Himalaizm jest grzechem

Każda kolejna śmierć himalaisty wywołuje ostatnio pytania o odpowiedzialność jego towarzyszy.

Publikacja: 20.07.2013 14:00

Dominik Zdort

Dominik Zdort

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek

Dziennikarze drążą temat, usiłują się dowiedzieć, czy jeden przypadkiem nie zostawił drugiego po drodze, czy może ktoś nie podał dłoni odpadającemu ze skały koledze. Nikt nie zadaje pytania trudnego, ale zasadniczego: o odpowiedzialność samych zmarłych, o to, w jaki sposób ci ludzie znaleźli się w takim miejscu i w takiej sytuacji? Jakiż to szczytny cel spowodował, że zdecydowali się poważnie narazić swoje życie?

Od razu uprzedzę ataki tych, którzy stwierdzą, że nic nie rozumiem z taternictwa, alpinizmu, himalaizmu. Otóż zdaję sobie wystarczająco dobrze sprawę, jaką satysfakcję przynosi przełamanie własnych słabości, osiągnięcie sukcesu, pokazanie, że jest się lepszym od innych. Ale rzeczywiście przekracza moje pojęcie, że dla takiej satysfakcji można ryzykować własne i cudze życie.

Ktoś powie, że po prostu tchórzę. Tak – jestem tchórzem, jeśli skutkiem „bohaterstwa" może być osierocenie dzieci, tragedia najbliższych, a czasem zostawienie ich bez środków do egzystencji. I proszę mi nie mówić, że w góry chodzą wyłącznie samotni kawalerowie niemający rodzin – bo to po prostu nieprawda.

Nie chcę też powiedzieć, że nie widzę wartości, które byłyby godne narażania swojego życia. Wręcz przeciwnie – jestem przekonany, że życie nie jest wartością najwyższą, uważam, że są liczne sytuacje, gdy mamy prawo je narażać. Doskonale rozumiem tych, którzy ryzykują w obronie niepodległości swojej ojczyzny, w imię wiary, a nawet tych, którzy gotowi byliby ponieść śmierć w imię odkryć naukowych. Nie widzę nic zdrożnego w walce podjętej przez polskich powstańców różnych epok, w wyprawach misjonarzy do Czarnej Afryki ani w eksploracji nieznanych ziem przez Bronisława Malinowskiego, choć groziło mu zjedzenie przez dzikich, których życie seksualne badał.

Ale wspinacze to nie naukowcy, którzy przynoszą ze swoich wypraw unikalną i cenną dla ludzi wiedzę. Za zdobywaniem najwyższych górskich szczytów we współczesnych czasach nie stoją żadne poważne argumenty – z wyjątkiem nazbyt rozbudowanego ego, którego zaspokojenie staje się priorytetem zdobywcy, kosztem wszystkiego innego i wszystkich innych.

I proszę mi nie opowiadać banialuków o magii gór, o ich magnetyzmie, o specyficznym rodzaju człowieka, który nie potrafi oprzeć się wyzwaniu, który musi stanąć na szczycie, aby być najlepszym – to bajeczki dobre dla dorastającej młodzieży. Wspinaczka wysokogórska jest bardzo trudna – nie przeczę – ale czasem trudniej być dobrym człowiekiem, dobrym przyjacielem, dobrym ojcem. A każdy sam może ocenić, pokonanie której z tych trudności ma większą wartość.

Trzeba to na koniec powiedzieć wprost: himalaista, ryzykując życie, w poważny sposób grzeszy. Można tę przewinę rozumieć w sensie ściśle chrześcijańskim – jako wykroczenie przeciw piątemu przykazaniu. Można też ją potraktować w kategoriach świeckich – jako wykroczenie przeciw uniwersalnym zasadom społecznym. Tak czy inaczej, mamy do czynienia z egoizmem w ekstremalnej postaci.

Dziennikarze drążą temat, usiłują się dowiedzieć, czy jeden przypadkiem nie zostawił drugiego po drodze, czy może ktoś nie podał dłoni odpadającemu ze skały koledze. Nikt nie zadaje pytania trudnego, ale zasadniczego: o odpowiedzialność samych zmarłych, o to, w jaki sposób ci ludzie znaleźli się w takim miejscu i w takiej sytuacji? Jakiż to szczytny cel spowodował, że zdecydowali się poważnie narazić swoje życie?

Od razu uprzedzę ataki tych, którzy stwierdzą, że nic nie rozumiem z taternictwa, alpinizmu, himalaizmu. Otóż zdaję sobie wystarczająco dobrze sprawę, jaką satysfakcję przynosi przełamanie własnych słabości, osiągnięcie sukcesu, pokazanie, że jest się lepszym od innych. Ale rzeczywiście przekracza moje pojęcie, że dla takiej satysfakcji można ryzykować własne i cudze życie.

Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy