Biblioteki zamiast barykad

Dzisiaj niezbyt lubimy utopie, bo kojarzą nam się z komunizmem. Ale jak pisał Max Weber, gdyby Kolumb nie próbował dotrzeć drogą morską do Indii (co w jego czasach było oczywiście niemożliwe, utopijne), to nie odkryłby Ameryki.

Publikacja: 22.06.2013 01:01

Biblioteki zamiast barykad

Foto: Plus Minus, Mirosław Owczarek MO Mirosław Owczarek

Red

Zwykły obywatel kojarzy socjologię dwojako: albo jako dziedzinę sondaży telefonicznych przewidujących (przeważnie mylnie) wyniki wyborów czy popularność partii politycznych, albo jako przyozdobioną tytułami profesorskimi i poważnymi minami potoczną mądrość „socjologów telewizyjnych". Tymczasem socjologia to całkiem poważna nauka, która zbliża się powoli do dwusetnych urodzin.

Niestety, demonstrując słabą i wstydliwą tożsamość, ciągle przeszkadza sama sobie w uznaniu swojego miejsca w rodzinie nauk. Rozwojowi socjologii często towarzyszy klimat zwątpienia i sceptycyzmu. Co jakiś czas dominuje ton pesymistyczny: mowa o kryzysie socjologii, regresie, jałowości, wyczerpaniu paradygmatu. Pod koniec stulecia wybitny socjolog amerykański Immanuel Wallerstein wzywał do „odmyślenia dziewiętnastego wieku", a więc odrzucenia klasyków dyscypliny i rozpoczęcia wszystkiego od nowa, a kilka lat później sławny socjolog niemiecki Ulrich Beck twierdził, że socjologia „musi być wynaleziona na nowo dla XXI wieku". I tak co jakiś czas – bez końca.

W ostatnich czasach pojawia się w socjologii nowe, groźne dla jej racjonalnego jądra pęknięcie. Z jednej strony ciągle modny postmodernizm głosi niemożliwość naukowego badania społeczeństwa ze względu na jego rzekomą fragmentaryczność, atomizację, płynność, przypadkowość zmian. Co najwyżej socjologia może dostarczać błyskotliwych obserwacji, opisów, diagnoz czy eseistycznych dywagacji w stylu Zygmunta Baumana, zapominając o tym, że celem nauki jest wyjaśnienie – odpowiedź na pytanie „dlaczego?", a nie tylko „jak jest?". A na przeciwnym biegunie zagrożeniem jest lewacki aktywizm przynoszący ideologizację i polityzację socjologii, wzywający do akcji rewolucyjnej, a nie do myślenia, przemawiający do emocji, a nie do rozumu, prowadzący socjologów na barykady zamiast do bibliotek. Najnowszy przykład to moda na tzw. socjologię publiczną, lansowaną przez amerykańskiego socjologa Michaela Burawoya, być może ostatniego leninistę wśród socjologów i jedynego socjologa wśród leninistów.

W tej sytuacji trzeba grać w otwarte karty, pokazywać własne stanowisko, bronić socjologii rozumnej i użytecznej.

{Teza pierwsza}

Socjologia jest nauką o szczególnym statusie, zawieszoną pomiędzy nauką w sensie przyrodniczej „science", humanistyką i sztuką.

Jest nauką, bo dąży do uzyskania potwierdzonych faktami ogólnych prawd o życiu społecznym. Każdy człowiek, który żyje w społeczeństwie, ma jakąś intuicyjną, zdroworozsądkową wiedzę społeczną, socjologia zaś dostarcza wiedzy nieco bardziej systematycznej i sprawdzonej. Ale parafrazując reklamę telewizyjną, to „nieco" robi wielką różnicę.

Socjologia jest refleksją humanistyczną, ponieważ ma – tak jak cała humanistyka – do czynienia z ludźmi, ich działaniami i wytworami takich działań. Bada świat, który by nie istniał, gdyby nie było ludzi, i który istnieje o tyle, o ile coś dla ludzi znaczy. Odkrycie znaczeń, zarówno subiektywnych, prywatnych (marzeń, aspiracji, motywacji), jak i kulturowych (wspólnych z innymi celów, wartości, reguł postępowania, ideologii), wymaga szczególnej procedury interpretacji, rozumienia. Sensu nie da się policzyć, zmierzyć ani zważyć. Jest też socjologia bliska sztuce, bo jej dobre uprawianie wymaga szczególnej twórczej pasji, wyobraźni i wrażliwości, siły ekspresji, estetycznego waloru przekazu.

Czy wobec tego badanie socjologiczne jest trudniejsze od badań przyrodoznawczych? Chyba w pewnym sensie łatwiejsze, bo socjologia bada to, co ludzie sami swoimi działaniami stworzyli i tworzą, więc łatwiej im dotrzeć do mechanizmów i prawidłowości własnej twórczości niż przyrodnikom, którzy badają świat stworzony poza nimi – jak kto woli przez ewolucję, naturę, Boga – z jego nieprzeniknionymi zamiarami: tajemnicą początku wszechświata, zagadką życia itp.

Dobrze ujął to wielki filozof Ernst Cassirer: „Wewnętrzna struktura bytu społecznego jest dostępna dla ludzkiego ducha, ponieważ on sam jest jej twórcą". A ponieważ socjologia jest bliska sztuki, jej koncepcje nie wymagają ciągłego odrzucania i przezwyciężenia – jak w naukach o przyrodzie – lecz raczej kontynuacji i nieustannego wzbogacania. Wielcy twórcy socjologii – Spencer i Marks, Weber i Durkheim, Simmel i Mead – są nadal aktualni, tak jak w literaturze aktualni są Szekspir i Balzac, w muzyce Bach i Mozart, a w malarstwie Rembrandt i Cezanne. I wielu, wielu innych. Trzeba – jak pisał największy chyba socjolog XX wieku Robert Merton – „stać na ramionach olbrzymów", a nie chować ich do grobu.

{Teza druga}

Przedmiot socjologii to relacje międzyludzkie realizujące się poprzez działania: inaczej – nieustannie zmienna „przestrzeń międzyludzka".

Społeczeństwo jest niczym innym jak obszarem bycia z innymi, nieustannie zmienną siecią międzyludzkich odniesień. Nie istnieje ono w jakiejś zastygłej postaci, lecz staje się w każdym momencie – o jego kształcie decyduje to, co ludzie robią, jak działają z innymi, wobec innych, przeciw innym, we współpracy, konkurencji i walce, w miłości i nienawiści, przyjaźni i wrogości.

To, co dzieje się między ludźmi, jest przedmiotem właściwym tylko dla socjologii. Losy całości społecznych, które są emanacją ludzkich działań: dzieje państw, narodów, cywilizacji – bada historia. Mechanizmy indywidualnego działania i myślenia odkrywa psychologia. A socjologia bada to, co pomiędzy ludźmi, zdarzenia społeczne zachodzące w przestrzeni międzyludzkiej: kontakty społeczne, interakcje, stosunki społeczne, więzi społeczne, zbliżające do jednych, a dzielące od innych, tożsamości społeczne, kapitał społeczny, czyli sieci powiązań między jednostkami itp.

Każde zdarzenie społeczne niezależnie od skali jest zawsze produktem czyichś działań – jednostkowych czy zbiorowych. Ale zdarzenie – obojętne czy zwyczajne, prywatne, codzienne, czy wielkie o historycznym znaczeniu – zachodzi także w zastanych warunkach, w obrębie istniejących wcześniej struktur, instytucji, praw, zasobów – w ograniczonym polu możliwości. Choć niezbyt modne jest ostatnio cytowanie Marksa, warto przypomnieć jedno zdanie autora „Kapitału": „Ludzie sami tworzą swoją historię, ale nie tworzą jej dowolnie, nie w wybranych przez siebie okolicznościach, lecz w takich, w jakich się bezpośrednio znaleźli, jakie zostały im dane i przekazane". Nie wszystko, czego byśmy pragnęli, jest możliwe, ale każdy moment historyczny otwiera pole szans, których nie wolno zmarnować.

{Teza trzecia}

Wszelkie zjawiska społeczne przejawiają się w życiu codziennym ludzi.

Wszystko, co istnieje w społeczeństwie, sprowadza się do codziennej, zwyczajnej aktywności ludzi: praktyk indywidualnych, masowych i zbiorowych.

Efekty tej aktywności – często niezamierzone i nieprzewidziane – gdy stają się masowe, kumulują się i utrwalają jako pozornie zewnętrzne wobec jednostek i zwrotnie oddziałujące na ich działania instytucje, organizacje, ideologie, prawa. Socjologia dociera do statystycznych rozkładów aktywności ludzi metodami ilościowymi, a do znaczącego wnętrza ludzkich działań – metodami jakościowymi. Oba rodzaje badań są komplementarne i niezbędne.

{Teza czwarta}

Socjologia zmierza jednak nie tylko do opisania tego „świata życia codziennego", ale stara się dotrzeć do przyczyn i następstw zdarzeń społecznych, zmierza do wykrycia ogólniejszych struktur, mechanizmów i prawidłowości funkcjonowania i stawania się społeczeństwa.

Tym różni się od najlepszej nawet literatury czy publicystyki, które dostarczają nieraz doskonałej, ale głównie opisowej i często niesprawdzonej, intuicyjnej wiedzy społecznej.

Mechanizmy i prawidłowości społeczne, które bada socjologia, różnią się między sobą pod względem skali i poziomu ogólności – są swoiste dla różnych sektorów życia społecznego, dla różnych epok historycznych, dla różnych kultur czy cywilizacji. Jak postuluje Robert Merton, najbardziej korzystne poznawczo badania to te na średnim szczeblu ogólności o średnim zasięgu, bo od nich można iść w dwie strony: w stronę pełnego, empirycznego konkretu faktów i zdarzeń i w drugą stronę, ku stopniowo coraz ogólniejszej teorii wyjaśniającej fakty. Pytanie „jak jest?" wiąże się wtedy z pytaniem „dlaczego tak jest?". Na tym średnim poziomie spotykają się opis i teoria. Opis, który bez teorii jest ślepy, i teoria, która bez faktów jest pusta.

{Teza piąta}

Najważniejszym, choć nigdy do końca osiągalnym celem socjologii jest wyjaśniający model ludzkich działań, praktyk i relacji międzyludzkich, czyli ogólna teoria społeczeństwa.

Teoria taka nigdy nie jest ostateczna czy jedyna. Jest zawsze pewnym kolejnym przybliżeniem chwytającym w kategoriach ogólnych jakiś aspekt czy fragment złożonego społecznego świata. Każda teoria generuje nowe pytania, które wymagają kolejnych odpowiedzi. Teorii ogólnych jest w socjologii wiele, każda z nich tylko hipotetyczna. Jesteśmy dyscypliną pluralistyczną. I to dobrze, bo ciągła empiryczna konfrontacja każdej teorii z faktami (czyli zastanowienie, co by było w doświadczanym bezpośrednio świecie, gdyby teoria była prawdziwa), a także krytyczna debata między orędownikami różnych teorii istotnie posuwa naszą wiedzę naprzód.

{Teza szósta}

Ogólność wyników badawczych socjologii oznacza także ich uniwersalność, a najogólniejsze prawidłowości socjologii stosują się po prostu do ludzi jako ludzi.

Im wyższy poziom ogólności, tym większy zasięg stosowalności wyników badawczych socjologii. Najogólniejsze teorie socjologii mają walor uniwersalny, to znaczy stosują się po prostu do ludzi, a nie do Polaków, Niemców, Meksykanów czy Japończyków osobno. Pięknie wyraził to w słynnej książce „Smutek tropików" wielki francuski antropolog Claude Levi-Strauss: „pojechałem do dżungli amazońskiej badać dzikich, a znalazłem tam po prostu człowieka".

Choć warunki społeczne, cywilizacyjne, kulturowe różnią się ogromnie między krajami czy regionami, we wszystkich działają te same mechanizmy i prawidłowości społeczne, które mogą być uchwycone tymi samymi metodami. Nie ma więc osobnej socjologii afrykańskiej i europejskiej, wschodniej i zachodniej, bogatej Północy i biednego Południa, a tym bardziej nie ma osobnych socjologii kobiet i mężczyzn, czarnych i białych, elit i wykluczonych. Jest jedna socjologia dla wielu społecznych światów.

{Teza siódma}

Ostateczna racja bytu socjologii – podobnie jak wielu innych nauk – to dostarczanie intelektualnego rozpoznania dla czynienia życia ludzi lepszym.

Socjologia realizuje swoją misję w badaniach, a nie w działaniach reformatorskich czy rewolucyjnych. Miejsce socjologów jest przy komputerze i w bibliotece, a nie na barykadach. Aby skutecznie działać, trzeba najpierw diagnozy sytuacji i określenia mechanizmów i prawidłowości. Ci, którzy wzywają do działania, a dopiero później do myślenia oddają złą przysługę i socjologii, i społeczeństwu.

Nie wszystkie badania mają jednak równy walor praktyczny. Aby rzeczywiście pomagały realizować ambicje reformatorskie czy rewolucyjne, muszą być nie tylko rzetelne, lecz także podejmować problemy ważne dla członków społeczeństwa. Problemy socjologiczne formułowane przez socjologów muszą odzwierciedlać problemy społeczne, czyli troski i niepokoje zwykłych członków społeczeństwa. Źle się dzieje gdy – jak pisał klasyk amerykańskiej socjologii empirycznej Robert Lynd – „socjologowie spierają się o metody nawigacji na statku, który tonie". I pytał w tytule słynnej książki: „Socjologia dla kogo?".

{Teza ósma}

Socjologia kieruje swoje wyniki do trzech adresatów: innych socjologów, decydentów i zwykłych obywateli

Jak każda nauka socjologia rozwija się dzięki wzajemnej krytyce uczonych, wewnątrz dyscypliny. Służą temu publikacje, recenzje, polemiki, debaty, konferencje i inne typowe wewnętrzne formy życia naukowego.

Ale socjologia kieruje także swoje wyniki do tych, którzy posiadają narzędzia działania praktycznego: decydentów, polityków. Socjolog występuje wówczas w pozanaukowej, zewnętrznej roli eksperta czy konsultanta.

Najważniejsze jednak audytorium dla socjologa to zwykli obywatele, członkowie społeczeństwa. To od nich, od poziomu intelektualnego i etycznego społeczeństwa obywatelskiego zależą w ustroju demokratycznym losy nas wszystkich. Socjologia dociera do obywateli, chcąc nie chcąc, wiedza społeczna rozpowszechniona wśród zwykłych ludzi zmienia bowiem ich motywacje, budzi emocje, nasuwa racje, a poprzez to wywołuje praktyczne działania. Upowszechnienie wyników badań socjologii ma więc bezpośredni walor praktyczny i musi być traktowane jako pozabadawczy obowiązek socjologa.

Po co zwykłym ludziom socjologia, czego w niej szukają i co mogą znaleźć?

Po pierwsze potrzebne im jest lustro, w którym mogą zobaczyć swoje własne otaczające ich społeczeństwo. Amerykański psycholog Gordon Allport pisał o typowej dla każdego społeczeństwa „pluralistycznej ignorancji"; nie wiemy, kto i ilu współobywateli podziela nasze kłopoty życiowe, nasze poglądy, nasze preferencje polityczne. I ta niewiedza – czy jesteśmy osamotnieni, z kim nam po drodze, kto może nas wspomóc – prowadzi do bierności. Wiedzy, która pozwala nabrać odwagi i zmobilizować społeczeństwo obywatelskie, dostarczają na przykład sondaże czy inne badania diagnostyczne. Ale to nie wystarczy.

Po drugie bowiem ludzie potrzebują mapy, która pokazałaby miejsce w świecie, w którym znajdują się sami i ich społeczeństwo, skąd tam przyszli i dokąd zmierzają, kogo wspomagać i za kim podążać. Tu już same fakty nie wystarczą, potrzebne są uogólnienia, wyjaśnienie, teoria.

Po trzecie ludzie potrzebują okna, przez które zobaczyliby inne społeczeństwa niż własne, inne kultury, inne cywilizacje, inne sposoby życia i mogli się z nimi skonfrontować, a także spytać: a czemuż to nam nie miałoby być równie zasobnie i szczęśliwie? Temu służą badania porównawcze. Spojrzenie przez to socjologiczne okno i to, co bywa określane jako „efekt pokazu", to często bodziec do aktywności obywatelskiej.

Po czwarte ludzie potrzebują wizji lepszego społeczeństwa, ku któremu warto zmierzać. Temu służą utopie społeczne czy teorie postępu. Dzisiaj niezbyt lubimy utopie, bo kojarzą nam się z komunizmem. Ale jak pisał Max Weber, gdyby Kolumb nie próbował dotrzeć drogą morską do Indii (co w jego czasach było oczywiście niemożliwe, utopijne), to nie odkryłby Ameryki.

Wreszcie po piąte, ludzie potrzebują kompasu, który by wskazał, jak dojść stąd, gdzie jesteśmy, tam, gdzie chcielibyśmy być, wyznaczył drogi zmiany prowadzącej do osiągania lepszych warunków społecznych. Temu służą socjologia stosowana, inżynieria społeczna, socjotechnika.

{Teza dziewiąta}

Socjologowie mają prawo do kierowania się poglądami etycznymi czy politycznymi, do otwartego wypowiadania sądów oceniających w dwóch etapach swojej działalności: przy wyborze problemów badawczych i przy komentowaniu wyników, natomiast w procesie badań, czyli osiągania wyników, muszą zachować całkowitą neutralność i dystans.

Socjolog jest także obywatelem, który żyje w społeczeństwie i dzieli jego problemy, troski i niepokoje. Ma własne poglądy ideologiczne, polityczne, etyczne. Może i powinien je realizować przez dobór problemów, jakie podejmuje. Może też czerpać z własnego pozanaukowego doświadczenia inspiracje i hipotezy godne zbadania.

Ale przyzwolenie na wartościowanie kończy się w momencie podjęcia badań. Tak jak sędziowie są w orzekaniu niezawiśli i podlegają tylko ustawom, tak socjolog musi być w badaniach neutralny i kierować się tylko metodą naukową. Wchodząc do laboratorium czy na salę wykładową, musi swoje poglądy pozanaukowe zostawiać niczym płaszcz w szatni. Ale gdy już uzyska obiektywne, sprawdzone wyniki czy dobrze ugruntowane teorie, może płaszcz odebrać, może powrócić do roli zaangażowanego uczestnika i obywatela, formułując komentarze do uzyskanej wiedzy, refleksje oceniające, postulatywne czy etyczne.

Jest wszakże jeden warunek, który sformułował wybitny socjolog szwedzki Gunnar Myrdal: musi otwarcie ujawniać własne, oceniające stanowisko i kryjące się za nim wartości, pozycję, z jakiej się wypowiada. Inaczej mówiąc, dla odbiorcy musi być jasne, gdzie kończą się fakty, a zaczyna ocena, gdzie kończy się teoria, a zaczyna ideologia, kiedy badacz jest w laboratorium, a kiedy na ulicy na czele protestującego tłumu, kiedy na katedrze uniwersyteckiej, a kiedy w telewizji. Warunkiem obiektywizmu jest otwarcie ujawniony subiektywizm.

{Teza dziesiąta}

Socjologia nie może się izolować, odgradzać murem od innych nauk o człowieku, przeciwnie: musi korzystać z ich osiągnięć i ofiarowywać im własne. Świat nie dzieli się na wydziały uniwersyteckie. Granice między dyscyplinami zbudowane przez kumulującą się, często przypadkową praktykę administracyjną stosowaną od XIX wieku muszą być przekraczane, jeśli wymaga tego problem badawczy.

Są różne stopnie tego ponadgranicznego dialogu. Mamy zatem interdyscyplinarność, czyli współpracę dwóch dyscyplin. Socjologii najbliżej do historii oraz do psychologii. Prowadzi to do powstawania dyscyplin pogranicza: socjologii historycznej, historii społecznej, psychologii społecznej. Do niedawna socjologii było nie po drodze z ekonomią. Ale to się zmienia i badania socjologii gospodarczej, socjologii finansów czy ekonomii społecznej szybko się rozwijają. Dzisiaj socjologia nawiązuje też bliskie relacje z innymi naukami humanistycznymi: filozofią, semiologią, nauką o sztuce, ikonologią, czyli nauką o obrazach. Świeżym wyrazem tej tendencji jest kariera socjologii wizualnej. Dzisiaj obserwujemy też nowe otwarcie socjologii w stronę genetyki, biologii ewolucyjnej, neurobiologii. Wyższy stopień integracji to multidyscyplinarność, czyli skupienie wokół jednego problemu badań wielu dyscyplin, poprzez organizowanie szerokich zespołów badawczych. Takim multidyscyplinarnym kierunkiem, w którym udział bierze także socjologia, są modne dzisiaj nauki kognitywne, a także kulturoznawstwo.

Na koniec trochę marketingu. Czemu socjologia jest taką fascynującą dyscypliną nauki? Z dwóch powodów.

Po pierwsze: bo jest o nas samych, o naszym miejscu w społeczeństwie, o najważniejszym wymiarze naszej ludzkiej egzystencji – wymiarze społecznym, bycia z innymi. Dostarcza rozumienia tego najważniejszego otoczenia naszego życia, jakim są inni ludzie, i pozwala na lepszą orientację w przestrzeni międzyludzkiej.

Po drugie: dlatego że wyrabia ten impuls moralny, który dla każdego obywatela jest tak istotny – wrażliwość na wszelkie zło życia społecznego i odnajdywanie dróg do lepszego życia poprzez rozumną refleksję i systematyczne badania. Nie bez powodu w wielkich ruchach społecznych naszych czasów – ekologicznym, pokojowym, antynuklearnym, w walce o uniwersalne prawa człowieka – socjologowie odgrywają ważne, a niekiedy przywódcze role.

I taka szansa godnego, mądrego uczestnictwa w życiu własnego społeczeństwa, a także coraz bardziej bliskiego nam na co dzień społeczeństwa globalnego, to jeszcze jeden ważny pożytek z uprawiania socjologii.

Skrócona i zmieniona wersja artykułu, który ukazał się w kwartalniku „Nauka" nr 4/2012 pod tytułem „Dziesięć tez o socjologii". Autor jest socjologiem, profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego i członkiem rzeczywistym PAN.

Zwykły obywatel kojarzy socjologię dwojako: albo jako dziedzinę sondaży telefonicznych przewidujących (przeważnie mylnie) wyniki wyborów czy popularność partii politycznych, albo jako przyozdobioną tytułami profesorskimi i poważnymi minami potoczną mądrość „socjologów telewizyjnych". Tymczasem socjologia to całkiem poważna nauka, która zbliża się powoli do dwusetnych urodzin.

Niestety, demonstrując słabą i wstydliwą tożsamość, ciągle przeszkadza sama sobie w uznaniu swojego miejsca w rodzinie nauk. Rozwojowi socjologii często towarzyszy klimat zwątpienia i sceptycyzmu. Co jakiś czas dominuje ton pesymistyczny: mowa o kryzysie socjologii, regresie, jałowości, wyczerpaniu paradygmatu. Pod koniec stulecia wybitny socjolog amerykański Immanuel Wallerstein wzywał do „odmyślenia dziewiętnastego wieku", a więc odrzucenia klasyków dyscypliny i rozpoczęcia wszystkiego od nowa, a kilka lat później sławny socjolog niemiecki Ulrich Beck twierdził, że socjologia „musi być wynaleziona na nowo dla XXI wieku". I tak co jakiś czas – bez końca.

Pozostało 95% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy