Czy doznanie oburzenia i szoku może spowodować jakąś sensowną refleksję? Co jest powodem przyzwolenia sztuce na takie strategie? I o co w rzeczywistości toczy się ta batalia, której instrumentem stała się sztuka?
Czas horyzontalności
Spróbujmy zacząć od nakreślenia pewnego kulturowego tła przemian. Alberto Savinio obrazowo nakreślił tę sytuację w symbolicznej przestrzeni: „Pion – poziom. Te dwa geometryczne terminy najlepiej ilustrują głęboką zmianę, jaka nastąpiła w życiu człowieka w naszych czasach. Wraz z ogłoszonym końcem wzorców odczuwanie wszechświata zmieniło kierunek: stało się z pionowego poziome. Nasze czasy żyją pod znakiem horyzontalności" – pisał Savinio w swoich esejach („Wyjście z labiryntu. Szkice rozproszone z lat 1943 – 1952", Czytelnik, Warszawa 2001 r.).
Według Savinia „nastrojem horyzontalnego odczuwania wszechświata jest pesymizm, tak jak wertykalnego był optymizm: radość i duma z tego, że człowiek zajmuje pozycję wyprostowaną. (...) z horyzontalności życia, które było ziemskie i śmiertelne, dążyło do wertykalności życia nieśmiertelnego jako celu, który można było osiągnąć". Do tego dążyły też sztuka, architektura, malarstwo, rzeźba, dzieła poezji i myśli – wszystko zmierzało ku wertykalności.
Do XX wieku sztuka definiowana była jako twórczość wedle określonych reguł, a jednym z jej zadań było ukazywanie piękna. Sztuka współczesna, rezygnując z kategorii piękna czy wzniosłości, a także pewnego poziomu biegłości warsztatowej twórców, nie jest w stanie określić nawet tego, jakie dziedziny kultury mogą być zaliczone do jej świata.
Poszukiwanie lepszego świata
Można powiedzieć, że w momencie zniesienia wszelkich barier sztuka współczesna wyrzuciła na śmietnik idee ją fundujące, takie jak wzniosłość, piękno, refleksję, harmonię, alegorię, wreszcie związek piękna z innymi transcendentaliami. Stała się wolna, a nawet stała się synonimem wolności bezgranicznej, nie podporządkowując się żadnym kanonom. Nad dziełem sztuki przestała czuwać norma, poczucie smaku, piękna, dobra, harmonii i doskonałości.