Radujmy się! Wstrząsający „Układ zamknięty" Ryszarda Bugajskiego zapowiada zmianę polityczną. Czy tylko dalsze gnicie państwa, aż do zagospodarowania terenu przez obcych i mądrzejszych? Film o elicie władzy, która zdradziła ideę Trzeciej Rzeczypospolitej, czyli wolnego rynku w ramach rządów prawa. Szukajmy podobieństw w niedalekiej przeszłości. To „Człowiek z marmuru". Andrzej Wajda pokazał zdradę – przez tamtą elitę władzy legitymacji ideowej PRL. Obalił kłamstwo rzekomego zniesienia wyzysku robotników. Cztery lata później wybuchła „Solidarność".
Władza postkomuny
Między premierą „Człowieka z marmuru" a strajkami na Wybrzeżu musiało się jeszcze wiele zdarzyć. Nawet najlepsze kino nie wywoła przewrotu. Ale Wajda nadał sygnał bankructwa systemu w kulturze oficjalnej i ujawnił podskórny proces rozkładu. Czy więc w 2017 zostanie obalona Trzecia Rzeczpospolita „Układu zamkniętego" Bugajskiego, żeby powstała Czwarta?
Rozsądny czytelnik zauważy, że tak nie można liczyć. Z jednej strony czas biegnie dzisiaj szybciej. Ale z drugiej strony – ubywa pary w kotle. Po wejściu Polski do Unii Europejskiej wyemigrowały 2 miliony 270 tysięcy, głównie dynamicznych młodych ludzi. Nie było dla nich w kraju pracy ani nadziei na przyszłość. Gdyby zostali, bezrobocie sięgnęłoby 25 procent i rozsadziło system. Tacy rozczarowani tworzyli wtedy „Solidarność".
Globalizacja zmieniła rachunek sił. Nasz kapitał społeczny wzrasta gdzie indziej. Np. córka bohatera filmu Bugajskiego, poruszona losem ojca, zaangażowała się w społeczeństwo obywatelskie – w Libanie. Jedna z milionów osób, które porzuciły Polskę, bo Trzecia Rzeczpospolita porzuciła ich.
Podobno żyjemy w okresie „późnego Gierka". Jeśli historia miałaby powtórzyć się w jakiejś mierze, to wyciągajmy wnioski z przeszłości. Ten, kto liczy na ozdrowieńczy bunt mas, musi pamiętać, co się stało z wielkim ruchem odrodzenia narodu, liczącym 10 milionów członków. Mimo patronatu Jana Pawła II i poparcia Stanów Zjednoczonych został zdławiony przez komunę. Niektórzy wręcz twierdzą, że SB przekształciła „Solidarność" w narzędzie zmiany ustroju, wykorzystując wiązane z nią nadzieje i pozyskanych, złamanych albo naiwnych opozycjonistów.
Tak powstała władza postkomuny, którą oglądamy w „Układzie zamkniętym". W nowej postaci została wydłużona okupacja wewnętrzna kraju przez nomenklaturę partyjno-esbecką mimo przyjęcia formalnej demokracji.
Faktyczna klęska „Solidarności" została przez komunę rozłożona na lata. Nastąpiła dzięki temu, że proces ten zachodził w ramach i pod osłoną bloku wschodniego. Gdyby dzisiaj powstał ruch odrodzenia narodu, to działałby w ramach Unii Europejskiej. Unia nie ma powodu bardziej troszczyć się o polskie interesy niż Związek Sowiecki. Będzie broniła praw nabytych postkomuny partyjno-esbeckiej do własności, choćby ta pochodziła z grabieży majątku narodowego. Unia musi bronić legalizmu, bo bez rządów prawa upadnie demokracja. Ale pod rządami prawa nie można w Polsce wyciąć tkanki postkomuny.
Byłą nomenklaturę i esbeków należałoby wywłaszczyć, jeżeli się nakradli, a co bardziej szkodliwych TW usunąć z naszego życia publicznego. Ale Unia stanie w ich obronie – broniąc rządów prawa. Już nie mówiąc o mediach w Polsce, w dużej mierze zależnych kadrowo i biznesowo od postkomuny. Unia będzie też bronić interesów zagranicznych graczy. Wynika to z faktów wokół fabuły „Układu zamkniętego". Bohaterowie filmu stworzyli w świecie realnym nowoczesne zakłady produkcyjne, a zostali zniszczeni przez własne państwo, kiedy niemieckie koncerny dostawały setki milionów złotych pomocy publicznej. Bezzwrotnej.
Lęki elit
Czy bunt narodowy przeciw układowi miałby szanse na zwycięstwo? Może, gdyby tak silnie rozbudzono emocje, że media zostałyby pokonane przekazem masowych demonstracji ulicznych. I to na taką skalę, że zbladłyby przy nich pochody w obronie TV Trwam. Gdyby nie były to tylko uroczyste Marsze Niepodległości całymi rodzinami, lecz zamieszki z udziałem kibiców, bezrobotnych i narodowców. Bo ruch narodowy i kibicowski byłby znaczącą siłą mogącą pomóc przy okiełznaniu oligarchii.
Skutek byłby następujący: kto bał się PiS, ten dostanie endecję. Kto lękał się katolicyzmu „Solidarności", ten otrzyma egoizm narodowy z przykrymi domieszkami, mimo wysiłku Rafała Ziemkiewicza czyszczenia tej tradycji z antysemityzmu.
Czy nastąpiłaby antyrządowa mobilizacja elektoratu, który nie chodził na wybory? To jest największy strach obecnej elity władzy. Narodowe hasła mogą porwać część Polaków obojętnych na raczej umiarkowany nacjonalizm i rozsądek PiS. Do kogo nie trafiają argumenty rozumowe, ten może otworzyć się na emocje walki z przeciwnikami narodu.
W „Myślach nowoczesnego endeka" Rafał Ziemkiewicz podaje rzeczowy argument za odrzuceniem Trzeciej Rzeczypospolitej. Według Eurostatu w roku 2010 statystyczny Polak przepracował 40,7 godziny tygodniowo, Niemiec 35,7 godziny, a Holender 30,6 ? wypracowując w ciągu godziny: Polak 8,8 dolara, Niemiec 24,8, a Holender 29,6. Rekordziści ? wspomniani Norwegowie i Luksemburczycy ? według tej metodologii osiągnęli nieco ponad 54 dolary wypracowywane w ciągu jednej godziny pracy.