Tajemnica Aliny Szapocznikow

Czy niezwykła, na tle całego w dorobku artystki, „Głowa Chrystusa” może być świadectwem religijności artystki ukształtowanej przez marksizm?

Publikacja: 30.03.2013 00:01

Red

Zwiedzanie wystawy „Jaka sztuka dziś, taka Polska jutro", otwartej pod koniec stycznia w Pałacu Prezydenckim, Anna i Bronisław Komorowscy rozpoczęli od „Głowy Chrystusa" Aliny Szapocznikow. Oprowadzająca parę prezydencką dyrektor Muzeum Sztuki Nowoczesnej Joanna Mytkowska zwróciła uwagę, że rzeźbiarka tworzyła przez lata z użyciem poliestrów i że mogło być to przyczyną choroby nowotworowej, która doprowadziła do śmierci Szapocznikow w wieku zaledwie 46 lat.Chwilę później cała trójka ruszyła dalej, ku pracom o „charakterze emancypacyjnym" i „sprawom wypartym z debaty publicznej", jak o wystawie napisali jej twórcy. „Głowę" potraktowano w sposób przyczynkarski, jak często wcześniej bywało, choć to rzeźba niezwykła na tle całej twórczości Aliny Szapocznikow.

„Głowa" ukryta w skrzyni

Cykl „Zielnik", w skład którego wchodzi „Głowa Chrystusa", to 14 prac – odlewów ciał przybranego syna artystki Piotra oraz samej rzeźbiarki. Powstawał w 1972 roku, kiedy Szapocznikow walczyła z nowotworem. W tym czasie zaprzyjaźniony z nią ksiądz Józef Sadzik namawiał mieszkających w Paryżu artystów do współtworzenia kaplicy w pallotyńskim Centrum Dialogu. W efekcie Jan Lebenstein namalował na szybach sceny z Apokalipsy, Jerzy Chudzik zadbał o stronę architektoniczną wnętrza, a Alina Szapocznikow przygotowała swoją „Głowę Chrystusa". Rzeźba ta stała się faktyczną ikoną tego centrum kulturalnego polskiej emigracji.

„Głowa" to żywiczny odlew twarzy Piotra Stanisławskiego. Zaopatrzona została w koronę cierniową. I tylko ten szczegół odróżnia ją materialnie od pozostałych części cyklu.

Otwarcie kaplicy nastąpiło już po śmierci Szapocznikow, w 1973 roku, a „Głowa Chrystusa" prawie nie była pokazywana na wystawach „Zielnika" – funkcjonowała jako osobne dzieło o charakterze sakralnym. Dopiero renesans twórczości Szapocznikow w ostatnich latach i ogromny wzrost wartości jej prac spowodował, że pallotyni ukryli rzeźbę poza kaplicą.

Impulsem do tego było – jak twierdzi syn artystki - włamanie do ośrodka. Odwiedzający Centrum Dialogu latem zeszłego roku nie mogli jej już obejrzeć ani w kaplicy, ani w innym pomieszczeniu. Pallotyni tłumaczyli, że rzeźba poddawana jest konserwacji.

Dopiero przy okazji wystawy w Pałacu Prezydenckim okazało się, że „Głowa Chrystusa" przekazana została w depozyt do Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Praca od dłuższego czasu miała być ukryta w skrzyni a w tym czasie pallotyni mieli poszukiwać sposobu na bezpieczne pokazanie dzieła.

Rzeźba Aliny Szapocznikow stała się ikoną paryskiego centrum polskiej emigracji. Do dziś wciąż zachowuje nadzwyczajną moc

Pomimo że twórczość Szapocznikow należy do najlepiej opracowanych spośród dzieł XX-wiecznych polskich artystek, a jej postać stała się swoistym emblematem warszawskiego muzeum, o „Zielniku" mówi się najmniej. Wciąż odosobnionym głosem pozostaje artykuł Jolanty Goli z rocznika „Rzeźba Polska" z 1986 roku.

Między śmiercią a orgazmem

W opisie wystawy z Pałacu Prezydenckiego kuratorzy MSN wyłączyli prace Szapocznikow spod tytułowego pytania o przyszłość Polski. Napisali jedynie, że „jej rzeźby, powstałe przede wszystkim z odlewów ciała, były kluczowe zarówno dla stworzenia języka tak zwanej sztuki kobiet i zdefiniowania traumy Holokaustu, jak i dla wyrażenia indywidualnego, intymnego doświadczenia ciała".

W czasie wystawy „Niezgrabne przedmioty / Awkward Objects" w MSN i towarzyszącej jej międzynarodowej konferencji w 2009 roku pojawiły się wypowiedzi charakteryzujące czas powstawania „Zielnika" jako okres klasycyzujący w twórczości artystki.

Mniej eksponowano natomiast analizy, takie jak referat Dagmary Budzbon o „Zielniku" jako monografii chrystologicznej. „U Szapocznikow jej wotum to „Zielnik" – odcisk ciała ukochanego syna, którego pragnie uchronić, tym razem w tradycyjny, katolicki sposób" - mówiła krytyczka. Kuratorka wystawy „Niezgrabne przedmioty", Agata Jakubowska w swojej pracy badawczej wciąż powraca jednak do wątków z „Zielnika". O ile w roku 2009 twierdziła ona, że w nich właśnie „doświadczenia czasów wojny powróciły w okresie ostatniej choroby, śmiertelnej choroby nowotworowej", to ostatnio krytyczka wysunęła tezę, że cały „Zielnik", a nie jedynie „Głowa Chrystusa" mógł być planowany jako kolejne stacje Drogi Krzyżowej do kaplicy pallotynów. Nie ma na to jednak żadnych dowodów poza numeracją kolejnych prac identyczną z tą przyjętą dla stacji Męki Pańskiej. „Głowa Chrystusa" byłaby więc ilustracją Śmierci Jezusa na Krzyżu.

Joannie Mytkowskiej „Zielnik" wciąż sprawia szczególną trudność interpretacyjną. Po wystawie „Sculpture Undone" w 2011 w Brukseli (prezentowanej później w Museum of Modern Art w Nowym Jorku) Mytkowska mówiła: „Finał wystawy to „Herbarium" i „Piotr". Wzniosły koniec. Niejednoznaczne prace, nawiązujące wręcz do ikonografii chrześcijańskiej, wizerunku veraikon. Z drugiej strony tytułowy Piotr pokazany jest w stanie lewitacji, pomiędzy omdleniem a ekstazą lub – jak interpretuje to Paweł Leszkowicz – pomiędzy śmiercią a orgazmem. To zarazem ostatnia chronologicznie (1972) praca Szapocznikow i świetna pointa dla złożonego, balansującego między sprzecznościami dzieła artystki."

Ksiądz, który nie nawracał

Alina Szapocznikow jako Żydówka przebywała w getcie w Pabianicach i w Łodzi. Przeżyła też uwięzienie w obozach Auschwitz-Birkenau, Bergen-Belsen i Theresienstadt. Poza nielicznymi pracami nie powracała jednak do swoich traumatycznych przeżyć wojennych. Nie dawała również wielu dowodów, że interesują ją sprawy religijne.  W tym kontekście szczególnego znaczenia nabiera przyjaźń, jaka pod koniec lat 60. połączyła rzeźbiarkę z księdzem Józefem Sadzikiem, szefem pallotyńskiego Centrum Dialogu. Syn Szapocznikow Piotr Stanisławski jako bezpośredni powód powstania „Głowy Chrystusa" wskazywał właśnie bliską relację z pallotynem i z tego względu wyróżnił tę rzeźbę jako „dzieło osobne".

Innych śladów spotkań i rozmów Aliny Szapocznikow i księdza Sadzika jednak nie ma. Znamy natomiast kilka relacji o paryskich pallotynach. Wspominał o nich w liście do byłego męża Szapocznikow, Ryszarda Stanisławskiego, jej drugi mąż Roman Cieślewicz: „Polscy księża są bardzo lewicowi i nie ma mowy o błędach i wypaczeniach. Piotrek był u nich ze złamaną nogą. Są anty-Wyszyńscy i anty-Piaseccy, prowadzą własną politykę – robienia z Polski pępka świata i robią to z pewnym sukcesem". Także Czesław Miłosz pisał o swoistej „parafii nieterytorialnej" księdza Sadzika – z podziwem.

Sam ks. Józef Sadzik, ojciec duchowy polskiej kolonii artystycznej w Paryżu, swoje powołanie sformułował tak: „Życie swoje oddaję za Kościół – za tych, którym Bóg daje moc bezkompromisowego działania na rzecz czystości i piękna Oblubienicy. Ale i za wszystkich zbłąkanych i zagubionych, ponieważ sam doświadczyłem zagubienia".

Doceniał to Jan Lebenstein: „On odegrał rolę prawdziwego księdza. Nikogo nie nawracał, ale ustawiał sprawy we właściwy sposób". Ksiądz Adam Boniecki ze swojego pierwszego pobytu w Paryżu bardzo dokładnie zapamiętał spotkanie z księdzem Sadzikiem: „Pamiętam, jak pokazał mi salkę z wizerunkiem Chrystusa – dziełem pani Szapocznikow – i apokaliptycznymi witrażami Lebensteina. Mówił o tych artystach tak, jak się mówi o ludziach bliskich, z szacunkiem i podziwem. Nie o tych konkretnych dziełach, ale o tajemnicy ich religijności".

Ksiądz Sadzik był obecny podczas pogrzebu Aliny Szapocznikow na cmentarzu na Montparnasse 7 marca 1973 roku. Podczas uroczystości, na którą przybyły dziesiątki bliskich artystki, nie odprawiał jednak mszy świętej, bo pogrzeb miał charakter świecki.

Ukształtowana przez marksizm

Nowe życie „Głowy Chrystusa" poza kaplicą pallotynów, poza Paryżem, poza kręgiem miłośników twórczości Szapocznikow rozpoczęło się w Pałacu Prezydenckim. Reakcje odwiedzających wystawę nie pozostawiają wątpliwości, że rzeźba ta wciąż zachowuje nadzwyczajną moc. I że rację miała Jolanta Gola, gdy prawie 30 lat temu pisała, że „jeśli twórczość Aliny Szapocznikow miałaby być porównywana do góry o dwóch zboczach, to ten ostatni cykl będzie jej szczytem".

Czy można na podstawie tego jednego dzieła, nawet niosącego ze sobą silną emocje religijną i tak wybitnego jak „Głowa Chrystusa", wyrokować o duchowej drodze Aliny Szapocznikow, o jej drodze do wiary?

Zamiast domniemywać, lepiej przypomnieć kilka ostatnich wypowiedzi artystki: „Mój gest kieruje się w stronę ludzkiego ciała, tej strefy całkowicie erogennej, w stronę najbardziej niedoskonałych i najulotniejszych jego odczuć". „Jestem przekonana, że wśród wszystkich przejawów nietrwałości ciało ludzkie jest najwrażliwszym i jedynym źródłem wszelkiej radości, wszelkiego bólu i wszelkiej prawdy, a to z powodu swej ontologicznej nędzy tak samo nieuniknionej jak – w płaszczyźnie świadomości – zupełnie niemożliwej do przyjęcia". I jeszcze jedno: „Egzystencjalizm i marksizm ukształtowały mnie najmocniej".

Autor jest reżyserem telewizyjnym, autorem między innymi programu apokaliptycznego „Koniec końców" (TVP1) „Głowa Chrystusa" pokazywana jest na wystawie „Jaka sztuka dziś, taka Polska jutro" w Pałacu Prezydenckim w Warszawie. Rzeźbę można oglądać 7, 14 i 21 kwietnia w godzinach 10.00 – 16.00.

Zwiedzanie wystawy „Jaka sztuka dziś, taka Polska jutro", otwartej pod koniec stycznia w Pałacu Prezydenckim, Anna i Bronisław Komorowscy rozpoczęli od „Głowy Chrystusa" Aliny Szapocznikow. Oprowadzająca parę prezydencką dyrektor Muzeum Sztuki Nowoczesnej Joanna Mytkowska zwróciła uwagę, że rzeźbiarka tworzyła przez lata z użyciem poliestrów i że mogło być to przyczyną choroby nowotworowej, która doprowadziła do śmierci Szapocznikow w wieku zaledwie 46 lat.Chwilę później cała trójka ruszyła dalej, ku pracom o „charakterze emancypacyjnym" i „sprawom wypartym z debaty publicznej", jak o wystawie napisali jej twórcy. „Głowę" potraktowano w sposób przyczynkarski, jak często wcześniej bywało, choć to rzeźba niezwykła na tle całej twórczości Aliny Szapocznikow.

„Głowa" ukryta w skrzyni

Cykl „Zielnik", w skład którego wchodzi „Głowa Chrystusa", to 14 prac – odlewów ciał przybranego syna artystki Piotra oraz samej rzeźbiarki. Powstawał w 1972 roku, kiedy Szapocznikow walczyła z nowotworem. W tym czasie zaprzyjaźniony z nią ksiądz Józef Sadzik namawiał mieszkających w Paryżu artystów do współtworzenia kaplicy w pallotyńskim Centrum Dialogu. W efekcie Jan Lebenstein namalował na szybach sceny z Apokalipsy, Jerzy Chudzik zadbał o stronę architektoniczną wnętrza, a Alina Szapocznikow przygotowała swoją „Głowę Chrystusa". Rzeźba ta stała się faktyczną ikoną tego centrum kulturalnego polskiej emigracji.

„Głowa" to żywiczny odlew twarzy Piotra Stanisławskiego. Zaopatrzona została w koronę cierniową. I tylko ten szczegół odróżnia ją materialnie od pozostałych części cyklu.

Otwarcie kaplicy nastąpiło już po śmierci Szapocznikow, w 1973 roku, a „Głowa Chrystusa" prawie nie była pokazywana na wystawach „Zielnika" – funkcjonowała jako osobne dzieło o charakterze sakralnym. Dopiero renesans twórczości Szapocznikow w ostatnich latach i ogromny wzrost wartości jej prac spowodował, że pallotyni ukryli rzeźbę poza kaplicą.

Impulsem do tego było – jak twierdzi syn artystki - włamanie do ośrodka. Odwiedzający Centrum Dialogu latem zeszłego roku nie mogli jej już obejrzeć ani w kaplicy, ani w innym pomieszczeniu. Pallotyni tłumaczyli, że rzeźba poddawana jest konserwacji.

Dopiero przy okazji wystawy w Pałacu Prezydenckim okazało się, że „Głowa Chrystusa" przekazana została w depozyt do Muzeum Sztuki Nowoczesnej. Praca od dłuższego czasu miała być ukryta w skrzyni a w tym czasie pallotyni mieli poszukiwać sposobu na bezpieczne pokazanie dzieła.

Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał