna przejawia się w retorycznej de...
Netflix zrobił satyrę na wielkomiejskich liberałów. Nie zaskakuje nazwisko scenarzysty, Pawła Demirskiego, który...
W tym roku to „Minecraft: Film” i „Lilo i Stitch” utrzymywały kina przy życiu, gromadząc najliczniejszą publiczn...
VELUX Polska, obchodząca w tym roku 35-lecie obecności na rynku jest jedną z tych firm, które współtworzyły polską branżę budowlaną. Od podstaw budowała kategorię użytkowych poddaszy, inwestując w przemysł, rozwijając lokalnych dostawców i kształtując standardy zrównoważonego rozwoju.
To jedna z tych gier, które idealnie nadają się na wakacje. Mieszczą się bowiem w niewielkim pudełku, są lekkie,...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas