Pustka jest jak przepaść – przyciąga

Współczesna sztuka stała się synonimem wolności bezgranicznej, nie podporządkowując się żadnym kanonom. Nad dziełem sztuki przestała czuwać norma, poczucie smaku, piękna, dobra, harmonii i doskonałości

Publikacja: 04.02.2012 00:01

Red

Czy do­zna­nie obu­rze­nia i szo­ku mo­że spo­wo­do­wać ja­kąś sen­sow­ną re­flek­sję? Co jest po­wo­dem przy­zwo­le­nia sztu­ce na ta­kie stra­te­gie? I o co w rze­czy­wi­sto­ści to­czy się ta ba­ta­lia, któ­rej in­stru­men­tem sta­ła się sztu­ka?

Czas ho­ry­zon­tal­no­ści

Spró­buj­my za­cząć od na­kre­śle­nia pew­ne­go kul­tu­ro­we­go tła prze­mian. Al­ber­to Sa­vi­nio ob­ra­zo­wo na­kre­ślił tę sy­tu­ację w sym­bo­licz­nej prze­strze­ni: „Pion – po­ziom. Te dwa geo­me­trycz­ne ter­mi­ny naj­le­piej ilu­stru­ją głę­bo­ką zmia­nę, ja­ka na­stą­pi­ła w ży­ciu czło­wie­ka w na­szych cza­sach. Wraz z ogło­szo­nym koń­cem wzor­ców od­czu­wa­nie wszech­świa­ta zmie­ni­ło kie­ru­nek: sta­ło się z pio­no­we­go po­zio­me. Na­sze cza­sy ży­ją pod zna­kiem ho­ry­zon­tal­no­ści" – pi­sał Sa­vi­nio w swo­ich ese­jach („Wyj­ście z la­bi­ryn­tu. Szki­ce roz­pro­szo­ne z lat 1943 – 1952", Czy­tel­nik, War­sza­wa 2001 r.).

We­dług Sa­vi­nia „na­stro­jem ho­ry­zon­tal­ne­go od­czu­wa­nia wszech­świa­ta jest pe­sy­mizm, tak jak wer­ty­kal­ne­go był opty­mizm: ra­dość i du­ma z te­go, że czło­wiek zaj­mu­je po­zy­cję wy­pro­sto­wa­ną. (...) z ho­ry­zon­tal­no­ści ży­cia, któ­re by­ło ziem­skie i śmier­tel­ne, dą­ży­ło do wer­ty­kal­no­ści ży­cia nie­śmier­tel­ne­go ja­ko ce­lu, któ­ry moż­na by­ło osią­gnąć". Do te­go dą­ży­ły też sztu­ka, ar­chi­tek­tu­ra, ma­lar­stwo, rzeź­ba, dzie­ła po­ezji i my­śli – wszyst­ko zmie­rza­ło ku wer­ty­kal­no­ści.

Do XX wie­ku sztu­ka de­fi­nio­wa­na by­ła ja­ko twór­czość we­dle okre­ślo­nych re­guł, a jed­nym z jej za­dań by­ło uka­zy­wa­nie pięk­na. Sztu­ka współ­cze­sna, re­zy­gnu­jąc z ka­te­go­rii pięk­na czy wznio­sło­ści, a tak­że pew­ne­go po­zio­mu bie­gło­ści warsz­ta­to­wej twór­ców, nie jest w sta­nie okre­ślić na­wet te­go, ja­kie dzie­dzi­ny kul­tu­ry mo­gą być za­li­czo­ne do jej świa­ta.

Po­szu­ki­wa­nie lep­sze­go świa­ta

Moż­na po­wie­dzieć, że w mo­men­cie znie­sie­nia wszel­kich ba­rier sztu­ka współ­cze­sna wy­rzu­ci­ła na śmiet­nik idee ją fun­du­ją­ce, ta­kie jak wznio­słość, pięk­no, re­flek­sję, har­mo­nię, ale­go­rię, wresz­cie zwią­zek pięk­na z in­ny­mi trans­cen­den­ta­lia­mi. Sta­ła się wol­na, a na­wet sta­ła się sy­no­ni­mem wol­no­ści bez­gra­nicz­nej, nie pod­po­rząd­ko­wu­jąc się żad­nym ka­no­nom. Nad dzie­łem sztu­ki prze­sta­ła czu­wać nor­ma, po­czu­cie sma­ku, pięk­na, do­bra, har­mo­nii i do­sko­na­ło­ści.

Re­zy­gna­cja z ja­kiej­kol­wiek hie­rar­chi­za­cji ak­sjo­lo­gicz­nej do­pro­wa­dzi­ła do te­go, że wol­ność eks­pre­sji jest toż­sa­ma ze sztu­ką. Jest jesz­cze jed­na kon­se­kwen­cja: wraz z nad­mia­rem wol­no­ści, któ­ry stał się ro­dza­jem ide­olo­gicz­ne­go pa­ra­wa­nu, po­ja­wi­ła się pust­ka, a ta przy­cią­ga po­dob­nie jak prze­paść. Zda­rza się, że ar­ty­ści bez­wład­nie w nią spa­da­ją, być mo­że, by ją wy­peł­nić (wte­dy był­by to prze­jaw swo­iste­go hor­ror va­cui na­szych cza­sów), a mo­że dla­te­go, że są nią zdo­mi­no­wa­ni. Pust­ka mo­że oczy­wi­ście stać się też na­tchnie­niem i w opo­zy­cji do niej zbu­do­wać moż­na ca­łą ży­cio­wą ak­tyw­ność. Bluź­nier­cze pra­ce na­sta­wio­ne na szo­ko­wa­nie tak na­praw­dę uka­zu­ją pust­kę twór­czą i za­gu­bie­nie ar­ty­stów. Sztu­ka zwra­ca­ją­ca uwa­gę na rze­czy­wi­ste war­to­ści jest wy­zwa­niem znacz­nie trud­niej­szym.

Ar­ty­sta za­wsze był swe­go ro­dza­ju re­wo­lu­cjo­ni­stą wy­stę­pu­ją­cym prze­ciw­ko za­sta­ne­mu po­rząd­ko­wi, jed­nak­że pro­blem tkwi w róż­no­rod­nym po­strze­ga­niu tej mi­sji. Dla mnie twór­ca po­wi­nien pró­bo­wać po­szu­ki­wać lep­sze­go świa­ta, uka­zy­wać za­po­mnia­ne pięk­no i od­kry­wać na no­wo war­to­ści. Na­to­miast czę­sto ma­my do czy­nie­nia z sy­tu­acją, kie­dy to ano­ma­lia i pro­wo­ka­cja zo­sta­ją pod­niesio­ne do ran­gi sztu­ki, sy­no­ni­mów bun­tu i no­wo­cze­sno­ści, bo li­czy się in­ten­syw­ność skan­da­lu, dzię­ki cze­mu pra­ca zo­sta­je utrwa­lo­na, a jej au­tor „słyn­ny".

Jed­nak stra­te­gia szo­ku, mi­mo że wy­da­je się opty­mal­na w dzi­siej­szych cza­sach, jest zbyt ła­twa i ta­nia, by uzna­wać ją za sztu­kę. Nie miej­my jed­nak złu­dzeń – wciąż bę­dą się po­ja­wiać no­wi skan­da­li­ści. I bę­dą się po­ja­wia­li obroń­cy ich ża­ło­snych dzia­łań w imię obro­ny wol­no­ści eks­pre­sji, wol­no­ści sło­wa i no­wej sztu­ki. Sąd wy­da­je się nie za­wsze od­po­wied­nim środ­kiem za­rad­czym, bo prze­pi­sy pra­wa nie za­wsze są w sta­nie mie­rzyć coś, co sztu­ka ta ob­ra­ża.

We­dług mnie naj­wła­ściw­szym środ­kiem jest spo­łecz­na dez­apro­ba­ta i zdol­ność do obu­rza­nia się. Bo sztu­ka, któ­ra ko­rzy­sta ze stra­te­gii skan­da­lu i szo­ku, w me­diach jest przed­sta­wio­na ja­ko nie­szko­dli­wa sfe­ra „nie­od­po­wie­dzial­nej nie­po­czy­tal­no­ści". To w koń­cu „tyl­ko sztu­ka" lub sły­szy­my tłu­ma­cze­nie, że ma­my do czy­nie­nia z sym­bo­lem funk­cjo­nu­ją­cym nie tyl­ko w prze­strze­ni re­li­gij­nej, ale też kul­tu­ro­wej, jak­by to mo­gło w ja­kiś spo­sób wy­tłu­ma­czyć tak po­waż­ną kon­se­kwen­cję te­go prze­su­nię­cia jak uprzed­mio­to­wie­nie czło­wie­ka – bo czym jest w grun­cie rze­czy po­strze­ga­nie in­nych lu­dzi i ich świę­to­ści wy­łącz­nie ja­ko ele­men­tów spo­łecz­nych dys­kur­sów? Ta­kie dzia­ła­nia ma­ją rów­nież moc sku­tecz­ne­go znie­chę­ca­nia do sztu­ki.

Ko­niecz­na au­to­cen­zu­ra

Wszyst­kim zna­ne są pró­by okre­śla­nia bluź­nier­czych dzia­łań ja­ko prób dia­lo­gu z tra­dy­cją lub ja­ko in­ter­pre­ta­cje te­ma­tu re­li­gij­ne­go. Dia­log współ­cze­sne­go ar­ty­sty z prze­szło­ścią jest ko­niecz­ny, ow­szem, ale sztu­ka współ­cze­sna za­czę­ła obu­rzać nie ty­le war­to­ścia­mi ar­ty­stycz­ny­mi, ile się­ga­niem do sfe­ry oby­cza­jo­wej i re­li­gij­nej. By­wa też, że i sa­mi ar­ty­ści nie­po­rad­nie tłu­ma­czą się, że nie zda­wa­li so­bie spra­wy, że ich pra­ce mo­gą coś ob­ra­żać.

Dla mnie jest to sy­tu­acja nie­do­pusz­czal­na, bo kto jak nie ar­ty­sta po­wi­nien być świa­do­my kon­tek­stów, w ja­kich mo­że funk­cjo­no­wać je­go pra­ca. By­cie ar­ty­stą – na­wet współ­cze­snym i po­stę­po­wym – nie mo­że ozna­czać re­zy­gna­cji z od­po­wie­dzial­no­ści za ja­kość wła­snych my­śli i kre­acji. Je­stem zda­nia, że twór­cza jed­nost­ka ca­ły czas po­zo­sta­je w ob­rę­bie gra­nic wy­ty­czo­nych przez nor­my spo­łecz­ne, oby­cza­jo­we, re­li­gij­ne, bo ta­bu kul­tu­ro­we mo­że być wła­śnie dro­go­wska­zem i straż­ni­kiem te­go, co świa­to­po­glą­do­wo waż­ne w da­nej kul­tu­rze dla jej funk­cjo­no­wa­nia i trwa­nia.

Sza­cu­nek do in­nych i ich war­to­ści i wol­no­ści wy­ma­ga po­sta­wy pew­nej au­to­cen­zu­ry po­le­ga­ją­cej na wy­zna­cza­niu so­bie gra­nic. Za­uwa­żam też, że jesz­cze kil­ka lat te­mu „wy­klu­czo­na" sztu­ka kry­tycz­na ar­gu­men­tów, któ­rych dziś mo­gła­by w wal­ce o swo­je miej­sce w prze­strze­ni pu­blicz­nej i in­sty­tu­cjo­nal­nej sztu­ka kie­ru­ją­ca się tra­dy­cyj­ny­mi, kla­sycz­ny­mi war­to­ścia­mi, takimi jak idea pięk­na, har­mo­nii czy du­cho­wo­ści.

La­wi­na prac bluź­nier­czych ru­szy­ła w Pol­sce z koń­cem lat 90., kon­ty­nu­ując, jak to czę­sto u nas by­wa, nur­ty w sztu­ce ame­ry­kań­skiej czy za­chod­niej. Dziś, wę­dru­jąc po róż­nych mu­ze­ach sztu­ki współ­cze­snej, trud­no przy­znać, że twór­cy są to­wa­rzy­sza­mi Bo­ga w two­rze­niu i uka­zy­wa­niu rze­czy pięk­nych, do­brych i praw­dzi­wych. Wręcz prze­ciw­nie, moż­na od­nieść wra­że­nie, że sztu­ka współ­cze­sna jest jed­nym z tych ob­sza­rów naj­bar­dziej wro­go do nie­go na­sta­wio­nych. Przy­kła­dy tej „sztu­ki kon­te­sta­cyj­nej", okrzyk­nię­tej no­wym wy­zwa­niem dla wy­obraź­ni, moż­na by mno­żyć bez li­ku, jed­nak nie chciał­bym się tu od­no­sić do kon­kret­nych re­ali­za­cji, bo nie by­ło­by to nic wię­cej jak czy­nie­nie od­po­wied­niej „pro­mo­cji" tych ar­ty­stów.

Ob­ra­zo­bur­cza mo­da

Istot­niej­sze bę­dzie py­ta­nie: ja­ki cel ma ta­ka twór­czość? Zda­rza się, że naj­więk­sze idio­ty­zmy, god­ne ra­czej le­cze­nia psy­chia­trycz­ne­go niż wy­sta­wia­nia w świe­tle re­flek­to­rów, trak­to­wa­ne są przez twór­ców i świat sztu­ki ja­ko pro­test – wszyst­ko jed­no prze­ciw­ko cze­mu, a ten jest gwa­ran­tem zwró­ce­nia na sie­bie uwa­gi. Po­dob­ny cha­rak­ter ma­ją „dzie­ła sztu­ki" za­mie­rzo­ne ja­ko bluź­nier­stwo.

Pro­pa­gan­da wy­mie­rzo­na prze­ciw­ko ka­to­li­cy­zmo­wi sta­ła się swo­istą mo­dą, gwa­ran­tu­je bo­wiem to, że ob­ra­zo­bur­cze pra­ce zo­sta­ną za­uwa­żo­ne. Co wię­cej, bluź­nier­stwo skie­ro­wa­ne prze­ciw­ko ka­to­li­cy­zmo­wi jest za­ję­ciem nie­groź­nym.

Po­tocz­nie mó­wi się, że pro­fa­na­cja sym­bo­li re­li­gii ży­dow­skiej jest nie­opła­cal­na, mu­zuł­mań­skich – nie­bez­piecz­na, a re­li­gii Wscho­du – nie­mod­na. Oplu­wa­nie sym­bo­li chrze­ści­jań­skich jest środ­kiem do te­go, by zo­stać za­uwa­żo­nym. Jest to naj­sku­tecz­niej­szy spo­sób na dar­mo­wą re­kla­mę i za­po­zna­nie „śro­do­wisk" z na­zwi­skiem au­to­ra. Jed­nak z pra­c na­sta­wio­nych na szo­ko­wa­nie tak na­praw­dę wie­je nu­dą. Uka­zu­ją pust­kę twór­czą i za­gu­bie­nie ar­ty­stów. Sztu­ka zwra­ca­ją­ca uwa­gę na rze­czy­wi­ste war­to­ści jest wy­zwa­niem znacz­nie trud­niej­szym.

dr hab. Ja­cek Ku­ca­ba jest rzeź­bia­rzem, pre­ze­sem Związ­ku Pol­skich Ar­ty­stów Pla­sty­ków

Czy do­zna­nie obu­rze­nia i szo­ku mo­że spo­wo­do­wać ja­kąś sen­sow­ną re­flek­sję? Co jest po­wo­dem przy­zwo­le­nia sztu­ce na ta­kie stra­te­gie? I o co w rze­czy­wi­sto­ści to­czy się ta ba­ta­lia, któ­rej in­stru­men­tem sta­ła się sztu­ka?

Czas ho­ry­zon­tal­no­ści

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał