Najpierw ukradł pan Platformie ostoję lemingów, czyli Ursynów...
Piotr Guział:
Aktualizacja: 25.05.2013 01:00 Publikacja: 25.05.2013 01:01
Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik
Najpierw ukradł pan Platformie ostoję lemingów, czyli Ursynów...
Piotr Guział:
O nie, ostoja lemingów to Miasteczko Wilanów!
... a teraz chce pan odwołać Hannę Gronkiewicz-Waltz.
I nie jestem w tym odosobniony. Właśnie zaczęliśmy zbierać podpisy pod wnioskiem o referendum.
Dlaczego pan chce tak skrzywdzić Platformę?
Ona się sama krzywdzi. Hanna Gronkiewicz-Waltz świeci blaskiem odbitym Tuska. Bez poparcia PO nigdy nie byłaby prezydentem, a teraz, gdy poparcie dla całej partii słabnie, również i jej pozycja upada. A prezydentem jest bardzo słabym.
Kim jest człowiek, który podniósł rękę na Platformę w stolicy? Warszawa usłyszała o panu, kiedy przechytrzył pan PO na Ursynowie i rządzi tam z PiS. Lemingi załamane.
E tam, lemingi to może Kabaty, ale już Ursynów Północny to trzydziestoparoletnia dzielnica z zupełnie inną strukturą mieszkańców.
Gdzie ma rządzić PO, jak nie na Ursynowie?
Ursynów, jak cała Warszawa, wcale nie zawsze głosuje na Platformę. Tu wybory wygrywała AWS, tu zwyciężał PiS i to nie było przed wiekami.
W 2010 roku Platforma wygrała, a mimo to jest w opozycji.
PO na Ursynowie to piąty garnitur działaczy, którzy nie załapali się do Sejmu, rządu, spółek państwowych i samorządowych. Nie mogłem wejść z nimi w koalicję. Obiecywaliśmy wyborcom zmianę, a dalej rządziłaby Platforma? Teraz mamy burmistrza i przewodniczącego rady, czyli wpływ na pracę samorządu dzielnicy.
Jak zareagowała Platforma?
Nerwowo.
Uderzyli pana po kieszeni, nie dając, jako jedynemu burmistrzowi, premii.
Takiej małostkowości się nie spodziewałem.
Kto jest małostkowy?
Hanna Gronkiewicz-Waltz i jej dwór. Zaczęło się od upomnienia, które dostałem od pani prezydent. Wszystko przez to, że daliśmy zlecenie niewłaściwej osobie – córce osobistego wroga Julii Pitery.
Słucham?!
Pani Pitera próbowała wykupić od miasta mieszkanie z ogromną zniżką. Nie godził się na to wiceburmistrz Mokotowa, sprawa trafiła do gazet, stała się głośna. No i ten pan ma córkę, która pracowała tu, zanim zostałem burmistrzem. A my daliśmy jej zlecenie...
Nic dziwnego, że pan oberwał.
Rozmawiam z wieloma ludźmi i nie znalazłem obrońców Hanny Gronkiewicz-Waltz. Nawet politycy Platformy przyznają, że fatalnie rządzi miastem
Sprawa jest od dwóch lat w sądzie, bo sądy są zawalone robotą...
Jak premier pozwał Urbana, to po dwóch tygodniach sprawa weszła na wokandę.
Tu jest odwrotnie, bo to polityk Platformy został pozwany.
Wróćmy do referendum. Musicie zebrać ponad 130 tys. podpisów.
Mamy na to dwa miesiące. Realnie referendum mogłoby się odbyć na przełomie września i października. Żeby było ważne, musi pójść 3/5 tych, którzy głosowali w ostatnich wyborach, czyli w Warszawie 390 tys. osób.
Jak pan chce wyciągnąć 400 tys. ludzi z domów?
Zadamy warszawiakom pytanie, czy chcą, by było tak jak dotychczas, czy są zadowoleni z tych rządów. Każdy musi sobie odpowiedzieć, czy chce w ratuszu polityka, który nie czuje spraw miasta, czy też chce empatycznego, dynamicznego gospodarza miasta.
To slogany, a ja pytam, jak pan przekona ludzi, by wyszli z domów.
Jestem w samorządzie od piętnastu lat i widzę, że nigdy jeszcze niechęć do prezydenta nie była tak ogromna jak dzisiaj. Coś, co dwa lata temu wydawało się niemożliwe, dziś staje się faktem.
Co się zmieniło?
Widać wyraźnie, że ludzie już są tym zmęczeni, chcą zmiany. Te same błędy, te same wytłumaczenia, tego jest zbyt dużo.
Nagle ich tak naszło?
Przyszedł kryzys, który obnaża błędy i nieudolność w rządzeniu. Kiedy było dużo pieniędzy, to nawet potknięcia dało się przykryć. Tu coś zepsuto, tu inwestycja o rok spóźniona, no to zrobimy festyn. A teraz nie ma już pieniędzy na festyn.
Bez przesady, na sylwestra z Polsatem się znalazły.
A koszt takiej imprezy to tyle, co koszt referendum, więc kiedy mnie pytają, czy naprawdę musimy tyle wydawać, to mówię, że 3 miliony to rzeczywiście brzmi poważnie...
... ale pan się nie martwi, bo to nie pańska forsa, za to pańska popularność.
To są 3 miliony w 13-miliardowym budżecie. Kilkugodzinna impreza sylwestrowa nie zmienia życia warszawiaków na lepsze, a referendum naprawdę może. Hanna Gronkiewicz-Waltz jest politykiem o pokaźnym dorobku, ja jej tego nie odbieram, ale to się ma nijak do problemów miasta. Widać wyraźnie, że w samorządzie jest osobą przypadkową, zagubioną. Jest nieobecna. Czasem dosłownie, jak podczas ostatniego paraliżu komunikacyjnego, kiedy stało metro, a pani prezydent była na spotkaniu rady wydziału na uniwersytecie.
To pana ośmieliło do akcji z referendum?
Rozmawiam z wieloma ludźmi i naprawdę nie znalazłem obrońców Hanny Gronkiewicz-Waltz. Nawet politycy Platformy nie są w stanie jej bronić i przyznają, że fatalnie rządzi miastem, że potrzebna jest zmiana, bo pani prezydent się wypaliła. I my tę zmianę damy.
Hanna Gronkiewicz-Waltz też sporo obiecała. Druga linia metra miała być gotowa w 2009 roku.
Cała Warszawa miała się zmienić. Obiecano co najmniej cztery mosty. I ile z tego zrobiono? Przygotowany jeszcze przez ekipę Lecha Kaczyńskiego przetarg na most Północny ogłoszono i zbudowano z kilkuletnim poślizgiem, ale to się przynajmniej udało. A reszta?
Owszem, miały być cztery mosty, a jest jeden.
O innych cisza. Obwodnica Warszawy jest tylko w planach, metro rozkopało całe miasto i już jest opóźnione. Mało tego – szyny SKM i nowoczesnego tramwaju miały dotrzeć do każdej dzielnicy, a gdzie są?
Wodoloty pan pamięta?
(śmiech) Nie, to mi umknęło. Naprawdę miały być wodoloty?
W 2006 roku Gronkiewicz-Waltz mówiła o wodolotach wożących pasażerów na Białołękę.
Tej części programów nie doczytałem.
No dobrze, ale przyszedł kryzys światowy, którego nie spowodowała prezydent Warszawy.
I właśnie w kryzysie trzeba lepiej zdobywać pieniądze. W programie PO mówiono o partnerstwie publiczno-prywatnym, które w ogóle nie jest realizowane.
No dobrze, wymienił pan zestaw obietnic...
... Wspaniałych obietnic, które każdy może powtórzyć. Problem w tym, że Hanna Gronkiewicz-Waltz nie potrafiła ich zrealizować. Jej zapowiedzi mogę czytać siedmioletniej córce przed snem jako baśń na dobranoc. To była baśń dla warszawiaków, a my teraz pytamy, kto to zrealizuje.
Znów powiem, że jest kryzys i żadne partnerstwo go nie pokona.
To może trzeba było pójść do wyborów z otwartą przyłbicą i powiedzieć, że pieniędzy nie starczy na wszystko, więc zrobimy to i to, a tutaj konieczne są cięcia?
Taki głupi to nikt nie jest.
Ludzie rozumieją więcej, niż się politykom wydaje. Gdyby mimo to ją wybrali, miałaby teraz zielone światło i mogłaby przeprowadzić wszystko. A tak Hanna Gronkiewicz-Waltz realizuje swój prawdziwy program: cięcia, podwyżki cen komunikacji, brak dialogu z mieszkańcami. Miały być autobusy częściej i dłużej? Są rzadziej i krócej, obcinają linie. To samo z metrem.
To was najbardziej dotknęło, bo nie macie jak do miasta dojechać.
(śmiech) Metro potrzebne jest całej Warszawie. A zupełnie nie rozumiem, jak ze swojego sztandarowego projektu metra nocą Gronkiewicz-Waltz potrafiła przejść do likwidacji części kursów. Chce ogłosić, że Warszawa ma być po 22 ciemna i głucha, a ludzie mają iść spać?
Pan by chciał, żeby szaleli na mieście, bo na Ursynowie i tak nikt nie hałasuje, tylko śpi.
Chciałbym, by Warszawa przyciągała studentów, ludzi nauki, młodych, dynamicznych doktorantów. A wie pan co, teraz robi? Warszawa będzie jedynym miastem w Polsce, które odbierze ulgi doktorantom. To ma być to „miasto nauki", które obiecywała prezydent?
Swoją drogą to idiotyczne, bo uderza w swoje środowisko...
I lemingów, i pracowników naukowych, w końcu sama jest wykładowcą. To absurdalne uderzenie w swoje zaplecze polityczne.
Trzeba oszczędzać.
Policzyliśmy to. Gdyby wszyscy doktoranci warszawscy kupowali bilety z ulgą, to jest to oszczędność 4 milionów rocznie.
Zawsze coś...
W tym samym czasie na nagrody dla urzędników idzie ok. 50 mln, z czego kasta pretorian: burmistrzów, wiceburmistrzów zgarnia 3 miliony rocznie.
Pan czasami też je dostaje.
Owszem, niekiedy dostaję, choć często niższą niż moi podwładni, ale tu już w grę wchodzi polityka.
Tak samo jak ona decyduje o słabnącej pozycji Gronkiewicz-Waltz. Kto tu kogo topi: ona – Platformę czy PO panią prezydent?
Na pewno jest to ze sobą związane. Prezydenci innych wielkich miast, choć popierani przez różne partie, zbudowali swoje autonomiczne pozycje. Potrafili się oderwać od swoich ugrupowań. Ona nie.
Jak miałaby się odciąć od PO, której jest wiceprzewodniczącą? To nonsens.
To miał być jej atut. Przecież Hanna Gronkiewicz-Waltz jest nie tylko prezydentem miasta, z którego posłami są premier Tusk i wicepremier Rostowski, ale i wiceprzewodniczącą partii, do której należą. To miała być wartość dodana jej prezydentury.
To znaczy?
Prezydent miała załatwić w Sejmie ważne sprawy warszawiaków, choćby naprawić skutki dekretu Bieruta, żeby ci, których okradziono, odzyskali własność i żeby odblokować inwestycje. Kolejna sprawa to podatek janosikowy, który co roku płaci Warszawa. W obu sprawach pani prezydent nie zrobiła nic.
Pan jest człowiekiem lewicy.
Byłem działaczem SLD, byłem we władzach tej partii, zakładałem młodzieżówkę...
Nie chodzi nawet o przynależność, ale o poglądy.
Pije pan do tego, że dostałem „Okulary równości" za wspieranie Parady Równości? Wolę wspierać paradę ludzi, a nie Paradę Labradorów, jak pani prezydent.
Jest pan w koalicji z PiS, które Paradę Równości torpedowało.
Każdy z nas jest wolnym człowiekiem. Jako Piotr Guział mogę wspierać dowolną inicjatywę.
Pan jej nie wspiera jako osoba prywatna, ale jako burmistrz. Wywiesza pan na ratuszu tęczową flagę...
Jedna z pracownic urzędu wzięła urlop i cały dzień pikietowała nasz urząd z biało-czerwonym sztandarem, protestując przeciwko tęczowej fladze. Przybiegła do mnie jej zwierzchniczka i pyta, co ma zrobić, bo jak to, ona protestuje przed urzędem... Ale skoro wzięła urlop, to co mnie do tego, jak go spędza?
I PiS rządzi z lewicą?
Przecież PiS dzięki temu zostało odczarowane! Pokazali, że mają zdolność koalicyjną, potrafią współpracować z różnymi ludźmi, są racjonalni i da się z nimi rządzić.
W zamian muszą znosić tę flagę i pańskie akcje.
Tęczowa flaga jest wywieszana na inaugurację naszego Tygodnia Równości. Jedna z pięciu debat organizowanych w tym tygodniu dotyczy spraw mniejszości seksualnych, ale cztery pozostałe wykluczeniu społecznemu, prawom kobiet, nierówności w dostępie do edukacji, a to są sprawy bliskie wszystkim partiom. Koledzy z PiS dostali propozycję zorganizowania debaty o nietolerancji spotykającej ich środowisko, choćby o nietolerancji wobec tych, którzy 10 każdego miesiąca wyrażają pamięć o ofiarach katastrofy smoleńskiej i są opluwani, wyszydzani.
Przez lewicę, środowiska Palikota.
Przez środowiska, z którymi mi nie po drodze, bo nigdy nie będę z tymi, którzy szydzą z innych ludzi. Ja tak definiuję swoją lewicowość.
A Palikot inaczej.
W Ruchu Palikota, jak w każdej partii lewicowej, znajduję wartości mi bliskie.
Pan też chciałby, by księża mieli badania sanitarne do rozdawania komunii świętej?
Komunia jest tradycją i nie sądzę, że księża powinni mieć książeczki sanepidu. Natomiast nie widzę powodu, by Kościół miał być rajem podatkowym i nie był opodatkowany na normalnych zasadach. Składka na tacę w czasach, gdy są kasy fiskalne nawet w taksówkach, jest nieczystym przywilejem.
Dobrze słyszę? Pan chciałby zakazać tacy?
Zrobiłbym tak. Kościół powinien być finansowany z dobrowolnego odpisu podatkowego, a darowizny z tacy powinny być opodatkowane.
Kościelny powinien mieć kasę fiskalną?
Na przykład.
Czytelnicy mi się kulają ze śmiechu.
Nie sądzę.
Wizja kościelnego z kasą fiskalną podziałała na ich wyobraźnię.
To niech Kościół nie zbiera na tacy, tylko przyjmuje ofiary w kancelarii parafialnej.
A kolęda?
To samo – jeśli ktoś chce zrobić darowiznę, niech idzie do kancelarii i tam jej dokona za pokwitowaniem.
A mógłbym w tym pańskim wolnościowym raju dać ministrantowi dwie dychy?
Ale to jak z każdą darowizną. Teraz minister Nowak ma problemy, bo podobno dostał zegarek od kolegi...
Pan naprawdę nie widzi różnicy między zegarkiem za sto tysięcy dla ministra a dychą dla ministranta?
A dlaczego taksówkarz ma rejestrować przychód 12 zł, a ministrant już nie?
Ostatnio dałem 20 zł. To dziecko miało mi dać pokwitowanie?
Uważam, że tak. Dokonał pan aktu darowizny, to jest opisane w prawie podatkowym.
Matko, pan jest groźnym w swym absurdzie obsesjonatem antyklerykalnym.
Ale to nie są sprawy samorządowe, nie musimy o nich rozmawiać. Nie da się samorządowca wtłoczyć w tę czy inną ideologię partyjną. W bloku na parterze może mieszkać zwolennik Palikota, nad nim pisowiec, ktoś z Platformy i jeszcze z SLD. Będą się różnić we wszystkim, ale każdy z nich chce mieć posprzątaną klatkę, napiętnuje złego dozorcę, a na zebraniu wspólnoty będą głosować ramię w ramię.
Tak jak PiS z aktywistą lewicy.
Nie jestem działaczem partyjnym. Z SLD wystąpiłem w 2005 roku i od tego czasu nie należę do żadnej partii.
Kandydował pan z SdPl, co skończyło się pańską klęską wyborczą.
Kandydowałem z Radomia, to tereny rodzinne moich dziadków, ale ten etap mam już za sobą.
W czym się dziś przejawia pańska tożsamość lewicowa?
Od kiedy organizujemy Tydzień Równości, w liceach odbywają się warsztaty...
... homoerotyczne.
(śmiech) Nie, robimy warsztaty antydyskryminacyjne.
To był żart, nie mogłem się powstrzymać, przepraszam.
Mówimy młodym ludziom, co to znaczy nierówność, czym ona się może skończyć. Chcemy uwrażliwiać młodzież na potrzeby wszystkich wykluczonych, także z powodu innej orientacji.
Rozumiem, sieje pan lewacką propagandę w ursynowskich liceach. Prawicowe portale dadzą panu popalić.
Promujemy wartości humanistyczne, nie lewicowe.
A co z tego ma PiS?
Po raz pierwszy w Warszawie na taką skalę prowadzona jest działalność na rzecz zbudowania wspólnoty lokalnej. Odwołujemy się do tradycji Ursynowa i Warszawy, do wartości patriotycznych. Właśnie tydzień temu mieliśmy największe wydarzenie w historii Ursynowa, odkąd pamiętam – Dzień Cichociemnych. Dwadzieścia tysięcy ludzi!
Imponujące.
Był GROM, dowódcy wojsk specjalnych, jeden z kilku żyjących cichociemnych, ich rodziny, skoki spadochronowe. Wielkie tłumy, żeby oddać im cześć, coś nieprawdopodobnego! To pokazuje, że warszawiacy chcą pamiętać i czcić swoich bohaterów. To jest bliskie PiS, a przy okazji mnie też.
Panu?
Żałuję, że środowiska lewicy oddały PiS hasła dziedzictwa narodowego, tradycji, patriotyzmu. To powinno być wspólne dla wszystkich. Zawsze się pasjonowałem historią, przeczytałem wiele książek...
Chcieliście nazwać park imieniem cichociemnych.
Z nieużytków i ugoru chcemy zrobić park tematyczny ze ściankami wspinaczkowymi, elementami ścieżek treningowych i wspomnieniem cichociemnych. Idea zacna i bezkonfliktowa, ale okazało się, że Platforma Obywatelska jest przeciw.
Jak to?
Radni Platformy, z przewodniczącą rady miasta, a prywatnie żoną szefa sejmowego Klubu PO Ewą Malinowską-Grupińską uzasadniali, że dosyć tego ciągłego rozpamiętywania historii, epatowania wojną, AK i tym wszystkim. A poza tym zgłosił to Ursynów, więc z zasady trzeba być przeciw. Byłem zdumiony, bo cichociemni to nie żołnierze wyklęci, którzy rozpalają umysły, zresztą moim zdaniem kompletnie niepotrzebnie.
To znaczy?
Na przykład nie miałbym problemu z nazwaniem ulicy imieniem żołnierzy wyklętych.
Jak już pan zostanie prezydentem Warszawy, o czym pan marzy...
To pan powiedział!
... to zgodzi się pan na pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej?
Sprawa jest oczywista, bo ofiary katastrofy, wśród których był prezydent i dwóch wiceprezydentów Warszawy, trzeba uczcić. To jest w ogóle poza dyskusją i robienie z tego sondażu opinii publicznej, jak robiła Gronkiewicz- -Waltz, jest absurdem. Oczywiście trzeba zobaczyć miejsce, trzeba zobaczyć projekt, wrak samolotu w centrum miasta byłby nie na miejscu i ośmieszałby całą ideę.
A pomnik Lecha Kaczyńskiego?
Osobiście mi to nie przeszkadza.
Pan jest patriotą?
Z głębokim przekonaniem mogę powiedzieć, że tak. Jestem lewicowym patriotą.
— Rozmawiał Robert Mazurek
© Licencja na publikację
© ℗ Wszystkie prawa zastrzeżone
Źródło: Plus Minus
Czy Europa uczestniczy w rewolucji AI? W jaki sposób Stary Kontynent może skorzystać na rozwiązaniach opartych o sztuczną inteligencję? Czy unijne prawodawstwo sprzyja wdrażaniu innowacji?
„Psy gończe” Joanny Ufnalskiej miały wszystko, aby stać się hitem. Dlaczego tak się nie stało?
W „Miastach marzeń” gracze rozbudowują metropolię… trudem robotniczych rąk.
Spektakl „Kochany, najukochańszy” powstał z miłości do twórczości Wiesława Myśliwskiego.
Bank wspiera rozwój pasji, dlatego miał już w swojej ofercie konto gamingowe, atrakcyjne wizerunki kart płatniczych oraz skórek w aplikacji nawiązujących do gier. Teraz, chcąc dotrzeć do młodych, stworzył w ramach trybu kreatywnego swoją mapę symulacyjną w Fortnite, łącząc innowacyjną rozgrywkę z edukacją finansową i udostępniając graczom możliwość stworzenia w wirtualnym świecie własnego banku.
Choć nie znamy jego prawdziwej skali, występuje wszędzie i dotyka wszystkich.
Czwartek na rynku walutowym będzie upływał pod znakiem decyzji banków centralnych. Jak zareaguje na nie złoty?
Olefiny Daniela Obajtka, dwie wieże w Ostrołęce, przekop Mierzei Wiślanej, lotnisko w Radomiu. Wszyscy już wiedzą, że miliardy wydane na te inwestycje to pieniądze wyrzucone w błoto. A kiedy dowiemy się, kto poniesie za to odpowiedzialność?
Czy prawo do wypowiedzi jest współcześnie nadużywane, czy skuteczniej tłumione?
Z naszą demokracją jest trochę jak z reprezentacją w piłkę nożną – ciągle w defensywie, a my powtarzamy: „nic się nie stało”.
Trudno uniknąć wrażenia, że kwalifikacja prawna zdarzeń z udziałem funkcjonariuszy policji może zależeć od tego, czy występują oni po stronie potencjalnych sprawców, czy też pokrzywdzonych feralnym postrzeleniem.
Niektóre pomysły na usprawnienie sądownictwa mogą prowadzić do kuriozalnych wręcz skutków.
Hasło „Ja-ro-sław! Polskę zbaw!” dobrze ilustruje kłopot części wyborców z rozróżnieniem wyborów politycznych i religijnych.
Ugody frankowe jawią się jako szalupa ratunkowa w czasie fali spraw, przytłaczają nie tylko sądy cywilne, ale chyba też wielu uczestników tych sporów.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas