Skrzętnie ukryta prawda

Teorie spiskowe, mnożone przez amatorów umiejętnie posługujących się Internetem, tłumaczą naturę i komplikacje współczesnego świata o wiele poręczniej niż nauka

Publikacja: 13.04.2013 01:01

Red

Ten tekst nie mówi o tym, o czym mówi. Mówi o tym, o czym nie mówi" – tego rodzaju hasło patronuje według Umberto Eco wszystkim teoriom spiskowym. W swoich błyskotliwych analizach teoretycznych (i nieco mniej udanej najnowszej powieści) włoski badacz kultury ukazuje teorie spiskowe jako praktykę interpretacji rządzącą się określonymi regułami. W tym krótkim szkicu, podążając wskazanym przez Eco tropem, chciałbym nie tylko pokazać, że współczesne teorie spiskowe mają charakter mitów, lecz także zadać pytanie, w jaki sposób mity te odnoszą się do nauki i naukowości. Wiele wskazuje bowiem na to, że współczesne mity zbudowane są  – paradoksalnie! – w myśl logiki „Pogromców mitów".

Liczni badacze opisują historię kultury zachodniej jako stopniowe „odczarowywanie świata". Oto w dawnych czasach ludzie „żyli mitami", które wypełniały ich świat sensem. Dziś, za sprawą nauki i logicznego myślenia, mit został usunięty z naszej kultury lub przynajmniej zepchnięty na margines życia społecznego.

Majsterkowicze i inżynierowie

Różnicę między dwoma sposobami myślenia wyznaczanymi przez mit i naukę ukazuje doskonale opowieść pewnego afrykańskiego kierowcy, odnotowana przez Ryszarda Kapuścińskiego:

„Weźmy taki przykład. Sebuya jedzie samochodem, ma wypadek i ginie. Dlaczego właśnie Sebuya miał wypadek? Przecież tego dnia na całym świecie jechały miliony samochodów, które bezpiecznie dotarły do celu, a akurat Sebuya miał wypadek i zginął. Biali ludzie będą szukać różnych przyczyn. Na przykład – że zepsuły się hamulce. Ale takie myślenie do niczego nie prowadzi, nic nie objaśnia. Bo dlaczego właśnie Sebui zepsuły się hamulce? Przecież tego samego dnia na całym świecie jechały miliony samochodów, które miały dobre hamulce, a właśnie Sebuya – złe. Dlaczego? Biali ludzie, których myślenie jest przecież szczytem naiwności, powiedzą, że Sebui zepsuły się hamulce, bo zawczasu nie pomyślał, aby je sprawdzić i naprawić. Ale dlaczego właśnie Sebuya miał pomyśleć? Przecież tego samego dnia miliony itd., itd.

Widzimy więc, że sposób rozumowania białego człowieka prowadzi donikąd. Gorzej! Biały człowiek, ustaliwszy, że przyczyną wypadku i śmierci Sebui były złe hamulce, sporządza o tym protokół i zamyka sprawę. Zamyka! Kiedy ona w tym momencie powinna się właśnie zacząć! Bo Sebuya zginął, gdyż ktoś na niego rzucił czary. To jest proste i oczywiste. Nie wiemy natomiast, kto był tym sprawcą, i to właśnie musimy teraz ustalić".

Klasyk antropologii Claude Lévi-Strauss porównuje człowieka myślącego w ten sposób do majsterkowicza opanowującego świat z wykorzystaniem tego, co ma pod ręką. Jego przeciwieństwem byłby człowiek nauki – inżynier, który do zrozumienia otaczającej go rzeczywistości zabiera się metodycznie.

Można powiedzieć, że miłośnik teorii spiskowych to majsterkowicz występujący przeciw inżynierowi. Teorie spiskowe wyrażają bunt peryferiów kultury przeciw jej centrum. O ile przez setki lat wynik takiego starcia był z góry przesądzony, o tyle w XXI w. szanse ulegają wyrównaniu. Współczesny tropiciel spisków do dyspozycji ma kamery i komputery. W każdym domu stoi dziś sprzęt o mocach obliczeniowych, o jakich nie śniło się najlepszym uniwersytetom jeszcze 15 lat temu. Do tego, by dotrzeć ze swoimi rewelacjami do szerokiej publiczności, nie potrzeba już łaski mediów głównego nurtu ani nawet uznania niszowego wydawcy. W Internecie każdy majsterkowicz sam sobie jest wydawcą, księgarzem, a jeśli zechce – nawet producentem telewizyjnym na własnym kanale. Peryferie kultury, z właściwym im myśleniem mitycznym, mają więc unikalną szansę pokonania centrum jego własną bronią!

Przyjrzyjmy się dramatycznemu starciu między myśleniem mitycznym i naukowym na konkretnym przykładzie. 11 września 2001 roku wyobraźnia Amerykanów i całego świata musiała stawić czoła wydarzeniu nieposiadającemu wzorca opisywalności. Oto w WTC uderza nieoczekiwanie samolot. Niedługo później, gdy na miejsce zdążyły już dotrzeć ekipy telewizyjne, druga maszyna roztrzaskuje się o południową wieżę. Staje się jasne, że to, co początkowo wyglądało na tragiczny wypadek, jest w rzeczywistości elementem doskonale przemyślanego planu. Miliony Amerykanów przed telewizorami uświadamiają sobie, że oglądają nie katastrofę, lecz starannie wyreżyserowany spektakl. Największy atak terrorystyczny w dziejach transmitowany był „na żywo", dzięki czemu terroryści uderzyli nie tylko w Dwie Wieże, lecz przede wszystkim w wyobraźnię całego świata podpiętą do globalnej sieci medialnej.

Wieże WTC walą się w gruzy na oczach milionów widzów. Pojawia się potrzeba natychmiastowego wyjaśnienia tego, co wszyscy widzieli. Puzzle rozsypanej układanki szybko wpasowane zostają na właściwe miejsca, odsłaniając przerażający spisek. Zarówno porywacze, jak i mocodawcy zostają zidentyfikowani. Wyjaśnia się mechanizm ich działania, ujawnia szczegółowe kalendarium wydarzeń. Większość pytań niemal natychmiast znajduje więc odpowiedzi. Do rozstrzygnięcia pozostają jedynie szczegóły...

Odpowiedzi i pytania

Tak przynajmniej mogło się wydawać, kiedy Thomas Kean stawał na czele komisji mającej wyjaśnić kulisy ataku. W czasie gdy komisja badała szczegóły zamachu, telewidzowie, internauci i czytelnicy prasy z całego świata rozpoczęli własne śledztwo.

W powszechnie przyjętej wersji wydarzeń nie zgadzały się zaledwie detale. Czyż jednak myślenie naukowe nie zachęca nas do falsyfikacji hipotez? Czy na lekcjach fizyki, chemii, a nawet filozofii nie poucza się nas nieustannie, że czasem podważenie jednego, choćby najdrobniejszego szczegółu obalić może całą teorię?

Dwie Wieże zawaliły się pod wpływem uderzenia potężnych odrzutowców. Dlaczego jednak upadł także niewielki budynek WTC7, z którym nic się nie zderzyło? Czy to przypadek, że jego tragiczny koniec tak bardzo przypominał celowe wyburzenie przy użyciu materiałów wybuchowych? Nad przestrzenią powietrzną USA czuwa potężny system NORAD. Dlaczego został powiadomiony z opóźnieniem? Czy to przypadek, że w kraju znanym z rygorystycznego przestrzegania procedur nie zdążono wysłać na czas myśliwców przechwytujących? Po samolocie, który uderzył w Pentagon, nie pozostał nawet ślad. Gdzie się podział wrak wielotonowej maszyny? Czy to przypadek, że żadna z niezliczonych kamer rozmieszczonych na terenie obiektu nie zarejestrowała momentu uderzenia?

Niedziwne, że wobec tylu „niepokojących szczegółów" teorie przedstawiające „lepsze" i „bardziej kompletne" wyjaśnienia niż te sugerowane przez media głównego nurtu pojawiły się niemal natychmiast. Jeszcze w 2001 roku wybrane wątki doczekały się publikacji w książce Francuza Thierry'ego Meyssana. Zasugerował on hipotezę „wewnętrznej roboty", stanowiącej podstawę większości funkcjonujących do dziś teorii spiskowych. Według Meyssana cały atak faktycznie stanowił doskonale wyreżyserowany spektakl, zza kulis kierował nim jednak nie kto inny, jak sam George W. Bush oraz potężne lobby przemysłu militarnego, pragnące dla własnych interesów wciągnąć USA w wojnę z Irakiem i Afganistanem.

Dalej sprawy potoczyły się lawinowo. Internet zapełnił się tekstami i filmami przedstawiającymi racjonalne wyjaśnienia „brakujących elementów układanki". Powszechnie dostępne materiały – zdjęcia, fragmenty nagrań, relacje  świadków –  poddawane były coraz bardziej szczegółowej analizie.

Niezrażona komisja Keana opublikowała swój oficjalny raport. Statystyki potwierdziły, że sprzedawał się on doskonale, został nawet nominowany do prestiżowej National Book Award. Sukces komercyjny raportu w żadnym razie nie przełożył się jednak na powszechne uznanie jego tez.

W Internecie ukazywały się kolejne filmy wskazujące na coraz to nowe nieścisłości oficjalnej wersji i zakreślające coraz szerszy zasięg przerażającego spisku. Po niezwykle popularnym Loose Change (2004) przyszła pora, by teoria spisku przeniknęła także do głównego nurtu. Film Fahrenheit 9/11 (2004) miliony widzów obejrzały nie na komputerach, lecz w kinach na terenie całych USA. Za reżyserem Michaelem Moore'em stała potężna sieć „oficjalnej" dystrybucji, a nawet autorytet Amerykańskiej Akademii Filmowej, która dwa lata wcześniej nagrodziła go Oscarem™   za „Zabawy z bronią".

Dziś „Ruch na rzecz prawdy o 11 września" skupia tysiące badaczy pogrupowanych w dziesiątki różnorodnych organizacji. Wszyscy oni stawiają sobie jeden cel: obalić fałszywą „oficjalną wersję" i ujawnić prawdę.

Poszukiwanie spisku zazwyczaj rozpoczyna się przed ekranem, gdzie tropiciel wypatruje „niepokojącego szczegółu". Analizie poddawane są wszelkie dostępne źródła: utrwalone relacje na żywo, zdjęcia z miejsca katastrofy, wypowiedzi świadków... Podstawowym źródłem dzisiejszych teorii spiskowych nie są więc bezpośrednio dramatyczne wydarzenia, lecz ich medialne obrazy. Tropiciele spisków wciąż od nowa oglądają te same filmy i fotografie z bardzo ograniczonego repertuaru, poddając je coraz głębszej analizie przy użyciu metod naukowych, ale też zdrowego rozsądku. („Turbina, którą widać na zdjęciu z lewej, jest całkiem inna od tej wykorzystywanej w silnikach Boeinga!" „Stal zbrojeniowa topi się w temperaturze znacznie wyższej, niż dałoby spalanie paliwa samolotowego!").

Z centrum ku peryferiom

Obok prasy i telewizji ważnym źródłem dla teorii spiskowych okazują się także... filmy sensacyjne. Można powiedzieć, że nieprawdopodobieństwo wydarzeń, na których skupiły się oczy całej Ameryki, nie wynikało z faktu ich bezprecedensowego charakteru, lecz – przeciwnie – z tego, iż były one zbyt wiernym powtórzeniem scenariusza, który widzowie oglądali już dziesiątki razy jako fikcję.

Badania pokazują, że współcześni tropiciele spisków często przeplatają w swych analizach elementy zaczerpnięte z dokumentów i fikcji. Filmy o spiskach stanowią tu rodzaj „instrukcji obsługi dla wyobraźni", która, choć przychodzi z „głównego nurtu", to w pełni wykorzystana może zostać dopiero na kulturowych „peryferiach". Fox Mulder („Z Archiwum X") czy na wpół obłąkany taksówkarz Jerry Fletcher z „Teorii spisku" to personifikacje współczesnego myślenia mitycznego. W tego rodzaju nowoczesnych przypowieściach walka bohatera okazuje się ostatecznie starciem z jego własnym omamieniem iluzją, a wszyscy przeciwnicy – projekcjami jego obaw i oporów.

Warto podkreślić, że teorie spiskowe wyjaśniające zamachy z 11 września mają wiele odmian. Ich spektrum rozciąga się od historii najbliższych „wersji oficjalnej", kwestionujących jedynie skuteczność działań władz, po opowieści całkiem radykalne, jak „no-planes theory" (w myśl której nie było żadnych samolotów) czy jeszcze radykalniejsza „vicsim theory", według której w WTC nie zginął nikt lub prawie nikt.

Zwolennicy „vicsim theory" doszli do tego wniosku, pracując niezwykle metodycznie. Pierwsze pytanie, które nasunęło się poszukiwaczom prawdy po przejrzeniu największej strony upamiętniającej ofiary, brzmi: dlaczego wiele zdjęć jest tak przerażająco słabej jakości? Czy rodzinom nie zależało, żeby ich bliskich upamiętniała „porządna" fotografia? Dlaczego w czasach, gdy każdy z nas ma tak wiele swoich zdjęć – w medialnym obiegu funkcjonują często tylko pojedyncze fotografie danej ofiary bądź też dwa zdjęcia uderzająco do siebie podobne? Stąd krok już tylko do „odkrycia", że wiele ofiar zaskakująco przypomina się nawzajem, co doprowadziło zwolenników tej radykalnej wersji do wniosku, że wszystkie one są jedynie produktem komputerowej symulacji.

Skąd tego rodzaju sposób myślenia? Obrazy takie jak „Koziorożec 1" (1977) czy „Fakty i akty" (1997) pokazują, jak efekty specjalne wydostają się ze srebrnego ekranu, by stworzyć fikcję bardziej prawdziwą od rzeczywistości. We współczesnych teoriach spiskowych do czynienia mamy więc z prostym i bardzo logicznym rozumowaniem: „skoro już tyle razy widzieliśmy to na ekranie, a to, co wówczas oglądaliśmy, nie było prawdą, to dlaczego to, co teraz widzimy, miałoby nią być?"

W ten sposób dzięki teoriom spiskowym na peryferiach kultury spełniają się sny wyśnione przez jej centrum. To, co w „głównym nurcie" mediów można było przedstawić wyłącznie jako fikcję, na jej obrzeżach staje się prawdą i przyobleka w ciało... Naprawdę interesujące jest jednak nie to, co teorie spiskowe odkrywają, lecz to, co... ukrywają! Współczesne teorie spiskowe mówią nam o rzeczach znacznie bardziej interesujących niż znikające samoloty i nieistniejące ofiary. Pokazują, że żyjemy w czasie przełomu, kiedy upadają tradycyjne instytucje chroniące wyższość „centrum" nad „peryferiami". Wskazać można przynajmniej trzy takie płaszczyzny.

Po pierwsze: geopolityka. To symptomatyczne, że większość teorii dotyczących 11 września odrzuca wizję arabskiego spisku, stwierdzając wprost, że takiego zamachu nie można było przygotować „w jaskiniach Afganistanu". Czyżby za tymi historiami krył się lęk przed upadkiem światowej hegemonii Ameryki? W tej sytuacji teoria „wewnętrznej roboty" pozwoliłaby wierzącym w nią zachować poczucie wyższości i – paradoksalnie – bezpieczeństwa.

Po drugie: nauka. Wciąż żyjemy w nowoczesnym świecie „systemów eksperckich" i większość decyzji podejmować musimy na podstawie cudzej wiedzy.  („Czy powinienem wybrać tę czy inną pastę do zębów?" „Czy powinienem mniej jeździć samochodem w obawie przed ociepleniem klimatu?" „Czy mój telefon przyprawi mnie o raka mózgu?") Zarazem jednak powszechna dostępność informacji kusi, by samemu sobie być ekspertem w każdej sprawie... Sporo w tym zasługi samych naukowców, którzy z jednej strony powtarzają, że „nauka jest dla każdego", z drugiej zaś dbają o swój monopol, pogłębiając specjalizację i bezlitośnie wyszydzając wszelkie amatorskie próby wkraczania na swój teren. W teoriach spiskowych majsterkowicze walczą zatem o prawo do samodzielnego posługiwania się narzędziami nauki.

Po trzecie: media. Żywotność współczesnych mitów to zasługa zmiany obiegu informacji związanej z upadkiem dawnych kanałów selekcji. Kto dziś, w świecie masowego nagrywania i rozpowszechniania, decyduje o tym, co jest ważne? Nie przypadkiem wszyscy tropiciele spisków wychwalają Internet pod niebiosa. „Przez wiele lat wyznawcy tych teorii zaliczali się do cichej subkultury – ubolewa Jim Marrs, popularny autor z tego nurtu – skazanej na studiowanie szczupłego zasobu niskonakładowych książek w ciemnych, rzadko odwiedzanych kątach księgarń [...]. Potem pojawił się Internet i wszystko się zmieniło". „Jeśli nowe media z czasem pokonają te stare – stwierdza inny tropiciel spisków – jest możliwe, że zobaczymy zmianę paradygmatu".

* * *

Z teorii spiskowych możemy się wiele nauczyć o otaczającym nas świecie. Musimy tylko w analizie mitów przyjąć ich własną logikę: nie mówią one o tym, o czym mówią. Naprawdę interesujące jest zawsze to, co ukryte!

Autor jest semiotykiem kultury, adiunktem w Instytucie Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Nakładem Wydawnictw UW ukazała się właśnie jego „Mitologia współczesna" przedstawiająca znaczenie myślenia mitycznego w dzisiejszej kulturze

Ten tekst nie mówi o tym, o czym mówi. Mówi o tym, o czym nie mówi" – tego rodzaju hasło patronuje według Umberto Eco wszystkim teoriom spiskowym. W swoich błyskotliwych analizach teoretycznych (i nieco mniej udanej najnowszej powieści) włoski badacz kultury ukazuje teorie spiskowe jako praktykę interpretacji rządzącą się określonymi regułami. W tym krótkim szkicu, podążając wskazanym przez Eco tropem, chciałbym nie tylko pokazać, że współczesne teorie spiskowe mają charakter mitów, lecz także zadać pytanie, w jaki sposób mity te odnoszą się do nauki i naukowości. Wiele wskazuje bowiem na to, że współczesne mity zbudowane są  – paradoksalnie! – w myśl logiki „Pogromców mitów".

Liczni badacze opisują historię kultury zachodniej jako stopniowe „odczarowywanie świata". Oto w dawnych czasach ludzie „żyli mitami", które wypełniały ich świat sensem. Dziś, za sprawą nauki i logicznego myślenia, mit został usunięty z naszej kultury lub przynajmniej zepchnięty na margines życia społecznego.

Pozostało 93% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą