Układ do kasacji

Czy w 2017 zostanie obalona Trzecia Rzeczpospolita, ta z „Układu zamkniętego" Ryszarda Bugajskiego, po to, żeby mogła powstać Czwarta?

Publikacja: 20.04.2013 01:01

Układ do kasacji

Foto: Fotorzepa, Mirosław Owczarek MO Mirosław Owczarek

Radujmy się! Wstrząsający „Układ zamknięty" Ryszarda Bugajskiego zapowiada zmianę polityczną. Czy tylko dalsze gnicie państwa, aż do zagospodarowania terenu przez obcych i mądrzejszych? Film o elicie władzy, która zdradziła ideę Trzeciej Rzeczypospolitej, czyli wolnego rynku w ramach rządów prawa. Szukajmy podobieństw w niedalekiej przeszłości. To „Człowiek z marmuru". Andrzej Wajda pokazał zdradę – przez tamtą elitę władzy legitymacji ideowej PRL. Obalił kłamstwo rzekomego zniesienia wyzysku robotników. Cztery lata później wybuchła „Solidarność".

Władza postkomuny

Między premierą „Człowieka z marmuru" a strajkami na Wybrzeżu musiało się jeszcze wiele zdarzyć. Nawet najlepsze kino nie wywoła przewrotu. Ale Wajda nadał sygnał bankructwa systemu w kulturze oficjalnej i ujawnił podskórny proces rozkładu. Czy więc w 2017 zostanie obalona Trzecia Rzeczpospolita „Układu zamkniętego" Bugajskiego, żeby powstała Czwarta?

Rozsądny czytelnik zauważy, że tak nie można liczyć. Z jednej strony czas biegnie dzisiaj szybciej. Ale z drugiej strony – ubywa pary w kotle. Po wejściu Polski do Unii Europejskiej wyemigrowały 2 miliony 270 tysięcy, głównie dynamicznych młodych ludzi. Nie było dla nich w kraju pracy ani nadziei na przyszłość. Gdyby zostali, bezrobocie sięgnęłoby 25 procent i rozsadziło system. Tacy rozczarowani tworzyli wtedy „Solidarność".

Globalizacja zmieniła rachunek sił. Nasz kapitał społeczny wzrasta gdzie indziej. Np. córka bohatera filmu Bugajskiego, poruszona losem ojca, zaangażowała się w społeczeństwo obywatelskie – w Libanie. Jedna z milionów osób, które porzuciły Polskę, bo Trzecia Rzeczpospolita porzuciła ich.

Podobno żyjemy w okresie „późnego Gierka". Jeśli historia miałaby powtórzyć się w jakiejś mierze, to wyciągajmy wnioski z przeszłości. Ten, kto liczy na ozdrowieńczy bunt mas, musi pamiętać, co się stało z wielkim ruchem odrodzenia narodu, liczącym 10 milionów członków. Mimo patronatu Jana Pawła II i poparcia Stanów Zjednoczonych został zdławiony przez komunę. Niektórzy wręcz twierdzą, że SB przekształciła „Solidarność" w narzędzie zmiany ustroju, wykorzystując wiązane z nią nadzieje i pozyskanych, złamanych albo naiwnych opozycjonistów.

Tak powstała władza postkomuny, którą oglądamy w „Układzie zamkniętym". W nowej postaci została wydłużona okupacja wewnętrzna kraju przez nomenklaturę partyjno-esbecką mimo przyjęcia formalnej demokracji.

Faktyczna klęska „Solidarności" została przez komunę rozłożona na lata. Nastąpiła dzięki temu, że proces ten zachodził w ramach i pod osłoną bloku wschodniego. Gdyby dzisiaj powstał ruch odrodzenia narodu, to działałby w ramach Unii Europejskiej. Unia nie ma powodu bardziej troszczyć się o polskie interesy niż Związek Sowiecki. Będzie broniła praw nabytych postkomuny partyjno-esbeckiej do własności, choćby ta pochodziła z grabieży majątku narodowego. Unia musi bronić legalizmu, bo bez rządów prawa upadnie demokracja. Ale pod rządami prawa nie można w Polsce wyciąć tkanki postkomuny.

Byłą nomenklaturę i esbeków należałoby wywłaszczyć, jeżeli się nakradli, a co bardziej szkodliwych TW usunąć z naszego życia publicznego. Ale Unia stanie w ich obronie – broniąc rządów prawa. Już nie mówiąc o mediach w Polsce, w dużej mierze zależnych kadrowo i biznesowo od postkomuny. Unia będzie też bronić interesów zagranicznych graczy. Wynika to z faktów wokół fabuły „Układu zamkniętego". Bohaterowie filmu stworzyli w świecie realnym nowoczesne zakłady produkcyjne, a zostali zniszczeni przez własne państwo, kiedy niemieckie koncerny dostawały setki milionów złotych pomocy publicznej. Bezzwrotnej.

Lęki elit

Czy bunt narodowy przeciw układowi miałby szanse na zwycięstwo? Może, gdyby tak silnie rozbudzono emocje, że media zostałyby pokonane przekazem masowych demonstracji ulicznych. I to na taką skalę, że zbladłyby przy nich pochody w obronie TV Trwam. Gdyby nie były to tylko uroczyste Marsze Niepodległości całymi rodzinami, lecz zamieszki z udziałem kibiców, bezrobotnych i narodowców. Bo ruch narodowy i kibicowski byłby znaczącą siłą mogącą pomóc przy okiełznaniu oligarchii.

Skutek byłby następujący: kto bał się PiS, ten dostanie endecję. Kto lękał się katolicyzmu „Solidarności", ten otrzyma egoizm narodowy z przykrymi domieszkami, mimo wysiłku Rafała Ziemkiewicza czyszczenia tej tradycji z antysemityzmu.

Czy nastąpiłaby antyrządowa mobilizacja elektoratu, który nie chodził na wybory? To jest największy strach obecnej elity władzy. Narodowe hasła mogą porwać część Polaków obojętnych na raczej umiarkowany nacjonalizm i rozsądek PiS. Do kogo nie trafiają argumenty rozumowe, ten może otworzyć się na emocje walki z przeciwnikami narodu.

W „Myślach nowoczesnego endeka" Rafał Ziemkiewicz podaje rzeczowy argument za odrzuceniem Trzeciej Rzeczypospolitej. Według Eurostatu w roku 2010 statystyczny Polak przepracował 40,7 godziny tygodniowo, Niemiec 35,7 godziny, a Holender 30,6 ? wypracowując w ciągu godziny: Polak 8,8 dolara, Niemiec 24,8, a Holender 29,6. Rekordziści ? wspomniani Norwegowie i Luksemburczycy ? według tej metodologii osiągnęli nieco ponad 54 dolary wypracowywane w ciągu jednej godziny pracy.

Czyli Polacy są sześciokrotnie mniej wydajni od najlepszych Europejczyków! Takiej różnicy nie da się poprawić podnoszeniem kwalifikacji pracowników. Ale kolosalne marnotrawstwo pracy Polaków może usunąć radykalna zmiana systemu polityczno-gospodarczego.

„Najniższa w Europie wydajność pracy oznacza najgorszy w Europie bałagan i korupcję – pisze endek nowoczesny Ziemkiewicz. – Najwięcej biurokratycznych absurdów, najdłuższe i najgłupsze procedury, najściślejsze reglamentowanie wolności gospodarczej przez rząd, samorządy i korporacje zawodowe, największą rzeszę darmozjadów, których utrzymanie obciąża publiczne finanse, a z działalności których nie ma żadnego pożytku. A też najniższą jakość strategicznych decyzji podejmowanych przez pociotów i kolesiów władzy, którzy postanowili »sprawdzić się w biznesie«. I najniższą jakość odpowiedzialnych za państwo elit kierujących się wszystkim, tylko nie dobrem kraju" – wyjaśnia autor „Myśli".

Rafał Ziemkiewicz wskazuje więc wielką rzeszę wpływowych ludzi, których trzeba pokonać. Mówiąc wprost, nie ustąpią dobrowolnie, a jedynie pod przymusem. To oni mają udział w przepłaconych autostradach i stadionach, rozkładzie służby zdrowia i kolei, zagrożeniu systemu emerytalnego czy niesprawiedliwych sądach, ucieczce młodych z Polski i zgłupieniu debaty publicznej.

Główni pozytywni bohaterowie filmu byli w życiu realnym działaczami opozycji demokratycznej, a więc współtwórcami wyzwolenia państwa. I zostali ograbieni przez państwo pod władzą SLD i Leszka Millera. Bezprawie ciągnęło się też za rządów PiS i trwa dalej pod rządami PO. Poszkodowani przedsiębiorcy nie otrzymali zwrotu 4,5 miliona złotych bezzasadnie pobranego domiaru podatkowego mimo umorzenia trzy lata temu dochodzenia z braku dowodów ich winy.

Błąd Marksa

Lech Jeziorny, prototyp bohatera filmu, mówi Piotrowi Legutce w wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego", że dziś wcale nie jest lepiej niż za rządów SLD. Dlatego w ubiegłym roku powstał ruch społeczny Niepokonani 2012. Skrzyknęli się obywatele, którzy mają dość prześladowań. Na pierwszy kongres ruchu w ubiegłym roku przyjechało tysiąc osób. Niepokonani 2012 mają udokumentowane około dwóch tysięcy przypadków krzywd wyrządzonych przedsiębiorcom przez państwo – mówi Jeziorny. A Business Centre Club śledzi 300 podobnych spraw.

Jednym z motywów zniszczenia bohaterów „Układu zamkniętego" była wyniesiona z PRL nieufność do „prywaciarzy". Jest to skutek największego błędu marksizmu, który stawiał tezę, że przedsiębiorca był wyzyskiwaczem. Marks sądził, że wartość dodana do surowców i półproduktów składających się na towar pochodzi tylko z robocizny. Kapitalista powinien zachować ją dla robotników, a biorąc dla siebie, ograbia ich z zapłaty w należnym wymiarze. Takie głupstwo podyktowała Marksowi nienawiść do społeczeństwa burżuazyjnego. Robocizna jest kosztem, jak surowce i transport. Twórcami wartości dodanej są wyłącznie organizatorzy produkcji, finansiści trafnie lokujący kapitał, wynalazcy oraz wizjonerzy.

W Polsce przedsiębiorcy grają rolę męczenników, a w Ameryce dostępują apoteozy. Bohater filmu „Iron Man 2", genialny przedsiębiorca-wynalazca, jest wzorowany na realnej postaci – to Elon Musk. Wchodząc w życie, uznał, że przyszłość ludzkości rozegra się w trzech dziedzinach: Internecie, odnawialnej energii i w przestrzeni kosmicznej. Po 20 latach w każdej z tych dziedzin zmienia świat. Pracuje czasem 100 godzin w tygodniu, tworząc „wartość dodaną". Rozpadły mu się dwa małżeństwa, lecz zaczynając od zera, dorobił się w wieku 40 lat 2 miliardów dolarów.

Pierwszy interes zrobił, mając 12 lat. Sprzedał za 500 dolarów ułożony przez siebie program komputerowy. Pierwsze przedsiębiorstwo założył, mając 23 lata. Dostarczało oprogramowanie dla agencji prasowych. Po kilku latach sprzedał je wielkiej korporacji za 300 milionów dolarów. Następnie zrewolucjonizował sektor finansowy; założył firmę, która obecnie nazywa się PayPal i dokonuje prywatnych przekazów pieniędzy w Internecie. Swoje udziały sprzedał za 160 milionów dolarów.

Dziś pracuje nad zagospodarowaniem dla nas Marsa, ale najpierw chce wyzwolić Amerykę z zależności od ropy naftowej. Jego firma SolarCity jest największym dostawcą tanich słonecznych paneli w USA i zamierza wprowadzić do masowej sprzedaży samochody elektryczne. Jego maleńka firma Tesla Motors stworzyła od zera tę gałąź przemysłu.

Musk wybiera się na Marsa z troski o przyszłość naszego rodzaju. Uważa, że możemy nie przetrwać na Ziemi. Mamy zdolność zniszczenia siebie bronią jądrową, sztucznie stworzonym wirusem oraz globalnym ociepleniem. Założył firmę SpaceX budujacą rakiety kosmiczne. To jedyna prywatna firma, która zajmuje się lotami kosmicznymi. Pierwsze próby rakiet kończyły się katastrofą, lecz każda czegoś go nauczyła, gdy lata pracy i miliony własnych dolarów stawały w płomieniach. Dopiero czwarta próba udała się, i w końcu NASA zleciła mu transport materiałów na międzynarodową stację kosmiczną. Dostanie za to 1,6 miliarda dolarów.

Oto wzorowy kapitalista twórczy, na miarę Thomasa Edisona, Henry'ego Forda, Steve'a Jobsa. Sól tej ziemi, amerykańskiej ziemi.

Dziennikarze piszący o aferze „Układu zamkniętego" mówią o zniszczeniu przez państwowych zbirów nowoczesnych zakładów przemysłowych. Ale niechętnie wspominają, że chodzi o przetwórstwo mięsa, jakby to była rzecz wstydliwa. W tej sprawie przegląda się Polska: wrogi aparat urzędniczy, bezprawie, daremny heroizm – oraz mięso, przedziwnie związane z powojennymi losami naszego narodu.

Mięso a sprawa polska

Wizjoner polskiego kina Piotr Szulkin nakręcił w 1993 roku film telewizyjny „Mięso", gdzie dowodził, że zrywy w Październiku '56, Grudniu '70, Czerwcu '76, Sierpniu '80 były walką o lepsze zaopatrzenie sklepów w mięso. Od tego postulatu zaczynały się robotnicze bunty. Dostał za to cięgi od patriotyczniej prawicy za szarganie narodowych świętości.

Ale w roku 1999 tygodnik „Polityka" przeprowadził ankietę, co Polacy najbardziej cenią w nowym ustroju. Na pierwszym miejscu znalazły się „pełne półki". Nie wolność słowa, wolne wybory, wolność podróży, niepodległość, wejście do NATO. To rzeczy drugorzędne wobec tego, że można się wreszcie najeść. Szulkin miał rację.

Konsumpcja mięsa wyznaczała w PRL poziom naszych aspiracji życiowych. Przetwórstwo mięsa wyraża w Trzeciej RP poziom naszej techniki. Coroczny raport Komisji Europejskiej wykazuje, że w latach 2011–2012 innowacyjność w Polsce spadła, a w UE wzrosła. Kraj jest w ostatniej grupie innowatorów.

Nie będziemy z Muskiem ścigać się na Marsa. Mniejsza także o suwerenność zagrożoną w Smoleńsku. Mało kogo obchodzi prawie dwukrotny wzrost zadłużenia państwa pod rządami PO. Większość narodu obudzi się, jak w Sierpniu, gdy mu zacznie brakować na mięso.

Czy jest inne rozwiązanie? Puśćmy więc wodze fantazji: elita władzy podejmuje oczyszczenie kraju, żeby uniknąć buntu. Pierwszym krokiem jest przykładne ukaranie prokuratorów i dyrektora urzędu skarbowego oraz sędziów biorących udział w aferze „Układu". Prokurator generalny i minister sprawiedliwości pokazują opinii publicznej, że zasłużyli na swe urzędy. Prezydent, który przyszedł na premierę filmu, wstrząśnięty bezprawiem zabiera mocno głos. Staje na czele sterowanej odnowy jako mąż opatrznościowy narodu i najbardziej popularny polityk. Ufa mu 70 procent obywateli, choć głównie dzięki krótkiej pamięci i braku wiedzy o polityce. Propaganda głosi, że lepsza nadzieja przy prezydencie niż gnicie pod władzą dotychczasowego premiera...

Czy to tylko fantazja publicysty? Jeśli nie nastąpi próba odnowy, obywatele wreszcie wezmą sprawy w swoje ręce. I otworzą ten układ zamknięty.

Autor jest krytykiem filmowym i publicystą

Radujmy się! Wstrząsający „Układ zamknięty" Ryszarda Bugajskiego zapowiada zmianę polityczną. Czy tylko dalsze gnicie państwa, aż do zagospodarowania terenu przez obcych i mądrzejszych? Film o elicie władzy, która zdradziła ideę Trzeciej Rzeczypospolitej, czyli wolnego rynku w ramach rządów prawa. Szukajmy podobieństw w niedalekiej przeszłości. To „Człowiek z marmuru". Andrzej Wajda pokazał zdradę – przez tamtą elitę władzy legitymacji ideowej PRL. Obalił kłamstwo rzekomego zniesienia wyzysku robotników. Cztery lata później wybuchła „Solidarność".

Władza postkomuny

Między premierą „Człowieka z marmuru" a strajkami na Wybrzeżu musiało się jeszcze wiele zdarzyć. Nawet najlepsze kino nie wywoła przewrotu. Ale Wajda nadał sygnał bankructwa systemu w kulturze oficjalnej i ujawnił podskórny proces rozkładu. Czy więc w 2017 zostanie obalona Trzecia Rzeczpospolita „Układu zamkniętego" Bugajskiego, żeby powstała Czwarta?

Rozsądny czytelnik zauważy, że tak nie można liczyć. Z jednej strony czas biegnie dzisiaj szybciej. Ale z drugiej strony – ubywa pary w kotle. Po wejściu Polski do Unii Europejskiej wyemigrowały 2 miliony 270 tysięcy, głównie dynamicznych młodych ludzi. Nie było dla nich w kraju pracy ani nadziei na przyszłość. Gdyby zostali, bezrobocie sięgnęłoby 25 procent i rozsadziło system. Tacy rozczarowani tworzyli wtedy „Solidarność".

Globalizacja zmieniła rachunek sił. Nasz kapitał społeczny wzrasta gdzie indziej. Np. córka bohatera filmu Bugajskiego, poruszona losem ojca, zaangażowała się w społeczeństwo obywatelskie – w Libanie. Jedna z milionów osób, które porzuciły Polskę, bo Trzecia Rzeczpospolita porzuciła ich.

Podobno żyjemy w okresie „późnego Gierka". Jeśli historia miałaby powtórzyć się w jakiejś mierze, to wyciągajmy wnioski z przeszłości. Ten, kto liczy na ozdrowieńczy bunt mas, musi pamiętać, co się stało z wielkim ruchem odrodzenia narodu, liczącym 10 milionów członków. Mimo patronatu Jana Pawła II i poparcia Stanów Zjednoczonych został zdławiony przez komunę. Niektórzy wręcz twierdzą, że SB przekształciła „Solidarność" w narzędzie zmiany ustroju, wykorzystując wiązane z nią nadzieje i pozyskanych, złamanych albo naiwnych opozycjonistów.

Tak powstała władza postkomuny, którą oglądamy w „Układzie zamkniętym". W nowej postaci została wydłużona okupacja wewnętrzna kraju przez nomenklaturę partyjno-esbecką mimo przyjęcia formalnej demokracji.

Faktyczna klęska „Solidarności" została przez komunę rozłożona na lata. Nastąpiła dzięki temu, że proces ten zachodził w ramach i pod osłoną bloku wschodniego. Gdyby dzisiaj powstał ruch odrodzenia narodu, to działałby w ramach Unii Europejskiej. Unia nie ma powodu bardziej troszczyć się o polskie interesy niż Związek Sowiecki. Będzie broniła praw nabytych postkomuny partyjno-esbeckiej do własności, choćby ta pochodziła z grabieży majątku narodowego. Unia musi bronić legalizmu, bo bez rządów prawa upadnie demokracja. Ale pod rządami prawa nie można w Polsce wyciąć tkanki postkomuny.

Byłą nomenklaturę i esbeków należałoby wywłaszczyć, jeżeli się nakradli, a co bardziej szkodliwych TW usunąć z naszego życia publicznego. Ale Unia stanie w ich obronie – broniąc rządów prawa. Już nie mówiąc o mediach w Polsce, w dużej mierze zależnych kadrowo i biznesowo od postkomuny. Unia będzie też bronić interesów zagranicznych graczy. Wynika to z faktów wokół fabuły „Układu zamkniętego". Bohaterowie filmu stworzyli w świecie realnym nowoczesne zakłady produkcyjne, a zostali zniszczeni przez własne państwo, kiedy niemieckie koncerny dostawały setki milionów złotych pomocy publicznej. Bezzwrotnej.

Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą