Reklama
Rozwiń

Europa w dwa tygodnie

Menu po koreańsku i recepcjonista mówiący w tym języku. Tak branża turystyczna na Starym Kontynencie zareagowała na Koreańczków, którzy ruszyli w świat.

Publikacja: 27.04.2013 01:01

Europa w dwa tygodnie

Foto: 123rf.com

Chcesz dotrzeć do wiatraków Don Kichota? Nic prostszego. Wystarczy pójść na dworzec autobusowy i trzymać się Azjatów. Oni to mają w swoich przewodnikach, więc jadą całymi gromadami – śmieje się Sebastián, zarządca i recepcjonista młodzieżowego schroniska w hiszpańskim Toledo.

W autobusie z Toledo do La Manchy rzeczywiście jest sporo przybyszów z Azji. Głównie z Korei Południowej. Podobnie jak w ekspresowej linii do Malagi. Przed autobusem andaluzyjskiego odpowiednika naszego PKS o nazwie Los Amarillos (co znaczy „żółci", bo taki kolor mają autobusy) ustawia się długa kolejka Azjatów chcących załapać się na przejazd. – South Korea? – pytam tych, którzy na plecakach i torbach nie mają plakietek z wypisanym wyraźnie adresem. – Seul – potakują. – A ty skąd jesteś? – pytają przez grzeczność.

Koreańskiego turystę można poznać po znakach szczególnych. Utwardzona walizka na kółkach i z teleskopową rączką. Najlepiej w rzucającym się w oczy kolorze: różowym, fioletowym, złotym albo z fantazyjnymi wzorami. Opcjonalnie daszek chroniący przed słońcem, taki jak podczas meczu noszą tenisistki. A jeśli obok bagażu zobaczymy kolorowe sportowe buty, tablet albo nowoczesny smartfon, to mamy już pewność – walizka i jej właściciel przyjechali z Seulu.

Pozostało jeszcze 91% artykułu

Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Plus Minus
Chaos we Francji rozleje się na Europę
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: Przereklamowany internet
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Joanna Opiat-Bojarska: Od razu wiedziałam, kto jest zabójcą
Plus Minus
„28 lat później”: Memento mori nakręcone telefonem
Plus Minus
„Sama w Tokio”: Znaleźć samą siebie